Wstęp I

Na temat śmierci właściwie nic nie wiemy. Nie możemy jej bezpośrednio doświadczyć, nikt z żywych nie jest przecież mitycznym Orfeuszem, który przekroczył bramy zaświatów i ponownie powrócił do życia. Jednak każdy z nas na co dzień obcuje ze śmiercią, mamy świadomość niezwykłej krótkości naszego bytowania na ziemi. Czy jesteśmy jednak przygotowani na to, że każdy dzień nieuchronnie nas do niej zbliża?

Wstęp II

„Najlepszą ze szkół byłaby ta, która uczyłaby nie bać się śmierci” – powiedział Kazimierz Przerwa-Tetmajer. To prawda – człowiek boi się rzeczy ostatecznych, na które nie ma wpływu. Nasza wyobraźnia pracuje, próbuje zjawisko śmierci przybliżyć i choć trochę nas do niej przygotować – w ciągu wieków na ten temat powstało wiele dzieł literackich, filozoficznych czy artystycznych.

Rozwinięcie

Śmierć jest zjawiskiem od wieków niepokojącym ludzkość. W różny sposób próbowano ten egzystencjalny niepokój łagodzić. Starożytni filozofowie chcieli uwolnić człowieka od lęku przed ostatecznym kresem. Platon pocieszał, że właściwe życie zaczyna się w innej, idealnej rzeczywistości, do której dusza wyrywa się z więzienia ciała – śmierć nie powinna więc być straszna, a pożądana.
Strach przed śmiercią niweczyła jednak przede wszystkim wiara chrześcijańska. To w Biblii zostały opisane „narodziny” śmierci, która była karą za niewierność Bogu i wynikiem grzechu pierworodnego. Według Starego Testamentu śmierć stanowi kres każdego istnienia i tylko Bóg jest nieśmiertelny.
Jeśli w ogóle możemy mówić o próbie oswojenia śmierci, to wielkie zasługi na tym polu ma Nowy Testament – wszak Chrystus umierając męczeńską śmiercią na krzyżu, pokonał śmierć. Jego zmartwychwstanie daje nadzieję na życie wieczne każdego z nas, a według Ewangelii człowiek po sprawiedliwym życiu na ziemi wejdzie do Królestwa Bożego. Celem człowieka nie jest więc krótki ziemski byt – to tylko etap w drodze do wieczności, a jej pierwszym etapem i przybliżeniem do Boga jest właśnie śmierć.

Pewnym pocieszeniem mógł być też fakt, że śmierć, choć nieuchronna, jest sprawiedliwa. Bardzo popularne w średniowieczu obrazy z motywem memento mori miały za zadanie oswajać człowieka z nieuchronnym kresem, zaś danse macabre mówiły, iż biedny czy bogaty, każdy zostanie porwany w przedziwny taniec śmierci. Herby, zaszczyty i pieniądze niczego nie zmienią – śmierć nie da się przekupić nikomu, przed jej obliczem wszyscy są równi i wszyscy jej podlegają.

Śmierci poświęcony jest także cykl Trenów Jana Kochanowskiego, które powstały po śmierci ukochanej córeczki Orszulki. Poeta porusza w nich problem losów człowieka po śmierci i cierpienia bliskich po stracie ukochanej osoby. Nawiązuje do tradycji poezji poświęconej zmarłym, zwłaszcza do wzorców starożytnych.

Przechodzi ewolucję poglądów – początkowo w gniewie zarzuca śmierci naruszenie odwiecz­nego prawa natury, zgodnie z którym ojcowie umierają przed dziećmi. Dopiero w ostatnim trenie godzi się z losem, uspokaja, a ukojeniem staje mu się myśl, że śmierć jest drzwiami do lepszego świata.
Argumentem przemawiającym za tym, że śmierci nie można oswoić, jest historia ludzkości w XX w. To czas zagłady – nie chodzi już o śmierć pojedynczych istnień ludzkich, a o zbrodnie ludobójstwa i eksterminacje. Śmierć XX w. to masowa agonia milionów osób, które ginęły w obozach koncentracyjnych i gułagach. Umieranie staje się codziennością – ale czy przez to powszednieje, czy można się do niego przyzwyczaić? Według mnie zdecydowanie nie!

Zakończenie

Dzieje ludzkości dowodzą, że można próbować obłaskawić śmierć. Jednak to, że jest ona nieodłącznie przypisana do życia i spotkanie z nią jest nieuchronne, nie czyni jej bardziej naturalnej. Ja osobiście nie widzę możliwości pogodzenia się człowieka ze śmiercią – zawsze będzie ono dla mnie niepokojącym zjawiskiem.