Tadeusz Gajcy

1942. Noc Wigilijna

wieczorny szatan monetę zimną
ważył na dłoni…

Parzyła izby zamieć świeczek,
kiedy śmieszne figurki zatargały jak w dzwonnicach sznurkiem,
uniosły stopy na bojaźliwy centymetr –
nie mogły odlecieć

Wplatał lepkie palce w oczy śnieg,
no i szeptał, uporczywie szeptał;
szatan załkał w szubienicę jak w flet
i rozwiesił płaszcz w drzewie jak szkiełka.

Więc choinka. – A na sznurku pajacyk,
kolędować Małemu, niech krzepnie,
pójdź – złóż dary – nie wystarcza popatrzeć –
drzewko smutne, a u ciebie świece.

Lulajże w powrozie, lulajże na haku,
niech się wyśni obrus biały i błyszcząca jodła.

Szept przygarnął – z tego szeptu twój opłatek
i ojczyzna ciemniejąca w nagłych gwiazdach z ognia.

Tadeusz Gajcy to twórca tradycyjny, czerpiący z filozofii wielkich romantyków i – podobnie, jak Baczyński – niekwestionowany mistrz wizjonerskiej wyobraźni.

Jednak gdy autor: Elegii… (o chłopcu polskim) przenosi swój poetycki świat w sferę mitów, baśni i poszukuje w niej nacechowanej pozytywnie przestrzeni idealnej. Gajcy – w przeciwieństwie do niego – konstruuje swe wizje z elementów realnych i doszukuje się w nich motywów zgoła odwrotnych: śmierci, zniszczenia, przemijania, krwi.

U obydwu jednak – wszystko to, co najważniejsze, rozgrywa się w przestrzeni pionowej (wertykalnej – góra i dół), rozpiętej między ziemią a niebem. Właśnie tu rodzi się specyficzna filozofia i historiozofia świata, według której walczą w nim od wieków dwie przeciwstawne siły: Dobra, którego dawcą jest Bóg i Zła, którego sprawcą jest Szatan.

Głęboka religijność autora staje się, jak można przypuszczać, niewyczerpanym źródłem inspiracji dla jego twórczości przesyconej obrazami biblijnymi i motywami, wywiedzionymi z tradycji pasyjnej czy bożonarodzeniowej.

Forma jego utworów nawiązuje do gatunków typowych dla literatury religijnej, np. kolędy, kantyczki, hymnu, modlitwy.

1942. Noc wigilijna – pozostaje w kręgu tradycji katolickiej , zarówno w sferze poetyckich motywów, obrazów, jak i kojarzących się z nią jednoznacznie nowotestamentowych symboli.

Spróbujmy prześledzić sposób, w jaki typowe dla poezji Gajcego cechy funkcjonują w konkretnym wierszu.

Strofa pierwsza

Czy możliwe jest inne widzenie bożonarodzeniowej tradycji – pyta poeta? Okazuje się, że w czasie totalnej apokalipsy – tak. A przecież każdego roku chrześcijański kalendarz liturgiczny obwieszcza czas świętej radości i wspólnoty, czas narodzin Tego, który zwyciężyć ma panoszące się w świecie zło. Poeta, wbrew dotychczasowej tradycji, postanawia w wierszu odwrócić ten święty czas, jego ustaloną od wieków hierarchię (choć darzy szczególnym uczuciem betlejemskie święto, a obraz stajenki pojawia się na pierwszym planie w Balladzie o stajence czy Kolędzie).

Dotychczasowa harmonia przestrzeni i porządku zostaje zburzona, a na jej miejsce – zamiast nadziei na odrodzenie świata – pojawia się uosobione Zło, realnie zwiastujące śmierć (a z pewnością klęskę dotychczasowych wartości).

„Wszystko umiera smutkiem i żałobą”. Nasuwa się też inne skojarzenie modernistyczne: „Na łonie jej spoczęła czarna, lśniąca broda rozpalonego Szatana, co świat umierający okrył swym cieniem.” (Dies irae) Hymn Jana Kasprowicza rozwija ten motyw poprzez rozległe porównania, natomiast Gajcy – konstruuje dość spójny obraz świata na zasadzie piętrzenia oryginalnych metafor, przybliżających odrealnioną wizję. Spójrzcie na kolejne alegorie:

Strofa druga

Ich szereg rozpoczyna w tej strofie „zamieć świeczek”, które, zamiast omiatać mieszkania radosnym, ciepłym blaskiem (to noc szczególnie uroczysta!) – „parzą” (oksymoron podkreśla zagrożenie). Także choinkowe ozdoby, śmieszne figurki, które zazwyczaj wieszamy na drzewku zachowują się niezwykle, niczym przyciągane przez złowieszczą ziemską atmosferę – „nie mogą odlecieć”. Przestrzeń sacrum staje się przestrzenią sprofanowaną. Może to wynik wszechobecnego zła w świecie realnym. Figurki zaczynają coraz bardziej przypominać wisielców, kołyszących się na sznurkach szubienic (logicznie – muszą być ciałami, skoro są ciężkie i nie mogą kręcić się swobodnie). Potęguje wizję wrażenie dźwiękowe: oto słychać wyraźnie bijące dzwony (na trwogę!). W tym kontekście – wyraz „bojaźliwy” nabiera swoistego znaczenia, służy bowiem do dalszego kreowania owej „wielopiętrowej” rzeczywistości, budowanej z elementów – symboli. Jej mocą napędową będzie, jak już widać wszechogarniający strach. Choinka, niczym w okropnym śnie, zaczyna utożsamiać się z szubienicą, pełną szyderczo uśmiechniętych wisielców.

Powraca ulubiony motyw modernistycznego hymnisty: cierpiąca ludzkość zależna jest tu i teraz od sił wyższych, ferujących (z góry!) wyroki potępienia. Przypomniany w pierwszym wersie czwartej strofy motyw, sięga do platońskiej jeszcze koncepcji człowieka – aktora teatru świata.

Przypomnijmy, że istota ludzka jest, według tej teorii, bezwolną marionetką pociąganą za sznurki przez Boga – Wielkiego Reżysera (motyw wykorzystał we fraszce: O żywocie ludzkim Jan Kochanowski). Zrozumiały staje się teraz cały motyw („szatan monetę (…) ważył”). Grał o losy świata z Bogiem? W naszej wielowymiarowej metaforze pobrzmiewają echa wadzenia się ze Stwórcą, motyw wiecznego sporu w twórczości Kasprowicza, Micińskiego. Słychać też prowokacyjny okrzyk Mickiewiczowskiego Konrada („Ty nie jesteś Bogiem, ale…carem!”). Ludzkość przypomina kołyszącego się na jodłowej gałązce pajacyka – symbol z krainy dziecięcej niewinności, złudzeń, brania zła za dobrą monetę? A może to nie pajacyk, lecz smętny pajac – clown z cyrkowego przedstawienia – smutny, tragikomiczny, który wzrusza widza bezradnością spojrzenia? Doświadczenie wojny degraduje – nie tylko przedmioty, czy elementy krajobrazu (zniszczenie architektury, ruiny, wywóz zabytków), ale ludzką godność. Stąd błazeński wymiar śmierci – niepotrzebnej, groteskowej, upadlającej. W dalszej części utworu musi więc pojawić się pytanie: kto ponosi odpowiedzialność za zło, kto stworzył piekło na ziemskim padole? Odwieczny egzystencjalny problem, który był tematem rozważań: Kasprowicza, Micińskiego, czy Staffa (skojarz z Deszczem jesiennym) – Gajcy stara się wyjaśnić w dalszych strofach utworu.

Strofy: trzecia i szósta

Tragizm sytuacji (ukazanej w perspektywie kosmicznej) potęgują wrażenia słuchowe: rozlega się natrętny szept, wdziera się w uszy, przejmuje trwogą. Kto jest zdolny do wydania niesamowitego dźwięku? Śnieg, ale nie ten biały puch, przyjaźnie skrzypiący pod nogą, obwieszczający radosną zimę. Oto upersonifikowany śnieg: „wplata lepkie palce w oczy”. Gajcy znów piętrzy metafory. Wyjaśnijmy, że „lepkie palce” – to związek, oznaczający skłonność do kradzieży. Z kolei: „palce w oczy” – mówią o przemocy, określają złe zamiary wobec kogoś, chęć wyrządzenia przykrości.
Tak więc mamy do czynienia z symbolami rosnącego zagrożenia i śmierci. Gajcy konstruuje inną, wielowymiarową rzeczywistość na zasadzie przeciwstawnych skojarzeń, które odzwierciedlają grozę ludzkiej egzystencji w realnym świecie.

Wróćmy do pytania o siłę sprawczą owego koszmaru. Czy jest nią Szatan – duch ciemności, któremu powiodło się w grze z Bogiem o realny świat? Jedno z wyjaśnień odsyła czytelnika do biblijnej Księgi Rodzaju, która uzasadnia istnienie zła przyrodzoną grzesznością ludzkiej natury, stworzonej, co prawda, na obraz i podobieństwo Boże, ale posiadającej wolną wolę. To za jej przyczyną (i oczywiście podszeptem Szatana) Adam i Ewa zostają skażeni grzechem pierworodnym, a Kain – zabija swego brata, Abla.
Metaforyka wiersza skłania nas do takiej interpretacji, według której wojna jest zmaganiem czysto ludzkim. Siły ciemności są za nią odpowiedzialne tylko w niewielkim wymiarze.

Sprawcą zła jest więc człowiek – Niemiec, zbrodniarz, hitlerowiec, ale także każdy z nas – współwinny (przypomnijmy, że Tadeusz Borowski w swych: Opowiadaniach porusza problem współwiny więźnia). W tajemnicy człowieka, w jego relacjach z innymi można znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego właśnie „ludzie ludziom zgotowali ten los” (motto Medalionów ukazuje dobitnie tę zależność, a książka mówi, między innymi, o relacjach: kat – ofiara).

Dlatego – na ziemi upodlonej zbrodnią – „szatan załkał w szubienicę jak w flet” (zauważ oryginalność porównania, bo przecież flet to instrument towarzyszący spektaklom cyrkowym, grywają na nim też zaklinacze węży!).

Kończący utwór fragment wydaje się na tym tle nieco zaskakujący. Oto szept „przygarnia”, powstaje z niego opłatek. Zauważmy, że hostia – w obrzędzie katolickim opłatek z pszennej mąki – jest jednoznacznym symbolem ofiary, pamiątką Ostatniej Wieczerzy, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. W tym kontekście odbieramy symbol optymistycznie, staje się on motywem nadziei na odrodzenie świata – zniszczonego moralnie przez kataklizm. Nawet szept cichnie. Wizja ta nasuwa czytelnikowi nowe skojarzenia. Powracamy myślami do III Części Dziadów i mesjańskiego Widzenia księdza Piotra. Cierpienie ma w nim zbawczy wymiar. Mickiewicz preferuje kult ofiary, mający nieść wyzwolenie całemu narodowi i uciśnionej Europie. Gajcy, jak widać zwraca się ku romantycznym motywom, przekładając je na język współczesności. Postawmy jednak pytanie: czy takie cierpienie może ocalić pokolenie?

Strofy: trzecia i czwarta

Dochodzimy do kresu naszej wędrówki po świecie metafor. Jak rozumieć: „lulajże na powrozie”? Czy alegoria ta ma znamiona heroizmu? Z pewnością nie. Śmierć odheroizowana – „na haku” raczej degraduje, niż idealizuje. Zwróćmy jednak uwagę na prosty nakaz: „pójdź – złóż dary – nie wystarcza popatrzeć”.

Autor, chociaż jest katastrofistą – ma poczucie sensu tej ludzkiej walki ze złem, a nawet – sensu samej śmierci (jako ofiary). Akcentuje patriotyczny obowiązek wytrwałości, czynu i uporu (odnajdziemy te założenia w programowym liryku Wczorajszemu.

Dlatego ów wyraźny nakaz uwydatnia nam konieczność poświęcenia się ludzkości i jego głęboki sens. Walka o wolność – to narodowy obowiązek, który w efekcie końcowym przywróci porządek wartości. Podobna myśl pojawia się w utworze, pt. Trójgłos („Musi krew dymić jako znak innym (…) Tak wstaje wszystko co godne życia”). W odbudowie świata pomagać mają widzialne atrybuty dobra, pochodzące ze sfery sacrum (biały obrus, opłatek, świeczki). One to właśnie mają (w trybie rozkazującym ) wyśnić się, przywołać świętą rzeczywistość.

Świat antynomiczny

Jeśli pamiętasz sonety metafizycznego poety początków baroku – Mikołaja Sępa- Szarzyńskiego, wiesz, co oznacza dualistyczne pojmowanie świata jako jedności, opartej na antynomiach (przeciwstawieniach): ducha i materii, dobra i zła, Boga i Szatana, nieba i piekła. Żaden poeta staropolski nie potrafił tak sugestywnie i obrazowo jak on opisać rozterek samotnego człowieka, rozdartego między sferą idealną a potrzebami ciała, między dążeniem do niebiańskiego sacrum, a koniecznością pozostawania w profanum.

Wiersz Gajcego łączy tę barokową wizję (jest podobny!) z awangardowym sposobem jej ujęcia, bowiem poetyka utworu jest bardzo skomplikowana. To, co w owym wyobrażeniu będzie realne, konkretnie usytuowane w ramach świątecznego rytuału (zwyczaju) staje się widzialnym przejawem walki sił metafizycznych (Dobra i upostaciowanego Zła).

Świadczy o tym już pierwszy wers: „Wieczorny szatan”. Poeta ogarnia swym zasięgiem całość bytu, próbuje odnaleźć wytłumaczenie tragedii 1939-45, spojrzeć na burzę dziejów z perspektywy „wysokiej”. Buduje ciekawą filozofię. Nie wolno przy tym zapominać, że podstawę do jego wizji stworzyła konkretna sytuacja – wigilia Bożego Narodzenia, spędzona przez podmiot liryczny, co prawda w rodzinnym domu, ale w „mrocznym czasie” wojny. Czytelnik powraca więc do tematyki „Apokalipsy Spełnionej” i przeżyć straconego pokolenia, ale w kontekście bardzo odrealnionym. Sytuacja jest bowiem tylko pretekstem do kreowania zupełnie nowej rzeczywistości.

Słowo-klucz: sen

Warto przypomnieć, że Baczyński, dla wyrażenia prawd uniwersalnych posługiwał się słowami – kluczami (np. symbole wody, czasownik „płynąć”). Były one znakami przeczucia śmierci świata, ale również własnej.

Dla Gajcego takim właśnie słowem-kluczem jest „sen”. Podważa ono wiarę w autentyczność wojennej katastrofy, odzwierciedla dążenie do egzystowania w realnym życiu – na prawach snu. Senny majak może być ucieczką od smutku, żałoby, czy nawet poczucia zagrożenia – tak charakterystycznego dla doznań straconej generacji.

Ów idealizm zostaje w utworze połączony ze spirytualizmem (odnajdujemy tu wizję świata pozagrobowego). Wiersz jest w pewnym wymiarze odbierany jako oniryczny (senny) koszmar, który powoli przeradza się w koszmar metafizyczny, z pierwszoplanowym występem szatana.

Kompozycja

Krótko o budowie. Wiersz należy do liryki pośredniej, opisowej (szczegółowy opis wigilijnego drzewka), wydawałoby się – trzecioosobowej, a jednak zawiera elementy zwrotu do adresata. Świadczą o tym czasowniki, użyte w trybie rozkazującym – „pójdź”, „złóż”, „niech się wyśni” i zaimek rzeczowny: „ciebie”. Tak więc czytelnik ma do czynienia z celowym, świadomym połączeniem różnych form monologu lirycznego.

Zauważmy, że poeta dynamizuje obraz za pomocą dużej ilości tychże czasowników w trzeciej osobie (ważył, parzyła, zatargały, uniosły, wplatał…), przez co czytelnik ma wrażenie stawania się nowej rzeczywistości „tu i teraz”, w trakcie czytania. Przypomnijmy, że każde dzieło dopełnia się w procesie żywego zetknięcia z odbiorcą, podobnie – wyobrażenie kreowanej rzeczywistości staje się realną rzeczywistością – w trakcie czytania. Gajcy zaprasza nas do podróży metafizycznej – podróżujmy więc przez kolejne strofy.

Podsumowując

Gajcy nadaje tekstowi sens uniwersalny, szuka w znakach kultury chrześcijańskiej uzasadnienia losu własnego – i całej generacji „porażonych wojną”. Pozostaje zawsze optymistyczny, mimo iż jego obrazy przesycone są nastrojem smutku, kontemplacji, a nawet grozy.
Autor pragnie ocalić to, co w człowieku wewnętrzne, jego osobisty świat wartości, dobra i piękna. To poezja oniryczna i wizyjna, oparta na misternej konstrukcji metafor, tworzących wielowymiarowe piętra.
Poezja, przyznajmy – oryginalna, której celem będzie raczej nie wzruszanie odbiorcy, ale wzbudzenie refleksji intelektualnej, zamyślenia.
Krytycy poezji Gajcego zwracają uwagę na znaczenie religijnej edukacji w życiu poety ­(żywa wiara chrześcijańska została zaszczepiona w nim już we wczesnym dzieciństwie przez wychowującą go babkę).

Jeśli będziesz pisał esej, to….

  • Dostrzeż, że twórczość Gajcego czerpie z bogactwa filozofii romantycznej i młodopolskiej, przypomina więc poezję Baczyńskiego (którego nazwano nawet „drugim Słowackim”), ale pozostaje oryginalna – dzięki śmiałym skojarzeniom i uniwersalnej tematyce.
  • Poetę, mimo że tworzy w “mrocznym czasie” – niezmiennie fascynuje życie we wszystkich jego najdrobniejszych przejawach. Dlatego – wciąż stawia pytania egzystencjalne.
  • Zauważ, że wiersz wymyka się jednoznacznym interpretacjom, można spojrzeć nań również z punktu widzenia metafizyki (wtedy odbieramy działalność szatana jako realną groźbę zniszczenia świata).

Zobacz:

Kolumbowie – poeci apokalipsy spełnionej

Scharakteryzuj twórczość Tadeusza Gajcego