Kryzys wiary w wielkość człowieka w epoce renesansu.

Uwaga!
Renesansu – nie baroku! Przebiegłe pytanie, ale interesujące, bo uderza w schemat w rodzaju: renesans epoką wiary w potęgę jednostki ludzkiej, antropocentryzmu, w wielkość człowieka. Powyższe tezy moglibyśmy udowodnić bardzo łatwo: człowiek i sprawy ludzkie stają się ośrodkiem zainteresowania filozofów i pisarzy epoki.

Erazm z Rotterdamu pochwala dobro tkwiące w jednostce ludzkiej, Pico della Mirandola pisze traktat Godność człowieka, a Manetti: Godność człowieka i wspaniałość dzieł ludzkich.

  • Twórcy zwracają uwagę na potęgę rozumu, na wolną wolę, którą dał człowiekowi Bóg.
  • Pico della Mirandola pisze: mówi się o człowieku, iż to cud wielki i uważa się go za istotę godną podziwu.
  • Dante czyni człowieka bohaterem pozaziemskich wędrówek i motorem penetracji zaświatów.
  • Nasz Jan Kochanowski także postrzega człowieka jako istotę pełną mocy, namiestnika Bożego na ziemi…

Tymczasem przebiegły autor pytania chce, byśmy dowiedli, że w renesansie zaistniał też kryzys takich poglądów, że wiara człowieka w swą moc – po prostu się załamała. A może to pytanie podchwytliwe i wcale tak nie było? Przez cały czas renesansowi ludzie byli pełni wiary w siebie? Otóż nie – można znaleźć i w tej epoce przykłady zwątpienia, i to u największych z największych. Na przykład Kochanowski. Na przykład Szekspir.

  • Przywołaj Makbeta – przecież to studium zbrodni i zła tkwiącego w psychice ludzkiej. Makbet ulega własnej żądzy władzy, namowom czarownic, namowom żony, popełnia kolejne morderstwa. Jest słaby.
  • A Hamlet? Z jednej strony – typ renesansowy, światły, poszukujący sprawiedliwości. Z drugiej – zupełnie rozchwiany psychicznie, pozbawiony woli działania, bezbronny wobec zagadki istnienia, ze swoim odwiecznym pytaniem: być albo nie być?
  • Możemy śmiało stwierdzić, że sztandarowe postacie Szekspirowskie są tymi, które co najmniej podają w wątpliwość potęgę i wielkość człowieka. Mówi się zresztą, że Szekspir wkracza już w barok (niektóre klasyfikacje umieszczają go już w tej epoce) ze względu choćby na skomplikowane, targane namiętnościami psychiki bohaterów. Ale żyje on na przełomie wieków (Hamlet – 1600, Makbet – 1606) i datami zalicza się jeszcze do renesansu.
  • Przykład z literatury narodowej – Jan Kochanowski. Przykład bardzo dobry, bo poeta zdaje się być symbolem renesansowej harmonii, słonecznej wiary w ludzkie możliwości. I tak to jest – do czasu. Śmierć Urszulki rujnuje harmonijny system, dowodzi śmiałemu filozofowi, że tak naprawdę człowiek jest bezradny wobec spraw życia i śmierci. Jak zachować umiar i stoicki spokój wobec śmierci dziecka? „Jam ze stopniów ostatnich zrzucony” – wyznaje Kochanowski, i oto mamy najlepszy obraz ludzkiej potęgi: wdarł się na szczyty myśli, poczuł się wolny i jeden podmuch losu zrzuca go na dno rozpaczy. Okazuje się, że jego potęga to figa z makiem. Kochanowski powróci do swojego ładu, uspokoi się, po chwilach zwątpienia znajdzie pociechę w wierze. Ale zauważmy: w wierze, w Bogu, nie we własnej, ludzkiej potędze. W jednej z fraszek nazywa zresztą człowieka „Bożym igrzyskiem”, drwiąc z pychy ludzkiej:

On, Boga nie widziawszy, taką dumę w głowie
Uprządł sobie, że Bogu podobnym się zowie;
On, miłością samego siebie zaślepiony,
Rozumie, że dla niego świat jest postawiony.

  • Nie ma tej pychy w twórczości innego polskiego poety – Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Jego krótkie życie mieści się w ramach polskiego renesansu. Mówi się o nim: „zachodzące słońce renesansu” albo „poeta przełomu, prekursor baroku”. W jego sonetach jest wciąż jeszcze tęsknota za potęgą człowieka, ale jest też wizerunek jednostki ludzkiej jako kruchej istoty, rozdwojonej w sobie, wciąż walczącej z pokusami zła – i nic w tej sprawie nie mogącej zrobić bez Boga:

Cóż będę czynił w tak straszliwym boju,
wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?
– tak pyta poeta, i dopowiada:
Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie
będę wojował i wygram statecznie.

  • Na koniec odwołajmy się jeszcze do światłych umysłów epoki, w swoich traktatach rozważających sytuację człowieka.
    Michel de Montaigne, Próby:
    Najbardziej opłakanym i kruchym ze stworzeń jest człowiek, a zarazem najpyszniejszym. Czuje się i widzi pomieszczonym na śmietniku i gnoju świata (…) wraz ze zwierzętami najpodlejszej kondycji, i oto w urojeniu swoim stawia się nad krąg księżyca i niebo kładzie sobie pod stopy! Przez tę samą próżność i urojenie przyrównuje się Bogu.

Zobacz:

Kryzys światopoglądowy w Trenach Jana Kochanowskiego