Współcześni poeci moralnej perswazji.

O kogo chodzi? O bardzo różnych twórców polskich II połowy XX wieku, którzy w bardzo różnej formie podejmowali tematykę etyczną. Na ogół przeciwstawiali się pustce moralnej PRL-u.
Klasyk Herbert, sceptyczna Szymborska, moralista Miłosz, poeci Nowej Fali i wbrew wszystkiemu pogodny ksiądz Jan Twardowski – oto twórcy, których proponuję wymienić przy omawianiu tematu.

 

Schemat pracy

Jak zacząć wypracowanie

1.

Moralność u schyłku XX wieku, po epoce pieców, po hitlerowskim i sowieckim totalitaryzmie jest słowem mocno wytartym i podejrzanym. Łatwiej mówi się o sprawach praktycznych, o zyskach i stratach, o udoskonaleniach technicznych, zdobyczach cywilizacyjnych, osiągnięciach medycyny, o kursie dolara, trudniej – o kondycji człowieka, pracoholika, który pamięta jeszcze, choćby z lekcji historii i polskiego, tragedie minionych lat.

Trudno dziś apelować do uczuć obywatelskich, religijnych, odwoływać się do moralności. Najpopularniejsza postawa to asekurancki sceptycyzm lub nastawienie na sukces, czyli śmiałe dążenie do przodu, bez oglądania się do tyłu ( historia!) i rozglądania na boki (sytuacja bliźnich!). Jest jednak jeszcze co najmniej jedno miejsce, w którym odwoływanie się do człowieczeństwa, etyki, moralności nie dziwi i nie razi – to poezja.To tutaj można jeszcze próbować mówić o etyce świeżym, nie wzbudzającym podejrzeń językiem. Wszak poeci zawsze szukali odpowiednich środków językowych, by wypowiedzieć to, co trudne, niemożliwe, niewypowiadalne…W polskiej poezji współczesnej takiego języka poszukiwali między innymi Miłosz, Bryll, Barańczak, Twardowski, Szymborska, Herbert….

2.

Polska poezja od wieków mówi o trudnych sprawach społecznych, historycznych, obywatelskich. Buntuje się i do buntu wzywa. Wskazuje, niekiedy nawet tworzy nowe moralne wzorce. Szczególnie zapisały się w naszej tradycji poezja i dramat romantyczny – to one ukształtowały model poety-wieszcza, który poucza naród i pociąga go za sobą do walki ze złem, czyli zaborcą, niewolą…Ten schemat u schyłku XX wieku, który też nie był łatwy dla Polaków z powodu dwóch wojen światowych i ekspansji socjalizmu, musiał ulec zmianie. Po epoce totalitaryzmów – zbrodni hitlerowskich i stalinowskich, w erze socjalistycznej beznadziei nie można było mówić tym samym językiem co w okresie zaborów. Nowy język musiał być bardziej sceptyczny, bardziej plastyczny i… mniej ufny. Dlatego czołowymi moralistami w poezji stali się: ksiądz, który nie nawraca, poetka-sceptyczka, poeta-stoik czerpiący ze śródziemnomorskiej tradycji i młodzi twórcy rozbijający gazetowe hasła, demaskujący obłudę i fałsz środków masowego przekazu.

3.

Czy poezja ma jakieś cele moralne? Wszak moderniści wyznaczyli jej inny cel: służbę sztuce, wartościom artystycznym, pięknu.
Polska poezja wciąż jednak krąży wokół tematu moralności. Dlaczego? Zarówno podczas zaborów, jak i stanu wojennego Polacy potrzebowali podpowiedzi: jak żyć i przeciw czemu się buntować. Niestrudzenie przypominali im to poeci: Nowa Fala: Barańczak, Lipska, Zagajewski, Kornhauser, klasyk Herbert i późniejszy noblista – Miłosz, bard Kaczmarski, sceptyczka –Szymborska… Historia dawała im smutny materiał w postaci więzień, kolejek i szarych blokowisk. Niektórzy z kraju, niektórzy z zagranicy, wskazywali na zło tkwiące w totalitaryzmie. Czynili to w różny sposób. Jedni powoływali się na dziedzictwo antyku, wskazywali na wybory wielkich przodków, inni demaskowali obłudę gazetowego języka (Barańczak, Kornhauser), jeszcze inni przypominali zbrodnie holocaustu (Miłosz) czy fałszywe wyobrażenia o wieku XX (Szymborska).

Przyjrzyjmy się bliżej twórczości współczesnych moralistów. I słowa moralista nie traktujmy zbyt dosłownie. Miewa ono raczej pejoratywne zabarwienie i kojarzy się ze ślepym na cudze argumenty, nietolerancyjnym nauczycielem. Tymczasem poezja czasami bywała rzeczywiście gorąca bądź dydaktyczna, czasami sięga jednak po bogatsze środki: kulturowy mit czy językowy eksperyment…

 

Jak rozwinąć temat:

Poeta pamięta, czyli Miłosz

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów wokół siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić – narodzi się nowy…

Oto założenie przyszłego noblisty, powielające w pewnym sensie romantyczne schematy. Przed poetą stoją wielkie zadania moralne. Ma on być obrońcą nieszczęśliwych i uciśnionych, ma obowiązek wskazywać ludzką krzywdę, choćby za cenę śmierci. Oto wielkie zadanie dla poety: to on ma być sumieniem narodu, ma wskazywać krzywdy, domagać się sprawiedliwości, choćby za to groziła mu śmierć. Poeta nie może być konformistą… Ma dawać świadectwo („spisane będą czyny i rozmowy”). W 1950 roku ten wiersz musiał brzmieć szczególnie, jakby artysta groził komunistycznym karierowiczom.

W innym utworze, Campo di Fiori, bezkompromisowy moralista – Miłosz pokazuje godną potępienia ludzką cechę – obojętność na krzywdę bliźniego. Sugestywny obraz wirującej karuzeli, na której bawią się Polacy, podczas gdy obok za murem giną Żydzi w płonącym getcie, pojawił się też w Początku Andrzeja Szczypiorskiego i Wielkim Tygodniu Jerzego Andrzejewskiego (oraz jego ekranizacji Andrzeja Wajdy). Taki obraz sytuacji, według wielu niezgodny z rzeczywistością, bo podobno karuzela stała w dużej odległości od murów i nie mogły tam dolatywać popioły getta, wywołał liczne protesty kombatantów. Jednak to nie wierność historycznym detalom jest w tym wierszu najistotniejsza. Miłosz, jakby uprzedzając ataki, sam bezpośrednio formułuje przesłanie wiersza: niemoralne jest zobojętnienie na krzywdę drugiego człowieka, bohaterowie getta, niestety, muszą umierać samotnie, zupełnie tak jak przed wiekami na stosie umierał Giordano Bruno, podczas gdy obojętni przekupnie zajmowali się swoimi codziennymi sprawami:

Morał ktoś może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.

Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących…

I znów pojawia się motyw romantycznego poety, który jest jedynym sprawiedliwym, zapamiętuje krzywdę i może wzniecić swym słowem bunt „na nowym Campo di Fiori”.
Przesada? Chyba nie. W naszej historii wiele mieliśmy przykładów bezpośredniego wpływu poezji na zdarzenia historyczne.

Sceptycyzm Szymborskiej

Cóż za odpowiedzialność na miejsce ogona – pisze o człowieku Wisława Szymborska, również noblistka. Nie gra na tak wysokich tonach jak Miłosz, jej domeną jest ściszona tonacja, w dodatku ironiczna.
Odnosi się do człowieka z ironią, mówi o nim z politowaniem, jakby był jakąś pocieszną istotą (Sto pociech) albo porównuje ze … szkieletem jaszczura. Jakby chciała powiedzieć, że nie jesteśmy żadnym cudem świata i niezbyt wiele możemy się po sobie i świecie spodziewać. Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono – napisze w innym wierszu. Poetka jest sceptyczna wobec człowieka XX wieku, osiągnięć cywilizacyjnych. Nie jest jednak sceptyczką do końca. Z jej wierszy przebijają pewne moralne wartości. Zestawia przecież ludzkie powołanie z imperatywem kategorycznym Kanta i słowami Pascala; inna rzecz, że znowu z ironią: niebo gwiaździste nad myślącą trzciną, prawo moralne w niej. Trudno też o bardziej zwartą syntezę dwu różnych doktryn filozoficznych. Z obu można wyczytać szacunek dla szlachetności i odwagi w działaniu. Kant i Pascal stanowią jakże wysoki punkt odniesienia! Poetka pochwala też w jednym z wierszy bohaterski czyn nauczycielki Ludwiki Wawrzyńskiej, która ocaliła z płomieni cudze dzieci. Z dystansem, ale jednak ocenia wiek XX – wiek klęsk i krwi:

Miał być lepszy od zeszłych nasz wiek XX
Już tego dowieść nie zdąży.
(…)
Już zbyt wiele się stało,
Co się stać nie miało,
A to, co miało nadejść,
Nie nadeszło.
(…)

Miało się kilka nieszczęść
nie przydarzyć już,
na przykład wojna
i głód, i tak dalej.

Gorzka to ocena, choć nie jest wypowiadana pełnym głosem. Raczej ironiczny szept zawiedzionej osoby niż oskarżenie, histeryczny krzyk czy skarga. Ocena wieku pozostaje jednak jasna: zdarzyło się to, co się zdarzyć nie powinno. Nawet tak dyskretny moralista jak Szymborska musi to zauważyć.

Odpowiedź klasyka – Zbigniew Herbert

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
Po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
Wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

Ocalałeś nie po to aby żyć
Masz mało czasu trzeba dać świadectwo

Pan Cogito – ukochany bohater liryczny Herberta (a może i jego alter ego?) w swoim Przesłaniu… jest bezkompromisowy: trzeba postępować godnie, trzeba zachować godność, odwagę i wewnętrzną dumę, nie dlatego, że spotka nas za to jakaś nagroda, nie dlatego, że jest jakaś nadzieja. Po prostu tego wymaga od nas człowieczeństwo. I dzielni przodkowie, za których Pan Cogito uważa dawnych bohaterów: „Gilgamesza, Hektora Rolanda/ obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów”. W imię człowieczeństwa należy zachowywać się godnie, i na nic nie liczyć, bo nic dobrego raczej nas nie spotka („a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką/ chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku”). Oto jedno z najtrudniejszych przesłań moralnych naszych czasów, ale też najwyraźniejszy poetycki dekalog, moralna perswazja. Dla niektórych przesłanie wiersza jest nawet dyskusyjne: nie wybaczaj (idź po złote runo „wyprostowany wśród tych co na kolanach”).

Podobne płynie z innych wierszy, np. z utworu Dlaczego klasycy. Wzorcem moralnym ma być dumny antyczny wódz, Tucydydes, który choć zrobił wszystko, co było w jego mocy, został wygnany z ojczyzny, bo spóźnił się z odsieczą i spowodował klęskę Aten. Swój los przyjął z godnością, czego, zdaniem mówiącego w wierszu, nie umieliby uczynić współcześni generałowie:

Generałowie ostatnich wojen
Jeśli zdarzy się podobna afera
Skomlą na kolanach przed potomnością
Zachwalają swoje bohaterstwo
I niewinność

(…)
Tucydydes mówi tylko
Że miał siedem okrętów
Była zima
I płynął szybko.

Dlatego poeta wybiera klasyków. Nie tylko Tucydydesa, także Marka Aurelego, władcę-filozofa, stoika (Do Marka Aurelego).
Oto postawa zalecana w tych wierszach: godność, wewnętrzny spokój, zgoda z własnym sumieniem, nieoglądanie się na innych, lecz postępowanie według przed wiekami wytyczonego, jeszcze przez starożytnych, kodeksu. Postawa wyprostowana, nie jakieś pełzanie, „oskarżanie podwładnych, zawistnych kolegów”.

Ubrane w antyczny kostium bezkompromisowe wybory moralne współczesnego poety bywały w czasach komunizmu odczytywane jednoznacznie i przekonywały opozycję. Herbert był wzorcem moralnym. Barańczak nazwał go w swej książce „uciekinierem z utopii”. Wiersze (Raport z oblężonego miasta) były śpiewane przez barda opozycji – Przemysława Gintrowskiego.Wiadomo było, że Herbert potępia socrealistyczne kanony (Potęga smaku, w której udowadnia, że wcale nie tak łatwo dać się ponieść totalitarnemu złu, bo często sprzeciwia się ono pięknu, sztuce). Niekiedy Herbert wyrażał się jednak bezpośrednio.

Swój wiersz Do Marka Aurelego zadedykował profesorowi Henrykowi Elzenbergowi, któremu w czasach komunistycznych odebrano katedrę.

Krzyk z kolejki – Nowa Fala

Za czym kolejka ta stoi,
po szarość, po szarość, po szarość.
Na co w kolejce tej czekasz?
Na starość, na starość, na starość.
Co dostaniesz, gdy dojdziesz
Zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie,
Co przyniesiesz do domu,
Kamienne zwątpienie, zwątpienie.

– z filozoficznym zacięciem opisywał fenomen kolejki (zapomnianego już stałego elementu polskich pejzaży) Ernest Bryll.
Moralista nie ograniczał się jedynie do opisu, niczym romantyczny wieszcz prorokował, groził:

Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj,
Kiedyś te kamienie drgną
I polecą jak lawina
Przez noc, przez noc.

W ten sposób zwyczajna czynność, stanie w kolejce, urastała do wymiaru buntu, co zresztą współgrało z rzeczywistymi nastrojami zdesperowanych nieraz w kolejce ludzi. Efekt potęgował znakomity głos Krystyny Prońko, wokalistki śpiewającej ten wiersz.
Utwór stawał się też zapowiedzią zwycięstwa: „kiedyś te kamienie drgną”. Zwróćmy uwagę na metaforę spadającej lawiny kamieni, Jacek Kaczmarski napisze z kolei o murach, które runą…

Kolejki i kolejkową mentalność, podobnie jak przerażającą monotonię i szarość blokowisk, opisywał zaliczany do twórców Nowej Fali Stanisław Barańczak. Opis kolejki i bloku – normalnych, stałych elementów PRL-owskiego pejzażu, jako elementów przerażających i nienormalnych, był wyrazem buntu, dawał do myślenia. Przede wszystkim jednak bunt poetów Nowej Fali (Kornhauser, Barańczak, Zagajewski, Lipska) ujawniał się w wierszach obnażających fałsz i obłudę języka PRL-owskich gazet, PRL-owskich wystąpień, dokumentów, przemówień. Pokazując, że język urzędowy i publicystyczny jest kaleki, oparty na obłudzie i fałszu, poeci Nowej Fali udowadniali, że i sam PRL jest niemoralną fikcją:

Zdając sobie sprawę
z własnej winy, ponad wszelką wątpliwość (oklaski)
udowodnionej przez przedmówców, chciałbym
oświadczyć na usprawiedliwienie, mimo (okrzyk: brawo!)
iż takie wykroczenie przeciw wszelkim normom
nie może być (oklaski) usprawiedliwione,
że urodziłem się istotnie, ale
nie z własnej woli i bez złych zamiarów.
Protokół, Stanisław Barańczak

Osłabianie systemu poprzez osłabianie jego języka – oto zasada, jaka przyświecała moralistom Nowej Fali. Nie chcieli pouczać, woleli pokazać czytelnikom absurdalność języka, a tym samym rzeczywistości PRl-u. Tym samym skłaniali do refleksji i wyciągania dość jednoznacznych wniosków. Tak to eksperymenty lingwistyczne posłużyły nie zabawie, a… etyce:

Wiadomo, co jest grane

(…)

ale w rytmicznym terrorze hołubców, paradnego marszu,
estradowych podrygów, chóralnego śpiewu,
w tym tumulcie wszystkiego, co jest grane przez nas,
ogłuszeni i ogłupieni doszczętnie, tracimy
głos i głowę, zapominając wciąż na nowo, kto
tu gra, po co, i co jest właściwie
grane.
Co jest grane, Stanisław Barańczak

Rozbijając znany związek frazeologiczny: co jest grane, poeta uświadamia czytelnikowi, iż, wciągnięty w grę, zapomina, że to tylko gra i bierze pochody, fanfary, paradne marsze i hołubce, zalecane przez władze, za realne życie…

Wołanie barda – Jacek Kaczmarski

Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany, połam bat,
A mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat.

Słynna piosenka młodego wówczas barda Jacka Kaczmarskiego robiła furorę w kręgach opozycyjnych. Kupowanie nielegalnie powielanych kaset i śpiewników Kaczmarskiego i brzdąkanie jego piosenek na gitarze należało w latach osiemdziesiątych do dobrego tonu.
Mury interpretowano najprościej jak było można – jako piosenkę o buncie uwięzionych, którzy wyrywają zęby krat, zrywają kajdany, łamią bat. Nikt nie pamiętał, że jest to równocześnie piosenka o samotności poety – śpiewaka, który wzywał współwięźniów do buntu.
Po 1989 roku Kaczmarski wraz z przyjaciółmi – Łapińskim i Gintrowskim, zagrali oficjalne, wielkie koncerty, pojawili się w środkach masowego przekazu, wydali śpiewniki, płyty, kasety w wówczas raczkującej, dziś potężnej firmie fonograficznej.

Ksiądz, który nie nawraca

„Nie przyszedłem pana nawracać” – oświadcza w swym wierszu prowokacyjnie poeta-kapłan – Jan Twardowski.
Nie jest kaznodzieją, w swej poezji odcina się od mentorskiego tonu, teologii, a zaleca… miłość , dziecięcą wiarę i prostotę oraz cieszenie się dziełami Stwórcy, radość…
W swoim najpopularniejszym wierszu Twardowski pisze:

Spieszmy się kochać ludzi,
Tak szybko odchodzą.

I to jest właśnie moralne przesłanie współczesnego kapłana, który bardziej niż dogmaty ceni miłość.

 

Przykładowe zakończenia pracy

1.
Który skrzywdziłeś człowieka prostego,
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając (…)
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
– pisał Czesław Miłosz.

Dzięki polskim poetom-moralistom długo pamiętać będziemy stan wojenny, zbrodnie nietolerancji i obłudę środków masowego przekazu. Odmalowali to wszystko w swoich wierszach.
To było potrzebne w „określonej epoce”. Dziś pewnie nowi młodzi twórcy odmalowują w swych wierszach obłudę reklam oraz plastikowego świata kultury masowej i fast foodów. Poeta widzi, poeta pamięta. Nie pominie żadnej krzywdy. Jest wrażliwszy niż inni. Dlatego jest buntownikiem, moralistą. Dlatego jest poetą.

2.
Etyka polskich poetów schyłku XX wieku miewała rozmaite korzenie: np. chrześcijański (u Twardowskiego czy Miłosza), antyczny u Herberta. Faktem jednak pozostaje, że poeci nie przestali się wstydzić mówić o moralności. Oczywiście, mówili inaczej niż przed wiekami. I to dobrze! Znaleźli własny język, język współczesnej poetyckiej etyki. Chyba nie udało się go znaleźć współczesnym, politykom czy kapłanom.

 

Jak uatrakcyjnić wypracowanie

  • Odniesieniem do filmu – poezje moralnej perswazji warto pokazać na tle kina moralnego niepokoju, które ukazywało beznadzieję życia w PRL-u (Wodzirej Feliksa Falka, Bez znieczulenia i Dyrygent Andrzeja Wajdy, Aktorzy prowincjonalni Agnieszki Holland, Barwy ochronne Krzysztofa Zanussiego i słynne „półkowniki”: Matka Królów i zwłaszcza Przesłuchanie. Warto też wspomnieć o filmach Człowiek z marmuru i Człowiek z żelaza A. Wajdy (wymowa moralna: antykomunistyczna, patriotyczna).
  • Odniesieniem od dramatu – poeci moraliści (Bryll) pisali również dramaty, szczególną legendą obrósł nielegalnie wystawiany w kościołach Wieczernik – opowieść ewangeliczna, odnoszona do współczesności (apostołowie też się bali, ukrywali, konspirowali), doborowa obsada, (m.in. Krystyna Janda) i podekscytowana aurą konspiry publiczność, niemal utożsamiająca się z bohaterami.
  • Odwołaniami do poezji śpiewanej – Gintrowski śpiewał Herberta Raport z oblężonego miasta, jego piosenki pojawiły się też w filmie Ostatni dzwonek, dawne teksty, np. Asnyka Miejcie nadzieję nie tę lichą, marną, zaczęto odnosić do współczesnej sytuacji, Krystyna Prońko śpiewała balladę Brylla o kolejce.
  • Komentarzem krytycznoliterackim – Stanisław Barańczak pisał w swoim manifeście Etyka i poetyka:

Właśnie poezja jest w stanie – i powinna – stworzyć nowy dekalog. Taki, za którym nie stałby żaden irracjonalny autorytet i który sam w sobie nie byłby źródłem autorytarnego sposobu myślenia.
Żadnym uniwersalnym przepisem, żadną odgórną, dogmatyczną normą.

  • Przypomnieniem, że moralna perswazja nie zawsze musi mieć wymiar polityczny.
    Najlepiej pokazać to na przykładzie wierszy poetów Nowej Fali. Niegdyś ich twórczość była na wskroś polityczna, może nawet doraźna, kiedyś wskazywali na niemoralność systemu komunistycznego – i dlatego można ich nazwać poetami moralnej perswazji. Dziś inaczej przeciwstawiają się złu szerzącemu się w świecie, gdzie indziej upatrują tego zła. Inna jest obecnie twórczość Kornhausera czy Zagajewskiego. Barańczak pisze wiersze o metafizycznych ambicjach:
    Drogi kąciku porad, choć z natury
    Spokojny, wpadam wciąż w depresję, widząc
    Krew. Późny wieczór, włączam telewizor:
    Znów akt terroru, trupy dzieci….
    (…)Drogi słowniku doktryn filozofów,
    Proszę o pomoc, bo tracę apetyt,
    Gdy przy śniadaniu w twarz skacze z gazety
    Kościsty głód…
    Drogi kąciku porad, Stanisław Barańczak

Oto są nowe tematy dla poety: akty terroru, głód, śmierć – ludzkie cierpienie, będące wynikiem niemoralności innego człowieka albo obojętności Boga. Innym tematem jest zdehumanizowany świat mediów i reklamy.

Poeta-moralista ma inne, równie ważne zadania w nowych czasach. Będzie miał coś do powiedzenia w każdej rzeczywistości, bo każda przynosi jakieś moralne dylematy… Świat nie jest przecież rajem, a ludzie – aniołami…