Pamiętnik z powstania warszawskiego ukazał się po raz pierwszy w roku 1970. Powstał u schyłku lat sześćdziesiątych z „gadaniny o powstaniu” (sformułowanie autora), czyli wspomnień wydarzenia, które dla Białoszewskiego i ludzi z jego generacji stało się kluczowym doświadczeniem życiowym.
Autor chcąc oddać grozę i wielkość wydarzeń, wzorował się na antycznych kronikarzach wielkich wojen (Tucydydesie, Ksenofoncie, Juliuszu Cezarze), jednocześnie jednak dążył do wyrażenia własnych doznań zwyczajnego cywila. I właśnie ta relacja cywila stanowi odrębność i niezwykłość Pamiętnika… na tle literatury wspomnieniowej z tego okresu.
O tym pamiętniku można powiedzieć, że jest „pamiętnikiem mówionym”. Białoszewski pragnąc zachować rytm żywej wypowiedzi o autentycznych wydarzeniach, nagrywał fragmenty na taśmę magnetofonową, z której następnie grupa przyjaciół przepisywała je na maszynie.
Narrator rejestrujący koszmar codzienności nie jest zaangażowany w działania militarne. Skrupulatnie, dzień po dniu, starając się o maksymalną dokładność, rekonstruuje przywoływane z pamięci zdarzenia zachowując ich chronologiczny porządek.
Jakie fakty wymienia?
- Ucieczkę z zagrożonych stref miasta do innych dzielnic, które, niestety, po krótkim czasie okazują się równie niebezpieczne (przejście przez kanały ze Starego Miasta do Śródmieścia). Stajemy się świadkami stopniowego „zacieśniania się” przestrzeni życiowej cywilów. Widzimy zburzone domy, wędrowanie przez wąwozy ulic w poszukiwaniu nowych schronów. Historia powstania warszawskiego staje się jednocześnie HISTORIĄ UMIERANIA MIASTA. Relacje o własnych losach narratora splatają się z historiami innych ludzi – rodziny, przyjaciół, znajomych, przygodnych towarzyszy. Białoszewski pokazuje, jak połączeni dramatycznymi przeżyciami ludzie integrują się we wspólnotę.
- Pamiętnik… ukazuje codzienne trwanie „ludzi piwnicznych”, i właśnie tę powszedniość, „nieoficjalność” i tajemniczość autor podkreśla na każdym kroku. Białoszewski ilustruje, jak ludzie próbowali się przystosować do sytuacji ciągłego zagrożenia, odnaleźć się w niej, w miarę normalnie żyć. Widzimy więc grupę, która podczas nalotu… wspólnie śpiewa (aby zagłuszyć strach!), ludzi pogrążonych w modlitwie a także odruchy wzajemnej solidarności (niebezpieczna wędrówka autora ze Swenem po podziemnych „szpitalach” Starówki w poszukiwaniu zaginionego tramwajarza – przygodnego towarzysza ze schronu).
- Obserwujemy rozpaczliwe próby ratowania własnej prywatności traktowanej jako azyl (np. pietyzm, z jakim narrator traktuje swe przybory do pisania – wyznacznik jego indywidualności).
Na uwagę zasługuje też oryginalny język utworu.
- Narracja stylizowana jest przez autora na wzór potocznej „gadaniny”.
- Świadomie i celowo odchodzi on od kanonów polszczyzny literackiej, lekceważy poprawność.
- W tekście przeważają wypowiedzi eliptyczne, anakoluty (zdania „urywane”).
- Dużo jest neologizmów i wyrazów dźwiękonaśladowczych.
W zamierzeniu autora wszystkie te zabiegi mają pomagać w oddawaniu niezwykłości i grozy przedstawionego świata, który tak samo „wypadł z formy” jak język, którym o nim opowiada.
- Narrator unika introspekcji (wglądu w siebie, samoobserwacji). W Pamiętniku… nie ma nawet słowa komentarza psychologicznego, opowiadający przez cały czas posługuje się techniką behawiorystyczną, która ogranicza się do rejestrowania zewnętrzności: słów, gestów, zachowań. Nie znaczy to wcale, że tok opowiadania jest beznamiętny!
- Pojawiają się w nim silne uczucia, lecz Białoszewski wyraża je w sposób nieco inny, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Tak oto opisuje rozpacz, której doświadczył po ogłoszeniu kapitulacji, gdy z przyjaciółmi wyszedł ze schronu:
„Gruzy za gruzami. Zwały za zwałami. Dwieście tysięcy ludzi leży pod gruzami. Razem z Warszawą… Szliśmy po potwornych zwaliskach. I Swen zaczął nagle płakać. Na całą ulicę. To mnie do reszty rozłożyło. I też zacząłem ryczeć. Tyle, że może ciszej (…)”.
Pamiętnik z powstania warszawskiego jest niezwykłą kroniką sześćdziesięciu trzech dni powstańczej gehenny obserwowanych oczami zwykłego cywila. Jest także pieśnią żałobną opiewającą śmierć bliskiego sercu autora miasta.
Zobacz:
Niezwykłe miejsce Pamiętnika z powstania warszawskiego we współczesnej literaturze