Literatura często staje się źródłem wiedzy o człowieku i świecie.

Jaką wiedzę o człowieku odnalazłam w wybranych dziełach?

Podróże powodują, że w każdym pięknym miejscu chciałabym pozostawić „kawałek” siebie, a zabrać wszystko, wszystko ocalić od zapomnienia. Tak było do tej pory, do mojej ostatniej wędrówki po świecie. Teraz nie wiem, gdzie jest moje miejsce. Gdzie leży granica, której żadnemu człowiekowi przekroczyć nie wolno.

Nie rozumiem pewnych rzeczy i pewnie nigdy nie dorosnę do tego, żeby je pojąć. Będąc w drodze ze Szwajcarii do Polski, przeczytałam w gazecie ciekawy artykuł o kobiecie, która tak wczuła się w rolę romantycznej kochanki, że zapomniała o swojej rodzinie, doprowadzając ją do ruiny moralnej i materialnej. Emma znalazła ukojenie w arszeniku, a mąż Karol nie przeżył paraliżu myśli swoich. Czy może być coś bardziej gorzkiego na świecie niż utrata rodziców? I po co zadawałam to pytanie? Mam wrażenie, że jedno nieszczęście goni drugie, że zło niedługo zniży się do granicy dobra, że Europa stanie się miejscem, w którym tylko Dante będzie czuł się dobrze, oglądając własne sceny…

Bardzo nęciła mnie wizja poznania stolicy. Warszawa – to brzmi dumnie. Wybrałam jednak złą porę. Radia powystawiane w oknach domów – jak zbliżający się kataklizm, lawina spadająca pod wpływem krzyku ziemi – niosły groźny, stanowczy i zasmucony głos Słonimskiego: „Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!” Wtedy wszystkie myszy w panice schowały się w swoich nędznych norach, które stanowiły pozorne zabezpieczenie przed zbliżającą się gromadą dzikich zwierząt żądnych krwi. Ukryłam się w laboratorium (o zgrozo!) – to tutaj w jedną klamrę zamknięte zostały wszystkie okropności wojny – mydło robione przez ludzi, z ludzi, dla ludzi. Niemiec w oczach nam urasta do potęgi króla Piasta. Wolę umrzeć niż czuć fetor wydychanego przez niego powietrza. Tylko nazista potrafi tak poniżyć człowieka. Określić go w rozmiarach mydła toaletowego. (1)
Z dala obserwowałam skażone insektami getto, w którym martwe mury krzyczały: „Memento mori! Memento mori! Memento…”. Płaczące niemowlę wołało: „Czy jest moją winą, że urodziłem się Żydem!?” Tylko nieliczni słyszeli ten głos, tylko oni mieli w sobie tyle odwagi, by sięgnąć po wiadro z wodą, stawić czoła holocaustowi. Choć nie wiem, jak wyglądali, nazywali się, żyli, to oni właśnie są moimi anonimowymi bohaterami. Dla nich liczyło się każde (nawet to znienawidzone na całym świecie) życie. Wiele szczęście miała Żydówka, leżąca przy torze kolejowym, która zbiegła z transportu. Wstydzę się, że ulżyli jej w cierpieniu moi rodacy, podając na tacy stuprocentowe lekarstwo – ołowianą kulkę. Zaczęłam wątpić w to, że gdziekolwiek na ziemi może znajdować się Dolina Issy, mimo to jednak postanowiłam jej szukać. W Polsce nie ma przyszłości.

Podążając dalej na wschód, doszłam do Moskwy. Tutaj wszystko jest czerwone. Mówią, że to komunizm, ale to nie to. Tutaj przybył wielki artysta ze swoją świtą. Zaprosił mnie na swoje przedstawienie. Pomyślałam, czemu nie? W końcu był istotą bardziej ludzką niż sam człowiek. „Variétes” tego wieczoru zapełniony był po brzegi. Woland zdemaskował każdy fragment tej zawiłej mozaiki, mimo to jednak nie udało mu się zniszczyć totalitarnego porządku.

Skorzystałam z jeszcze jednej imprezy – balu w zaszczytnym towarzystwie morderców przybyłych z piekła do piekła. Jak pięknie wyglądała Małgorzata, która w ogóle tam nie pasowała. To ona dostąpiła zaszczytu pełnienia roli gospodyni. Zawarła pakt z Wolandem, ale nie zaprzedała mu swej duszy. To ona wraz z Mistrzem podjęła decyzję, że chce umrzeć. To ona przyszła po śmierć, a nie odwrotnie. Świat pełen jest paradoksów. Nic już nie rozumiem. Zło od wieków zwyciężało dobro, a teraz złu nie udało się zburzyć zła.

Po tym nader interesującym spotkaniu z Wolandem postanowiłam odwiedzić znajomego, który studiował w Petersburgu, Razumichina. Opowiedział mi on historię swego przyjaciela Rodiona, który popełnił podwójną zbrodnię (podwójne zabójstwo) w celu zdobycia pieniędzy, z których nigdy nie skorzystał. Jako szara komórka wniknęłam w psychikę mordercy, bo bardzo zainteresowało mnie jego zachowanie. Nie znalazłam tu jednak wytłumaczenia takiego postępowania. To Bóg jest przecież Sędzią Ostatecznym, nie człowiek. Nigdy nie znajdę argumentu przemawiającego za zbrodniarzem. Rodion udowodnił, że jest silniejszy od Kordiana, ale zdradziła go krew kipiąca, która zaczęła krążyć swoim rytmem i zawładnęła jego ciałem. Jak czerwona Moskwa, czerwona Rosja, tak – o dziwo – czerwona była miłość Soni do Rodiona. To ona zdecydowała się przejąć część ciężaru na siebie. Dlaczego tak zrobiła? Nie wiem. Nie rozumiem, jak można pokochać mordercę. A może miłość rzeczywiście nie zna granic?

(2)
Rosja jest wielka jak płatek róży owinięty w łzę ludzką. To przede wszystkim step, budzący grozę swoją dzikością i pustką, który zamieszkany jest przez zwierzęta nie zasługujące na obcowanie z wielkimi mężami tego państwa. Na Sybirze jest mnóstwo schronisk, gdzie złoczyńcy, którzy nie potrafili przeżyć w godziwych warunkach między krawężnikami, pokutują za swe grzeszne myśli, łaknące chleba. Żyjąc jak szczury w miejskich kanałach, żałują swojej pychy i oczekują na katharsis. W takich warunkach znalazł się m.in. Iwan Denisowicz (rzec by się chciało „a imię jego czterdzieści i cztery”). Tu, gdzie każdy człowiek wygląda identycznie, gdzie słońce przegrało odwieczną walkę z ciemnością….

Dalej był tylko Archipelag Gułag. Nie mogłam tam iść. Nie mogłam stawić sama czoła miejscu niechybnej śmierci Ikara. Miejscu, zdawałoby się zapomnianemu przez zwykłych śmiertelników, zaabsorbowanych swoimi sprawami, nie dostrzegających katastrofy innych.

Po tych wszystkich przykrych doświadczeniach wyjechałam do Stanów. Musiałam choć na chwilę zapomnieć o wszystkim, co widziałam, czego doznałam, ale i ten „idealny” kraj ma swoją zabrudzoną kartę historii. Są to dwa słowa wykute wielkimi czarnymi literami: „wojna secesyjna”. Postanowiłam jednak nie myśleć o niej, co nie było takie łatwe, bo wciąż kojarzyło mi się z chatą wuja Toma.

Żeby odreagować, zapisałam się do szkoły. To dzięki profesorowi Kitlingowi zrozumiałam, że horacjańskie „carpe diem”, które w Europie mieści się w spluwaczkach, tutaj wcale nie oznacza wyścigu z czasem. (3) Nauczyłam się, że na świat należy patrzeć z różnych punktów widzenia, że rozum i rozsądek są jedynymi wyznacznikami postępowania. Dzięki „Stowarzyszeniu Umarłych Poetów” mogłam poczuć się naprawdę wolna, uciec od zła tego świata, poczuć się bezpiecznie w środowisku prawdziwych przyjaciół, którzy tak jak ja zafascynowani byli Szekspirem. Myślałam, że w końcu znalazłam swoje miejsce w świecie, ale myliłam się. Wkrótce i ten porządek został zburzony. Za śmierć naszego wodza obarczono Kitlinga i w związku z tym zwolniono go. Zabrano mi człowieka, którego ceniłam ponad wszystko w świecie, który był moim wzorem i oparciem, który nauczył mnie jak żyć, żeby przeżyć.

Idąc aleją parkową w niewiadomym kierunku starannie odtworzyłam sobie całą moją podróż, zwaną życiem. Zastanawiałam się, dlaczego przyszło mi żyć w świecie, którego nie rozumiem, którego nie potrafię się nauczyć, z którym nie mogę się pogodzić i zawrzeć braterstwa krwi. Żyć wśród ludzi, którzy są mi obcy, którzy nie mają duszy, którzy robią wszystko, aby upokorzyć, a następnie zniszczyć gatunek ludzki. Pewien mędrzec z Rotterdamu powiedział kiedyś, że „człowiek ze swojej natury jest dobry, a zło wynika tylko z niewiedzy.” Gdzie jest więc granica tej niewiedzy, która pęka w szwach w Alcatras, zabija wszystko gazem i zamienia w pył?

Doszłam do skrzyżowania. Stanęłam. Na rozwidleniu znajdował się krzyż, którego ramiona wskazywały kierunki: prawo – życie, lewo – śmierć. Nagle usłyszałam cichy szept: „Jesteś dzieckiem wszechświata (…) masz prawo być tutaj”. Tutaj? Tutaj nie ma żadnych praw, tutaj nie znalazłam swojego miejsca. Tutaj? To znaczy gdzie? Jaką obrałbyś drogę? Nie odchodź, wskaż mi ją, mój Kapitanie! Mój Kapitanie! Musiałam zdecydować sama, poszłam na lewo…

Zwróć uwagę na fragmenty

1. Mydło robione przez ludzi, z ludzi, dla ludzi oraz określić kogoś w rozmiarach mydła toaletowego to wstrząsające choć bardzo trafne sformułowania. Oddają makabrę wojny, a jednocześnie nie są płaczliwym komentarzem do historii, co często zdarza się w szkolnych wypracowaniach.

2. Rosja jest wielka jak płatek róży owinięty w łzę ludzką. Zawsze powtarzam Wam, że lubię metafory, ponieważ ubarwiają teksty, nadają im rozmach i dodają polotu. Ale nie można przesadzać. Co ma wspólnego wielkość z płatkami róży i łzami ludzkimi? Metafora może wprawdzie tworzyć dziwne zestawienia, ale muszę one mieć jakiś sens, jakiś klucz interpretacyjny.

3. Rozum i rozsądek są jedynymi wyznacznikami postępowania – na pewno nie w Stowarzyszeniu Umarłych Poetów. Przypomnijcie sobie scenę, w której nauczyciel próbuje przekazać swoim podopiecznym, że poezję tworzy się sercem, żeby pisać, trzeba czuć. Cały film opowiada właśnie o dojrzewaniu do uczuć, bo do tej pory był wyłącznie rozum i to trzeba zmienić.

Zobacz:

Obozowa literatura

Literatura faktu. Dokonaj analizy i interpretacji tego zjawiska kulturowego XX wieku na wybranych przykładach.

Co literatura mówi Ci o Tobie samym?

Uzasadnij tezę, że literatura różnych epok uczy odróżniać dobro od zła i piękno od brzydoty.

Literatura – jak o niej pisać?

Literatura – kopiuje rzeczywistość lub kreuje nowe światy

Literatura przedstawia różne koncepcje ludzkiego życia. Czy któraś z nich jest Ci szczególnie bliska?