Opis postaci

Osoba, którą podziwiam.

Nie będę pisać o ludziach z ekranu ani z pierwszych stron kolorowych gazet. Nie znam ich dokładnie, więc nie mogę się wypowiadać, czy są godni podziwu, czy nie. O tym mogłyby zdecydować osoby z ich najbliższego otoczenia: rodzina, grono przyjaciół, współpracownicy.

Kobiety, którą podziwiam, nie widuję na kolorowych zdjęciach, na kinowych afiszach ani billboardach, które mijam w drodze do szkoły. Spotykam ją za to w kolejce po zakupy, przed blokiem, na poczcie. To moja sąsiadka, mama mojej koleżanki. Osoba zupełnie niepozorna, skromna i cicha. Pewnie nawet nie wyszłaby ładnie na kolorowym zdjęciu, bo często bywa zmęczona, ma podkrążone oczy i… niezbyt ciekawie się ubiera. Nie jest też kobietą sukcesu, nie pracuje zawodowo, niespecjalnie zwraca na siebie uwagę. Jest po prostu, jak to się czasem brzydko określa w ankietach, gospodynią domową.

Dlaczego chcę poświęcić tyle uwagi pozornie tak mało interesującej osobie? Otóż pani Helena ma niepełnosprawne dziecko, któremu poświęciła się bez reszty. Poświęcenie, jakież to niemodne słowo dziś, kiedy lansuje się inny model życia, związany z sukcesem i przyjemnością. A jednak… Podziwiam panią Helenę za jej miłość do dzieci i życiową mądrość.

Pani Helena ma wielodzietną rodzinę. Nigdy jednak, mimo iż nie jest osobą wykształconą, nie faworyzowała któregoś z dzieci. Każdym swoim dzieckiem przejmowała się i dla każdego starała się mieć czas. Trójkę starszych dzieci wychowała na uczciwych i nieźle uczących się nastolatków. Najmłodsza córeczka okazała się upośledzona umysłowo i nie w pełni s­prawna fizycznie. Pani Helena nie wahała się zrezygnować z pracy zawodowej, żeby zająć się Anią.

Podziwiam postawę tej kobiety. Nie załamała się chorobą dziecka, ale od początku zapewniła mu najlepszą opiekę. Dzięki znajomym dotarła do dobrych lekarzy, poświęciła córce swoje siły, czas, pieniądze.

Inna osoba być może załamałaby się lub skupiła na własnym nieszczęściu – pani Helena nie. Zawsze była nastawiona na działanie, aktywna, sprytna, zaradna, co okazało się bardzo przydatne w nieszczęściu. Umiała wziąć się w garść, była optymistką. Choć wkrótce zorientowała się, że jej najmłodsze dziecko nigdy nie będzie w pełni zdrowe, zrozumiała jednak, że właściwa opieka nad dzieckiem i jego rehabilitacja może sprawić, że będzie ono sprawniejsze, zdrowsze i szczęśliwsze.

Nie kierowała się macierzyńskim odruchem nakazującym pozostawić chore dziecko przy sobie. Postarała się o miejsce w szkole, w której upośledzone dzieci uczą się żyć w miarę normalnie: samodzielnie ubierać się, jeść. Ania poczyniła tam wielkie postępy, które zauważyli wszyscy koledzy z podwórka. To wielki, choć cichy sukces pani Heleny, która codziennie wyprawiała córeczkę do szkoły i przyprowadzała stamtąd, równocześnie dbając o pozostałych członków ­rodziny. Świadczy to o wielkiej, godnej podziwu pracowitości tej kobiety i o tym, że zawsze umiała dobrze zorganizować sobie czas.

Pani Helena potrafiła stworzyć w domu ciepłą, pełną miłoś­ci atmosferę. Rodzeństwo pokochało i w pełni zaakceptowało Anię. Dzięki temu znalazła towarzyszy zabaw, nikt się z niej nie wyśmiewał i nikt przed nią nie uciekał.

Pani Helenie wystarczyło miłości i dla pozostałej trójki dzieci – może i to pomogło im w pokochaniu Ani. Matka zawsze interesowała się ich sprawami, wspomagała mądrymi ­radami. Choć sama nie jest osobą wykształconą, zadbała, by wszyscy poszli do odpowiednich szkół i pilnie się uczyli. Dzięki temu mają szansę na znalezienie sobie odpowiedniej pracy.

Choć los tak bardzo ją doświadczył, pani Helena pozostała osobą radosną. Stara się pokazać, że mimo tylu nieszczęść, potrafi być szczęśliwa.
Choć ma wiele obowiązków, chce jej się jeszcze ładnie ubrać i uczesać w niedzielny ranek, spotyka się z kole­żankami.

Co najbardziej podziwiam w pani Helenie? To, że jest taka silna. Z niczyjej strony nie mogła liczyć na pomoc. Nie dysponowała wielkimi pieniędzmi ani zbyt wielkim wsparciem ze strony męża. Czasami doraźnie pomógł jej ktoś z sąsiadów, odrobinę pomagały dzieci, kiedy podrosły. Ale na ogół pani Helena była sama, a mimo to dała sobie radę. Przy tym – nie zabrakło jej miłości i radości życia. Czyż to nie jest godne podziwu?

 

Komentarz

Podziwia się osoby zarówno z pierwszych stron gazet, jak i te znane tylko nielicznym. W tym drugim przypadku trudniej dobrać argumenty, tak aby właściwie uzasadnić swój wybór i przekonać do tej postaci czytelników czy słuchaczy, którzy jej nie znają. A przecież chcemy, by i oni także zaczęli podziwiać naszego bohatera. W tym przypadku niech za wzór posłuży nam to wypracowanie.

Jak można było inaczej zacząć?

  • Od razu przechodzimy do rzeczy, z lekką asekuracją
    Może to banalne, ale podziwiam… swoją sąsiadkę. Ta kobieta…
  • Od cytatu
    Ona mi pierwsza pokazała księżyc
    i pierwszy śnieg na świerkach,
    i pierwszy deszcz.
    Byłem wtedy mały jak muszelka,
    a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne…
    Tak pisał o swojej matce Konstanty Ildefons Gałczyński. Osoba, którą podziwiam, to moja matka.
  • Od pytania i obserwacji socjologicznej
    Kogo zwykle podziwiamy? Gwiazdy ekranu, gwiazdy estrady, polityków. Czasami inicjatorów wielkich akcji charytatywnych, takich jak Jurek Owsiak czy Janina Ochojska. Te osoby kojarzą nam się z czynieniem dobra, z poświęceniem dla innych. A przecież codziennie tysiące osób poświęcają się dla swoich bliskich: chorych rodziców, mężów, upośledzonych dzieci. O jednej z takich kobiet chciałabym napisać. Szczerze ją podziwiam.

Jak można było urozmaicić pracę?

Na przykład zestawieniem zwyczajnych osób obok znanych postaci filmowych czy literackich: postawę bohaterki wypracowania można było porównać z postacią matki z Opowiadania o matce Andersena, z tytułową Matką Królów Brandysa – tej książki pewnie nie znacie, ale może oglądaliście film. Obie kobiety łączy zaradność, zdrowy rozsądek, miłość do wszystkich dzieci, obie nie mają wykształcenia, ale kierują się życiową mądrością. Bohaterkę wypracowania można też porównać z postacią z filmu Moja lewa stopa.

Jak można było inaczej zakończyć?

  • Wątpliwością, odniesieniem do opinii ogółu
    Być może wiele osób nie podziela mojego podziwu dla pani Heleny. Feministki uznałyby pewnie, że ta kobieta zrezygnowała z siebie, z własnej pracy, wygody, by poświęcić się dla córki. Sądzę jednak, że nawet w dzisiejszych bezdusznych czasach jej postawa może budzić podziw. Współczesnemu światu brakuje ludzkiej twarzy. A pani Helena niewątpliwie przekonuje, że świat ją jeszcze ma.
  • Pytaniem
    Czy na pewno pani Helena jest osobą godną podziwu? Jest przecież tyle osób bardziej wykształconych, ciekawych, wartych uwagi. Moim zdaniem zasługuje na największe pochwały. Według mnie radość życia, postępowanie zgodne z własnymi poglądami i sumieniem, miłość i dobroć dla bliskich ludzi są warte więcej niż blichtr telewizyjnych kamer i blask pieniądza.
    Zwyczajna ludzka dobroć i podołanie obowiązkom codziennego życia bywają niekiedy trudniejsze niż spełnienie zawodowych ambicji, które przysparzają rozgłosu, wielkiej sławy. Codzienna praca matki upośledzonego dziecka wymaga często więcej odwagi i wysiłku niż najtrudniejsze zadanie na odpowiedzialnym stanowisku pracy.