Na czym polega oryginalność satyry Żona modna Ignacego Krasickiego?

Ignacy Krasicki w satyrze Żona modna potrafił znakomicie zachować umiar – nakreślił bardzo słodki, a jednocześnie niezwykle okrutny obraz kobiecej próżności, głupoty, egoizmu i tyranii. Krasicki przekazuje właściwie obrazek, scenę z życia codziennego, nie siląc się na karykaturę czy malownicze efekty. Przedstawia wszystko tak po prostu, a przez wydźwięk problemu jest jeszcze mocniejszy – bo tak jest i nic na to nie można zaradzić.

Nieszczęsny małżonek zwierza się autorowi i łatwo się domyślić, z jaką miną ten drugi tych wywodów słucha:

Winszuję, panie Pietrze, żeś się już ożenił”.
– „Bóg zapłać”. – „Cóż to znaczy? Ozięble dziękujesz,
Alboż to szczęścia swego jeszcze nie pojmujesz?

Bohater, nieszczęsny szlachcic-ziemianin, dopiero co poślubił pannę, lecz wcale nie z miłości, ale dla majątku – panna wnosiła w posagu ziemie sąsiadujące z jego posiadłością:

Dziwne były jej gesta i misterne wdzięki,
A nim przyszło do szlubu i dania mi ręki,
Szliśmy drogą romansów, a czym się uśmiechał,
Czym się skarżył, czy milczał, czy mówił, czy wzdychał,
Wiedziałem, żem niedobrze udawał aktora,
Modna Filis gardziła sercem domatora.
I ja byłbym nią wzgardził; ale punkt honoru,
A czego mi najbardziej żal, ponęta zbioru,
Owe wioski, co z mymi graniczą, dziedziczne,
Te mnie zwiodły, wprawiły w te okowy śliczne.

Zostaje spisana intercyza, która składała się z pięciu zasadniczych punktów:

Punkt pierwszy: że w mieście
Jejmość przy doskonałej francuskiej niewieście,
Co lepiej (bo Francuzka) potrafi ratować,
Będzie mieszkać, ilekroć trafi się chorować.
Punkt drugi: chociaż zdrowa, czas na wsi przesiedzi,
Co zima jednak miasto stołeczne odwiedzi.
Punkt trzeci: będzie miała swój ekwipaż własny.
Punkt czwarty: dom się najmie wygodny, nieciasny,
To jest apartamenta paradne dla gości,
Jeden z tyłu dla męża, z przodu dla jejmości.
Punkt piąty: a broń Boże! – Zląkłem się. A czego?
„Trafia się – rzekli krewni – że z zdania wspólnego
Albo się węzeł przerwie, albo się rozłączy!”
„Jaki węzeł?” „Małżeński”. Rzekłem: „Ten śmierć kończy”.
Rozśmieli się z wieśniackiej przytomni prostoty.

I pan zabiera żonę na wieś. Ale pani dostaje waporów, musi mieć powóz angielski dobrze resorowany:

(…) zajeżdża angielska kareta.
Siada jejmość, a przy niej suczka faworyta.
Kładą skrzynki, skrzyneczki, woreczki i paczki,
Te od wódek pachnących, tamte od tabaczki,
Niosą pudło kornetów, jakiś kosz na fanty;
W jednej klatce kanarek, co śpiewa kuranty,
W drugiej sroka, dla ptaków jedzenie w garnuszku,
Dalej kotka z kocięty i mysz na łańcuszku.
Chcę siadać, nie masz miejsca; żeby nie zwlec drogi,
Wziąłem klatkę pod pachę, a suczkę na nogi.

Ruszają, ale pani dąsa się, milczy, zwraca się do pana nadętym tonem. Szybko też w gospodarstwie wprowadza zmiany. Skoro mają „się sposobić do uczciwego życia”, trzeba sprowadzić z zagranicy kucharzy, pasztetników, cukierników, pani wymienia zastawę, zmienia jadłospis, ogłasza plan całkowitej przebudowy domu i ogrodu:

(…) Proszę, mospanie, do swoich pokojów.
Ja muszę mieć osobne od spania, od strojów,
Od książek, od muzyki, od zabaw prywatnych,
Dla panien pokojowych, dla służebnic płatnych.
A ogród?” „Są kwatery z bukszpanu, ligustru”.
„Wyrzucić! Nie potrzeba przydatniego lustru,
To niemczyzna. Niech będą z cyprysów gaiki,
Mruczące po kamyczkach gdzieniegdzie strumyki,
Tu kiosk, a tu meczecik, holenderskie wanny,
Tu domek pustelnika, tam kościół Dyjanny.
Wszystko jak od niechcenia, jakby od igraszki,
Belwederek maleńki, klateczki na ptaszki,
A tu słowik miłośnie szczebiocze do ucha,
Synogarlica jęczy, a gołąbek grucha,
A ja sobie rozmyślam pomiędzy cyprysy
Nad nieszczęściem Pameli albo Heloisy…

Panu pozostaje jedynie ucieczka. Zostawia dom dla pani, ale ta sprowadza swych przyjaciół, którzy nie dość, że opróżniają piwnice, to jeszcze racami, w czasie pokazu ogni sztucznych, podpalają stodoły. Pan ponownie wystawia się na pośmiewisko, bo ulega poparzeniu w czasie gaszenia pożaru. Ale jest już za późno na jakieś zmiany:

To się wróćmy do miasta”. Zezwoliłem, jedziem.
Już tu od kilku niedziel zbytkujem i siedziem.
Już… ale dobrze mi tak, choć frasunek bodzie,
Cóż mam czynić? Próżny żal, jak mówią, po szkodzie.

Krasicki niejednokrotnie w swych satyrach poruszał palące problemy teraźniejszości i to nie tylko polityczne. W Żonie modnej zmierzył się z równie groźnym, choć w inny sposób, przeciwnikiem – światową damą. Nie jest to napominanie, wygłaszanie kazania, ale realistyczny obrazek, który w sposób dyskretny, a jednocześnie wyrazisty i cierpki przekazuje swoją lekcję moralną. Mniej tu abstrakcji i rozważań moralnych, więcej humoru i fajerwerków, ale równie dużo dydaktycznych wskazówek.

Zobacz:

Ignacy Krasicki – Satyry

Żona modna Krasickiego – obyczajowość epoki oświecenia

Ignacy Krasicki – twórca gorzki czy śmieszny? Jakie dostrzegasz walory twórczości Ignacego Krasickiego?

Co możesz powiedzieć o konstrukcji satyry Ignacego Krasickiego Żona modna

Twórczość Ignacego Krasickiego

Satyry Krasickiego na maturze

Satyry Ignacego Krasickiego – trafna obserwacja rzeczywistości czy krytyka polskiego społeczeństwa?

Portret szlachty i polskich obyczajów zawarty w satyrach Ignacego Krasickiego.

Typy bohaterów w satyrach Ignacego Krasickiego