Można powiedzieć, że jest to stosunek buntowniczy, że poeta występuje przeciw polskim mitom, idealistycznym zrywom, obrazoburczo wołając o realizm, o to, by dostrzec Dedala, by zaprzestać żałobnych śpiewów, a konstruktywnie pomyśleć o przyszłości.

Ernest Bryll jest ciekawym twórcą, jego wiersze przyciągają rytmicznym brzmieniem, często są utrzymane w klasycznych rygorach rymu, stylizacji na dawną polszczyznę, bogate w przerzutnie i metafory, a przy tym nie unika poeta mowy potocznej, nawet wulgaryzmów i… dyskusyjnych teorii. Jednak wiersze Brylla budzą pewne podejrzenia: czy nie jest to głos poety buntownika, który krytykuje mit polskości, burzy tradycję, lecz jednocześnie jest w niej zanurzony, wyrósł z niej i, wbrew sobie, obdarza ją wielkim sentymentem, ba, wręcz jest z niej dumny! Jest w tej poezji protest i sentyment, niechęć i miłość, szyderstwo i poczucie własności – we wszelkich dyskusjach o polskiej historii.

Dostrzega także Bryll problem „pozycji Polski wobec Europy”. Jego rozważania o naszym dziedzictwie mogą być odbierane jako kompleks Polaka wobec krajów o innej, nieraz dłuższej, bardziej uznanej kulturze. W wielu wierszach pobrzmiewa jednak inny ton – głębokiej goryczy wypływającej z faktu, iż obce narody nie rozumieją bogactwa polskiej historii i polskich dziejów naznaczonych cierpieniem.

  • Na przykład wiersz Turystyka. W świetle słów Brylla niewdzięczne dla obcych są wojaże po Polsce, bo cóż tu zwiedzać… Piętno śmierci ofiar lub bohaterów w każdej rodzinie, ruiny, popiół i brukiew obozów, roztrzaskane czaszki – „surowe mięcho”, jak mówi poeta. Z czym tu startować wobec Koloseum czy czaszki w dłoniach Hamleta! Wszystko to niegodne barwnego przewodnika, wymaga poprawek, by „przyłatać nasz kawałek pola do brzucha Europy”. Poczucie niższości? A może ironia i szyderstwo wobec turystyki omijającej prawdę, odwróconej plecami od cierpienia i grozy, by nie psuć sobie wakacyjnych nastrojów?
  • Podobny ton wyczytujemy w słynnej Lekcji polskiego – Słowacki. Znów gorycz – nasze szkoły pielęgnują mit ojczyzny, w jej imię giną najlepsi, a ona – w alegorycznym, tradycyjnym ujęciu jako statek pokonujący fale – niezgrabna, niezwrotna, chora, czeka nie na bohaterów w rodzaju Kordiana, lecz na ludzi silnych, rozsądnych i bezwzględnych realistów – „co potrafią zabić – nie mdlejących w progu sypialni carskiej”. Tak jak inne narody – na przykład: Anglicy. Znów pełne goryczy są słowa ­poety – wobec Anglików dbałych o przyrodę, choć tyle zabijali – my traktowani jesteśmy jak dzikusy, „bo zwierząt nie kochamy”. Europa słyszy ból psa, lecz nie dostrzega śmierci bohaterów…
  • Wydaje się, że mit bohatera upada nieco w poezji Brylla, że stara się on patrzeć na świat bardziej realistycznie. Powołuje się na Breughla – malarz na płótnie zamieścił jedynie nogę tonącego Ikara, którego tragedia nie zwróciła niczyjej uwagi, nie naruszyła porządku świata. Przecież to Dedal doleciał, osiągnął swój cel i nie powrócił, by ratować Ikara. Wiersz Wciąż o Ikarach głoszą jest niby pochwałą realizmu, krytyką wiecznego idealizmu, lecz też nutką żalu, bo to „swoje ucapić” nie jest ani chwalebne, ani szlachetne…

Nie jest więc Bryll obrazoburcą i krytykiem przeszłości. Należy raczej powiedzieć, że jest jej spadkobiercą, stara się unieść to dziedzictwo, docenić i ocenić, dostrzega i piętnuje wady polskie, lecz nie godzi się na pominięcie wartości polskiej historii.

Zobacz:

Ernest Bryll – Lekcja polskiego – Słowacki

Ernest Bryll – Wciąż o Ikarach głoszą