Miasto – to motyw przez malarzy bardzo lubiany. Wśród wielu obrazów o tej tematyce pojawiały się również wizerunki – symbole miast świętych i mitycznych, a także miast „niewiernych” i wrogich Bogu.

Miniatura Jeana Fouqueta ukazuje budowę gotyckiej katedry. Malarz z dużą precyzją i realizmem oddaje nie tylko wygląd wzniesionej do połowy fasady gotyckiego kościoła, z jego wysmukłymi proporcjami i pnącymi się ku górze ostrymi łukami, ale również przebieg prac budowlanych – kamieniarzy i rzeźbiarzy kujących ozdobne detale architektoniczne – a także grupy mieszczan przybywających na miejsce budowy, by podziwiać wspaniałe dzieło ludzkich rąk. Kościół z miniatury Fouqueta zwykle jest utożsamiany z katedrą św. Stefana w Bourges, której fasada powstawała między XIV a XVI wiekiem. Jednak w rzeczywistości ów malarski „dokument” nie ilustruje prac architektonicznych we francuskim mieście, ale budowę świątyni króla Salomona w Jerozolimie.

Jean Fouquet, Budowa świątyni w Jerozolimie, 1470-1476

Świątynia Salomona

Zgodnie z tekstem Starego Testamentu konstrukcja tego przybytku trwała siedem lat i została ukończona ok. 960 r. p.n.e. Mury ogromnej świątyni zostały obłożone drewnem cedru libańskiego, a wnętrze – „szczerym złotem”. Sądzono, że została wzniesiona w samym środku świata, na „świętej skale” uważanej przez Żydów za miejsce ofiary Abrahama. Gdy w sanktuarium umieszczono Arkę Przymierza, „dom Pański” wypełnił obłok – znak obecności Boga, a Salomon zwrócił się do Jahwe: Już zbudowałem Ci dom na mieszkanie, miejsce przebywania Twojego na wieki. Wedle tradycji żydowskiej świątynia była „tronem Jahwe”, gdyż w niej miał stale przebywać.

Dla ludzi średniowiecza ziemska Jerozolima urzeczywistniała ideał świętego, Bożego miasta, w którym dokonało się odkupienie ludzkości przez ukrzyżowanie Chrystusa. Była również obrazem nowego Jeruzalem Niebieskiego – miasta „mającego chwałę Boga”, którego wspaniałości szczegółowo opisywała Apokalipsa św. Jana, a którego mit przyczynił się znacznie do rozpowszechnienia na Zachodzie idei wypraw krzyżowych.

Salomon uchodził w chrześcijańskiej Europie za władcę idealnego, mądrego, potężnego i sprawiedliwego, a jego świątynia – za „cud świata”. Niemal każdy średniowieczny władca pragnął doścignąć Salomona. Nie tylko w czynach, ale również wystawiając kościół, który dorównywałby jerozolimskiej świątyni.

Świątynia Salomona została zniszczona po raz pierwszy przez króla Babilonii Nabuchodonozora w 587-586 r. p.n.e., a ostatecznie w 70 r. n.e. przez Rzymian (do dziś zachował się jedynie fragment jej muru, czczona przez Żydów Ściana Płaczu).
W wieku Fouqueta świątynia nie istniała już od dawna, podobnie jak nie były znane żadne przedstawienia, które mówiłyby malarzom cokolwiek o jej wyglądzie. Ale architektura gotycka, którą możemy oglądać na miniaturze Fouqueta, była dla wielu artystów jedyną, a z pewnością najdoskonalszą i najwspanialszą formą budownictwa, jaką kiedykolwiek oglądali. Nie był to jednak jedyny powód, dla którego ukazywali dzieło Salomona w formie budowli gotyckiej. Fouquet, malując ją w taki właśnie sposób, dał wyraz poglądom swojej epoki na architekturę i piękno. Katedra gotycka bowiem według ludzi średniowiecza była niczym innym jak powtórzeniem idealnego wzoru świątyni jerozolimskiej i postrzegano ją jako „niebo na ziemi”, symbol Niebieskiego Jeruzalem. Według średniowiecznej filozofii przeznaczone dla duchowieństwa prezbiterium wyobrażało niebo, nawa, gdzie przebywali wierni – Kościół ziemski, a przedsionek – świat oczekujący dopiero na zbawienie. To tam musieli przebywać katechumeni i ludzie czasowo odłączeni od wspólnoty. Wierzono, że od zburzenia świątyni w Jerozolimie każdy chrześcijański kościół obdarzony jest cząstką jej świętości.

Śmierć kapłana Laokoona

Obraz Laokoon autorstwa El Greca, na którym widnieją nagie poskręcane ciała mężczyzn duszonych przez węże, ilustruje opowieść o zdobyciu Troi. W dziesiątym roku jej oblężenia Grecy zbudowali konia, olbrzymiego i pustego w środku, dzięki czemu mogli ukryć się w jego wnętrzu, zamierzając w ten sposób wedrzeć się za mury. Obrońcy Troi przekonani, że jest to dar Ateny, próbowali wciągnąć konia do miasta. Przeciwstawiali się temu tylko kapłan Laokoon i wieszczka Kasandra. Ale Laokoon wraz z synami został zaduszony przez dwa wielkie węże morskie, wysłane przez Apolla, co zlikwidowało wszelki sprzeciw.
Ta mrożąca krew w żyłach historia stała się inspiracją dla obrazu El Greca, który powstał najprawdopodobniej pod wpływem starożytnej rzeźby znanej jako Grupa Laokoona.

Tłem tragedii jest wspaniały, lecz tchnący grozą widok twierdzy, do której bram zbliża się ogromny koń. Usytuowane na wzgórzach rozległe miasto otoczone jest nieregularnymi murami, zza których wyłaniają się zarysy kamiennych budowli, strzeliste wieże kościołów i czworokątna cytadela, alkazar. Pejzaż utrzymany jest w dość ciemnej kolorystyce, przesycony wewnętrznym dramatyzmem. Budowle miasta zdają się chwiać w posadach, a niebo nad nimi niemalże wali się pod ciężarem burzowych chmur. Jest to bez wątpienia jeden z najbardziej przejmujących i ekspresyjnych krajobrazów w historii malarstwa.
Ukazane tu miasto to jednak nie starożytna Troja, ale Toledo – stolica średniowiecznej Hiszpanii.

Dumne miasto

W czasach El Greca, pomimo że zostało już opuszczone przez dwór królewski, który przeniósł się do Madrytu, pozostawało w dalszym ciągu siedzibą arcybiskupa, religijną stolicą Hiszpanii, i – jak pisał Cervantes – jednym z najbogatszych i najlepszych miast kraju. Zamieszkiwało je 80 000 mieszkańców, co jak na owe czasy było liczbą ogromną. Podobnie jak inne ważne centra kultury w tej części Europy, Toledo powstało i rozwijało się na skrzyżowaniu trzech kultur: żydowskiej, muzułmańskiej i chrześcijańskiej. Wedle legendy zostało założone przez Żydów uciekających przed Nabuchodonozorem (tym samym, który zburzył w VI w. p.n.e. świątynię Salomona). Stanowiło ważny ośrodek kultury żydowskiej – magii, alchemii i kabały. Jednak w XVI i XVII w. ten obraz zaczął ulegać zmianie. Rozpoczęły się bowiem prześladowania wyznawców judaizmu i islamu. Trybunały inkwizycji, której główna siedziba znajdowała się w Toledo, działały bezustannie, rozprawiając się z innowiercami i heretykami. Te kwestie jednak nie dotyczyły artysty, który związał się z miastem na stałe i zaliczał się do jego wyższych sfer. Ten urodzony na Krecie i wykształcony we Włoszech Grek żył w wielkim stylu i ponad stan, miał mnóstwo długów i ciągłe ­kłopoty finansowe, wszystko to jednak wynikało z jego ogromnych potrzeb, a przede wszystkim z chęci dorównania miejscowym bogaczom.

Laokoon to jeden z ostatnich obrazów artysty, jeden z nielicznych, w których podjął on tematykę mitologiczną (na co dzień pracował głównie na zlecenia Kościoła, malując przede wszystkim świętych i sceny religijne). Widok Toledo wielokrotnie powracał w jego dziełach. Tu jednak nabrał szczególnego, symbolicznego znaczenia. Toledo jako Troja – dumne miasto, któremu grozi zagłada. Nie ma przed nią ucieczki, bowiem bogowie wydali już wyrok. Ostatni sprawiedliwi zostali zabici. Co chciał przekazać tym dziwnym obrazem El Greco – wierny malarz Kościoła, portrecista jego hierarchów i inkwizytorów?