O czym marzysz? Oczywiście nie chcesz powiedzieć. I bardzo dobrze. Marzenia są jedną z niewielu (jeśli nie jedyną) sferą, którą mamy naprawdę tylko dla siebie.

Jeżeli kochasz być sam, czasem specjalnie planujesz, że uwolnisz się od ludzi tylko po to, żeby zamknąć oczy i zobaczyć siebie na przodzie wyprawy na Mount Blanc, jeśli długo pamiętasz swoje fantasmagorie, umiesz do nich wracać, udoskonalasz wymyślone pomysły — to jesteś wielkim szczęściarzem. Natura wyposażyła Cię w jeden z najcenniejszych darów — umiesz marzyć.

Co by było, gdyby?

Nie umiesz marzyć? Naucz cię. Tu nie ma ograniczników wiekowych, ani żadnych innych. Na wsi, w mieście, na studiach czy w przedszkolu — jedni umieją życie wypełnić marzeniami, a inni nie. Jeśli masz potrzebę poszerzenia świata, w którym żyjesz – naucz się marzyć. Po prostu każdego dnia odpowiadaj sobie (tylko szczerze i całkiem poważnie) na jedno z takich oto pytań:

  • Co by było, gdybyś znalazł latający dywan?
  • Co by było, gdyby kazano Ci wybierać między śmiercią własną a stu innych ludzi? Wymyśl jakąś bardzo trudną dla siebie sytuację.
  • Co by było, gdybyś miał czarodziejską różdżkę, ale tylko na trzy godziny…

Tak właśnie trenuje każdy pisarz i każdy w ogóle artysta – wychodzi poza ramy rzeczywistości i często wraca z gotowym obrazem, rzeźbą czy powieścią. Popieram marzenia zawsze i wszędzie.

To cudowna przestrzeń, kiedy naprawdę ma się szansę na t˜te-a-t˜te z samym sobą. Nie musisz być grzeczny, kulturalny, nie musisz spełniać czyichś oczekiwań. Masz szansę, dosłownie jakby dane

Ci było drugie życie – być kim chcesz (w marzeniach zmień płeć, kolor skóry, charakter, wszystko), kiedy chcesz i gdzie chcesz.

O czym marzy ścięta głowa?

To fundamentalne pytanie zadają sobie wszyscy marzyciele świata. I Ty od niego zacznij. Wymyśl coś naprawdę nierealnego, do czego wstyd Ci się przyznać nawet w chwilach największej autoszczerości – i właśnie o tym pomarz.

  • Co to jest?
  • Dlaczego to Cię pociąga?
  • Co by Ci to dało?

Nawet latem odrobina psychoanalizy nikomu nie zaszkodzi. Marzenia to bardzo niebezpieczny rewir, bo po niczym innym nie można nas poznać tak gruntownie, jak właśnie po tym – o czym rozmyślamy, jakie krainy, przygody, makabreski i kicze (rodem z telenoweli) wymyślamy, gdy oddalamy się od codziennego „tu i teraz”. Możesz się zwierzać przyjaciołom, opowiadać im o swoich problemach (w końcu od tego ich masz), ale trzeba naprawdę być w desperacji, żeby zdradzić, o czym się marzy. To największy ekshibicjonizm duszy, jaki w ogóle jest możliwy. Dlatego ostrożnie ze zdradzaniem marzeń. One są tylko dla Ciebie i niech już tak zostanie. Dobrze radzę.

Terapeutyczna rola marzeń.

  • Pozwalają odreagować stres.
  • Dają szansę uczciwego zajrzenia w głąb siebie.
  • Pokazują jednoznacznie nasz system wartości.
  • Umożliwiają uwolnienie się (co z tego, że tylko chwilowe) od miejsca wyznaczonego nam przez społeczeństwo.
  • Rozwijają empatię (jeśli wcielamy się w innych ludzi).
  • Diagnozują nasze bieżące potrzeby.
  • Pokazują, ku czemu kieruje się nasze serce.

O tym marzymy wszyscy.

  • Płeć przeciwna mdleje na nasz widok i od razu zakochuje się uczuciem wiernym i ponadczasowym.
  • Mamy nieograniczoną władzę nad ludzkością.
  • Mamy nadprzyrodzone zdolności (słyszymy cudze myśli, przenosimy się w czasie, uzdrawiamy chorych i robimy na tym grubą kasę).
  • Nasi wrogowie przypiekani ogniem piekielnym wrzeszczą resztkami sił.
  • Mamy sławę! Nasze nazwisko jest we wszystkich encyklopediach świata.
  • Mamy stały dostęp do stawu ze złotymi „trójżyczeniowymi” rybkami.