Zbigniew Herbert

Odpowiedź

To będzie noc w głębokim śniegu
który ma moc głuszenia kroków
w głębokim cieniu co przemienia
ciała na dwie kałuże mroku
leżymy powstrzymując oddech
i nawet szept najlżejszy myśli

jeśli nas nie wyśledzą wilki
i człowiek w szubie co kołysze
na piersi szybkostrzelną śmierć
poderwać trzeba się i biec
w oklasku suchym krótkich salw
na tamten upragniony brzeg

wszędzie ta sama ziemia jest
naucza mądrość wszędzie człowiek
białymi łzami dzień
księżyc wschodzi
i biały dom buduje nam

to będzie noc po trudnej jawie
to konspiracja wyobraźni
ma chleba smak i lekkość wódki
lecz wybór by pozostać tu
potwierdza każdy sen o palmach
przerwie sen nagle wejście trzech
wysokich z gumy i żelaza
sprawdzą nazwisko sprawdzą strach
i zejść rozkażą w dół po schodach
nic z sobą zabrać nie pozwolą
prócz współczującej twarzy stróża

helleńska rzymska średniowieczna
indyjska elżbietańska włoska
francuska nade wszystko chyba
trochę weimarska i wersalska
tyle dźwigamy naszych ojczyzn
na jednym grzbiecie jednej ziemi

lecz ta jedna której strzeże
liczba najbardziej pojedyncza
jest tutaj gdzie cię wdepczą w grunt
lub szpadlem który bardzo dzwoni
tęsknocie zrobią spory dół.

Pierwsze spostrzeżenie

Pamiętajmy zawsze, że wiersz przybiera określoną formę. Może to być wyznanie, apostrofa, wspomnienie, list, pouczenie, pożegnanie, itp. Repertuar możliwości jest praktycznie nieograniczony. W przypadku tekstu Herberta wskazówką jest sam tytuł, który bezpośrednio sugeruje, że mamy prawo potraktować tekst jako odpowiedź na bardzo ważna kwestię. Fakt ten wyznacza kierunek interpretacji, każe poszukiwać w utworze jakiegoś ważnego dylematu, niejednoznacznego problemu, z którym autor próbuje się zmierzyć.

Drugie spostrzeżenie

Dotyczy podmiotu mówiącego. Wyraźnie mamy do czynienia z podmiotem zbiorowym. Wskazują na to formy gramatyczne czasowników i zaimków („leżymy”, „nas”, dźwigamy”). Z faktu, iż w wierszu przemawia zbiorowość, wynika jednocześnie uniwersalizacja kwestii, jaką wiersz podejmuje. Pytanie, które oczekuje odpowiedzi, nie stanowi dylematu jednego człowieka, ale nie jest również dylematem wszystkich. Krąg zainteresowanych ogranicza bowiem data (1953 r.). Nawet gdyby jej nie było, opisane doświadczenie wskazuje na bardzo określoną zbiorowość.

Trzecie spostrzeżenie

Wstępna lektura wiersza nakazuje nie zlekceważyć czasów gramatycznych w tekście. Wyraźnie widać tutaj operowanie czasem przyszłym i teraźniejszym. Funkcję tego zabiegu należałoby rozpatrzeć. A jeśli już jesteśmy przy czasownikach, zwrócić trzeba również uwagę na wyraźną ekspozycję czasownika „być”: „to będzie noc…”, „wszędzie ta sama ziemia jest” i konteksty, w jakich się pojawia.

 

Przegląd kolejnych strof

Strofa I i II

– to przede wszystkim kreacja przestrzeni. Realizuje się ona w szeregu metaforycznych obrazów: „noc w głębokim śniegu”, „leżymy”, „kałuże mroku”, „głęboki cień”, „człowiek w szubie”, „wilki”. Przestrzeń ta, chociaż ujęta w obrazy-przenośnie, zakotwiczona jest w rzeczywistości bardzo realnej, przypominającej jakiś koszmar. Wszystkie jej elementy budzą skojarzenia negatywne: noc to czas mroczny, czas, w którym dokonuje się nikczemnych rzeczy, śnieg jest znakiem zimy, pory mroźnej, która ponadto zaciera ślady, kałuże mroku kojarzą się jednoznacznie z kałużami krwi, a wilki, jak wiadomo, są zwierzętami najmniej przychylnymi człowiekowi.

Mamy więc metaforyczny obraz zbrodni („cień, co przemienia ciała na dwie kałuże mroku”), która staje się niejako znakiem tej rzeczywistości. Fraza jest bardziej wieloznaczna. Określa noc, jako porę, która zaciera kontury, (ciało to tylko plama mroku), a tym samym sprzyja dokonaniu niecnych czynów. Przestrzeń tę oglądamy przez pryzmat widzenia podmiotu mówiącego (zbiorowego), który jest jej integralnym elementem („leżymy powstrzymując oddech”). W tej koszmarnej rzeczywistości zostaje sprowadzony do funkcji zastraszonego zwierzęcia. W każdej chwili może wpaść w potrzask. Uwydatnieniu treści określającej dramatyczną sytuację podmiotu służy animalizacja jego działań („Leżymy, powstrzymując oddech”, „jeśli nas nie wyśledzą wilki”) oraz użycie szeregu onomatopei – śnieg, głuszenie, cień, przemienia, ciała, kałuże, leżymy, powstrzymując, szept, najlżejszy, szuba, kołysze, szybkostrzelną trzeba. Nagromadzenie wyrazów dźwiękonaśladowczych oddaje sytuację szeptu, sugeruje, że tylko taki sposób porozumiewania jest możliwy w tak nieludzkiej rzeczywistości. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jej kształt bliski jest naszemu, polskiemu doświadczeniu lat pięćdziesiątych i chyba tego rodzaju konkretyzacji można dokonać.

Tak zarysowana przestrzeń w sposób logiczny implikuje jeden z najbardziej elementarnych dylematów: „pozostać tu” czy „biec na tamten upragniony brzeg”? Stąd też pierwszemu opisowi rzeczywistości zostaje przeciwstawiony bardzo dynamiczny i jednocześnie pełen dramaturgii obraz ucieczki” w oklasku suchych krótkich salw” do innej przestrzeni.
Nie otrzymuje ona wyraźnej konkretyzacji, nie stanowi pełnego, kompletnego obrazu, zarysowana zostaje w sposób migotliwy, bliżej nie określony, to „tamten upragniony brzeg”. Jest to raczej obraz malowany bardziej emocjami (imiesłów „upragniony”) niż logiką, stad też jego fragmentaryczność uzyskana dzięki użyciu synekdochy „brzeg”.

Tak więc pierwsze dwie strofy zarysowują główny problem tekstu, który oczekuje odpowiedzi (przypomnijmy tytuł wiersza brzmi „Odpowiedź”). To problem ojczyzny, wierności krajowi, nawet wtedy, gdy nie spełnia oczekiwań, bądź też ucieczki, jednym słowem dramat wyboru postawy, jaki pojawia się w wielu tekstach Herberta, choćby w Powrocie prokonsula czy w Pan Cogito – powrót. Dramatyczność decyzji wzmacnia ponadto zastosowanie czasu przyszłego („To będzie noc w głębokim śniegu”…). Nadaje to opisywanej potwornej rzeczywistości wymiar mający się dopiero spełniać fatalistycznej wizji. Decyzja pozostania jest tym bardziej trudna: bo przecież można było uciec przed katastrofą. Pozostania z pełną świadomością tego, że ziści się najbardziej okrutny scenariusz, można sobie potem już nigdy nie wybaczyć, zwłaszcza, że „wszędzie ta sama ziemia jest…”

Uwaga! Synekdocha – rodzaj metafory, gdzie część zastępuje całość, tutaj słowo „brzeg” użyte zostało w znaczeniu „inny kraj”, „ojczyzna”

III strofa

– to uniwersalna wersja ojczyzny, być może konkretyzacja tak fragmentarycznie zarysowanego w drugiej zwrotce obrazu „upragnionego brzegu”. Przestrzeń tę wypełniają elementy najbardziej zwyczajne: łzy człowieka, matki kołyszące dzieci, wschody księżyca, biały dom.
Rekwizyty codzienności tworzą świat, w którym wszystko odbywa się zgodnie z naturalnym porządkiem rzeczy.

Zauważyć można również grę białym kolorem, biały jest dom i nawet łzy są białe. W zestawieniu z ciemną, mroczną wizją ojczyzny nakreśloną w pierwszych dwóch strofach, to jasna, świetlista wersja wydaje się szczególnie atrakcyjna. Spełnia funkcję kuszącej perspektywy, potęguje dramat wyboru.
Strofy IV i V – to znowu powrót do pierwszej przestrzeni, która tak jak w pierwszych dwóch strofach, sumuje się w ciągu metaforycznych obrazów: „noc po trudnej jawie”, „konspiracja wyobraźni”, „wejście trzech wysokich z gumy i żelaza”, „sprowadzą strach”, „zejść rozkażą w dół po schodach”. Znów ujęte zostało to samo doświadczenie wpisane w przestrzeń realnego koszmaru. tym razem jawi się obraz aresztowania dokonanego w nocy, nagle po cichu, jego jedynym świadkiem staje się nocny stróż. Ta makabryczna rzeczywistość ma również wymiar pesymistycznej perspektywy, która może się spełnić („to będzie noc…”).

Stąd też logicznie przedstawiony zostaje jej „sen o palmach”, kuszący swoją urodą i wprowadzający tym samym problem wyboru:

lecz wybór by pozostać tu
potwierdza każdy sen o palmach…

Odpowiedź jest kategoryczna. Zauważmy wieloznaczność składni: nie wiadomo, czy wybór pozostania potwierdza sen o palmach, czy odwrotnie sen o palmach potwierdza wybór pozostania. Pierwsza wersja jest gwarancją spełnienia snu o palmach tutaj, w świecie przypominającym piekło.
Druga wersja odsłania dopiero dramat wyboru. Deklaracja pozostania w piekle, z pełną świadomością, że mogło się żyć w raju, staje się bardziej heroiczna i prawdziwa, bo wiąże się z rezygnacją. Jest autentycznym wyborem, bo o nim można przecież mówić wtedy, gdy dokonuje się kosztem czegoś, gdy jest jakimś wyrzeczeniem.

Dlaczego to „sen o palmach” staje się gwarantem decyzji pozostania, jest koniecznym elementem sytuacji wyboru. Strofa IV jest więc swego rodzaju punktem kulminacyjnym, miejscem, gdzie wszystko się rozstrzyga.

Strofa VI

– przywołuje za pomocą poetyki wyliczania różne wersje ojczyzny (helleńska, rzymska, średniowieczna itd.) i przypisuje je podmiotowi zbiorowemu. Te różne warianty ojczyzny to znaki wieloletniej tradycji, która określa również zbiorowość wiersza, definiuje ją jako spadkobiercę europejskiej kultury („tyle dźwigamy naszych ojczyzn”). Fakt ten każe zastanowić się dokładnie nad decyzją wyboru, sprzyja deklaracji wyjazdu, ale…

Strofa VI ostatnia

– rozstrzyga jednoznacznie dylemat: wszystkie możliwe wersje ojczyzny zwycięża „ta jedyna, której strzeże liczba najbardziej pojedyncza” przeciwstawiona masowości. Decyzja pozostania jest decyzją prywatną każdego człowieka, podejmuje ją każdy z osobna, sam w swoim sumieniu, stąd jej autentyczność i zarazem wartość. Jednocześnie obserwujemy funkcjonalne zastosowanie czasów gramatycznych: teraźniejszego i przyszłego: „jest tutaj gdzie się wdepczą w grunt”. Pozostanie tutaj otwiera perspektywę tragicznego heroizmu, nie wiąże się bynajmniej z nagrodą, ale z wielkim, tragicznym ryzykiem. Jawi się ono w szeregu metaforycznych obrazów: „wdepczą cię w grunt”, „szpadel, który bardzo dzwoni”, „tęsknocie zrobią spory dół”. Ten motyw tragicznej, nienagrodzonej decyzji, za którą można zapłacić największą ceną, pojawia się w wielu tekstach Herberta, chociażby w Przesłaniu panu Cogito czy Potędze smaku. Tutaj też. Można również odczytać ostatnią strofę w kontekście bardziej optymistycznym.

Owo dobitne sformułowanie „wdepczą cię w grunt” to metafora konspiracji, symbol zejścia do podziemia, a więc tym samym heroiczna perspektywa nadziei, podobnie jak w Dziadach części III Adama Mickiewicza.
Do takiego odczytania inspiruje wieloznaczność ostatniej strofy. Definiuje jednocześnie podmiot zbiorowy jako ten, którego stać na gest protestu czy odmowy.

Wnioski końcowe

Odpowiedź Zbigniewa Herberta jest więc przede wszystkim tekstem o ojczyźnie. Jej wizerunek sumuje się w ciągu metaforycznych obrazów zakorzenionych głęboko w przestrzeni koszmaru. Tak mało atrakcyjny kształt rzeczywistości, która w żadnym aspekcie nie spełnia oczekiwań człowieka, implikuje podstawowy problem wiersza – dramat wyboru: „pozostać tu” czy „biec na tamten brzeg”?
Dla osób wpisanych w tak makabryczną przestrzeń dylemat ten staje się szczególnie trudny; gest pozostania zaświadcza o wierności,, umiejętności rezygnacji na rzecz wartości patriotycznych, zachowania swojej tożsamości. Chociaż opisywana w wierszu rzeczywistość bliska jest polskiemu doświadczeniu i zapewne wyrasta z jego wnikliwej analizy, sens wiersza jest bardziej uniwersalny. Dotyczy tych wszystkich, których udziałem stał się tak tragiczny los i którzy w swoim życiu rozstrzygali dylemat wyboru.

Uwaga!

  • Odpowiedź Herberta powstała w tym samym czasie co słynna Pieśń o bębnie. Obydwa teksty odnoszą się do tej samej rzeczywistości czasów stalinowskich. Dramat postawy, jaki zarysowuje poeta w Odpowiedzi łatwiej zrozumieć, jeśli zna się jednocześnie „Pieśń o bębnie”. W tym wierszu kreśli autor metaforyczny obraz rzeczywistości, w której ogromnego spustoszenia dokonała ideologia komunistyczna. Utwór kończy katastroficzna wizja pochodu ludzkości zmierzającej do zagłady. Odpowiedź stanowi jakby logiczną kontynuację problematyki zawartej w Pieśni o bębnie. Pytanie, jakie stawia: „pozostać tu” czy „biec na tamten upragniony brzeg” – w kontekście Pieśni o bębnie uzyskuje dużo bardziej dramatyczny wymiar.
  • Charakterystyczną cechą stylu poetyckiego Zbigniewa Herberta jest wysoki stopień metaforyzacji. Poprzez obrazy – przenośnie rysuje autor koszmar rzeczywistości lat pięćdziesiątych. Poza tym w swojej poezji posługuje się aluzją literacką, dzięki odwołaniu do mitologicznych i biblijnych motywów mówi o problemach współczesności.
  • Wiersz ma swoją historię. Oficjalnie został wydany w tomiku Hermes, pies i gwiazda w roku 1957 pod tytułem Odpowiedź. Pierwotnie tytuł brzmiał Odpowiedź (53), jednakże zezwolono na wydrukowanie tekstu pod warunkiem usunięcia daty, ona bowiem precyzyjnie określała czas, wskazywała bezpośrednio, że doświadczenie, o którym mowa, sytuuje się w okresie już powojennym. Usunięcie daty umożliwiło błędną interpretację, sugerowało, że opisywana rzeczywistość przynależy do czasów okupacyjnych. Przeczy takiemu odczytaniu wiele elementów wewnątrztekstowych, które zauważy na pewno wnikliwy czytelnik. Wiersz ten zawdzięcza swoją popularność Przemysławowi Gintrowskiemu, który napisał do niego muzykę.
  • Sposób obrazowania w wierszu opiera się o zasadę kontrastu. Obrazowi potwornej, stalinowskiej rzeczywistości zostaje przeciwstawiona fragmentaryczna, ale kusząca mirażem „snu o palmach” wizja innego, lepszego świata.
  • Już starożytni definiowali tragizm jako pojęcie nieodłącznie związane z sytuacją wyboru. Polegał on na usytuowaniu bohatera wobec dwóch równorzędnych racji. Podobna sytuacja zarysowuje się w „Odpowiedzi”. Podmiot mówiący musi wybrać między wiernością krajowi, patriotyzmem a perspektywą innego życia, jednakże z dala od ojczyzny.
  • Odpowiedź Herberta można zestawić z innym wierszem autora pt. Pan Cogito – powrót. Jest to utwór, który prezentuje inny dylemat Polaka rodzący się w trakcie pobytu na „tamtym upragnionym brzegu”. Pan Cogito zastanawia się, czy pozostać „tam” czy powrócić na „kamienne łono ojczyzny”? Pobyt w innej rzeczywistości nie spełnił bowiem jego oczekiwań.
  • Herbert w wielu swoich utworach wprowadza metaforę, człowieka wyprostowanego”, który dochował wierności podstawowym wartościom, nie ugiął się przed naciskami „oficjalnej ideologii”. Autor podkreśla jednocześnie, że postawa „wyprostowana” nie wiąże się z nagrodą i nie cieszy się uznaniem tłumów.

Zobacz:

Zbigniew Herbert

Zbigniew Herbert – jak pisać o…

Poezja Zbigniewa Herberta

Zbigniew Herbert – praca domowa

Zbigniew Herbert – Przesłanie Pana Cogito