Czy da się „przerobić” człowieka, przenieść go z jednej sfery społecznej do innej? Czy można z prostej dziewczyny sprzedającej kwiaty uczynić damę, która mogłaby się pokazać na królewskim dworze?

Skąd pomysł?

Myśl przewodnia i sam tytuł sztuki wiążą się z greckim mitem o Pigmalionie, legendarnym królu Cypru, który był rzeźbiarzem. Pewnego dnia król stworzył posąg niezwykle pięknej kobiety. Był on tak czarujący, że rzeźbiarz zakochał się w swoim dziele bez pamięci. Bogini miłości, Afrodyta, ulitowała się nad nieszczęsnym królem i przemieniła posąg w żywą kobietę, Galateę.

Ten mit grecki znajdował w ciągu wieków wielorakie odzwierciedlenie. Wykorzystywano go w poezji i dramacie, w muzyce i sztukach plastycznych. W polskiej literaturze znany jest nam ten motyw dobrze z Lalki Bolesława Prusa. Oto Izabela Łęcka zakochuje się w posągu Apollina, który jak żywy przychodzi do niej w snach.

Komedia Shawa jest chyba najbardziej popularnym odbiciem greckiego mitu we współczesnej sztuce. Otóż autor zręcznie wykorzystał motyw ożywienia posągu. Mit grecki o rzeźbiarzu przekształcającym kamień w żywą kobietę Shaw przeniósł na nieco inną płaszczyznę. Pigmalion stawia pytanie, czy da się „przerobić” człowieka, przenieść go z jednej sfery społecznej do innej. Czy da się, przy pomocy usilnej pracy, z prostej dziewczyny sprzedającej kwiaty zrobić damę mogącą pokazać się na dworze królewskim? Oto problem, który rozwiązuje Pigmalion.

Trochę o akcji dramatu

Akcja dramatu toczy się wartko. Szybko pochłania czytelnika. Już pierwsza scena przynosi zawiązanie konfliktu. Londyn nocą. Ulewny deszcz. Wśród kolumn portyku kościoła Świętego Pawła schroniła się grupka ludzi. Jest wśród nich słynny profesor fonetyki Henryk Higgins, jest znawca narzeczy indyjskich – pułkownik Pickering, kwiaciarka Eliza zachwala swoje bukieciki, na taksówkę oczekują Freddy, Klara i ich matka. Między chroniącymi się przed ulewą wywiązuje się przypadkowa rozmowa. Higgins i Pickering są niezwykle zadowoleni, że chwile oczekiwania na poprawę pogody pomogły im w nawiązaniu znajomości. Obydwaj od dawna znali swoje prace i marzyli o możliwości spotkania oraz wymiany doświadczeń naukowych. Pickering przyjechał specjalnie do Londynu, by poznać Higginsa. Higgins, chcąc się pochwalić swoimi umiejętnościami, powiada, iż byłby w stanie wyprowadzić kwiaciarkę z „rynsztoka”. Gdyby tylko zechciał, mógłby w ciągu trzech, a może sześciu miesięcy nauczyć dziewczynę poprawnej angielszczyzny tak, iż mógłby dla niej znaleźć posadę pokojówki czy ekspedientki. Co więcej, gdyby postarał się ją wyedukować, można by ją przedstawić z powodzeniem jako księżnę na pokojach ambasadora. Profesor i pułkownik odchodzą ożywieni wymianą pomysłów. Higgins zaprasza kolegę, by zamieszkał w jego domu.

Tymczasem w głowie Elizy powstaje pewien zamysł. Słyszała dobrze przechwałki profesora i chętnie by zdobyła posadę kwiaciarki w jakimś porządnym zakładzie, zamiast sprzedawać bukieciki na ulicy. Następnego dnia zjawia się u Higginsa i prosi o lekcje. Profesor jest rozbawiony, przychodzi mu jednak do głowy pewien pomysł. Chce się założyć z Pickeringiem, iż w ciągu sześciu miesięcy edukacji będzie mógł wprowadzić Elizę na salony. Obydwaj panowie z zapałem przystępują do pracy. Bawią się przy tym wyśmienicie. Są jak dwaj mali chłopcy, którzy dostali świetną zabawkę do ręki. W kształcenie Elizy wkładają cały swój entuzjazm. Liza jest wdzięcznym materiałem. Bardzo pojętna, z doskonałym słuchem, niezwykle szybko uczy się poprawnej i wytwornej angielszczyzny. Zabierają ją na koncerty muzyki klasycznej, do teatru. Eliza jest niezwykła. Potrafi powtórzyć każdy dźwięk, odegrać każdą scenkę. Jej uwagi i komentarze są dowcipne i bardzo trafne. Panowie bawią się coraz lepiej. Dziewczyna posiada jeszcze jedną, niezwykle przydatną zdolność. Potrafi wprowadzić porządek w roztargnione życie profesora. Wie, gdzie leżą rozrzucone papiery, natychmiast znajduje zagubione pantofle, pamięta o zamówieniu w sklepie niezbędnych w domu rzeczy. Słowem – jest niezastąpiona i nieoceniona.

Wreszcie przychodzi umówiony termin. Eliza w pięknej sukni i w wypożyczonych brylantach, w towarzystwie swoich nauczycieli udaje się na bal u ambasadora. Cała trójka jest bardzo zdenerwowana. Jednak niepotrzebnie. Eksperyment w pełni się udał. Elizę wzięto za węgierską księżniczkę. Nikomu, nawet dawnemu uczniowi Higginsa nie udało się rozpoznać w dziewczynie ubogiej kwiaciarki. Profesor tryumfuje, pułkownik też jest zadowolony. Uważają się za geniuszy. A Eliza? Panowie nie zauważają jej wkładu w zwycięstwo i przechwalają się wzajemnie własnym sukcesem. Dziewczyna, urażona, ucieka więc nocą z domu, na ulicy spotyka zakochanego w niej Freddy’ego. Całą noc wędrują po mieście, a nad ranem chronią się w domu pani Higgins (matki Henryka). Profesor rozpoczyna rozpaczliwe poszukiwania. Nie może się bez Elizy obejść. Nie wie, gdzie leżą jego rzeczy, z kim jest umówiony. Gdy dowiaduje się, że dziewczyna przebywa w domu jego matki, prosi ją o powrót. Eliza podjęła już jednak inną decyzję – wyjdzie za mąż za Freddy’ego, który nie traktuje jej jak przedmiotu eksperymentu, lecz darzy dziewczynę prawdziwym uczuciem.

Problemy moralne

„Nie macie więcej oleju w głowie, obaj, niż dwóch małych chłopców” – powiada pani Higgins pod koniec sztuki. Bo cóż przez cały czas robią obydwaj sławni naukowcy? Świetnie się bawią, nie traktując Elizy jak osoby, tylko jak przedmiot.

Gdy Higgins decyduje się zatrzymać Lizę w domu i kształcić ją, gdy w podnieceniu zakładają się z pułkownikiem, od razu wtrąca się do rozmowy gospodyni – pani Pearce. Czy panowie zastanowili się, co robią? Na jakich warunkach dziewczyna będzie funkcjonowała w ich domu? Jaka będzie jej reputacja i co się z nią stanie po przeprowadzeniu eksperymentu? Czy księżniczka będzie mogła z powrotem wrócić na ulicę i sprzedawać kwiaty? Panowie nie rozumieją gospodyni, chcą wziąć sobie Elizę na własność i na niej sprawdzić własne umiejętności. Gospodyni zwraca się w znamiennych słowach do swego chlebodawcy, Higginsa: „Ano, o to chodzi, proszę pana, że pan nie może zabrać dziewczyny tak, jakby pan podniósł kamyk na plaży”. Ale Higgins właśnie tak robi, nie rozumiejąc argumentów pani Pearce. Eliza jest dla niego tłumokiem, tobołkiem, liściem kapuścianym. Uczy ją tak, jak szkolił własną papugę. Uważa przy tym, że przyczynia się do uszczęśliwienia dziewczyny, poszerzając jej horyzonty.

Kolejne zastrzeżenia padają w domu matki. Pułkownik i profesor chcą zrobić wstępną próbę. Zanim pokażą Elizę u ambasadora, przedstawią ją na przyjęciu pani Higgins. Liza już poczyniła pewne postępy w nauce, potrafi poprawnie mówić po angielsku, jednak w jej języku została jeszcze masa wulgaryzmów. Panowie zdają sobie sprawę, że czeka ich jeszcze ciężka praca. Matka nie nazywa tego, co oni robią, pracą. Uważa naukowców za dobraną parę dzieci, które bawią się Elizą jak żywą lalką. Cóż stanie się po eksperymencie z dziewczyną, posiadającą maniery wielkiej damy, ale pozbawioną jej pieniędzy? Niewątpliwie znajdzie się na ulicy i będzie zarabiać na siebie w najmniej godny sposób. Higgins próbuje się bronić. Sądzi, że jego eksperyment jest przydatny, gdyż zmienia żywą istotę ludzką w kogoś zupełnie odmiennego. Tym samym zasypuje najgłębszą przepaść, jaka dzieli jedną klasę społeczną od drugiej, jedną ludzką duszę od drugiej.

I kolejna scena odsłaniająca komplikacje związane z eksperymentem. Eliza uciekła z domu. Profesor i pułkownik dzwonią na policję i próbują szukać dziewczyny tak, jak szuka się zgubionej parasolki czy kapelusza. Do końca, mimo argumentów różnych osób, mimo protestu samej Elizy, nie zrozumieli, że obcują z żywą i wrażliwą istotą ludzką. Liza pozostała dla nich przedmiotem zabawy i eksperymentu naukowego. Przedmiotem ważnym, niezbędnym, nieocenionym, ale jednak cały czas przedmiotem.

A jak ostatecznie poradzi sobie Liza? Fred nie ma pieniędzy. Wspólnie więc imają się różnych prac. Między innymi próbują prowadzić kwiaciarnię, spełniając dawne marzenie Lizy. Praca idzie im jednak kiepsko. Freddy nie był nigdy przyzwyczajony do ciężkich prac, Liza po swych doświadczeniach ulicznej sprzedawczyni nie potrafi w sposób uporządkowany prowadzić działalności handlowej. Cały czas więc czerpią i korzystają z „kieszeni” dwóch bogatych naukowców, którzy jednak przywiązali się do Elizy, nie potrafią się bez niej obejść i nie potrafią jej odmówić pomocy. Ta żywa lalka stała się dla starych kawalerów niemalże przybraną córką. Mimo rozmaitych problemów wszyscy są zadowoleni.