Węzeł gordyjski

Mówiąc węzeł gordyjski mamy na myśli rzecz bardzo zawiłą, trudną do rozwikłania. Miasto Gordion, od którego węzeł ów wziął swą nazwę, leżało w środku Azji Mniejszej (w dzisiejszej Turcji) i w wiekach VIII-VII p.n.e. było stolicą Frygii. Do dziś zachowały się tam potężne mury i ruiny rezydencji królewskiej.
Wokół miasta rozrzucone są liczne kurhany grobowe. W jednym z nich, zwanym umownie grobem Midasa (słynnego króla Frygii, który miał mieć rzekomo ośle uszy i zamieniać w złoto wszystko, czego dotknął), znaleziono liczne przedmioty z brązu. Sam kurhan jest bardzo wielki: jego średnica wynosi 250 nr, a wysokość – 50 m. Niewykluczone, że oglądał go Aleksander Wielki, kiedy w roku 333 p.n.e. przybył tu wraz z grecką armią, prowadząc ją na podbój perskiego imperium.
Powstała parę wieków wcześniej monarchia perska rozrosła się w największe znane dotychczas imperium świata, obejmując ziemie od Indii po Morze Egejskie i od Egiptu po dzisiejszą Bułgarię. Również Frygia i Gordion znalazły się wewnątrz perskich posiadłości. Pod Maratonem i Salaminą Grecy oparli się perskiej ekspansji, ale maleńka Grecja wciąż żyła jakby w cieniu perskiego giganta. I oto Aleksander, król Macedończyków, poprowadził grecką armię do Azji, na perską ziemię, aby po serii oszołamiających zwycięstw unicestwić olbrzymią monarchię i dotrzeć ze swym wojskiem aż do Indii.

Aleksander Wielki
Zanim jednak wszystko to nastąpiło, Aleksander znalazł się w Gordion. Przyszłość była jeszcze niepewna, a dla podjęcia decyzji o dalszym posuwaniu się w głąb Azji potrzebny był jakiś znak, który można byłoby wyzyskać propagandowo dla podniesienia bojowego ducha żołnierzy. Właśnie w Gordion, jak mówiono, znajdował się w świątyni na akropolu stary wóz, złożony tani w ofierze przez owego Midasa. syna Gordiosa. Rzemienie zaprzęgu były w nim tak splątane, że nie widać było ich końców. Mieszkańcy miasta twierdzili, że istnieje dawna przepowiednia, według której ten, komu uda się ten węzeł rozwikłać, zostanie panem Azji. Nic dziwnego, że Aleksander zapragnął tego dokonać. Wkroczył więc do świątyni otoczony tłumem zaciekawionych Frygów i Macedończyków. Po dłuższej chwili daremnych usiłowań Macedończycy zaniepokoili się, że niepowodzenie króla odczytane być może jako zła wróżba. Wtedy jednak Aleksander wydobył miecz i powiedział:
– Nieważne, w jaki sposób się to rozplącze.
I mieczem przeciął wszystkie rzemienie.
Jedni twierdzili potem, że zadrwił sobie z wyroczni, inni zaś, że w ten właśnie sposób ją wypełnił. Jeśli weźmiemy pod uwagę dalszy bieg wydarzeń, rację należy niewątpliwie przyznać tym drugim.