Dlaczego w XXI wieku popularna jest literatura fantasy? Spróbuj wyjaśnić to zjawisko, odwołując się do twórczości J.R.R. Tolkiena lub Andrzeja Sapkowskiego.

Zwróć uwagę
W temacie wypracowania jest ważne słówko „lub”. To oznacza, że albo odwołujesz się do twórczości Tolkiena, albo do Sapkowskiego. Oczywiście, we wstępie czy zakończeniu możesz napisać, że znasz także twórczość drugiego z wymienionych autorów. Ale Twoja praca nie może stać się porównaniem Sapkowskiego do Tolkiena. Musisz odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie.

 

Wstęp

Jest ciemno. Wokół panuje cisza. W tej ciszy może coś się kryć. Jestem czujny. Wytężam słuch. Zamieram, ręka zaciska się na rękojeści. I nagle ruch z prawej strony, szelest krzaków. Odruchowy unik, seria doskonale wyuczonych ciosów, skok, znowu cios i można schować miecz do pochwy. Przeciwnik leży pokonany. Krew pulsuje mi w skroniach, serce wali. Nasłuchuję, czy nie zbliżają się kompani tego potwora. Nie, był sam. Biegnę dalej. Z każdym krokiem bliżej do celu. Otwieram oczy, książka leży na kolanach, a ja nadal jestem „w niej”. Przez chwilę byłem bohaterem. Walczyłem i zwyciężyłem. Czy to nie wystarczający powód, aby polubić fantasy?

Rozwinięcie

To nie pierwsza powieść z tego gatunku, w której zatonąłem po uszy. Ale największe wrażenie zrobił na mnie Hobbit Tolkiena. Wiem, że wszyscy fani Tolkiena skrzywią się z niesmakiem. Hobbit? Przecież to dopiero przedsmak tolkienowskiej trylogii, to bajka w porównaniu z cyklem Sapkowskiego. A ja nadal upieram się przy Hobbicie. Dlaczego? Bo to powieść – elementarz, od której powinien zacząć każdy, kto chce czytać fantasy. Niewiele w niej okrucieństwa, za to dużo humoru. Sporo emocji (Czy uda im się dojść? Jak oswobodzą się z tej pułapki?), może popłynąć parę łez, np. gdy umiera Thorin. I co najważniejsze: dobre zakończenie. Za co jeszcze lubię Hobbita? Za Bilbo Bagginsa, który nie miał w sobie nic z bohatera, a został nim mimo woli. Był tchórzem, a okazał się odważny. Był niepozorny, a zaczęto go uważać za wyjątkowego i szczególnie ważnego. Skoro taki zwyczajny hobbit przeżył niezwykłą przygodę, to może i mnie zdarzy się kiedyś coś niezwykłego? Może jest jakiś inny, równoległy świat, w którym nie ma szarych bloków i szkoły od ósmej do czternastej, zmęczonych i wiecznie zajętych rodziców, którzy zbyt często podnoszą na siebie głosy? Wiem, jestem już za duży na takie marzenia o baśniowych krainach. Zamiast więc użalać się nad sobą i narzekać na nudne i niesprawiedliwe życie, sięgam po książki. I wiem, że w tym samym czasie po powieść fantasy sięgam nie tylko ja. Czynią to również: ekonomista, który już po dziurki w nosie ma liczb, student, który powinien uczyć się do egzaminu, chirurg, w przerwie między operacjami i nawet, o dziwo, moja nauczycielka matematyki, do której fantasy absolutnie nie pasuje. Sięgamy i… I już za chwilę nie ma szarych bloków, ­skłóconych rodziców, oblanych egzaminów, sal operacyjnych i nieznośnych uczniów. Są pielgrzymi, czarodzieje, wojownicy. Są zaklęcia, próby odwagi, wielkie tajemnice, pojedynki na śmierć i życie. I jest mały hobbit, który skrada się przez Mroczną Puszczę, chociaż wcale nie ma na to ochoty. A razem z tym hobbitem skradam się i ja, bo jego towarzystwo jest dla mnie cenniejsze od innych. Narzekamy sobie na bolące nogi, puste brzuchy, ale wędrujemy dalej, bo jesteśmy ciekawi, co kryje się za następnym zakrętem.

Zakończenie

I to jest właśnie odpowiedź na pytanie o przyczynę popularności literatury fantasy. Zmęczonego urzędnika zamieni w przebiegłego Gandalfa, zakompleksioną dziewczynę w piękną i mądrą elfkę, a mnie… czasem w wojownika, czasem w czarodzieja, ale jednak najczęściej w niepozornego hobbita. Ta zamiana jest możliwa pod jednym warunkiem: trzeba w nią uwierzyć.

Na zakończenie opiszę pewną sytuację. Młodszy o dwa lata kolega zobaczył u mnie na półce książki Tolkiena. Było to rok temu, jeszcze przed premierą filmu Drużyna Pierścienia. Zapytał, wskazując na Hobbita, o czym to jest. Powiedziałem, że o stworku podobnym do krasnoluda, który wraz z drużyną krasnoludów idzie do góry smoka, aby zabrać mu wielki skarb. A po drodze spotyka paskudne gobliny i wielkie pająki. I znajduje zaczarowany pierścień. Mój gość ze zdumieniem otworzył oczy: „To ty czytasz bajki?” Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Tak, chyba czytam bajki. Takie bajki dla trochę większych dzieci. Nawet dla tych całkiem dorosłych.

Zobacz:

 

Mity i legendy jako tworzywo literatury fantasy