Chodzący worek pieniędzy
Jeżeli nie znasz miejscowych obyczajów i nie mówisz lokalnym językiem, nie zapuszczaj się samotnie w głąb miasta. Jeżeli chcesz poznać dzielnice poza centrum, zrezygnuj z typowo turystycznego stroju i ekwipunku, staraj się wyglądać zwyczajnie, podobnie do innych ludzi. Schowaj aparat fotograficzny, nie noś turystycznego plecaczka ani torebki wiązanej w pasie, nie wkładaj białych skarpetek, słomkowego kapelusza i jaskrawej koszuli. Nie używaj okularów przeciwsłonecznych, które są najbardziej rozpoznawalnym atrybutem turysty i „bogacza”. Zdejmij biżuterię i zegarek. Włóż skromne, nierzucające się w oczy ubranie. Nigdy pewnie nie będziesz wyglądał jak stuprocentowy tubylec, ale przynajmniej możesz sprawić wrażenie, że jesteś „u siebie”, na przykład jako doświadczony rezydent.
Mroczne światy
Kilka razy spotkałam ludzi, którzy sami prosili się o kłopoty. Ubrani w obcisłe dżinsy z dziurami wyrwanymi na kolanach – zgodnie z europejską modą, ale całkiem od czapki na wenezuelskiej prowincji – przyszli do biura podróży, pytając o możliwość kupienia marihuany. Prędzej czy później zapewne spotkają człowieka, który obieca im niedrogą transakcję i zaproponuje, żeby poszli z nim do „znajomego”. W jakiejś małej uliczce ślad po turystach może się urwać na zawsze. Kto sam decyduje się wkroczyć w mroczny świat nielegalnych spraw, musi mieć świadomość tego, że może w nim pozostać na zawsze.
Poszukiwacze zagubionych dziewczyn
Na targowiskach w wielkich miastach pojawiają się „poszukiwacze zagubionych dziewczyn”. Taką „zagubioną dziewczyną” może być każda turystka wyglądająca na odpowiednio niedoświadczoną. Szybko można ją rozpoznać po bladej, nieopalonej jeszcze skórze i lekko zdezorientowanym wyrazie twarzy. Turystka taka chodzi od kramu do kramu, bierze do rąk różne przedmioty, ogląda je, czasem pyta o cenę, a potem idzie dalej. Takiej turystce na spotkanie wychodzi pewny siebie tubylec. Zwykle najpierw zagaduje z uśmiechem, pytając o imię i kraj pochodzenia, a potem proponuje kupno płyt kompaktowych z muzyką albo filmami, ręcznie robionych pamiątek lub jeszcze czegoś innego. Kiedy dziewczyna wyraża ostrożne zainteresowanie, zapewnia ją, że nie ma się czego obawiać i nie musi niczego kupować, jeśli nie będzie chciała. Zaprasza ją tylko do obejrzenia towaru, który ma „tuż obok”.
– Daleko? – pyta dziewczyna. – Ależ skąd! – odpowiada chłopak i pokazuje na najbliższy dom. – Tu zaraz! – I prowadzi ją z targowiska do bramy, na klatkę schodową, wąskim korytarzem, z którego może już nie być odwrotu.
Nigdy nie zgadzajcie się wyjść z nieznajomym człowiekiem z miejsca publicznego. Nie wchodźcie do bram, mieszkań ani zaułków. Nawet jeżeli tubylec jest prawdziwym handlarzem i rzeczywiście chce wam tylko sprzedać swój towar, to powinien to robić otwarcie na targowisku. Jeśli chowa się w bramie albo mieszkaniu, to pewnie ma coś do ukrycia przed miejscową policją. Dokonanie transakcji z takim człowiekiem może być przyczyną dalszych kłopotów.
Puste ulice
Jeżeli przechadzając się po mieście, trafisz nagle do dziwnie pustej i cichej uliczki, natychmiast z niej wyjdź. W mieście jest jak na dziewiczej afrykańskiej sawannie – zaskakująco wielka cisza oznacza najczęściej zbliżanie się drapieżnika.
Pusta ulica oznacza tylko tyle, że wszystko, co się na niej dzieje, jest skryte przed ludzkimi oczami. Turysta w takim miejscu jest jak nowo narodzone źrebię antylopy – raczej nie powinien wychodzić na spotkanie z głodnym lwem.
Jeżeli przez przypadek jednak trafisz do takiego miejsca, nie wpadaj w panikę, nie biegnij i nie uciekaj. Idź mocnym, stanowczym, szybkim krokiem ze skoncentrowanym wyrazem twarzy. Nie okazuj lęku. Staraj się sprawiać wrażenie, że masz coś ważnego do załatwienia i lepiej, żeby nikt ci w tym nie przeszkadzał.
Oko w oko z bandytą
Najważniejsze jest zachowanie spokoju. Nie wolno wpadać w panikę ani zrywać się do ucieczki. Nie wolno też okazać strachu, bo widoczne przerażenie potencjalnej ofiary wyzwala agresję u bandyty, który w głębi duszy też się boi, najczęściej nie jest w stanie logicznie myśleć i reaguje instynktownie. Nie wolno patrzeć mu w oczy, bo takie spojrzenie – niezależnie od tego czy jest pełne lęku, czy wyzywająco odważne, jest bezpośrednią prowokacją i wywołuje natychmiastowy atak.
Żeby ujść z życiem, trzeba odwołać się do instynktu zabójcy i sprawić na nim odpowiednie wrażenie. Można zastosować metodę „wkurzonego myśliwego”.
Metoda wkurzonego myśliwego
Napastnik decyduje się na atak w trzech przypadkach: w samoobronie, kiedy zostanie sprowokowany albo kiedy czuje, że łatwo coś na tym zyska. Najłatwiej zaatakować kogoś, kto jest bezradny, słaby i sparaliżowany strachem. Najtrudniej walczy się z kimś, kto także jest myśliwym i w tym samym momencie jest w trakcie swojego polowania. Kiedy mówimy „myśliwy” to mamy na myśli osobę, która jest głęboko skoncentrowana na wykonaniu jakiegoś zadania wymagającego siły, konsekwencji, uporu i determinacji. „Wkurzony myśliwy” to to już osoba, która dąży do zrealizowania wyznaczonego celu, pokonując po drodze wszystkie przeszkody. Żaden złodziej ani bandyta nie jest w stanie takiej osoby zatrzymać ani jej przeszkodzić. Na jej widok zwykle wszyscy instynktownie schodzą z drogi, bo wiedzą, że choć w normalnych okolicznościach jest łagodna, to teraz lepiej jej nie przeszkadzać. W przypadku spotkania bandyty należy wywołać u niego takie właśnie wrażenie – że jestem wkurzonym myśliwym, mającym do załatwienia pilną, niecierpiącą zwłoki sprawę, której teraz jestem gotowy poświęcić wszystkie siły i cały mój czas.
„Wkurzony myśliwy” idzie zdecydowanym krokiem, ma stanowczy wyraz twarzy, zaciśnięte pięści, wzrok utkwiony w jednym punkcie i całą swoją postawą, wyrazem twarzy, ruchami, daje do zrozumienia, że się śpieszy i nie ma czasu na głupstwa. Nie wolno, oczywiście, nawiązywać z nikim kontaktu wzrokowego, rozglądać się ani okazywać wahania. Widząc kogoś takiego, bandyta zwykle się wycofuje i chowa w cień. Woli poczekać na kogoś łatwiejszego.
Dokumenty i inne ważne rzeczy
Paszport, bilet lotniczy, ubezpieczenie, karta kredytowa to najważniejsze dokumenty, bez których dalsza podróż może się okazać niemożliwa. Nigdy nie zostawiaj ich w hotelu, wychodząc do miasta. Nie oddawaj nikomu na przechowanie. Nie chowaj do głównego bagażu. Nigdy nie noś ich w kieszeni spodni ani koszuli. Nie trzymaj ich w torebce na szyi.
Najważniejsze dokumenty musisz mieć zawsze przy sobie, najlepiej na dnie plecaka podręcznego, który powinieneś traktować jak część własnego ciała, z którą nie wolno się rozstać ani nigdy tracić z oczu. Chodź z nim na posiłki w hotelu, trzymaj go na kolanach, jak trzeba, przywiązuj go sobie do nogi. Dzięki temu nie zostaniesz okradziony z tego, co najważniejsze.