Powieść-saga

Opowieści-sagi były gatunkiem znanym od czasów wczesnośredniowiecznych. Przedstawiały losy historycznych lub legendarnych bohaterów czy też opiewały dzieje słynnych rodów.

Sto lat samotności włącza się w ten nurt pisarstwa, opowiadając historię rodziny na przestrzeni stu lat. Fabuła utworu obejmuje losy rodu od czasów małżeństwa protoplastów José Arcadio Buendia i Urszuli aż po ostatniego potomka – owoc kazirodczego związku praprawnuków, dziecko ze świńskim ogonkiem, zjedzone w kołysce przez mrówki.

Powieść Márqueza jednak nie do końca można łączyć z typowymi dziewiętnastowiecznymi sagami.

Przedstawiona historia, choć oparta na znanym schemacie pokazującym narodziny, okres świetności, a wreszcie proces upadku i degeneracji rodu, choć nosi znamiona realizmu, jednak w swej treści i nastroju odbiega od głośnych niegdyś sag.

Fabuła, owiana delikatną mgiełką tajemniczości i niezwykłości, nasycona liryzmem, opowiada o świecie, w którym zdarzenia codzienne przeplatają się ze światem magii, czarów i baśniowości, kreśli życie ludzi umiejscowionych w rzeczywistości pierwotnej i naiwnej, gdzie wśród emocji odkrywa się rzecz od wieków znaną – że ziemia jest okrągła jak pomarańcza.

Dzieje Buendíów

José Arcadio i jego żona Urszula należeli do starożytnych rodów liczących ok. 300 lat. Małżeństwo ich przewidywano, jeszcze gdy leżeli w kołyskach, jednak od momentu przyjścia na świat, aż do chwili, gdy wyrazili chęć pobrania się, krewni próbowali temu przeszkodzić. Od początku bowiem ciążyła na nich zła wróżba. Byli kuzynami, a w związku z tym groziła im hańba wydania na świat dzieci potworków – iguanów ze świńskim ogonkami. Urszula, straszona przez matkę wizją dziwacznego potomstwa, osłaniała się nocami strojem pełniącym rolę „pancerza cnoty”, by tym sposobem uratować się od rodzenia prosiątek. Trwało to do chwili, gdy mąż jej został publicznie oskarżony przez Prudencio Aguilara o hańbę impotencji. Prudencia dosięgnęła zemsta, zginął w pojedynku z przebitym na wylot gardłem, natomiast Urszula została zmuszona do dopełnienia powinności małżeńskich.

Ze związku pierwszych Buendíów przyszła na świat trójka dorodnych dzieci: José Arcadio, Aureliano i Amaranta. Imiona rodziców i tej trójki rodzeństwa stale później nadawano dzieciom i wnukom przez wszystkie lata trwania rodu. Były to imiona znaczące – zwłaszcza imiona chłopców. Aurelianowie, skryci i trzeźwi, jednocześnie posiadali dar przewidywania zdarzeń, natomiast José Arcadiowie okazywali się impulsywni, przedsiębiorczy, lecz naznaczeni piętnem tragedii. Wszystkie zaś dzieci miały jedną wspólną cechę, która łączyła je przy wszystkich różnicach wyglądu i charakteru – była to rodzinna skaza samotności.

Losy rodziny od początku opatrywały złe znaki. Przekleństwo kazirodztwa, pomówienie o impotencję oraz zabójstwo – to wszystko już zdarzyło się u samych źródeł historii Buendíów.

Młodzi małżonkowie spróbowali więc ucieczki przed obmową, przed prześladującym ich duchem Prudencia, a może także przed nieznośnym ciężarem przeznaczenia. Zdecydowali się opuścić rodzinne miasteczko i wyruszyć na poszukiwanie innej ziemi. Wędrowali długie dwa lata, aż wreszcie we śnie Arcadio zrozumiał, że są na miejscu, gdzie kiedyś powstanie gwarne miasto, w którym domy będą miały ściany z luster. Usłyszał też w marzeniu sennym nazwę brzmiącą jak magiczne zaklęcie – Macondo. Zostali na tym miejscu. Zaczęła tam powstawać osada o takim imieniu, jakie usłyszał w tajemniczym śnie założyciel rodu. Nowa ojczyzna Buendíów otoczona była zewsząd bagnami, a trafiało się do niej, idąc za śpiewem ptaków.

Początkowo Macondo składało się z zaledwie kilku chat, lecz stopniowo zaczęło się rozrastać i powiększać, jak powiększała się rodzina José Arcadia i Urszuli. Oprócz trójki własnych dzieci, dołącza jeszcze do nich jedenastoletnia dziewczynka – Rebeka, która pewnego dnia przybyła do Macondo wraz z workiem grzechoczących kości jej rodziców. Przyniosła też ze sobą list, a wynikało z niego, że jest daleką kuzynką Urszuli, więc również José Arcadia. Tajemniczy nadawca prosił, by zaopiekować się sierotą, zaś szczątkom rodziców, które dźwigała ze sobą, sprawić chrześcijański pogrzeb. Buendíowie przyjęli Rebekę i uznali za przyszywaną córkę, nadając jej własne nazwisko. Jednak dziecko od początku nastręczało mnóstwo kłopotów. Była niczym wystraszone zwierzątko z oczami fosforyzującymi jak u kota. Ku zmartwieniu Urszuli, dziewczynka żywiła się początkowo mokrą ziemią z podwórza i płatami wapna ze ściany. Wiele czasu minęło, nim włączyła się do rodzinnego życia. Ostatecznie wyrosła na piękną pannę, rodzinie Buendíów nie przyniosła jednak szczęścia. Została żoną swego przyrodniego brata, utrwalając w dziejach hańbę kazirodztwa.

Baśniowy świat Macondo

Rzeczywistość Macondo mieści się na przecięciu realizmu i baśniowości. Poza ciągiem logicznie powiązanych ze sobą wydarzeń sytuujących się wokół historii rodu Buendíów, dzieją się rzeczy, które wytwarza przebogata wyobraźnia ludzka, a sankcjonuje wiara. Postacią na poły bajkową jest Melquíades. Przybywał on do Macondo z taborem cygańskim i odsłaniał przed zebranymi tajniki swej wiedzy. Chwalił się znajomością tajemnicy Nostradamusa. Mieszkańcy małej osady szybko przekonali się, że jego słowa nie są czcze i że umiejętności Melquíadesa przekraczają granice dozwolone dla umysłu ludzkiego. Posiadał on bowiem zdolność powrotu do młodości, a także udało mu się osiągnąć nieśmiertelność. Mądry Cygan umarł jeszcze za czasów założyciela rodu, ale potem wielokrotnie powracał do życia, udzielając swojej wiedzy kolejnym potomkom José Arcadia Buendía. Jego przepowiednie zapisane na pergaminach obejmowały całe sto lat trwania rodziny. Pożółkłe karty rękopisu odczytał dopiero ostatni z Aurelianów, który stał się również świadkiem końca dziejów, bo zgodnie z tym, co przewidział Melquíades, Macondo, czyli miasto zwierciadeł, zmiecione zostało przez wiatr i wygnane z pamięci ludzi w chwili, gdy Aureliano Babilonia skończył odcyfrowywać pergamin.

Niezwykły świat przedstawiony w Stu latach samotności staje się rzeczywistością, w której granice życia i śmierci są bardzo płynne.

Nie tylko Melquíades swobodnie je przekraczał. Prudencio, którego ongiś zabił José Arcadio, często odwiedzał rodzinę Buendíów, co więcej, po pewnym czasie Arcadio dostrzegł, że zmarły się postarzał, że stał się, jak on sam, siwowłosym starcem.
Nie tylko zmarli są istotami realnymi. Również sama śmierć pojawia się jako osoba, która zasiada z Amarantą na ganku i wspólnie z nią wyszywa…

Doświadczenie samotności

To nie kazirodztwo – skaza całego rodu Buendíów – jest największym obciążeniem w dziejach. Właściwe piętno stanowi samotność nieustannie towarzysząca wnukom i prawnukom przez całe sto lat historii.

Márquez, opowiadając losy rodziny, chce na tym przykładzie pokazać znamię, którym obarczony jest każdy człowiek. To właśnie tytułowa samotność, a nie opowiadanie o potomkach Joségo Arcadia, wyznacza tok rozważań.

Na przykładzie kolejnych postaci przedstawia autor podstawowe sytuacje, w których człowiek doświadcza goryczy i boleści odosobnienia. Samotna jest więc Amaranta w cierpieniach nieodwzajemnionej miłości, osamotnienie przeżywają kolejni bohaterowie w chwili śmierci i w starości, Aureliano gubi się na pustyni płytkiego, zmysłowego uczucia, samotność trapi Rebekę w nędzy, w odrzuceniu i potępieniu przez najbliższych.

Ród Buendíów przeżywa doświadczenie samotności w każdej chwili swej stuletniej historii. Gdy czytelnik podążający tropem przemyśleń Márqueza dociera do ostatnich stronic jego dzieła, zaczyna rozumieć, że liczby i nazwiska pojawiające się w utworze mają znaczenie symboliczne, a „plemiona skazane na samotność powtarzają się od wieków i na wieki nie mają szansy na ziemi”.

 

Realizm magiczny – nowy sposób przedstawiania świata w powieści, kojarzony z powieściami Marqueza, Borgesa, Carpentiera, Fuentesa, Llosy… Ważnym elementem rzeczywistości jest w tych książkach magia, mity i fantazje rdzennych mieszkańców.

Słowo o autorze

Gabriel Garcia Márquez (ur. 1928 r., zwany Gabo), Kolumbijczyk
To najbardziej znany na świecie pisarz iberoamerykański. W 1982 r. został laureatem literackiej Nagrody Nobla. W uzasadnieniu napisano, iż nagrodę otrzymał za „powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji, odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu”.
Kiedy w 1999 r. lekarze zdiagnozowali u niego raka, za pomocą internetu rozesłał przyjaciołom list pożegnalny.

List pożegnalny (fragment)
Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię. Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem.
Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła. Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi.

Zobacz:

Sto lat samotności Marqueza

Sto lat samotności Márqueza jako przykład realizmu magicznego