Co warto wiedzieć o powieści Ludzie bezdomni, czyli trzy zagadnienia, które maturzysta powinien znać:

  • Ludzie bezdomni to powieść społeczna ukazująca poprzez jaskrawy kontrast środowisk obraz ówczesnego świata.
    Jego wymownym symbolem staje się w utworze posąg Wenus z Milo i obraz Ubogi rybak. Rzeźba starożytnej bogini jest znakiem urody życia, piękna, harmonii a postać wychudłego nędzarza z obrazu Puvisa de Chavannes’a nędzy, cierpienia, krzywdy ludzkiej. Symbolika tych dwóch rekwizytów obecna jest w każdej prezentowanej przez autora przestrzeni: w Paryżu, Warszawie, Cisach i Zagłębiu. Z jednej strony oglądamy paryskie bulwary kipiące bogactwem, wytworne salony lekarzy i przemysłowców, luksus życia w uzdrowisku, z drugiej biedę i poniżenie bezdomnych z paryskiego przytułku, biedoty z ulicy Ciepłej i Krochmalnej w Warszawie, chłopów z czworaków w Cisach czy górników z Zagłębia. Rzeczywistość powieściowa na prawach kontrastu odsłania prawdę o pięknie życia i jego nędzy. Przypomina, że obok świata Wenus z Milo istnieje ten drugi – odpychający i przerażający rozmiarem swojego cierpienia świat „ ubogiego rybaka”.
  • Powieść Żeromskiego jest również utworem o wyborach ideowych i moralnych.
    Obok obrazu panoramy społecznej kreśli pewien charakterystyczny wizerunek radykalnego w swoich poglądach i czynach inteligenta polskiego skłóconego ze światem w imię szlachetnych idei niesienia pomocy najbardziej potrzebującym. Doktor Tomasz Judym – syn szewca alkoholika – drogą wyrzeczeń osiągnął awans społeczny zapewniający odpowiednią pozycję w hierarchii społecznej i tak zwanym towarzystwie. Nie chce jednak korzystać z tych splendorów życia, bo jako człowiek z nizin społecznych nosi w sobie wewnętrzne poczucie moralnego obowiązku wobec skrzywdzonych i biednych. Wyposażony w nazbyt gwałtowne usposobienie, pasję i gniew na drodze walki ze złem nie zjednuje sobie jednak sojuszników. Najpierw zraża do siebie środowisko bogatych lekarzy, potem popada w konflikt z dyrekcją sanatorium w Cisach, wreszcie w Zagłębiu jako lekarz również nie znajduje akceptacji dla swoich działań u dyrektora kopalni. Odrzuca szansę ustabilizowanej egzystencji rodzinnej, podejmując decyzję o rozstaniu z narzeczoną, Joasią Podborską. Głos sumienia każe mu odrzucić wszystko, co mogłoby mu zapewnić szczęście i podjąć się misji społecznej.
    Nie oznacza to jednak, że bohater nie przeżywa rozterek związanych z dokonanym wyborem.Symbolem jego konfliktu wewnętrznego jest rozdarta na pół sosna – z jednej strony obumarła, z drugiej resztką korzeni trzymająca się jeszcze śląskiej ziemi. To metafora duchowej sytuacji Judyma tragicznie rozdartego pomiędzy światem Wenus z Milo, który był w zasięgu jego ręki, a rzeczywistością „ubogiego rybaka”, której zdecydował poświęcić życie.
  • Ludzie bezdomni stanowią typ powieści ukształtowanej według zasad techniki modernistycznej.
    Charakteryzują się:

    • synkretyzmem stylowym: obok ujęć typowo realistycznych funkcjonują w tekście zarówno naturalistyczne opisy nędzy ludzkiej (realia paryskiej noclegowni, mieszkańcy ulicy Ciepłej w Warszawie, górnicy) jak i impresjonistyczne obrazy przeżyć (np. pamiętnik Joasi) czy symbole (Wenus, Rybak, rozdarta sosna).
    • rozluźnioną kompozycją: powieść nie posiada zwartej fabuły, składa się z czterech epizodów z życia bohatera: paryskiego, warszawskiego, cisowskiego i górniczego. Pomiędzy nimi istnieją często luki czasowe. Ponadto niektóre rozdziały np. Swawolny Dyzio czy dziennik Joasi mogą funkcjonować poza kontekstem utworu jako autonomiczne całości. Istnieje również wyraźne naruszenie proporcji pomiędzy wątkiem głównym a wątkami pobocznymi (np. bardzo rozbudowana historia podróży Wiktorowej do Szwajcarii).
    • subiektywną narracją: w powieści dominuje mowa pozornie zależna polegająca na przytaczaniu toku myślenia bohatera wskutek czego wszechwiedza narratora zostaje tu znacznie ograniczona.

 

WYPRACOWANIE

Analizując scenę rozstania bohaterów, wskaż przyczyny decyzji Judyma, wyjaśnij, na czym polega tragizm obojga bohaterów „Ludzi bezdomnych” i w jaki sposób został ukazany?

Ludzie bezdomni

(fragment)

Boski szept uwielbienia płynął z jej ust.
– Istotnie, jak ty wiesz wszystko, jak ty wszystko widzisz dokładnie! Wszystko to pokocham, bo będzie pochodziło od ciebie, z rąk twoich czystych Te przedmioty staną się częścią mojej osoby, tak jak ręka, noga, może jak sama głowa, jak samo serce. I gdyby przyszło to wszystko porzucić, odtrącić jednym zamachem…
– Gdy przyjdzie gość albo pacjent, sam się zadziwi, że ludzie żyją szczęśliwie, a tak inaczej.
Proste, czyste sprzęty, polne kwiaty w glinianym wazonie… Po cóż nam zimny blask wyrobów fabrycznych? Po co stroje, powozy? […] Ach, ja już tak dawno straciłam gniazdo rodzinne! Prawie nigdy go nie miałam. W piątej klasie byłam zaledwie, gdy mię ojciec odumarł! Mamy prawie nie pamiętam… Każda istota ma swe ognisko, swój dach. Mały skowronek – i ten… Gdy pomyślę, że teraz moje życie tułacze ma się już skończyć…
– A cóż się stanie z tymi chałupami, cośmy je widzieli przed chwilą? – zapytał Judym głosem pełnym jakiegoś jąkania się i zgrzytu.
Stanęła na drodze i ze zdumieniem czekała Patrzył na nią – to prawda, ale jej nie widział. Oczy jego były jakby zezowate i zbielałe.
– Cóż zrobimy z nimi? – pytał się stojąc na tym samym miejscu.
– Z kim?
– Z nimi! Z tymi z budów!
– Nie rozumiem…
– Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku. Polne kwiaty w doniczce, to tak… To dobrze… Ale czy można?
Wzięła go za rękę, gdyż pewne przeczucie wolno jak zimna stal wpychało się w jej serce. Wyrwał rękę i mówił szorstkim, obrażającym głosem, patrząc przed siebie:
– Muszę ci wszystko powiedzieć, chociaż to dla mnie gorsze od śmierci. Doprawdy, doprawdy
wolałbym umrzeć, jak Korzecki…
– Korzecki?
– Gdybym to mógł słowem nazwać! Ja tak cię kocham! Nigdy nie myślałem, że może się z człowiekiem stać coś takiego… Twoje uśmiechy, które odsłaniają serce, jakby zdejmowały z niego zasłonę. Twoje czarne, puszyste włosy… Budzę się w nocy i, już nie śpiąc, widzę cię, czuję cię na sercu moim. Minie długa, święta chwila i dopiero wiem, że nie ma nikogo… A odkąd tu przybyłem i zacząłem patrzeć, coś we mnie rozdmuchuje ogień. Pali się we mnie! Nie wiem, co to płonie, nie wiem, co trawi ten pożar…
– Mój Boże…
– Widzisz, dziecko…
– Mój Boże, jaką ty masz twarz!…
– Widzisz… Ja jestem z motłochu, z ostatniej hołoty. Ty nie mażesz mieć wyobrażenia, jaki jest motłoch. Nie możesz nawet objąć tego dalekim przeczuciem, co leży w jego sercu. Jesteś z innej kasty… Kto sam z tego pochodzi, kto przeżył wszystko, wie wszystko… Tu ludzie w trzydziestym roku życia umierają, bo już są starcami. Dzieci ich – to idioci.
– Ale cóż to ma do nas?
– Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny! Ja jestem!
– Ty… odpowiedzialny?
– Tak! Jestem odpowiedzialny przed moim duchem, który we mnie woła: nie pozwalam!” Jeżeli tego nie zrobię ja, lekarz, to któż to uczyni? Tego nikt…
– Tylko ty jeden?
– Otrzymałem wszystko, co potrzeba… Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty… Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał!
Joasia stanęła w miejscu. Powieki jej były spuszczone, twarz martwa. Nozdrza chwytały powietrze. Z ust padło krótkie słowo:
– Ja cię nie wstrzymam…
Były to wyrazy ciche i oblane krwią wstydu. Zdawało się, że z żył, gdy to mówiła, krew rozpalona wytryśnie.
Judym odrzekł:
– Ty mię nie wstrzymasz, ale ja sam nie będę mógł odejść. Zakiełkuje we mnie przyschłe nasienie dorobkiewicza. Ja siebie znam. A zresztą… nie ma już co mówić… […]
Judym uciekł.
Szedł brzegiem lasu, później środkiem pastwisk błotnistych. Gdzieś błądził. Nad wieczorem ujrzał przed sobą w polu szkielet zabudowań kopalni.
Straszna nienawiść do tego widoku i wyniosła wzgarda, jak pysk w kły uzbrojony, otwarła się w jego piersiach. Szedł dalej.
Stanął nad brzegiem szerokiej wody, płytko rozlanej. W niskich, nędznych, zżółkłych trawach kisł ten czarny zalew śmierci, który nad otchłanią kopalni chwieje się lichymi falami. Ciemna woda zdawała się marzyć, zdawała się czekać, kiedy runie w głębinę wydrążoną, kiedy napełni puste lochy, kuszące próżnie, które ją ciągną, ssą, wzywają.
Judym ją poznał. To ona! Widział ją w nocy Tej nocy… Szukał na falach świetlistego znaku, długiej ruchomej wskazówki, która przeszywa jak doborowa stal damasceńska I uczuł w sobie ostrze.
Daleko, daleko za lasami łkał świst pociągu, niby słowo tajemnicze zawierające sens życia.
Tuż obok stóp Judyma było szerokie, suche zawalisko, otwór w postaci leja zwróconego wierzchołkiem na dół. […] W miejscu rozdarcia widać było pręgi piachu siwe i jasnożółte. Naokół stały karłowate, nędzne sosny.
Jedna z nich rosła na samym brzegu zawaliska. Oberwana ziemia ściągnęła w głębinę prawy jej korzeń, a lewy został na twardym gruncie. Tak ją dzieje kopalni rozdarły na dwoje. Pień jej stał jedną połową swoją w górze, a drugą szedł wraz z zawaliskiem, niby istota ludzką, którą na pal wbito.
Tamten, z bryłami ziemi w dół ściągnięty, prężył się jak członki na torturach. Wszczepione w glebę pazury górne trzymały się z całej siły.
Judym zsunął się w zawalisko, żeby go nikt nie widział. Rzucił się na wznak. Pod sobą w głębi ziemi słyszał od czasu do czasu huk wystrzałów dynamitu i prochu. W górze widział obłoki sunące po niebie lazurowym. Obłoki jasne, święte, zaczerwienione obłoki…
Tuż nad jego głową stała sosna rozdarta. Widział z głębi swojego dołu jej pień rozszarpany, który ociekał krwawymi kroplami żywicy. Patrzał w to rozdarcie długo, bez przerwy.
Widział każde włókno, każde ścięgno kory rozerwane i cierpiące. Słyszał dokoła siebie płacz samotny, jedyny, płacz przed obliczem Boga.
Nie wiedział tylko, kto płacze…
Czy Joasia? – Czy grobowe lochy kopalni płaczą?
Czy sosna rozdarta?

KLUCZ ODPOWIEDZI

Co można wydobyć z przedstawionego fragmentu?

1. Scena w kontekście całego utworu:

  • Scena finalna powieści przedstawiająca rozstanie doktora Judyma z narzeczoną, Joanną Podborską.
  • Poprzedza ją ciąg dramatycznych wypadków – rozmowa w salonie Kalinowicza o krzywdzie bliźniego, wizyta Judyma u chorej na gruźlicę kobiety, samobójstwo Korzeckiego – utwierdzają bohatera w dokonaniu ostatecznego wyboru.
  • Scena wzmacnia ideowe przesłanie powieści, odsłaniając dramat świata i dramat człowieka skazanego w świecie na psychiczną bezdomność i niemożność realizacji własnych pragnień.

2. Wstępna prezentacja głównych bohaterów:

  • Tomasz Judym:
    • młody lekarz wywodzący się z nizin społecznych, zaręczony z Joanną Podborską,
    • zatrudniony w jednej z kopalni Zagłębia,
    • wyposażony w porywczy charakter,
    • skłócony ze światem,
    • wrażliwy na nędzę i cierpienie innych,
    • mający poczucie odpowiedzialności za los biedaków,
    • żyjący ze świadomością konieczności spłacenia „długu” wobec najniższych warstw za możliwość zdobycia awansu społecznego.
  • Joanna Podborska:
    • młoda, wykształcona kobieta, narzeczona Judyma,
    • wcześnie straciła rodziców, nigdy nie miała rodzinnego domu,
    • marzy o ustabilizowanym życiu, prawdziwym domowym ognisku,
    • skromna, powściągliwa, nie pragnie bogactwa a szczerego uczucia i spokojnego życia przy boku mężczyzny,
    • podziela społeczne pasje narzeczonego i jest gotowa służyć swoją pomocą,
    • zdaniem Judyma – nie jest świadoma realiów życia nędzarzy i nie będzie w stanie znaleźć szczęścia z mężem – społecznikiem.

3. Przyczyny rozstania:

  • podjęcie przez Judyma decyzji o pełnieniu służby społecznej, poświęceniu życia najbardziej skrzywdzonym i cierpiącym,
  • poczucie odpowiedzialności za los nędzarzy,
  • przekonanie o tym, że małżeństwo nie pozwoli mu w pełni oddać się misji niesienia pomocy, ponieważ rozbudzi w nim ambicje dorobkiewiczowskie,
  • przeświadczenie, że Joasia nie jest odpowiednią kobietą, która byłaby w stanie znieść trudy wspólnego życia wypełnionego pracą na rzecz innych.

4. Tragizm Judyma:

  • Tragizm Judyma bierze się z usytuowania bohatera w sytuacji tragicznego wyboru między decyzją o realizacji własnych pragnień o założeniu rodziny i spokojnym, ustabilizowanym życiu a wyższą koniecznością, jaką jest dyktowana przez głos sumienia służba społeczna. Każda z decyzji skutkuje poczuciem niespełnienia i cierpieniem psychicznym. Judym, wybierając życie społecznika, ma świadomość, że przekreśla swoje szanse na szczęście osobiste, że zawsze będzie miał świadomość utraty czegoś bardzo ważnego. Gdyby jednak zdecydował się na ślub z Joasią, również szczęścia by nie znalazł, bo poświęcając czas rodzinie, zaniedbałby tych potrzebujących i ciężar sumienia nie pozwoliłby mu żyć w spokoju.
  • Tragizm bohatera wzmacnia fakt, że, decyzja o podjęciu posłannictwa skazuje Judyma na samotność i „bezdomność” duchową. Jest to samotność z wyboru nie z konieczności, tym bardziej wydaje się wzniosła i heroiczna. Judym za sprawą awansu społecznego staje się człowiekiem wykorzenionym z własnej warstwy społecznej a jednocześnie odrzuconym przez sferę „ wyższą”.
  • Tragizm Judyma to również świadomość zniszczenia marzeń Joasi o szczęśliwym życiu, rodzinie, stabilizacji. Bohater wie, że zawiódł narzeczoną, która mu zaufała i ta myśl również nie daje mu spokoju.
  • Tragizm bohatera potęguje fakt, że misja społeczna, jakiej się podejmuje, będzie trudna również ze względu na uczucie odrazy, jakie – obok współczucia – często towarzyszy Judymowi, kiedy ogląda nędzę i cierpienie. Zdążył już w czasie swego młodego życia zetknąć się z urodą świata, wyrobić w sobie estetyczną wrażliwość, tym trudniej mu będzie funkcjonować pośród „motłochu” i „hołoty”.

5. Tragizm Joasi:

  • Brak rodzinnego domu od najmłodszych lat,
  • Szansa na stworzenie rodziny, szczęściu, stabilizacji zostaje nagle zniszczona przez nieodwołalną decyzję narzeczonego, w którym pokładała nadzieje.
  • Szok psychiczny Joasi spowodowany nagłym, niespodziewanym dla niej postanowieniem Tomasza.
  • Bezradność dziewczyny wobec argumentów Tomasza, jego nieustępliwość i bezwzględność.
  • Joasia, mimo dowodu akceptacji dla misji społecznej narzeczonego, nie otrzymuje od niego szansy na wspólne życie.

6. Sposób ukazania tragizmu:

  • symbol rozdartej sosny uosabiającej rozterki wewnętrzne Judyma,
  • emocjonalny tok wypowiedzi bohatera,
  • kontrast pomiędzy egzaltacją Joasi mówiącej o szczęśliwej przyszłości a ironiczną i gniewną wypowiedzią Judyma,
  • opis pełnych emocjonalnego napięcia zachowań Judyma po rozmowie z Joasią: ucieka, rzuca się na wznak, słyszy odgłosy płaczu itp.

 

Jak funkcjonalnie odnieść się do całości utworu?

  • Ukaż tragizm Judyma w szerszym aspekcie: odwołując się do wcześniejszych wydarzeń z życia bohatera, podkreśl, że mimo szczerych intencji ponosił nieustanne klęski:
    • nie udało mu się prowadzić praktyki lekarskiej w stolicy,
    • zraził do siebie środowisko wpływowych warszawskich lekarzy,
    • popadł w konflikt z administracją uzdrowiska w Cisach,
    • nie zyskał sympatii inż. Kalinowicza w Zagłębiu…
  • Zwróć uwagę, na poprzedzające wybór Judyma samobójstwo Korzeckiego, które przyśpieszyło decyzję głównego bohatera. Wykorzystaj ten fakt, rozwijając kwestię przyczyn rozstania Judyma z Joasią.

Konteksty interpretacyjne, czyli do czego warto się odwołać analizując podany fragment?

  • Przywołaj inne, znane w literaturze sceny rozstania, w których mężczyzna musi odejść zdeterminowany poczuciem obowiązku – np.
    • rozstanie Hektora z Andromachą przed pojedynkiem z Achillesem,
    • rozstanie Konrada Wallenroda z Aldoną, by zrealizować zdradziecki plan zniszczenia Zakonu Krzyżackiego itp.

Zobacz:

Ludzie bezdomni – klucze maturalne II

Przedstaw treść powieści Stefana Żeromskiego Ludzie bezdomni

Omów kompozycję powieści Stefana Żeromskiego Ludzie bezdomni

Ludzie bezdomni – Stefan Żeromski

Tomasz Judym – Ludzie bezdomni