Powinowactwa literatury i filozofii. Na wybranych przykładach przedstaw związki twórczości pisarskiej i filozofii.

Jostein Gaarder, autor bestsellerowej powieści Świat Zofii, powiedział kiedyś, że literatura i filozofia są jak dwie nitki, które splatając się i rozluźniając na przemian, snują się przez całą historię cywilizacji i kultury. W powieści Gaardera połączone są wyjątkowo mocno – akcja, fabuła, bohaterowie (elementy charakterystyczne dla literatury, a nie pism naukowych). W całości podporządkowane są wyższemu założeniu – przedstawieniu dziejów myśli od starożytności po dzisiejsze trendy. Oba te światy – filozoficzny i literacki – tworzą jednak zwartą strukturę powieściową, pozbawioną tak charakterystycznej dla tego typu publikacji wady, jaką jest natrętny dydaktyzm i wrażenie sztuczności. Ta wirtuozeria autorów w doborze elementów fikcji powieściowej i ich analogii do rozwoju myśli filozoficznej spowodowała zapewne, że książka cieszyła się niesłychaną popularnością.

Związki literatury i filozofii przypominają związek międzyludzki (mam nadzieję, że nie jest to zbyt natrętna antropomorfizacja) – mimo szczerych chęci zazwyczaj istnieje strona dominująca i podporządkowana. Jeżeli bowiem filozof wykorzystuje konwencję literacką (uwaga: autor tej pracy za takową nie uważa pism filozoficznych typu Rozprawa o metodzie Kartezjusza), tzn. tworzy świat przedstawiony, w którym rozwój akcji i jej kulminacja podporządkowane są udowodnieniu, obaleniu bądź przedstawieniu tezy lub poglądów filozoficznych, to można mówić oczywiście o dominacji filozofii – artyzm dzieła takiego może być znikomy, ale nie on jest w tym wypadku najważniejszy. Literatura pełni tu rolę czysto użytkową, utylitarną – staje się narzędziem, przekaźnikiem, medium myśli mającej poprzez nią łatwiej dotrzeć do odbiorcy.

Taka funkcja literatury znana jest już od starożytności, a wywodzi się od prostego operowania przykładami, aby unaocznić słuchaczowi istotę filozoficznego wykładu. Przytoczmy choćby słynną „metaforę jaskini” wyjaśniającą, ilustrującą platońską teorię idei – opowiadanie to zawiera cechy typowo literackie – bohatera, którego poznajemy poprzez opis, miejsce akcji (jaskinia), wreszcie rozwój akcji, kulminację (bohater uwalnia się) i swoisty epilog – bohater powraca do jaskini, gdzie spotyka się z niezrozumieniem. Gatunkiem stosowanym przez starożytnych filozofów był też dialog, bliższy co prawda wykładowi czysto filozoficznemu, ale posiadający swoistą cechę literacką – jego osią jest rozmowa dwóch antagonistów, można więc zaryzykować twierdzenie, że posiada on określonych bohaterów. Metodę literackiego ilustrowania pewnych tez zawierają też ewangelie – poprzez przypowieści, parabole (np. tezę „Bóg jest miłosierny” należącą do dogmatu obrazuje przypowieść o synu marnotrawnym, a tezę „Bóg jest sprawiedliwy” – opowieść o bogaczu i Łazarzu).

Natomiast sytuację odwrotną, dominację czynnika literackiego nad filozoficznym, obserwujemy wówczas, kiedy autor (z reguły niefilozof) wykorzystuje pewną bazę filozoficzną jako inspirację, często traktując ją mniej lub bardziej wybiórczo, swobodnie ją rozwijając, interpretując (aż korci, żeby podać tu przykład Sklepów cynamonowych Schulza i fikcyjnego, trzynastego miesiąca – twórczego wniosku, wyciągniętego z tezy Henri Bergsona o względności czasu – filozofia przetrawiona przez artystyczną osobowość Schulza zaowocowała tym wyjątkowo rzadkiej urody przykładem). Należy dodać, że filozofia może być inspiracją nie tylko w treści, ale i w formie – na przykład postmodernistyczne struktury książek Umberta Eco.

Przedstawiwszy dwa zasadnicze związki, jakie zarysowują się pomiędzy literaturą i filozofią, można w ich kontekście zająć się próbą przedstawienia tych wzajemnych zależności w przestrzeni historycznoliterackiej – podkreślam: próbą. Niemożliwe jest bowiem w takiej pracy dogłębne opisanie problemu – z braku czasu i miejsca. Aby ułatwić dalsze rozważania, proponuję jeszcze przyjąć następujące określenia: „literatury narzędziowej” dla pierwszego typu związków i „literatury inspirowanej” dla drugiego z typów.

W greckim słowie „techne”, używanym również dla określenia literatury (wszak chodziło tu o grupę sztuk), już czai się sugestia co do roli literatury, roli autora – jeżeli literatura ma być tylko jedną z „umiejętności”, a artyście przypada status „rzemieślnika”, to szybko powinien pojawić się opis zasad, jakimi literatura ta musi się kierować. I rzeczywiście – reguły tworzenia literatury ujęte zostały w wielkim dziele Arystotelesa – Poetyce, które na długo określiło charakter i kształt dzieł literackich i stało się inspiracją dla późniejszych teoretyków literatury, choćby dla myśliciela doby oświecenia, Mikołaja Boileau, autora Sztuki poetyckiej. Wojnę „prawidłom” klasyków w imię „swobodnej imaginacji” wydadzą dopiero romantycy. O doniosłości dzieła Arystotelesa świadczy fakt, że w estetyce Kantowskiej legło ono u podstaw klasycyzmu właśnie jako swoista „Biblia” tradycyjnej estetyki.

W średniowieczu w stosunku do sztuki pojawiło się określenie „ars”. Jednak jej rola nadal pozostawała ograniczona. W epoce, gdzie wszystko podporządkowane zostało zasadzie „ad maiorem Dei gloriam”, literatura, ujęta w kanony arystotelesowskie, stała się odbiciem filozoficzno-religijnego ducha epoki. Stąd dominacja dzieł literackich o charakterze sakralnym sensu stricto: pasje, plankty, pieśni, utwory hagiograficzne. Dominującym kierunkiem filozoficznym średniowiecza był augustiański dualizm (notabene o podłożu manichejskim), snuto nić teodycei, o życiu mówiono zawsze w kontekście śmierci („memento mori”).

Motywy te, o podłożu przecież filozoficznym, znajdują odzwierciedlenie w takich utworach literackich, jak Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią (eschatologia), Wielki testament François Villona (przemijalność) oraz postawach (asceza – umartwienie ciała w imię prymatu ducha). Innym wpływem filozoficznym, który zarysował się nie tylko w literaturze, ale i samej koncepcji państwowości w średniowieczu, jest oddziaływanie teorii „państwa Bożego” świętego Augustyna – traktowanie króla jako Bożego pomazańca uwidacznia się w większości kronik tamtego czasu (Gall Anonim, Wincenty Kadłubek, Jan Długosz czy obcych – Thietmar, Widukind z Nowej Korbei).

Generalny wniosek ze średniowiecza: rozwój myśli (czytaj: filozofia) podporządkowany był Kościołowi i religii. Nie powstały całkiem nowe systemy filozoficzne – nastąpiła raczej adaptacja starych do nowych warunków (Augustyn – Platon, Tomasz z Akwinu – Arystoteles). Religia znajdowała odbicie w większości utworów literackich. Była to epoka ducha – co docenili później (dużo później) romantycy.

Renesans przyniósł odświeżenie umysłów – nie stworzył jednak również samodzielnej machiny filozoficznej, jego znaczenie polega na wywyższeniu tradycji antyku. Wpływy filozofii stoickiej i epikurejskiej na literaturę zaznaczają się w twórczości Mikołaja Reja (Żywot człowieka poćciwego), Jana Kochanowskiego (Pieśni, Treny). To typowy przykład literatury inspirowanej. Natomiast cechy „literatury narzędziowej” znajdujemy w dziełach, w których odbija się filozoficzna refleksja na temat istoty władzy, polityki, państwowości. Renesans w Europie to właśnie kształtowanie się nowoczesnej filozofii politycznej (przykład gorzki, ale na miejscu: Książę Niccola Machiavellego). Kazania sejmowe księdza Piotra Skargi, które, choć pokrewne publicystyce, noszą liczne cechy literatury pięknej (metafory, alegorie). Na upartego można tu jeszcze wpasować O poprawie Rzeczypospolitej Andrzeja Frycza Modrzewskiego, ale poprzez swój suchy język i wybitnie użytkowy charakter, dzieło to odstaje od literatury w tej postaci, w jakiej jest ona rozumiana w tej pracy, a skłania się bardziej ku publicystyce.
Oscylacje literacko-filozoficzne w renesansie koncentrowały się na inspiracjach stoicyzmem i epikureizmem oraz ilustracjach filozofii politycznej.

Spory o barok… Cóż, pewną rzeczą jest, że nastąpił powrót do augustiańskiego dualizmu, zwrot ku metafizyce (choćby dramaty Szekspira), koncentracja na sytuacji człowieka, tragicznej i beznadziejnej. Te tendencje znajdują odzwierciedlenie w poezji Szarzyńskiego i Naborowskiego. Barokowej koncepcji Boga, wywiedzionej ze wzorów średniowiecznych, hołdował na przykład Raj utracony Miltona.

Czy barok był jednak uwstecznieniem? Nie ulegajmy złudzeniom. Barok wydał dwóch wielkich myślicieli, którzy mieli dać podstawy nowożytnej filozofii – mowa oczywiście o Kartezjuszu i Spinozie. Racjonalizm, który zapoczątkowali, legł u podstaw kolejnej epoki – oświecenia.

Oświecenie francuskie nastręcza pewnych trudności dla sztywnego podziału, jaki zastosowaliśmy na początku – ciężko odróżnić tu pisarza od filozofa, ponieważ w oświeceniu, nazywanym notabene epoką filozofów, myśl filozoficzna znana była większości twórców. Jak przyporządkować zatem powiastki filozoficzne – Kandyda Woltera czy Kubusia Fatalistę i jego pana Diderota? Skłaniałbym się tutaj jednak ku literaturze użytkowej. Nic nie ujmując artyzmowi tych dzieł – ich myśl filozoficzna podporządkowuje treść, choć bez wrażenia sztuczności. Symbioza filozofii i literatury jest w oświeceniu bardzo silna, prawie nie da się rozdzielić nici.

W dobie oświecenia polskiego filozofia rozwijała się bujnie, na czele z takimi nazwiskami, jak Jan Śniadecki czy Hugo Kołłątaj. Wiara w zdrowy rozsądek i konieczność zerwania z zacofaniem przewijała się przez literaturę, nieobca jej też była myśl polityczna (np. Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki – rzecz o Nipu – utopii Krasickiego).

U schyłku oświecenia, a na początku romantyzmu w filozofii pojawia się Immanuel Kant – jeden z najwybitniejszych umysłów w historii, który zreformował zastany porządek filozoficzny (swoją drogą, co innego miał robić, przez cały czas, całe życie siedząc w Królewcu?). Kant jest ojcem estetyki, w takim pojęciu, w jakim z drobnymi zmianami funkcjonuje ona do dzisiaj. Ideałem było dla Kanta dzieło, w którym „duch przenika materię”. To położenie nacisku na sferę ducha ukonstytuowało romantyzm. Oddźwięk filozofii Kanta był ogromny, jej wpływ nie ominął także literatury – „my z niego wszyscy” mogliby zgodnie zakrzyknąć polscy romantycy.

Kontynuatorem dzieła Kanta był G. W. F. Hegel – także filozof niemiecki. Z niego na równi z Kantem czerpał najbardziej polski romantyzm. I tak: Heglowską koncepcję dialektycznego rozwoju dziejów oraz jego teorię tragedii przedstawił, a jednocześnie poddał własnym pomysłom Zygmunt Krasiński w Nie-Boskiej komedii. Do związku z Heglem jawnie przyznawali się polscy metafizycy doby romantyzmu, dla których z czasem ugruntowała się nazwa mesjanistów – Józef Hoene-Wroński, Trentowski, Liebelt, Kremer, Cieszkowski. Pod wpływem ich programu, a zwłaszcza pod wpływem mistycznego odłamu mesjanizmu (Towiański) pozostawali trzej wieszczowie, a szczególnie Mickiewicz. Wiara Mickiewicza w siłę „prawd żywych”, uczucia, dominacja spirytualizmu zaznacza się już od początku jego twórczości w Balladach i romansach i przejawia się przez cały czas.

Pozytywizm czerpał otwarcie z filozofii utylitarnej – zwłaszcza Augusta Comte’a. Utylitaryzm i organicyzm to tezy, którym podporządkowana była całość tzw. literatury tendencyjnej (Orzeszkowa, Konopnicka, Prus, Sienkiewicz). Filozofia ukształtowała pozytywizm, podobnie jak wcześniej romantyzm. Jednak od tej pory jej znaczenie nie tyle zmaleje, co sama filozofia ulegnie rozdrobnieniu. O kolejnych dziełach będzie trzeba mówić nie w kontekście epok, ale konkretnych kierunków czy filozofów.

I tak: darwinizm, zwany też ewolucjonizmem, wstrząsnął religią i światopoglądem większości społeczeństwa. Darwinizmem inspirowała się chociażby Zapolska, ukazując w Moralności pani Dulskiej zasadę dominacji jednostek silnych nad słabymi. Freudyzmem przesycone są Sklepy cynamonowe Brunona Schulza, atmosfera sennego koszmaru nieobca też jest Procesowi Franza Kafki, choć egzystencjalny lęk dominujący w utworze pokrewny jest już Sartre’owskiemu pojęciu „Angst”. O inspiracjach Bergsonem u Schulza już była mowa. Nie można także zapomnieć o filozofii marksistowskiej, pojawiającej się chociażby w Przedwiośniu Stefana Żeromskiego.

W poezji doby modernizmu i dwudziestolecia międzywojennego zaznaczają się kolejno wpływy Schopenhauera (poezja dekadentyzmu – Kazimierz Przerwa-Tetmajer, a w Europie Charles Baudelaire, Paul Verlaine, Arthur Rimbaud), potem Nietzschego (Kowal Leopolda Staffa), Freuda (surrealizm – André Breton, Louis Aragon), filozofów sztuki takich jak José Ortega y Gasset czy ideologów awangardy, jak Marcel Duchamp (Awangarda Krakowska, futuryści).

Kierunkiem filozoficzno-literackim, który wybitnie zaznaczył się w historii literatury powojennej, był egzystencjalizm. Jako prekursora kierunku określa się duńskiego filozofa Sørena Kierkegaarda, autora takich dzieł, jak Albo-albo, Pamiętnik uwodziciela. Kolejny krok na drodze rozwoju kierunku uczynił Fryderyk Nietzsche w dziele Tako rzecze Zaratustra, obwieszczając, że „Bóg umarł”. Zanegował w ten sposób tak istotny w filozofii Kierkegaarda aspekt wiary, jako rozwiązania. Tą drogą poszli późniejsi egzystencjaliści, jak Martin Heidegger (wraz z Hannah Arendt), Jean Paul Sartre, Albert Camus. Jean Paul Sartre swoją filozofię upowszechniał nie tylko poprzez z natury hermetyczne rozprawy filozoficzne, ale także poprzez dzieła typowo literackie – Mdłości. Albert Camus przedstawiając całą pustkę ludzkiej egzystencji na przykładzie swojego bohatera Meursaulta w Obcym, później nabrał jednak pewnej wiary w sens, ukazując w Dżumie koncepcję „świętości bez Boga”.

Egzystencjalizm odbił się głośnym echem także w teatrze, owocując tzw. teatrem absurdu, swoistym antyteatrem. Do najwybitniejszych twórców gatunku należeli irlandzki dramaturg Samuel Beckett (Czekając na Godota, Końcówka), rumuńskiego pochodzenia Eugène Ionesco (Krzesła, Nosorożec, Łysa śpiewaczka), Witold Gombrowicz (Ślub, Operetka), Tadeusz Różewicz (Kartoteka), Sławomir Mrożek (Męczeństwo Piotra O’heya).

Dochodząc do czasów współczesnych, przychodzi nam stanąć oko w oko z „bestią nieokreśloną” – postmodernizmem. Wymieniać nazwiska twórców i ideologów można długo – tutaj wystarczą tylko trzy – Jacques’a Derridy, Michela Foucaulta i Richarda Rorty’ego. Do zasad postmodernizmu należą między innymi zniesienie podziału na sztukę niską i wysoką, nadanie jej wartości ludycznej, gra z dziełami już istniejącymi, liczne cytaty, odniesienia, aluzje. Za twórców, których dzieła wpisują się w nurt postmodernizmu, uważa się pisarzy takich, jak Kurt Vonnegut, Joseph Heller, Ken Kesey, a w Polsce Tadeusz Konwicki.

Autorzy postmodernizmu dojrzałego to Umberto Eco (Imię róży, Wahadło Foucaulta, Wyspa dnia poprzedniego), Arturo Perez-Reverte (Klub Dumas), a w Polsce choćby Natasza Goerke (Fraktale). Całokształt wpływów filozofii postmodernistycznej trudno ocenić z dzisiejszego punktu widzenia. Przytoczone przykłady należą do najjaskrawszych.

Na koniec pragnę przytoczyć myśl Romana Brandstaettera – „poezja jest muzyką filozofii”. Praca ta zawiera dowód, że poezja, literatura rzeczywiście jest tym, co myśl wynosi do rangi dzieła sztuki. Stawia jej pomnik, pomnik – dodajmy – ze słów. Pięknych słów.