Czy zgadzasz się z opinią Janusza Korwina-Mikkego„Dziennikarze to, między nami mówiąc, w ogóle zaraza”. Odnosząc się do tego sądu, użyj rzeczowych argumentów.

Opinia Janusza Korwina-Mikkego jest powszechnie uznawanym stwierdzeniem. Nie wiem, czy jest ktoś oprócz samych dziennikarzy, kto by na nich nie narzekał. Prawda jest bowiem taka, że ludzie wykonujący ten zawód są niesamowicie wścibscy, bezczelni i impertynenccy. Wszędzie ich pełno, wszędzie się wcisną, byle tylko zasięgnąć języka na kompletnie błahe tematy traktujące o gwiazdach show-biznesu. Postaram się udowodnić to, tak by nikt już nie miał co do tego wątpliwości.

Po pierwsze, spójrzmy na to z punktu widzenia mniejszej lub większej sławy. Wychodzimy z domu: blask fleszy. Wchodzimy do łazienki: blask fleszy. Jesteśmy z przyjaciółmi na spacerze: blask fleszy. No, nikt chyba nie powie, że coś takiego go bawi. To jawny przejaw impertynencji ze strony dziennikarzy, którzy potrafią zarejestrować każdą chwilę z czyjegoś życia. Właściwie, propagowanie plotek jest sportem dziennikarskim, dyscypliną, w której wygrywa ten, kto najlepiej zniszczy życie drugiemu człowiekowi. Ci ludzie są przekonani, że dla ludzi jest swoistą rozrywką zaczytywanie się w felietonach, z których można dowiedzieć się, co Emma Thompson jadła w czwartek na obiad. Doprawdy, powinni przystopować.

Drugim oczywistym argumentem jest to, że reporterzy są niewyobrażalnie bezczelni. To, w jaki sposób osiągają cel, co robią, żeby móc dobrać się do czyjejś skóry, jest po prostu bulwersujące. Dla nich nieważne jest, czy i jak odzywają się do kolegi po fachu, naukowca, aktora, prezydenta. Najistotniejsze są dla nich informacje, które uzyskają, często zupełnie niedorzeczne. No i jak w takiej sytuacji nie narzekać na wścibstwo dziennikarzy?
Poza tym, praca reportera jest okropnie niewdzięczna. Jak sobie pomyśleć, że taki człowiek jeździ po wszystkich krajach świata, poznaje fantastyczne miejsca, tylko po to, żeby się komuś naprzykrzać, to aż się człowiekowi robi niedobrze. Dziennikarze poznają nowych ludzi, nowe kraje, zdobywają wiedzę o świecie, a w gazetach widzimy potem niemądre informacje. Czasami to nawet nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Potem wszyscy są wielce zdziwieni, że nikt nie darzy reporterów szczególną sympatią.
Ogólnie rzecz biorąc, Korwin-Mikke nie był w ciemię bity i postawił bardzo mądre stwierdzenie. Myślę zresztą, że nie tylko ja zgodzę się z jego opinią. Po prostu – UWAGA! Dziennikarz włazi za skórę!

Komentarz

Zaprezentowane wypracowanie jest zgodne z tematem i dobrze wpasowuje się w formę rozprawki. Autorka jednak prezentuje bardzo skrajny sąd, nie uwzględnia żadnych racji dziennikarzy.
Swoją opinię chwilami przekonująco, chwilami dość nieporadnie uzasadnia. Z czego to wynika? Wytknijmy plusy i minusy tej pracy.

Plusy tej pracy

  • Wypracowanie jest zgodne z tematem.
  • Autorka zachowuje wyraźną konstrukcję rozprawki, wyraźnie stawia tezę, szuka argumentów na jej poparcie i podsumowuje, powtarzając tezę.
  • Autorce nie brak polemicznej pasji, zażarcie broni swego sądu i szuka argumentów na jego poparcie, to zawsze godne pochwały.

Minusy tej pracy

  • Autorka z góry zakłada, że jej teza jest powszechnie uznawanym twierdzeniem. W ogóle pomija fakt, że wypowiedź cytowanego polityka, znanego z kontrowersyjnych i bardzo emocjonalnych, nie zawsze przemyślanych wypowiedzi, jest właśnie taka – ostra i emocjonalna, i trudno przypuszczać, by właśnie takie niezłagodzone sądy były powszechnie panującymi opiniami.
  • Autorka wpada w pułapkę stylu polityka, on ma prawo wypowiadać się emocjonalnie i potocznie, autorka rozprawki powinna trochę wyciszyć ton i zadbać o język – uniknąć kolokwialności.
    Dlatego nie pochwalam użycia w tego typu pracy sformułowań: „nie w ciemię bity” i „włazi za skórę” oraz „robi się człowiekowi niedobrze”, „nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać” albo „powinni przystopować”.
  • Autorka niefortunnie używa niektórych słów i sformułowań – występują w kontekstach, w jakich nie powinny się pojawiać. Można ulec wrażeniu, że chwilami autorka nie rozumie wyrazów i zwrotów, których używa.

    Przykład?
    Iza pisze, że praca reportera jest niewdzięczna. To raczej nasuwa skojarzenia z trudnymi warunkami, w jakich reporter pracuje. Tymczasem dalej Iza tłumaczy, że dziennikarz pracuje na ogół w fantastycznym miejscu, ale ta praca polega głównie na naprzykrzaniu się ludziom. O co Izie chodziło? – nie do końca wiem. Czy o to, że warunki są świetne i dziennikarz na nie nie zasługuje, czy może o to, że sam charakter pracy jest niewdzięczny? I dlaczego to jest argument za tym, że „dziennikarze to w ogóle zaraza”?

    Inny takiego typu błąd to nazwanie większości tekstów dziennikarskich o gwiazdach felietonami. Iza powinna sprawdzić, czym jest felieton – większość tekstów o gwiazdach, o jakie autorce zapewne chodziło, to różne notatki prasowe, reportaże, sfingowane czy nieuczciwie przeprowadzone wywiady, biografie, portrety, ale na pewno nie felietony.

    Wreszcie autorka nie zastanawia się w ogóle nad znaczeniem kluczowego dla tego tekstu słowa dziennikarz. Utożsamia jego zajęcia wyłącznie z pracą paparazzich, zapomina np. o dziennikarzach politycznych czy sportowych, korespondentach wojennych, recenzentach, rzetelnych reporterach…
    Wreszcie autorka w nie do końca zrozumiałym kontekście używa wyrazu sława. Chodzi jej o gwiazdę. Ale można pomyśleć, że chodzi o rozgłos…