Czesław Miłosz

Dwór

Nie ma domu, jest park, choć stare drzewa wycięto
I gąszcz porasta ślady dawnych ścieżek
Rozebrano świren, biały, zamczysty.
Ze sklepami, czyli piwnicami, w których stały półki na jabłka zimowe.
Takie jak dawniej koleiny drogi w dół;
Pamiętam, gdzie skręcić, ale nie poznałem rzeki;
Jej kolor jak rdzawej samochodowej oliwy,
Ani szuwarów, ani lilii wodnych
Przeminęła lipowa aleja, niegdyś droga pszczołom,
I sady, kraina os i szerszeni opitych słodyczą,
Zmurszały i zapadły się w oset i pokrzywy.
To miejsce i ja, choć daleko stąd.
Równocześnie, rok po roku, traciliśmy liście,
Zasypywały nas śniegi, ubywało nas.
I znów razem jesteśmy, we wspólnej starości.

Interesuje mnie dymek, z rury zamiast komina,
Nad baraczkiem skleconym niezgrabnie z desek i cegły
W zieleni chwastów i krzaków – poznaję sambucus nigra.

Chwała życiu za to, że trwa, ubogo, byle jak.
Jedli te swoje kluski i kartofle
I mieli przynajmniej czym palić w nasze długie zimy

  • Czym w życiu człowieka jest zdanie sobie sprawy z nicości świata, z przemijalności czasu, z kruchości ludzkiego losu?
  • Czy świadomość kresu zmienia nasz stosunek do życia doczesnego?
  • Czy unieważnia jego wartość i dyskredytuje to wszystko, co dane nam było przeżyć?
  • Czy w obliczu śmierci cokolwiek ma jeszcze znaczenie? Uroda świata, bogactwa, zaszczyty, mądrość przeczytanych książek, radość, cierpienie, klęski i sukcesy – czym są w chwili, gdy człowiek staje „na brzegu rzeki”?

Pytania brzmią poważnie i złowrogo. Są wielkim wyzwaniem dla człowieka. Nie każdy umie im sprostać. To zrozumiałe. Wyzwanie to heroicznie podejmuje poezja jako ta, która przed kręgiem spraw ostatecznych nie chce uciekać. Wypowiadając się w kwestiach dla człowieka najważniejszych, pozwala mu pojąć największe paradoksy.
Tekstem sytuującym się w przestrzeni rozważań dotyczących życia, przemijania, starości, eschatologii jest między innymi Dwór Czesława Miłosza. Wiersz powstał stosunkowo niedawno, zaledwie cztery lata temu. Zobaczmy, jak postrzega swoje życie sędziwy poeta.

Pierwsza uwaga

Zacznijmy od ustalenia porządku treści. Sygnalizuje go układ i rozmiar poszczególnych strof. Spójrz na zapis graficzny wiersza. Co go wyróżnia?
Widać wyraźnie, że poeta rezygnuje z tradycyjnych wiązadeł wiersza takich, jak regularna strofa, rytm, rym itp. Znasz na pewno poezję Miłosza jako tę, która hołduje tradycji klasycznej opartej na rygoryzmie formalnym. Wystarczy przypomnieć sobie choćby Campo di Fiori, Walc czy wiersze z cyklu Świat (poema naiwne). W przypadku interesującego nas tekstu jest zupełnie inaczej.

Wiersz składa się z trzech strof wyraźnie kontrastujących ze sobą, jeśli idzie o wielkość. Najbardziej rozbudowana, bo aż 15-wersowa jest pierwsza zwrotka. Właściwie trudno tu mówić o strofie, to raczej pewna dłuższa sekwencja w układzie kompozycyjnym tekstu. Towarzyszą jej ewidentnie krótsze, zaledwie 3-wersowe strofy.

Kontrast w budowie nie jest bezzasadny. Wyodrębnia poszczególne partie monologu. Spróbujmy wychwycić zasadnicze motywy kolejnych części wiersza. Rzecz zarysowuje się następująco:

  • I strofa – ma charakter wyraźnie opisowy. Dominuje w niej liryka sytuacyjna powołująca do istnienia obraz czasu minionego, wspomnienie świata dzieciństwa, które zostaje skonfrontowane z teraźniejszością. Zawartość kompozycyjną tego fragmentu wzmacnia również zastosowany przez autora tok sprawozdawczy nadający tej części monologu formę lirycznego opowiadania.
  • II strofa – stanowi kontynuację pierwszej. Zawiera refleksję wypływającą z obserwacji świata poczynionych w pierwszej zwrotce. Obudowuje ją obraz baraku, utrzymany w realistycznej tonacji. Jego wymowie należałoby się bliżej przyjrzeć.
  • III strofa – jest tożsama pod względem konstrukcji ze strofą poprzednią. Ostatecznej konkluzji towarzyszy realistycznie uchwycona scena rodzajowa potwierdzająca deklarowaną przez podmiot liryczny hierarchię wartości.

Drugie spostrzeżenie

Dotyczy również organizacji materiału poetyckiego. Zauważmy, że poeta operuje frazą języka mówionego – bliską prozie, nie obfitującą w metafory lub inne funkcjonujące w poezji środki artystyczne. Efekt naturalnej wypowiedzi uzyskuje jednak przede wszystkim dzięki zastosowaniu zdaniowej formy wiersza, polegającej na zawarciu w każdym wersie pełnej myśli – pełnego zdania. W konsekwencji wypowiedź podmiotu lirycznego przybiera pogodny, wyciszony ton. Nie ma w niej dramaturgii, napięcia, emocji, które mógłby wyzwalać problem przemijania, jest jedynie spokój i nostalgia. Tym samym forma wiersza zdaniowego byłaby jednocześnie nośnikiem treści. Sugerowałaby stan równowagi wewnętrznej, zgody ze światem, akceptacji życia takim, jakie ono jest.

Przeszłość i czas obecny

Strofa pierwsza opiera się na motywie powrotu do przeszłości, do mitologii dzieciństwa. Podmiot liryczny (możemy go utożsamić z autorem, mając na uwadze kontekst biograficzny), po długiej nieobecności powraca do miejsca, w którym spędził młodość. Obserwacja dawnej Arkadii dokonana z perspektywy teraźniejszości prowadzi automatycznie do porównania obrazu zakodowanego w pamięci z obecnym stanem rzeczy. Obydwa ujęcia tej samej przestrzeni pozostają względem siebie w wyraźnym kontraście.
Wizja świata minionego zostaje zbudowana z elementów, których już nie ma:

Nie ma domu […] drzewa wyciętego
Rozebrano świren […]
Ani szuwarów, ani lilii wodnych
Przeminęła lipowa aleja […]

Obraz dawnego pejzażu wyłanianego ze wspomnień jest niezwykle szczegółowy, przesycony detalami. Podkreślają one nieprzeciętną urodę tamtego miejsca, jego magiczny powab. Wskazują również na emocjonalny związek ja lirycznego ze światem dzieciństwa i młodości, sygnalizują wciąż niewygasłą nostalgię. Podmiot mówiący przywołuje dokładnie realia topograficzne – dwór, park, ścieżki prowadzące nad rzekę, lipową aleję, sady. Okazuje się, że w pamięci pozostały rzeczy bynajmniej nie najważniejsze; nie doniosłe wydarzenia, lecz niepozorne, rejestrowane zmysłami detale – symbole urody życia, jego witalności i dynamiki. To jabłka zimowe, wodne lilie, pszczoły z alei lipowej, osy i szerszenie „opite słodyczą”.

Zwróćmy uwagę, że elementy wydobyte ze wspomnień są w głównej mierze znakami natury bujnej, krzykliwej i natrętnej. Sugestywnie zobrazowane podkreślają sensualizm świata przedstawionego, upodabniają rzeczywistość do biblijnego raju, który Bóg stworzył dla człowieka, by ten był szczęśliwy. W ten sposób dokonuje się mitologizacja „kraju lat dziecinnych”.

Ta sama przestrzeń ukazana w planie czasu teraźniejszego traci swój idealny wymiar. Rzeczywistość zmienia swój kształt. „Nie poznałem rzeki” – wyznaje podmiot liryczny. Sekwencja przywołanych przez niego konkretów buduje wizję świata odartego z dawnego piękna. Nie ma lilii wodnych, lipowej alei, sadów upajających słodyczą. Umiera rzeka, na której brak jakichkolwiek oznak życia. Jej odcień barwy rdzy staje się wymownym symbolem przemijania i niszczenia. Wszystko zarasta ostem i pokrzywą. Dawny świat unicestwia dzika i nieszlachetna natura.

Czemu służy konfrontacja obrazu świata minionego z wizją teraźniejszości?

Trudno przypuszczać, że idzie jedynie o nakreślenie ujęć pejzażowych. Niejednokrotnie zdarza się w poezji współczesnej, że przestrzeń jest nośnikiem symbolicznych znaczeń, służy do przetransponowania refleksji filozoficznych. Jak jest w tym przypadku?

W sensie dosłownym, czytelnik, podążając za tokiem opowiadania podmiotu mówiącego, rejestruje fakt transformacji rzeczywistości. Świat traci dawną urodę, staje się coraz brzydszy, powoli obumiera. Zjawisko przemiany scenerii okazuje się w istocie metaforą zagadnień tak odwiecznych, jak przemijanie, nietrwałość, kres egzystencji. Obrazuje symbolicznie proces starzenia się człowieka, który podobnie jak przestrzeń podlega niszczącemu działaniu czasu. Stąd pełne utożsamianie podmiotu mówiącego z miejscem, zaznaczone między innymi poprzez zmianę konstrukcji podmiotu z „ja” epickiego w „my” liryczne:

o miejsce i ja, choć daleko stąd
Równocześnie, rok po roku, traciliśmy liście,
Zasypywały nas śniegi, ubywało nas
I znów razem jesteśmy, we wspólnej starości

Silne poczucie jedności z miejscem, akcentowanie, że jest się integralną częścią świata natury nie powinno dziwić. Człowiek wpisany w perspektywę czasową, odkrywający stopniowo prawdę o własnej przemijalności pragnie zwyczajnie, po ludzku w swym przemijaniu nie być przynajmniej samotny. Pocieszeniem, być może gorzkim, staje się dla niego świadomość, że wraz z nim przemija także jego świat, a miejsce unicestwionych form zajmują kształty dalekie od doskonałości.

Inne wnioski

Oto, obok perspektywy przestrzenno-czasowej, zarysowuje się w tekście równolegle perspektywa egzystencjalna, przynosząca prawdę o przemijalności ludzkiego losu i otaczającego świata oraz charakteryzująca osobę przemawiającą w utworze jako tę, która zmierza do kresu życia. Fakt rozpoznania swojego miejsca w czasie wyzwala potrzebę określenia się wobec życia, wobec jego sensu lub bezsensu. Zapytajmy jeszcze raz, czy świadomość kruchości ludzkiego losu unieważniła wartość życia? Odpowiedź odnajdziemy w dwóch ostatnich strofach.

Obserwacja ostatnich zwrotek

Są tożsame pod względem kompozycyjnym. Rozpoczyna je ogólna konstatacja, którą ilustruje odpowiedni obraz – fragmentaryczna, ale dosadna wizja rzeczywistości powstałej na gruzach „zmurszałego” świata, który przeminął wraz z poetą. Mamy tu kilka realistyczno-naturalistycznych ujęć: barak sklecony z desek i cegły wśród chwastów i krzaków, w nim ludzie jedzący kluski i kartofle, palący w piecu drewnem, którego dostarcza dzika natura.

Zarysowana sekwencja obrazów eksponuje przede wszystkim „bylejakość” nowej rzeczywistości, jej formy prymitywne, trywialne „niezgrabne”, dalekie od piękna dawnej krainy dzieciństwa. Mogłoby się wydać, że ich brzydota jest zaprzeczeniem sensu istnienia, tymczasem pojawia się zupełnie inna deklaracja:

„Interesuje mnie dymek, z rury zamiast komina”

Dla poety istnienie, trwanie staje się najważniejszą wartością. Kształty, jakie może przyjąć, wydaje się rzeczą drugorzędną. Dlatego podmiot liryczny zwróci uwagę na „dymek” – oznakę życia, a nie na niezgrabny kształt baraku. Wśród chwastów – symboli bujności natury i prężności życia pod każdą postacią – rozpoczyna sambucus nigra – trwałą wartość istnienia jako takiego. Ostatecznie wygłosi wielką afirmację świata:

„Chwała życiu za to, że trwa, ubogo, byle jak”

Jest, co prawda, w stwierdzeniu „Jedli te swoje kluski […]” jakaś irytacja, że owo istnienie może być trywialne, szare, nieatrakcyjne, niemniej jednak nie przekreśla to jego wartości. Poeta akceptuje świat w każdej postaci. Zmierzając do kresu egzystencji, nie poddaje się uczuciu pesymizmu. Wie bowiem, że życie ludzkie wpisane w cykl świata, który umiera i odradza się na nowo, jest czym niepowtarzalnym i przez to tak ważnym i wartościowym.

Facebook aleklasa 2

Zobacz:

Dwór – Czesław Miłosz

 

Poezja Czesława Miłosza

Sylwetka twórcza Czesława Miłosza

Poezja Czesława Miłosza

 

Czesław Miłosz – praca domowa