Stanisław Barańczak

Spójrzmy prawdzie w oczy

Spójrzmy prawdzie w oczy: w nieobecne
oczy potrąconego przechodnia z podniesionym
kołnierzem; w stężałe
oczy wzniesione ku tablicy z odjazdami
dalekobieżnych pociągów; w krótkowzroczne
oczy wpatrzone z bliska w gazetowy petit;
w oczy pośpiesznie obmywane rankiem
z nieposłusznego snu, pośpiesznie ocierane
z dnia z łez nieposłusznych, pośpiesznie
zakrywane monetami, bo śmierć także jest
nieposłuszna, zbyt śpiesznie gna w ślepy zaułek
oczodołów; więc dajmy z siebie wszystko
na własność tym spojrzeniom, stańmy na wysokości
oczu, jak napis kredą na murze, odważmy się spojrzeć
prawdzie w te szare oczy, których z nas nie spuszcza,
które są wszędzie, wbite w chodnik pod stopami,
wlepione w afisz i utkwione w chmurach;
a choćby się pod nami nigdy nie ugięły
nogi, to jedno będzie nas umiało rzucić
na kolana.
(Dziennik poranny 1972)

Tytuł

Spójrzmy prawdzie w oczy… Co oznacza ten związek frazeologiczny? Trzeba zmierzyć się z prawdą bez względu na to, jaka ona jest.

Konteksty kultury

  • Nowy Testament: pytanie, które Piłat zadał Chrystusowi – „A cóż to jest prawda?” – brzmi w nim ironia, drwina i niedowierzanie. Ale w wierszu jest zawarta odpowiedź na to pytanie.
  • Filozofia – pytanie o prawdę jest jednym z najtrudniejszych zagadnień roztrząsanych przez filozofów. Jednej odpowiedzi nie ma.

Podmiot liryczny

Występuje w 1. osobie liczby mnogiej czasownika, w trybie rozkazującym. To „my” – czyli podmiot zbiorowy. Ale tak naprawdę wypowiada się w imieniu wszystkich jednostka, która nawołuje ludzi do odpowiedniego zachowania: „spójrzmy”, „dajmy”, „stańmy”, „odważmy się”.

Budowa utworu

Wiersz nie ma układu stroficznego (jest stychiczny). Nie występują rymy (wiersz biały). Utwór ten cechuje też różna liczba sylab w wersach i brak ustalonych rygorów rytmicznych, a o układzie graficznym i podziale na wersy decyduje poeta (według jego uznania wers może, ale nie musi pokrywać się ze zdaniem) – jest to więc wiersz wolny, bardzo charakterystyczny dla poezji współczesnej.

Gatunek

Nie można go określić. Ale zwróć uwagę, że ten utwór wcale nie musiałby być wierszem. Gdyby zapisać go ciągiem, można by uznać, że to np. list albo odezwa do kogoś. Ale o poetyckości tego utworu świadczą jednak środki stylistyczne.

Motyw główny

To oczywiście PRAWDA. Można ją znaleźć w oczach każdego spotkanego przechodnia. Oczy prawdy są więc wszędzie, nigdy ich z nas nie spuszcza. Prawdy nie jesteśmy pewni, bo kto ją tak naprawdę ustala? Niepewność prawdy nie usprawiedliwia nas jednak z wykroczeń przeciw niej. Prawda to konkretni ludzie – ci wszyscy, których codziennie spotykamy zatopionych w lekturze gazety, w autobusach, na dworcach kolejowych, zamyśleni przechodnie. To „szare” oczy tych zwykłych ludzi stają się trybunałem, strażnikiem wartości – my mamy postępować tak, by w każdej chwili spojrzeć ludziom (czyli prawdzie) w oczy.

Problemy i motywy

Jesteśmy w kręgu totalitaryzmu, poznajemy nie tylko sytuację człowieka zagubionego w systemie, uległego i poddanego sprzecznościom życia, ale także konstrukcję samej totalitarnej machiny i język propagandy.

Dewaluacja języka

W jednym z wierszy (N.N. zaczyna zadawać sobie pytania) autor wprost wyraża tezę o zafałszowaniu języka: słowo: „prawda” jest tytułem gazety, słowa: „wolność” i „demokracja” podlegają służbowo generałowi policji”. Problem wiarygodności łączy się z nieufnością do środków masowego przekazu, które odsłaniają totalną próżnię partyjnej „nowomowy”, sloganów, szablonów, ukrywających to, co prawdziwe i bolesne.

Język – to dla Barańczaka świat przedstawiony (!), który trzeba dopiero zbadać, odkłamać. Ale przede wszystkim – podejrzane narzędzie fałszu, wielkie oszustwo.
Tę prawdę dostrzegali też twórcy tradycyjni, przypomnijmy, że Tuwim kiedyś zwracał się do Stwórcy z deklaracją: „Lecz nade wszystko słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedność przywróć i prawdziwość” (Kwiaty polskie). Jeśli jednak coś łączyło Tuwima (który po wojnie sam uległ komunistycznej propagandzie) z Barańczakiem – to z pewnością przeświadczenie o politycznym i ideologicznym podłożu takich zafałszowań. Ten ostatni sięga więc do utartych, potocznych zwrotów językowego kodu, do idiomów („spojrzeć prawdzie w oczy”), pragnąc przywrócić im ich pierwotne, realne znaczenie w świecie, w którym realizm jest niemożliwy. Oczywiście czyni to z określoną intencją, z wiersza pod tym tytułem wynika bowiem, że chodzi o prawdę, dającą się odczytać z oczu ludzi poniżonych, skrzywdzonych.. Widzimy, że odkrywa puste struktury języka – z bezwzględną szczerością, ironią, by przywrócić im na nowo godność, wyzwolić ze skostniałych reguł.

Motyw prawdy

Zacznijmy od komentarza poety, fragmentu, pochodzącego z tomu pt. Etyka i poetyka, wydanego później w Paryżu: „Nie wyzysk ekonomiczny, nie brak swobód obywatelskich, nie sprzeczności ustrojowe oburzały wówczas najbardziej – nas, dwudziestolatków, wchodzących dopiero w dorosłe życie – ale właśnie kłamstwo”. Nie dziwi nas, że autor z patosem i przekonaniem przeciwstawia się owej „dyktaturze ciemniaków” (tak nazwał ostatnią fazę rządów Gomułki Stefan Kisielewski).

Barańczak łatwo demaskuje nie tylko istniejący ówcześnie, zakłamany, kaleki kod językowy, ale także cały system, który postawił w stan podejrzenia wszystkie dotychczasowe wartości. Rozpadowi uległ świat, więc poeta pyta o kategorie prawdy.
Czy istnieje jakaś jedna prawda o człowieku lat siedemdziesiątych? Przeciętny śmiertelnik żyje w fałszywej rzeczywistości sukcesu, otulony radosnym entuzjazmem słów niczym szczelnym woalem, poza który z rzadka przeciskają się wyrazy, takie jak represje, cenzura, nagonka, braki, ograniczenia, zniewolenie.

Ludzie nie mogą czy nie chcą spojrzeć prawdzie w oczy? Dlaczego człowiek uczestniczy w tej wielkiej grze pozorów? Ze strachu o byt, z obawy, licząc na lepsze miejsce w kolejce – po dobra materialne. A wokoło trwają pseudoradosne manifestacje pracującego ludu. Władza tworzy ideologię, otumania. Zadaniem narodu staje się udawanie, że się w nią wierzy. Barańczak mówi o tym wprost, przeciwstawia się dawnej klasycznej konwencji opisywania rzeczywistości z pomocą umownej maski historycznej, symbolu, metafory. Siła jego poezji tkwi w demaskacji świata, niezgodzie na zło, na działalność jednostek, ich złe decyzje, myśli, emocje.

Wiarę w to, że nowa poezja zdoła opowiedzieć prawdę o człowieku dostrzegamy też w wierszu rówieśnika poety, Adama Zagajewskiego. Oddajmy głos autorowi:

Wyprostuj się osusz tampon języka (…)
i powoli pamiętając o regułach składni
powiedz prawdę do tego służysz w lewej ręce
trzymasz miłość a w prawej nienawiść
(Prawda).

Ten sam poetycki nakaz brzmi u Barańczaka ostro, bezkompromisowo: „spójrzmy prawdzie w oczy”. Poeta przecież wierzy w celowość i sensowność mówienia prawdy, wierzy w to, że prawda ma moc wyzwalającą (co budzi skojarzenia biblijne), oczyszczającą.
Walka poety o prawdę rozgrywa się więc w dwóch przestrzeniach, które należy, według niego, odkłamać.
I nikt z czytelników nie ma wątpliwości, że przestrzeń zafałszowana, wykreowana przez mass media budzi grozę, lęk, choć pozornie jest radosna, zwycięska. Spróbujmy odkryć jej prawdziwe oblicze.

 

Pierwsza część

(wersy 1 -11)

Powiedzieliśmy na początku, że wiersz prezentuje dojrzały poetycki przekaz, dodajmy – w wysokim stopniu zorganizowany. Nie ma w nim strof, które moglibyśmy po kolei analizować (wiersz stychiczny – ciągły, w dodatku bezrymowy, wolny), jest za to silny rytm i …frazeologiczny koncept. Tak! Właśnie on od początku skupia uwagę odbiorcy, bo przecież mamy do czynienia z językiem „nieprzezroczystym”, opartym właśnie na nowym, oryginalnym pomyśle poetyckim, który ma prawdopodobnie olśnić, a z pewnością zaskoczyć czytelnika. Owo zamiłowanie do wyliczeń, paradoksów, kojarzy się z dworską konwencją barokową (łatwo dostrzec podobieństwa z liryką Jana Andrzeja Morsztyna, a nawet Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego). Tu – punktem wyjścia staje się utarty zwrot językowy. „Spojrzeć prawdzie w oczy”, a więc stawić czoło temu, co groźne, złe, zakłamane. Dalsza konstrukcja wiersza stanowi nagromadzenie i wyliczenie rozwiniętych wersji owego frazeologizmu. Rozpoczyna się tym moralnym nakazem, apelem (do pokolenia?), a następnie przedstawia, opisuje (wiernie) kolejne elementy ówczesnej rzeczywistości.

Zauważ, iż prawda – pojęcie abstrakcyjne, martwe – została tu albo upersonifikowana (uosabiają ją ludzie, żyjący w atmosferze zakłamania), albo też poddana animizacji (czytamy bowiem, że „nie spuszcza z nas szarych oczu”. Jawi się nam jako czuwający nieustannie głos sumienia, który w odpowiednim momencie „rzuci nas na kolana”.

Dzięki tym zabiegom – prawda nie jest już czymś abstrakcyjnym, nierealnym. Można ją dostrzec, ocenić. Czyżby więc poeta, wierzył w jej oskarżającą rolę? Raczej tak, choć z pewnością uważał, że pełne odkłamanie świata totalitarnego nie jest możliwe. Jeśli wierzy – to w moc poezji, której siła może wyzwalać wewnętrznie. Jest przekonany, że ona nadaje się najlepiej do demaskowania fałszu, obłudy. Ale – powróćmy do naszego konceptu.

Od wersu drugiego widać szereg rozwinięć i wyliczeń, celowych powtórzeń (wyrazu: „oczy”). Każde z nich przywołuje konkretną poetycką wizję, obrazy poszczególnych ludzi. Dowiadujemy się, że prawda patrzy oczami zwykłych przechodniów, szarych ludzi ulicy (autor rozwija metafory, z zapałem tropi pierwotne skojarzenia). Intelektualna gra językowych konstrukcji, ale jakże przejrzysta, prosta! Tak postrzegamy rzeczywistość, bo przecież spojrzenie może być, np. badawcze (tu takiego zabrakło!), bezradne, mądre, melancholijne, kpiące, podejrzliwe, piorunujące, taksujące. Anonimowe oczy kolejnych przechodniów są tu jednak nieobecne (niewidzące) albo poszukują ucieczki gdzieś daleko, w przestrzenie wolności („oczy wzniesione ku tablicy z odjazdami dalekobieżnych pociągów”).

O czym to świadczy?

Prawda kryje się w nas, jest właściwie wszędzie, ale przede wszystkim trzeba jej szukać w zwykłym człowieku. Tylko tu może być wolna od ideologii, pustych haseł. Autentyzm prawdy poznajemy w doświadczeniach ulicy, w codziennych zmaganiach z życiem, w powadze śmierci. Filozofia? W każdym z nas tkwi odrobina filozofii, potrzebnej szczególnie tam, gdzie zawodzą spokój, rozwaga, gdzie świat rozpadł się lub zwariował. Bohaterowie wiersza czują się niczym postacie z Małej Apokalipsy, samotni, bezradni, osaczeni przez korowód pozorów. W takich chwilach pozostaje patrzenie w górę (mechanizm obronny – chęć ucieczki) albo w dół („w gazetowy petit”). Szary obywatel gubi się w tej dziwnej sytuacji, ludzie nie potrafią już porozumiewać się normalnie, wyrażać uczuć, trudno tu odróżnić dobro od zła.

Autor celowo nie upiększa obrazu, wyczuwamy atmosferę porannego ciężkiego przebudzenia, powtarzanych codziennie pośpiesznych czynności. Pośpiech to częsty atrybut bezmyślności, swoistego „niemyślenia” o tym, nad czym nie powinniśmy się zbyt długo zastanawiać, o tym, co zabronione, bo może zbyt szybko doszlibyśmy do wniosku, że powinniśmy interweniować.

Zresztą i tak protestujemy, jesteśmy nieposłuszni. Nieposłuszne są nasze łzy, nawet nasza śmierć (poeta przywołuje skojarzenia związane ze starożytną wizją pogrzebu. Zmarły ma oczy zakryte monetami, może po to, by opłacić Charonowi przejazd przez Styks?). Nieposłuszni są ci, którzy pragną odkłamać rzeczywistość z hasłami dobrej roboty, sukcesu, entuzjastycznymi manifestacjami radości życia. Tymczasem bohater socrealistyczny jest cichy, zmęczony. Dla niego właśnie jest przeznaczony górnolotny i pusty gazetowy język.

 

Część druga

(wersy 12-20)

Autor przechodzi tu od wyliczeń do konkretnych nakazów, posługując się umiejętnie spreparowaną publicystyczną „nowomową”. Wiersz zaczyna być groteskowy, parodystyczny (o elementach parodii świadczy także użycie liczby mnogiej). Pobrzmiewają gdzieniegdzie fragmenty podniosłych przemówień, zwroty: „stańmy na wysokości zadania”, „dajmy z siebie wszystko” typowe dla gazetowego języka. Przytoczone w wierszu pokazują swoje pierwotne znaczenie, ośmieszają slogany, szablony. Odkłamują – tak, jak „napis kredą na murze”, który jest prawdą rzeczywistą, a nie – oficjalnie „podaną do wierzenia”. Zauważ, że w tekście nie pojawia się ani razu wyraz: „kłamstwo”. Celowo. Słowo jest niepotrzebne tam, gdzie cała rzeczywistość jest przesiąknięta kłamstwem.
Artystyczny kunszt konceptu, decydująca rola przerzutni, powtórzeń ma nas doprowadzić do prezentowanej w utworze wizji świata. Obnażyć realia tej katastroficznej wizji. Właśnie dlatego zaszczute spojrzenie więźnia systemu, karmionego propagandą – „będzie nas umiało rzucić na kolana”.

 

Czy wiersz ma wymiar uniwersalny, aktualny?

Tak. Ponadczasowość utworu można rozważać w różnych wymiarach.
Zwróć uwagę na:

  • widoczny w utworze nakaz moralny, obowiązek mówienia prawdy wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z zakłamaniem, fałszem. Bezkompromisowość konieczna bywa nie tylko w rzeczywistości totalitarnej, współczesna codzienność bardzo często stawia nas w sytuacjach trudnych, wymagających wyboru. Poeta daje moralny drogowskaz na życie, zachęca, by pamiętać o wewnętrznej wolności, o osobowym wymiarze ludzkiej istoty, o tym, że czasem nie warto poświęcać tej wolności dla kłamstwa, etycznej ugody.
  • olbrzymią rolę prasy i języka w kreowaniu rzeczywistości. Warto, jak sądzę pomyśleć o zalewającej nas kulturze masowej, która również powoduje pewne niebezpieczeństwa spłycania obrazu świata, człowieka. Zauważmy, że żaden swobodny przekaz myśli nie powinien być ograniczany przez jakąkolwiek cenzurę, ale z drugiej strony rodzi to ze strony piszącego, mówiącego – konieczność wzięcia na siebie wielkiej odpowiedzialności za słowo.

 

Związki frazeologiczne

Związki te są przekształcone, przemieszane z innymi słowami – dzięki temu powstają zupełnie nowe znaczenia. Taki chwyt dopuszczalny jest w poezji, ale w języku codziennym czy wypracowaniu szkolnym byłby uznany za błąd językowy! Czytelnicy muszą pamiętać o słownikowych znaczeniach stałych związków frazeologicznych i podjąć próbę wytłumaczenia ich nowych znaczeń.

Przyjrzyjmy się tym związkom:

  • Spojrzeć prawdzie w oczy – przyjąć do wiadomości niemiłe fakty
  • Podnieść, wznieść oczy – spojrzeć w górę
  • Krótkowzroczny – w znaczeniu przenośnym: nieumiejący przewidywać
  • Ślepy zaułek – sytuacja bez wyjścia, bez perspektyw
  • Dać z siebie wszystko – bardzo się postarać
  • Stanąć na wysokości zadania – coś dobrze wykonać
  • Nie spuszczać z oczu – nieprzerwanie obserwować
  • Nogi się komuś uginają – ktoś nie może stać, chodzić ze strachu, z osłabienia
  • Rzucać na kolana – paść, uklęknąć przed kimś

Frazeologizmy poetyckie w wierszu Barańczaka

  • Spójrzmy prawdzie w oczy – bądźmy szczerzy
  • stężałe/ oczy wzniesione ku tablicy z odjazdami/ dalekobieżnych pociągów – oczy mocno wpatrzone w rozkład jazdy
  • krótkowzroczne oczy – oczy są „krótkie”, bo ktoś z bliska czyta gazetę
  • dajmy z siebie wszystko/ na własność tym spojrzeniom – zrealizować się wobec innych ludzi, w ich oczach
  • stańmy na wysokości/ oczu – zrobić coś tak dobrze, by zyskać wysoką ocenę w cudzych oczach
  • [prawda] z nas nie spuszcza [swoich szarych oczu] – oczy prawdy pilnują naszej moralności
  • choćby się pod nami nigdy nie ugięły/ nogi – nogi mogą ugiąć się pod ciężarem, ze strachu
  • to jedno będzie nas umiało rzucić/ na kolana – ukorzyć się przed prawdą, uznać jej wyższość i siłę

 

Środki stylistyczne

Przerzutnie

„Gonitwa” przerzutni w tym wierszu nie pozwala żadnego ze znaczeń kończącego się wersu uznać za ostateczne i jedyne. W pozornie pełne związki składniowe wchodzą nowe wyrazy, które pojawią się w następnych wersach – tak powstają nowe znaczenia. A przerzutnie pojawiają się w tym wierszu prawie w każdym wersie, np.:

  • „w nieobecne
    oczy potrąconego przypadkowo przechodnia”
  • „w stężałe
    oczy wzniesione ku tablicy”
  • „bo śmierć także jest
    nieposłuszna”

Jaki jest ich cel?

  • łączenie wyrazów w nowe związki frazeologiczne,
  • odkrywanie nowych znaczeń utartych zwrotów i wyrażeń,
  • dynamizacja wypowiedzi.

Personifikacja

Prawda występuje w wierszu jako zjawisko upersonifikowane – prawda ma oczy, które „są wszędzie”.

Inne związki wyrazowe

  • „nieobecne/ oczy potrąconego przypadkowo/ przechodnia” – ktoś zatopiony we własnych przeżyciach i przez to chwilowo wyobcowany,
  • oczy senne, „pośpiesznie obmywane rankiem/ z nieposłusznego snu” – zaspane oczy, które rano musimy szybko „otworzyć” wodną kąpielą (w naszych warunkach miejskich – uwaga na wodę z chlorem),
  • oczy zapłakane, ocierane „z łez nieposłusznych” – płaczemy wtedy nawet, kiedy nie mamy na to ochoty, czasem łzy same, wbrew naszej woli cisną się do oczu.

Uwaga

Marzec był światopoglądowym szokiem, szczególnie dla twórców, którym antyinteligencko nastawiona władza odmawiała prawa do wyrażania jakiegokolwiek sprzeciwu. Wtedy powstała „Nowa Fala”, a grupa młodych kontestatorów rzeczywistości (w skład której, oprócz Barańczaka, wchodzili: Zagajewski, Krynicki, Lipska, Kornhauser) – przyjęła postawę interwencyjną. Zbuntowani przeciwko manipulacjom władzy, egzystujący w świecie zniewolonym, próbowali – w różny sposób – „spojrzeć prawdzie w oczy”.

Barańczak jest bodaj najsłynniejszym poetą tej grupy, świadczy o tym już sam jego dorobek. Przypomnijmy, że (jak policzył Ryszard Matuszewski, znakomity badacz jego twórczości) do 1991 roku wydał ponad 30 książek, kilkanaście zbiorów poezji.
Warto wspomnieć o licznych tłumaczeniach. Jeden ze zbiorów, pt. Jednym tchem poeta poprzedził wyraźną, programową deklaracją. Pisał: „(Poezja) … powinna być nieufnością, bo tylko to usprawiedliwia dzisiaj jej istnienie. Im szerszy zasięg ma jakiś środek wypowiedzi, tym usilniej stara się odzwyczaić nas od myślenia, wpoić nam te czy inne prawdy absolutne. (…) Poezja (…) ma dziś zasięg wąski. Ale w tym może leżeć szansa (…), by stworzyć z poezji przyczółek walki o nie zafałszowany obraz świata”. Tak więc już od początku pojawia się konstytutywne dla całej jego twórczości pojęcie prawdy. Walka o prawdę staje się jednocześnie walką ze zniewalającą człowieczeństwo rzeczywistością lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Do tego nawiązuje prezentowany przez nas wiersz.

Zobacz:

Spójrzmy prawdzie w oczy – Stanisław Barańczak

 

Jak ukazana została prawda w wierszu Stanisława Barańczaka pt. Spójrzmy prawdzie w oczy? Odpowiedz na podstawie przytoczonego tekstu.

 

Stanisław Barańczak matura

Stanisław Barańczak na maturze

Stanisław Barańczak – Widokówka z tego świata

 

Poezja Stanisława Barańczaka

Stanisław Barańczak – NN próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy

Dlaczego twórczość Stanisława Barańczaka zyskała sobie miano poezji politycznej?

Poezja Stanisława Barańczaka