Ktoś wpada ci w oko. Jest to ktoś, kogo nie znasz lub znasz, ale jako kolegę. Zaczynasz o nim intensywnie myśleć i po pewnym czasie wpadasz w rodzaj obsesji: jak tu dowiedzieć się czy ja mu się podobam, czy mam u niego szanse, czy on jest mną zainteresowany? Zebranie wiarygodnych danych na ten temat nie jest proste.

Są różne metody, żeby dowiedzieć się, czy możesz liczyć na wzajemność. Jak to w życiu – wszystkie mają plusy i minusy:

  • Zapytać wprost — na pewno bardzo skuteczne, bo zmusza się tego kogoś, żeby ci otwarcie odpowiedział. Wadą jest infantylna forma (poziom podstawówki i sławne pytanie: „Ty, Kaśka? Jak byś chciała ze mną chodzić to ja mogę”). Zastanów się czy ty sam chciałbyś być w takiej sytuacji.
  • Wysłać zapytanie – sms, e-mail czy list na pewno są bardziej eleganckie. Narażasz się co prawda, że pół szkoły zapozna się z treścią tego, co napisałeś, a wszystkie twoje wpadki stylistyczne i interpunkcyjne zostaną bezlitośnie omówione, ale przynajmniej nie musisz zmuszać się do postawienia komuś takiego pytania w twarz. Mimo wszystko odradzamy – jako wybitnie mało kulturalne.
  • Poprosić kumpla o pomoc – żenująco dziecinne rozwiązanie. Po pierwsze – wciągasz kogoś w swoje sercowe sprawy, a to już chyba nie ten wiek. Po drugie – ten, do kogo kierujesz zapytanie, nawiązuje kontakt z twoim kumplem, nie z tobą. Konsekwencje mogą być opłakane. Po trzecie – już na starcie stawiasz się w roli ofiary losu, która nie umie sama zająć się ważnymi dla siebie sprawami. Nie licz na to, że poważna osoba potraktuje ten wariant poważnie.
  • Porozmawiać z tym kimś „hipotetycznie” – jeśli zrobisz to inteligentnie, nawiążesz do literatury, oprzesz się na aluzjach i dygresjach – może to być coś fajnego. Poza tym, jeśli dobrze to rozegrasz, być może zwrócisz na siebie uwagę kogoś, kto cię nie zauważał do tej pory. Tylko nie przesadź z popisami elokwencji, bo odniesiesz wręcz przeciwny skutek.
  • Podszyć się pod kogoś innego, udawać, że to twój kumpel, a nie ty, jest zainteresowany – to wersja dla nieśmiałych, którzy kompletnie nie wierzą w siebie. Bardzo głupi i niebezpieczny sposób, bo potem zawsze jest kłopot jak wyjść z niechcianej roli. Odradzamy!
  • Rozpuścić wici (czyli bardzo niedyskretny sygnał) i czekać, co będzie dalej – czasem ludzie tak robią. Rozgłaszają komu tylko mogą, że ktoś im się podoba i czekają aż wieść dotrze do tej osoby. Trochę szczeniackie, ale jeśli ktoś lubi by całe środowisko znało jego sprawy sercowe… jedyne! A na serio – odradzamy. Już za starzy jesteście na takie manewry.
  • Wysłać dyskretny sygnał i cierpliwie poczekać co będzie – o, i to jest dobre wyjście. Uśmiech­nąć się, zaproponować pomoc, zapytać o coś, poradzić się w jakiejś neutralnej sprawie, powiedzieć coś życzliwego, ale bez podtekstów, czyli stworzyć okazję, żeby zaprezentować się w korzystnym świetle. Nie ma możliwości, żeby przegapić reakcję. Jeśli twój sygnał padnie na podatny grunt, otrzymasz szybką i jednoznaczną odpowiedź.