Można być sprawnym inaczej. Można kochać inaczej. Można się nawet leczyć inaczej. Ciekawe, czy można się nudzić inaczej?
Na pewno słyszałeś wielokrotnie zdanie – człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi. Nie zastanawia Cię, jak niewiarygodnie perfidne jest to zdanie, jak poraża ono swoim niszczycielskim charakterem? Czy jeśli mówisz mi, że się nudzisz, to znaczy, że jesteś głupkiem, który nie umie znaleźć sobie godnego wielkich umysłów zajęcia? Czy jeśli jesteś człowiekiem o dużym ilorazie inteligencji, to każdorazowo, gdy się nudzisz, ulega on drastycznemu obniżeniu? Ciekawe, czy czterolatek, który zgłasza u siebie stan nudy, jest już mało inteligentny, czy dopiero takowym się stanie?
W myśl tej zasady, ilekroć dopada Cię nuda, jesteś człowiekiem bez inteligencji, przyszłości, bez szans na cokolwiek. Bardzo Ci współczuję. A jeszcze bardziej sobie, bo od lat staram się systematycznie nudzić przynajmniej kilka razy dziennie.
Co to są pudy?
Znasz powiedzonko – nudy na pudy. Tego skrótu myślowego używamy wszyscy, chcąc bez zbędnych szczegółów powiedzieć bliźnim, że… to było nie dla nas. Nudno oznacza bowiem najczęściej, że rzeczywistość rozminęła się z naszymi oczekiwaniami. Jeśli jesteś chory (40 stopni Celsjusza) i leżysz pod stertą koców na obozie żeglarskim, to do głowy Ci nie przyjdzie, że jest właśnie nudno, bo leje. Niech leje. Tobie jest to naprawdę obojętne. Nuda jest stanem jak najbardziej względnym.
Rozczarowanie
Ostatnio koleżanka opowiadała mi, że była ze szkołą na wyjątkowo nudnym biegu na orientację. Bardzo byłam ciekawa, jak bieg na orientację może być nudny, więc pociągnęłam ją dyskretnie za język. I okazało się (po kilku minutach raczej mętnych wyjaśnień), że było nudno, bo nie przyszedł jakiś Paweł. Wszystko stało się jasne! Tylko po co zaraz dręczyć się bieganiem na orientację, skoro celem miało być usidlenie rzeczonego Pawła. Oto natura nudy. Nudne jest to, co nie spełniło moich oczekiwań.
Nudno znaczy źle
Bardzo często mylimy nudę z innymi sytuacjami, np. z niewygodą, głodem, bólem głowy, zmęczeniem, rozdygotaniem emocjonalnym. Nie ma się co dziwić, że ostatnie lekcje są najnudniejsze. Człowiek jest już na skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej, i naprawdę to całkowicie zrozumiałe, że czas wlecze się jak żółw na spacerze. Jeśli idziesz do teatru zły, głodny lub zmęczony, to sztuka też raczej będzie nudna. A już szczególnie nudna będzie dziewczyna, która nie chce całować się na pierwszej randce, mimo Twoich usilnych (i systematycznych) starań. Tak samo jak mylimy głód ze zwyczajnym pragnieniem – mylimy i nudę. Przypatrz się sobie w momentach, kiedy jesteś szczególnie znudzony. Co czujesz?
- Krzesło jest okropnie twarde.
- Tu jest duszno nie do zniesienia.
- Mam jeszcze tyle roboty na jutro.
- Ciekawe, czy ojciec wróci do domu trzeźwy.
- Dlaczego On nie przyszedł?
Te wszystkie myśli (lub każda z osobna) uniemożliwiają zanurzenie się w aktualnej sytuacji i spokojne kontemplowanie chwili. Nigdy się nie nudzę nawet na prelekcji profesora hydrologii z Laponii, bo (jeśli tylko krzesło jest dostatecznie wygodne i nie burczy mi w brzuchu) odpływam myślami do krainy wiecznej szczęśliwości, którą noszę zawsze ze sobą. I która także Tobie towarzyszy zawsze i wszędzie. I to jest właśnie ta dobra, zdrowa nuda. Nuda, która nie jest nudna.
Stary nudziarz
Wszyscy znamy ten typ człowieka – opowiada długo i zawile o wybitnie mało interesujących sprawach. Szkopuł polega jednak na tym, że te sprawy są szalenie interesujące, tyle że nie dla nas. Nieraz widziałam „starego nudziarza” z zakochaną w nim panienką u boku. On zdecydowanie nie był nudny. Można to było poznać po jej szczerym zainteresowaniu problematyką Bliskiego Wschodu i stanem nawierzchni na drogach w byłym NRD. Miłość odczarowuje „starych nudziarzy” i przemienia w superinteresujące osobowości. Sama z własnego doświadczenia wiem, że ludzie, których lubię lub podziwiam, nigdy mnie nie nudzą. Lubię nawet, gdy opowiadają film, z którego właśnie wyszliśmy z kina.
„Starym nudziarzem” można więc być lub nie w zależności od okoliczności i oczywiście publiczności. Na pewno nieraz zastanawiałeś się: „Jak mój ojciec (stary zrzęda i nudziarz) może przyciągać tłumy na wykłady z prawa rolnego”? Albo: „Jak to możliwe, że mama (pedantyczna domowa nudziara) jest rozchwytywana na szkoleniach dla księgowych”. Różne sytuacje – różne oblicza. Obiektywny „stary nudziarz” nie istnieje. Tak samo jak nie istnieje sama nuda w krystalicznie czystej postaci.
Nuda w szkole
W szkole jest nudno – wiemy wszyscy, ale dlaczego tak jest, to dużo ciekawsze pytanie! Co tak właściwie jest nudne? Przecież mamy tam rówieśników, autorytety naukowe i pedagogiczne, dostęp do książek i innych przyrządów do gimnastyki umysłu (oraz ciała). A jednak jest nudno.
To, czego nie rozumiesz, zawsze jest paraliżująco nudne. Nie można słuchać przez godzinę o twierdzeniu Fermata, jak się w ogóle nie ma pojęcia, o co facetowi chodziło i jak to działa. Nudne jest także to, co wydaje Ci się dziecinne. Jeśli coś oceniasz poniżej swoich możliwości intelektualnych, w ogóle nie chcesz słuchać i nudzisz się śmiertelnie. W szkole również wypada się nudzić, dlatego wszyscy święcie wierzymy, że jest nudno i już. Program wymaga od Ciebie takich „ilości” wiedzy, że właściwie stratą czasu jest siedzenie na lekcjach. Czasami przez pięć godzin dręczy Cię myśl, jak to wszystko wkujesz i aż niesie Cię do domu, żeby zacząć wkuwać. Jak więc możesz spokojnie usiedzieć na szkolnym krześle? Uczycie się w za dużych grupach, co nawet świętemu nauczycielowi z powołaniem uniemożliwia indywidualne uaktywnianie Was. A człowiek w bezimiennym tłumie zawsze się nudzi. No, chyba że jest na wiecu politycznym.
Nudzę się, więc jestem
Kiedy człowiek naprawdę się nudzi?
Tylko wtedy, kiedy sam tego pragnie! Nie wierzę w nudę obiektywną. Weź się za cokolwiek, byle z sercem, a nuda znika. Nie jest oczywiście nudą siedzenie w zaciemnionym pokoju, czytanie trzeci raz tej samej książki, czy leżenie bykiem na trawie pod kwitnącą jabłoneczką. Relaks, odrobina intymności, chęć przebywania we własnym towarzystwie lub wykonywanie prac domowych są chyba najczęściej mylone z nudą. Gdy tymczasem nie mają z nią nic wspólnego. Są jak najbardziej pozytywnymi zajęciami. Jestem szczerą orędowniczką mądrej nudy. Takiej, która pozwala na oddech i takiej, która pozwala w ogóle żyć. Piękną, twórczą nudą jest też przysłuchiwanie się w milczeniu rozmowie dwóch bardzo mądrych (albo bardzo głupich) osób. Z pozoru może to wyglądać na apatię umysłową, jednak jest zajęciem pięknym. I twórczym.