Czy widziałeś kiedyś szeroki, bezkresny step? W tym odludziu żyje właśnie wilk stepowy. Czujne spojrzenie, trwożnie rozchylone nozdrza. Biegnie – nie wiadomo dokąd. Przerażony i zarazem agresywny. Gotowy do ucieczki i do ataku. Zwierzę o podwójnej „osobowości”. Nie próbuj zrozumieć natury wilka. Jego istotę możesz jedynie obserwować, śledzić. Nie opuszczaj więc lornetki!
Kim jest „wilk stepowy”?
W przestrzeni niemieckiego miasta, w bezmiarze ulic, na pustyni ludzkich serc skórę wilka przywdziewa Harry Haller. Niewiele o nim wiemy. Jest mężczyzną prawie pięćdziesięcioletnim. Rozwiódł się z żoną, nie potrafi porozumieć się z kochanką. Przybywa do jednego z niemieckich miast i odnajmuje pokój w lśniącym schludnością mieszczańskim domu. Z dawnego życia pozostał mu świat książek i muzyki. Goethe i Mozart urastają do symbolu upodobań Hallera.
Wyobrażasz już sobie, jakim człowiekiem jest Harry? Czy spróbujesz go zaliczyć do jakiejś kategorii? To zamknięty w sobie intelektualista, którego można spotkać w bibliotekach i salach koncertowych. Jeżeli jednak zagłębisz się w lekturę, zrozumiesz, że taka schematyzacja stanowi uproszczenie. Bo Harry ma skomplikowaną, niezbadaną, podwójną naturę „człowieka-wilka i mniema, iż składa się z dwóch istot wrażych sobie i przeciwnych”. W ten sposób sam próbował wytłumaczyć sobie swój los; rozpołowienie i sprzeczności, które wydawały mu się źródłem cierpień.
Haller odnajdował w sobie jednocześnie człowieka, tj. świat ducha: „myśli, uczuć, kultury i oswojonej, sublimowanej natury” i wilka, „tzn. ponury świat popędów, dzikości, okrucieństwa i niesublimowanej, surowej natury”.
Metafora „człowieka-wilka” wydaje się najlepszym określeniem tajemniczej osobowości Harry’ego Hallera.
Posłuchajmy głosu narratora:
Nasz wilk stepowy raz czuł się wilkiem, a innym razem człowiekiem, jednak w okresach wilczych człowiek leżał w nim stale na czatach: obserwował, wydawał wyroki, sądził – zaś w okresach ludzkich – to samo czynił wilk. Kiedy na przykład Harry-człowiek miał jakąś piękną myśl, żywił jakieś wyższe, szlachetne uczucie lub spełnił tak zwany dobry uczynek, wtedy wilk w nim szczerzył kły, śmiał się. […] Podobnie też było i wówczas, gdy Harry czuł się i zachowywał jak wilk, gdy innym pokazywał zęby, gdy odczuwał nienawiść i śmiertelną wrogość ku wszystkim ludziom, ku ich zakłamanym manierom i zwyczajom. Wówczas mianowicie czatowała w nim cząstka człowieka: śledziła wilka, nazywała go bydlęciem i bestią, niszczyła i złością przepajała.
Jednak nawet poetycka metafora „człowieka-wilka”, oddająca dwoistość naszej natury, stanowi próbę szufladkowania skomplikowanej istoty ludzkiej. Tym samym jest niewystarczająca i trywialna. Zdaje sobie z tego sprawę pisarz i w swojej powieści wychodzi poza schematy.
Natura ludzka: społeczna czy jednostkowa?
Historia Hallera jest wielką metaforą ludzkiego losu, pragnieniem zgłębienia ludzkiej natury. Poprzez opowieść o „wilku stepowym” próbuje odpowiedzieć pisarz na filozoficzne pytanie o istotę człowieczeństwa. Próbuje też pokazać, w jakiej relacji pozostaje indywiduum do społeczności, w której żyje. Może jakąś inspirację dla rozważań Hessego stanowiło starożytne powiedzenie w sposób drastyczny definiujące naturę ludzką – „Człowiek człowiekowi wilkiem”?
Indywidualizm Harry’ego wyrasta w kontekście środowiska mieszczańskiego. Zatopienie się w społeczeństwie stanowi pójście na kompromis, zamieszkanie w obojętnej sferze, podporządkowanie się konwencjom. Mieszczaństwo zabija w człowieku zarówno dziką pramatkę naturę, jak i wzniosłego praojca – ducha.
Istota ludzka więc – zgodnie z koncepcją Hessego – jest dwoista, składa się z części duchowej i cielesnej. Tę prawdę o własnej istocie można poznać i odczuć jedynie „wgłębiając” się w samego siebie, poza kontekstem społecznym.
Droga do „prawdziwego człowieka” to wybór samotności i bólu. Taki szlak wybrał Harry.
Bohater pozostał wierny swojej skomplikowanej istocie: jego duch wznosił się ku anielskim malarstwom Giotta, wczytywał w wersety Szekspira, karmił się muzyką Bacha i Mozarta; natura zbłąkanego zwierzęcia gnała go nieustannie po krętych uliczkach miasta, odstraszała od otoczenia, uczyła nieufności.
Natura i duch Harry’ego zmierzały ostatecznie do jednego, wspólnego celu – całkowitej samotności. „Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem po długich latach” – powiada Haller w swoich zapiskach – „Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, przedziwnie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wirują gwiazdy”.
Zstąpienie do piekieł
Pamiętasz Dantego i jego Boską Komedię? Dante ujrzał Zaświaty. Wraz z poetą Wergiliuszem, a potem ukochaną – anielską Beatrycze, przemierzył czeluści piekła, czyśćca i wzniósł się ostatecznie do niebiańskiej muzyki sfer.
Na drodze Harry’ego stanęła Hermina tak nagle, jak kiedyś Dante doznał olśnienia, spotkawszy Beatrycze.
„Wilk” poznał Herminę w jednej ze swoich wilczych wędrówek po przedmieściach miasta. Pewnego dnia rozpacz i ból bohatera sięgnęły zenitu. Wiedział, że gdy wróci do domu, weźmie nóż do ręki i zakończy swój wilczy żywot. Odwlekając ten moment, gnał oszalały po zaułkach miasta, aż znalazł się w małej restauracji „Pod Czarnym Orłem”, gdzie odbywała się nocna zabawa. Tam ją zobaczył i przylgnął do bijącego od niej ciepła.
Hermina od początku dobrze rozumiała Hallera. Wiedziała, że nie może on wrócić do domu, bo czuła, że w wilku stepowym odzywa się natura samobójcy. Postanowiła zaznajomić go z życiem, życiem, którego prawie nie znał. Postanowiła zaprowadzić go również do wrót śmierci, której tak bardzo pragnął.
Wilk stepowy zaczął przemierzać ścieżki dotąd mu nieznane. Hermina wyprowadziła go z sal koncertowych do nocnych lokali, zamiast Bacha uczyła słuchać orkiestry kawiarnianej i szumu.
Dzięki Herminie spotkał piękną kokotę Marię, w której ramionach doznał „rozkosznych zabaw i upojeń zmysłowych”. Nauczył się słuchać jazzu i tańczyć fokstrota. Poznał i zasmakował w urokach nowego, nieznanego mu wcześniej życia. Jednak cały czas czekał niecierpliwie na tajemnicze wezwanie Herminy, na głos, który miał go sprowadzić do czeluści piekielnych. Wśród doznawanych radości nieustannie towarzyszyła mu tęsknota za śmiercią.
Wreszcie nadszedł ów wyczekiwany dzień. Hermina wezwała Harry’ego do poznania Zaświatów.
Jednym z przewodników Hallera po tajemniczych przestworzach był jego ukochany Mozart, tak jak kiedyś wielki poeta Wergili prowadził po piekle Dantego.
W zaświatach doznał jeszcze raz wszystkich najgłębszych i najbardziej wstrząsających przeżyć, które mogą spotkać człowieka w jego ziemskiej wędrówce. Wrócił do wszystkich swoich młodzieńczych miłości i upojeń, nauczył się przez miłość zabijać, poznał strach skazańca i poczuł ten lęk, który towarzyszy wstępującym na szafot. I dopiero, gdy błysnęły mu przed oczami ostrza gilotyny, dowiedział się, o co jest oskarżony i na czym polegało jego życiowe nieszczęście.
Dostojni sędziowie w czarnych togach orzekli, że winą Harry’ego było mieszanie sztuki z rzeczywistością oraz brak najmniejszej nawet dozy humoru.
Harry został skazany na karę wiecznego życia, a także… na karę jednorazowego wyśmiania: „gruchnął śmiech nieskazitelnie czysty […], straszliwy śmiech zaświatów, zaledwie do zniesienia dla ludzkiego ucha”.
I cóż człowieku z „problematyczną osobowością”, osamotniony romantyku? Herman Hesse żegna Cię z ciepłym uśmiechem ironii, ironii dotykającej wszystkich wielkich i ciężkich dyskusji egzystencjalnych, bólu istnienia, nieustannej gonitwy za wzniosłością, rozdrapywania ran. Mozart – przewodnik po piekle – zwraca się do Hallera z szyderstwem: „Będzie pan więc musiał przyzwyczaić się do słuchania radiowej muzyki życia. […] Musi pan uczuć ducha ukrytego poza nią i musi pan umieć się śmiać z jej trzasków i zgrzytów”.
Jak myślisz, czy będzie potrafił to zrobić człowiek-wilk? W swojej wędrówce po krainie życia i śmierci umiał sztyletować dziewczęta, karmić się nienawiścią, wstępować na szafot, doznawać strachu i męczarni. Wiedziałby z pewnością, jak przez tysiące lat umartwiać się, cierpieć, biczować. Ale czy podchwyci ów „szubieniczny humor życia”, czy skończy z patosem i nauczy się po prostu śmiać? Przeczytaj i sam wyciągnij wnioski!