Co to jest…?

Prawda

  • Zgodna z rzeczywistością treść słów; prawdziwość, szczerość, rzetelność.
  • To, co rzeczywiście jest lub było, zdarzyło się; obiektywna rzeczywistość.

Dobro

  • To, co jest oceniane jako pomyślne, pożyteczne, wartościowe; ideał moralny.
  • Skłonność do czynienia dobrze; łagodność, życzliwość.
  • Wszelkie środki, wartości potrzebne do rozwoju człowieka, sprzyjające temu rozwojowi.

Szczęście

  • Pomyślny los, pomyślność, powodzenie.
  • Uczucie zadowolenia, upojenia, radości; szczęśliwość; to wszystko, co wywołuje ten stan.
  • Zbieg, splot pomyślnych okoliczności, szczęśliwe zrządzenie losu, pomyślny traf, przypadek.

 

Które postacie należy uznać za ważne w pracy na ten temat?

Hiob – ten, który był wierny prawdom wiary i opowiadał się po stronie dobra.
Biblia przedstawia Boga-Ojca uosabiającego wszystkie pozytywne wartości po jednej stronie i jego przeciwieństwo, szatana niszczyciela po drugiej. Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który sam w swej istocie jest dla ludzi personifikacją dobra, prawdy i szczęścia. Dziecię Boga może, jeśli jest odpowiednio zdeterminowane, uzyskać szczęście w życiu doczesnym, uosabiając, na obraz i podobieństwo Boga, wartości reprezentowane przez swego Stwórcę.

Bohater Księgi Hioba, sprawiedliwy i dobry człowiek, jest przedstawiony jako ideał do naśladowania. Jako obiekt zakładu został pozbawiony wszelkich dóbr materialnych, rodziny, a w końcu i zdrowia. Trzymanie się „mimo wszystko” ideałów dobra i prawdy daje jednak wymierne korzyści. Hiob ozdrowiał, ożenił się ponownie, miał wiele dzieci i jeszcze pokaźniejszy majątek. Stał się bardzo szczęśliwym człowiekiem i to jeszcze za życia. Hiob głosił prawdę, że Bóg jest dobry i czyni tylko dobro. Czy wystarczy więc samo wyznawanie prawd wiary i opowiadanie się po stronie dobra, aby być szczęśliwym?

Prometeusz – ten, który chciał uratować ludzi.
Powszechnie uważa się, że Prometeusz został ukarany za to, co zrobił kierowany miłością do ludzi. Prometeusz został ukarany za to, że sprzeciwił się Zeusowi, dając ludziom ogień (uczynił dobro) i go oszukał przy dzieleniu zwierzęcia ofiarnego (był to także akt dobroci dla ludzi, jednak przede wszystkim chęć zemsty za podstęp z puszką Pandory). Było więc w jego działaniu spontaniczne dobro, ale zamiast prawdy był podstęp – może za to cierpiał. Mit o Prometeuszu można zatem zinterpretować jako przestrogę przed połowicznymi rozwiązaniami, zachętę do podążania trudną ścieżką prawdy i dobra lub autostradą zła i fałszu, bo między nimi najgorzej się idzie.

Czy Prometeusz był szczęśliwy?
Możliwe, że tak. Zrobił coś dobrego dla wielu istot i za to ludzie będą go zawsze czcili. Ale czy sława wystarcza, by czuć się szczęśliwym?

 

Jak problem ten ukazuje literatura?

Oświeceniowy utylitaryzm

Odważne mówienie prawdy nie zapewnia doraźnych korzyści: bogactwa, popularności, poklasku (Ignacy Krasicki, Malarze). Tak pojmowana szczęśliwość staje się udziałem sprytnych, fałszywych pochlebców, którzy umieją wykorzystać życiowe okazje (Ignacy Krasicki, Kruk i lis). Ale ich styl życia sprawdza się tylko na krótką metę. W dłuższej perspektywie prowadzi do bankructwa (Ignacy Krasicki, Żona modna), utraty zdrowia i spokoju duszy (pierwsza część Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków). Pełne, długotrwałe zadowolenie przynosi natomiast życie prawe i zgodne z naturą, wypełnione pracą. Osiągnięcie szczęścia jest niemożliwe bez świadomości, że jest się potrzebnym w swoim otoczeniu (Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki – cz. II i III). Tę prawdę potwierdzają bohaterowie Powrotu posła Juliana Ursyna Niemcewicza – Walery i Teresa, których oprócz uczucia łączy podobny stosunek do świata – pełen troski o innych ludzi (uwłaszczają chłopów w swoim majątku) i dobro kraju (Walery – działacz sejmowego obozu reform).

Do szczęścia zbliża człowieka również miłość, ale tylko wtedy, gdy nie traktuje się jej jak zabawy – musi być naprawdę głęboka i wierna (Franciszek Karpiński, Laura i Filon).

Bohaterowie literaccy epoki oświecenia uzmysławiają nam, że bez zachowania podstawowych wartości etycznych: dobra (to jego przejawem jest pracowitość, uczciwość, sprawiedliwe wykonywanie własnych obowiązków, troska o los innych ludzi i kraju) oraz prawdy człowiek nie może być w pełni szczęśliwy.

Pozytywistyczny program naprawy świata

Autorka Nad Niemnem chętnie odpowiada twierdząco na rozpatrywane pytanie (zawarte w temacie), ale pod warunkiem że dobro i prawdę przełoży się na pozytywistyczny język. Dobrem, które każdy może czynić, ale nie każdy chce, jest praca. Jest to dobro podwójne: egoistyczne, przynoszące pieniądze dla wykonującego pracę i altruistyczne, dla społeczeństwa. Tutaj widać prawdziwą siłę drzemiącą w spójniku „i”. Aby praca mogła prawidłowo spełniać swą społeczną funkcję, potrzebne jest zgodne przyjęcie obowiązku pracy przez wszystkich członków społeczeństwa. Mamy więc dwa skłócone szlacheckie rody, które w pracy na roli na nowo odkrywają tak dawno utracone szczęście. Jeśli więc dobro rozumieć jako pracę, a prawdę jako zgodę, Orzeszkowa w Nad Niemnem daje przykład, jak prawda i dobro dają szczęście.

Uwaga
Czy prawda zawsze przynosi szczęście, czy jej ujawnienie jest zawsze dobrym wyborem? Na te między innymi pytania stara się odpowiedzieć Henryk Ibsen w Dzikiej kaczce. Gregers – główny bohater – w imię naiwnego marzenia, że małżeństwo przyjaciela powinno być oparte na wzajemnym zaufaniu i prawdzie, burzy cały porządek. Nie bierze jednak pod uwagę faktu, że można nie udźwignąć ciężaru tej prawdy.

 

Jakie kształty problem ten przybiera w literaturze współczesnej?

Analizując losy bohaterów literackich z współczesności, można zauważyć, że ci, którzy starali się żyć w zgodzie z nakazami etyki, nie osiągali, co prawda, doraźnych korzyści i sukcesów, rzadko błyszczeli i skupiali na sobie uwagę tłumów, lecz zyskiwali coś znacznie bardziej wartościowego: przekonanie, że sensownie przeżyli swoje życie, zrobili coś ważnego i dobrego, spełnili się jako ludzie. Samo uświadomienie sobie tej prawdy napawa człowieka ogromnym szczęściem, nawet wtedy, gdy zdamy sobie z tego sprawę w ostatniej chwili naszego życia.

Dżuma Alberta Camusa

Trudno wyobrazić sobie, aby komuś zdarzyło się odnaleźć szczęście w warunkach ekstremalnego zagrożenia, właściwie nawet dzięki nim. O tym, że takie sytuacje się zdarzają, przekonują nas losy bohaterów Dżumy Alberta Camusa. Ich szczęście nie jest arkadyjskie ani łatwe, nie zawiera pierwiastków osobistych, ale daje tak pełne i obiektywnie uzasadnione poczucie spełnienia, o jakim marzy wielu ludzi! I, co ważne, nie jest ono efektem pomyślnego zrządzenia losu ani zbiegu okoliczności, lecz wynikiem prawych i aktywnych postaw bohaterów. W Oranie nagle wybucha epidemia śmiertelnej choroby. Miasto ogarnia panika, władze szybko zarządzają zakaz jego opuszczania. Sytuacja wygląda na beznadziejną – co robić? Ludzie gubią się w wątpliwościach – od początku epidemii ani przez chwilę nie ma ich doktor Rieux. Nie marzy, by zostać bohaterem, chodzi mu o zwykłą uczciwość. Walcząc o zażegnanie choroby, pracuje po kilkanaście godzin na dobę, bo jest przekonany, że zło zawsze musi ugiąć się przed siłą dobra. Nie ma gwarancji, że sam nie stanie się ofiarą choroby, ale to wcale nie odstrasza go od kontaktów z zakażonymi. Przeżywa osobisty dramat – umiera jego żona i największy przyjaciel. Taka tragedia nie może nie sprawić bólu, ale nawet ona nie jest w stanie przytłumić szczęścia, które ogarnia doktora w chwili opanowania epidemii. „W człowieku więcej zasługuje na podziw niż na pogardę” – powie z dumą. Ma do niej pełne prawo – nie zawiódł sam siebie, dał przykład innym, pomógł. Cieszmy się jego szczęściem i… wyciągnijmy wnioski dla siebie!

Bez dobra nie potrafi być szczęśliwy inny bohater Dżumy – Jean Tarrou. W młodości opuścił zamożny dom swojego ojca tylko dlatego, że ten „wielki zadżumiony” (czyli zdominowany przez zło) prokurator domagał się kary śmierci dla wielu skazanych. Chłopak nie wyobrażał sobie, jak można żyć z tak obciążonym sumieniem, nie widział szansy, by mieć z takim człowiekiem normalne relacje rodzinne. Dżumę odbiera jako jedną z postaci zła, które od dawna panoszy się na świecie. Ale – mimo tych obserwacji – jego światopogląd wcale nie jest pesymistyczny! Podobnie jak Rieux szansę ocalenia człowieczeństwa dostrzega w etycznej aktywności, którą należy zacząć od… wnikliwego przyjrzenia się samemu sobie, bo „każdy nosi w sobie dżumę (…). Trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka (…)”. To właśnie Tarrou jest przyjacielem doktora. Umiera w momencie, gdy epidemia jest już prawie zażegnana.

Tak kończą idealiści – powie jakiś pragmatyczny sceptyk, ale czy na pewno będzie miał rację? Nawet gdyby nie włączył się do pracy w kolumnach sanitarnych, nie miałby gwarancji, że przeżyje – choroba w równym stopniu dotykała bowiem wszystkich ludzi. Wydaje mi się, że łatwiej jest umierać, mając świadomość, że sensownie wykorzystało się swój czas, że nie zostawia się za sobą niewykorzystanych szans i nie sprzeniewierzyło się sobie. Zresztą – przy tak pełnej humanizmu postawie życie Jeana Tarrou musiało obfitować w chwile autentycznej radości, którą do końca potrafią odczuć tylko najwrażliwsi.

O tym, że bez dobra i prawdy nie da się osiągnąć prawdziwego szczęścia, przekonuje też dziennikarz Rambert. Jest obcy w Oranie, przyjechał tu służbowo tylko na kilka dni, ale epidemia zatrzymała go na dłużej. Żyje jakby poza nią: nie martwi się o nikogo, bo nie ma tu bliskich, i przez cały czas usilnie stara się o zezwolenie na wyjazd do rodzinnego Paryża. Wreszcie, po wielu trudach, otrzymuje upragnioną przepustkę – wydawałoby się, że oto już za chwilę wydostanie się z tego piekła i pomknie prosto w ramiona narzeczonej, ale on, niespodziewanie dla samego siebie… zostaje w Oranie. „Myślę, że może być wstyd, że człowiek jest sam tylko szczęśliwy” – konstatuje i przestaje odczuwać swą obcość. Dżuma związała go z mieszkańcami Oranu. Z zapatrzonego w siebie egoisty zmienił się w człowieka, który umie współczuć i na którego można liczyć. Po prostu dojrzał i właśnie na tej wewnętrznej przemianie polega jego szczęście.

Zwróć uwagę!
Moralista Camus pokazuje też, jak brak dobroci i prawdy niszczy ludzką osobowość, mści się na człowieku, który chce nagiąć ją do swoich nieczystych celów. Przestępca Cottard cieszy się z wybuchu epidemii – dla niego jednego choroba jest azylem, który chroni go przed więzieniem. Gdy zostaje opanowana i całe miasto szaleje z radości, on jeden cierpi i nie wytrzymując ciśnienia faktów, popełnia samobójstwo. Jest przykładem człowieka nieszczęśliwego, który przegrał swoje życie. Nie budzi nawet współczucia – wśród czytelników Dżumy trudno znaleźć kogoś, kto by go żałował.

Komu bije dzwon Ernesta Hemingwaya

Niełatwe szczęście staje się udziałem Roberta Jordana. Czy do jego losu można w ogóle odnieść to pojęcie? Młody amerykański naukowiec ma nie tylko niespokojną naturę – jest również bardzo czuły, jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe i wybory moralne. Uważa się za republikanina, więc gdy wybucha wojna domowa w Hiszpanii, zgłasza się na ochotnika, by pomóc ludziom mającym podobne poglądy w walce z faszystami. Zostaje przydzielony do partyzanckiego oddziału Pabla i ma do spełnienia poważną misję: wysadzenie mostu. Ale zanim to nastąpi, poznaje dziewczynę, w której zakochuje się z wzajemnością. Walka, którą stacza w swoim wnętrzu, jest starciem pomiędzy uczuciem a obowiązkiem. A co z prawdą? Bohater musiałby, niestety, zapomnieć o nadziejach ludzi walczących o wolność, od tej chwili żyć z zamkniętymi oczami. Robert zostawia Marię pod opieką starej kobiety Pilar, mądrą życiową i dbającą bardzo o ukochaną Roberta. Jordan tymczasem wypełnia swą misję i – zostaje podczas niej śmiertelnie ranny. Przegrywa, ale towarzyszą mu uczucia: „Ciężko mi bardzo, ale mam nadzieję, że zrobiłem tu coś dobrego. Próbowałem w miarę tych zdolności, jakie miałem”.

Ziemia, planeta ludzi Antoine’a Saint-Exupéry’ego

Dobro i prawda stają się też drogowskazami w podróży ku szczęściu bohaterów prozy Antoine’a Saint-Exupéry’ego. Z tych ogólnych zasad wywodzą się wszystkie szczegółowe zalecenia, którym są wierni piloci: solidarność, poczucie odpowiedzialności, odwaga. Hasła jak z podręcznika etyki – znowu słychać głos przekornego sceptyka – gdzie tu miejsce na szczęście? Pomimo wysokich wymagań moralnych – a może właśnie dzięki nim – wcale go nie brakuje! Szczęściem narratora i jego kolegów jest poczucie wolności, jakie daje im panowanie nad stalowymi maszynami. Nie są „galernikami” niewolniczo przywiązanymi do jednego miejsca, skazanymi na jego monotonię. Ryzyko, o które ciągle się ocierają, uczy ich szacunku dla życia, a jednocześnie pozwala sprawdzić granice własnej odwagi i wytrzymałości. Ale oprócz tych twardych, „męskich” postaw pojawiają się również bardziej subtelne: wzruszenie, rozrzewnienie i poczucie braterstwa z innymi ludźmi, z którym narrator patrzy na naszą zagubioną w przestworzach planetę. Tych graniczących niemal z metafizyką przeżyć możemy mu tylko pozazdrościć! Ale pisarz absolutnie nie twierdzi, że szczęście zarezerwowane jest tylko dla najlepszych i wybranych. Choć sam był również lotnikiem, który poświadczył swój etos własnym życiem (jako ochotnik włączył się do II wojny światowej i zginął podczas jednego z lotów zwiadowczych), wielokrotnie podkreślał, że prawo do niego ma każdy człowiek, jeśli wykonuje swoje zajęcie dla wspólnego dobra i najlepiej jak potrafi. By się spełnić, niekoniecznie trzeba być artystą, lekarzem czy filozofem – życie szczęśliwe i pełne sensu może mieć nawet „skromny pasterz, który pilnuje stada pod rozgwieżdżonym niebem”.

Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa

Utwór ten kończy się dobrze: główny bohater wraz z ukochaną zostaje przeniesiony do nadnaturalnej rzeczywistości, a spalony przez niego rękopis powieści o Poncjuszu Piłacie – odzyskany. Można by rzec, że para będzie teraz żyła „długo i szczęśliwie”, ale to nie jest odpowiedzią na pytanie: dlaczego trzeba było aż interwencji szatana, by ocalić Mistrza przed zwątpieniem, załamaniem (to na jego skutek niszczy rękopisy), wlać do jego serca spokój i wiarę w sens tego, co zrobił? Czy osobie, która chce naprawdę służyć dobru i prawdzie, nie wystarczy jedynie świadomość, że choć w ukryciu, może chronić najważniejsze wartości! Znający obowiązujące w jego kraju reguły Mistrz powinien przygotować się na miażdżącą krytykę. Zresztą – czy to ona jest najważniejsza? Tylko dla najsłabszych psychicznie, zakompleksionych ludzi miarą szczęścia staje się uznanie i opinia otoczenia. Przecież to nie inni mają nam uświadamiać, że zrobiliśmy coś wartościowego – takich ocen dokonuje się we własnym wnętrzu! I odwrotnie: jeśli nawet świat się nami zachwyca, my zaś nie jesteśmy do końca zadowoleni z własnej postawy, nie będziemy szczęśliwi, jak Jim z powieści Josepha Conrada.

 

W jakich ujęciach motyw może pojawić się w tematach prac pisemnych?

  • „Czy prawda i dobro zapewniają człowiekowi szczęście? Jak na to pytanie odpowiadają bohaterowie literaccy różnych epok?”
  • „W życiu nie chodzi o szczęście, lecz o dobre życie (Barbara Skarga). Rozważ myśl, odwołując się do postaw wybranych bohaterów literackich”.
  • „Szczęście każdy nosi w sobie (Bolesław Prus). Odwołując się do różnych koncepcji szczęścia przedstawionych w literaturze, potwierdź słowa pisarza lub podejmij z nim polemikę”.

 

Jak zacząć, jak zakończyć?

Na początku pracy postaraj się precyzyjnie określić, co rozumiesz przez szczęście. Nie musisz cytować dokładnych definicji, ale nawet gdy pokusisz się o sformułowanie własnej, odwołuj się do wypowiadających się na temat szczęścia autorytetów – pisarzy, filozofów. Pochwalisz się erudycją – to raz, a poza tym unikniesz zarzutu, że Twoja praca jest zbyt dowolna (czyli że po prostu „lejesz wodę”…).

Przykładowy wstęp

Prawda, dobro, szczęście – to pojęcia, które czasem słyszymy w codziennym życiu. Często są pustymi hasłami, innym razem ideami, które rzeczywiście mają ogromny wpływ na życie ludzi. Według mnie, są to pojęcia względne. To, co dla jednych jest szczęściem, dla innych nim być nie musi. Z tej przyczyny nie można jednoznacznie stwierdzić, czy człowiek, na przykład bohater jakiegoś utworu literackiego, zrobił coś dobrego, czy złego, czy jest szczęśliwy, czy też nie. Zależy to od „układu odniesienia”: czy patrzy się na coś niejako z boku, czy z perspektywy osoby, której to zdarzenie dotyczy. Ale przede wszystkim wynika to od światopoglądu, który wyznaje dany człowiek czy bohater literacki. Uważam, że nie można tej kwestii potraktować jednoznacznie, obierając jedną pseudoobiektywną skalę dla tych pojęć, należy ustawiać ten „miernik” indywidualnie dla każdego omawianego przypadku.

Przykładowe zakończenie

Moraliści zawsze lubili narzekać na współczesne czasy, które ich zdaniem przynoszą nadmierne rozluźnienie moralne. Tak działo się we wszystkich epokach – łącznie ze starożytnością. Ale teraz na alarm biją nie tylko przeczuleni humaniści. Gdy wieczorami oglądam telewizyjne wiadomości, mam wrażenie, że większość pojęć z zakresu etyki – wśród nich także prawdę i dobro – lada dzień trzeba będzie odłożyć do lamusa, przestać marzyć o głębszych postaciach szczęścia i zadowolić się bezmyślnym, konsumpcyjnym trwaniem. By odreagować te czarne scenariusze, sięgam po dzieła pisarzy. Spotykam w nich bohaterów, którzy wędrując z sukcesem ku szczęściu, bez żadnej przesady mogliby powiedzieć niczym Kant: „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”. Czy moje przekonanie, że przywołane tu książki przekazują chociaż fragment prawdy o życiu, jest naiwne? Na razie nie mam zamiaru z niego rezygnować.

 

Uatrakcyjnij pracę!

Władysław Tatarkiewicz, który poświęcił zjawisku całą obszerną rozprawę (O szczęściu), definiuje je jako „(…) życie dające trwałe, pełne i uzasadnione zadowolenie”. Ciekawe, bo definicja, która osadza to abstrakcyjne pojęcie w konkretnym wymiarze udanej ludzkiej egzystencji, uzmysławia, że to właśnie my sami w dużym stopniu decydujemy o tym, czy będziemy szczęśliwi! Nikt nie zbuduje nam przecież harmonijnych relacji ze światem, nie wyszuka wśród tysięcy zajęć tego, które da nam nie tylko pieniądze, ale również radość i satysfakcję, nie nauczy żyć wśród ludzi. Po wszystko, co składa się na pojęcie szczęścia, musimy sięgnąć sami.

 

Rozważ, przemyśl sformułowania:

  • Bycie człowiekiem to wielkie i odpowiedzialne zadanie. Człowieczeństwo nie jest czymś gotowym, to my je kształtujemy. „Człowiek rośnie w grze o wielkie cele” – napisał Friedrich Schiller. Czy dążenie do szczęścia jest także takim doskonaleniem się człowieka?
  • Być człowiekiem szczęśliwym to odwieczne marzenie przedstawicieli rodzaju ludzkiego, którzy w swej podświadomości mają zakodowany obraz pierwotnego bytowania, pełnego harmonii, spokoju, przyjemności: „Wziął tedy Pan Bóg człowieka i posadził go w raju rozkoszy, aby uprawiał go i strzegł”. (Księga Rodzaju 2, 15)
  • „Natura uczyniła człowieka szczęśliwym i dobrym, lecz społeczeństwo go znieprawiło i uczyniło nieszczęśliwym” (Jan Jakub Rousseau). Czy złe jest zatem społeczeństwo (cywilizacja), czy też człowiek jako jednostka?
  • „(…) życie szczęśliwe jest to życie zgodne z naturą człowieka i tylko pod tym warunkiem może je ktoś osiągnąć, że dusza jest przede wszytskim zdrowa i trwa w nieprzerwanym posiadaniu tego zdrowia, z kolei – tryskająca energią i siłą, dalej – urzekająco hartowna w cierpieniu”. (Seneka, O życiu szczęśliwym).

Dążenie do szczęścia według wielu ludzi jest nadrzędnym celem życia człowieka. Tymczasem nasuwają się pytania: Gdzie szukać szczęścia? Czy jest w ogóle możliwe?

Wydaje się, że nie doczekały się te pytania satysfakcjonujących odpowiedzi w ciągu kilku tysięcy lat istnienia kultury ludzkiej:

Siedzi ptaszek na drzewie
I ludziom się dziwuje,
Że najmądrzejszy z nich nie wie,
Gdzie się szczęście znajduje.
(Adam Asnyk, Siedzi ptaszek…)

Zobacz:

Szczęście – motyw literacki

Szczęście

Szczęście – praca domowa