Dorastając i osiągając dojrzałość społeczną większość młodych ludzi marzy przede wszystkim o jednym: o niezależności. Jest to pragnienie zdrowe i normalne – w końcu trudno wyrosnąć na przyzwoitego człowieka nie odczepiwszy się wprzódy od maminej spódnicy.

W pokonaniu „upupienia” pomaga bardzo rozpoczęcie studiów, zwłaszcza w innym mieście, położonym w bezpiecznej odległości od rodzinnego domu.

Względnie samodzielne zamieszkiwanie, czy to w akademiku, czy na stancji, czy też w wynajmowanej kawalerce, konieczność radzenia sobie samemu z trudami rzeczywistości jest – ciężką nieraz – ale dobrą szkołą życia i sprzyja „wybijaniu się na niepodległość”.

Wyprowadzając się z domu uzyskujemy wymarzoną niezależność, która jednak, tak do końca, pełną niezależnością od ludzi nie jest i nie będzie.

„Człowiek jest tedy jeno maską, jeno kłamstwem i obłudą; i w sobie i wobec drugich. Nie chce, aby mówiono mu prawdę, stara się jej nie mówić innym; a wszystkie te skłonności, tak odległe od sprawiedliwości i rozumu, posiadają korzenie w jego sercu”.
Blaise Pascal „Myśli”

Zawsze – czy nam to się podoba, czy nie – wchodzimy z ludźmi w jakieś relacje. Jakość naszych kontaktów z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi, nauczycielami, przełożonymi, podwładnymi przesądza często o jakości naszego życia i działania.

Aby dobrze i bezpiecznie egzystować w tym świecie, aby skutecznie kierować naszą aktywnością wchodzimy w rozmaite interakcje, rozmawiamy, wywieramy wpływ lub sami ulegamy wpływom. Pełen sukces przyjdzie jednak dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, jak wiele możemy zawdzięczać naszej osobistej wiarygodności – naszemu Osobistemu Kontu Zaufania.

Osobiste Konto Zaufania

Stephen R. Covery, autorytet w dziedzinie kształtowania stosunków międzyludzkich, pisząc o zaufaniu poczynił przemawiającą do wyobraźni metaforę ekonomiczną: zaufanie jest pewnego rodzaju wkładem emocjonalnym, jakiego dokonujemy poprzez nasze słowa i nasze czyny. Jest to rezerwa, z której możemy podjąć, gdy mamy taką potrzebę.

Jeżeli Twoja aktywność jest wiarygodna, jeśli jesteś kompetentny i można na Tobie polegać, wówczas Twoje Osobiste Konto Zaufania rośnie. Nawet jeśli przydarzy Ci się jakaś niezręczność, jeśli z tajemniczych – Tobie tylko znanych powodów – czegoś nie dopatrzysz, wielkość zgromadzonej kwoty zaufania nie straci na wartości w moich oczach. Wciąż będę darzył Cię szacunkiem, bo wiem, że każdemu może zdarzyć się „wypadek przy pracy”. Errare humanum est.

Z doświadczenia wiemy, że ludziom wielkiego formatu wybacza się potknięcia – niweluje je ogromny kapitał zaufania zgromadzony na ich osobistym koncie. Nieduże wypłaty w postaci drobnych błędów i gaf nie są w stanie uszczuplić tego imponującego, dodatniego salda.

Cóż jednak począć, kiedy nie ma z czego wypłacać?

Co robić, kiedy nasze saldo zerowe albo – co gorsza – ujemne, ponieważ gromadzi wciąż kłamstwa, podstępy, intrygi, niesolidność, ignorancję, arogancję i pychę?

Być może słusznie byłoby – niczym Robinson Crusoe – zaszyć się w jakiejś niedostępnej głuszy, zanim nasi bliscy i znajomi skażą nas na towarzyski ostracyzm. Lepiej jednak zawczasu pójść po rozum do głowy i nie roztrwonić tego kapitału, który się jeszcze posiada. Można też, jeśli się tylko chce, zacząć wszystko od nowa. Uprzedzam jednak uczciwie, że odbudowa zaufania od zera (i minusa) to proces frustrujący i długotrwały.

Człowiek godny zaufania

Niekiedy zaufanie i wiarygodność emanują z człowieka. Naszą ufność budzą rysy twarzy i jej wyraz, oczy, gestykulacja, sposób ubrania i zachowania, styl prowadzenia rozmowy. Jeśli dowiemy się jeszcze, że osoba ta żyje, jak mówi, że jej słowa i czyny są spójne, wówczas nasze zaufanie może przerodzić się w szczere pragnienie nawiązania kontaktu, przyjaźni, współdziałania.

Najważniejszym składnikiem naszych więzi i stosunków z innymi nie jest to, co mówimy, ani nawet to, co robimy, ale to, kim jesteśmy – pisze Covey.

Warto wciąż stawiać sobie pytanie: „Kim jestem?” i próbować na nie szczerze odpowiedzieć. Istnieje pewna szansa, że w ten sposób dowiemy się, dlaczego cieszymy się zaufaniem u ludzi lub też cierpimy na jego deficyt.

Jaki jest człowiek godny zaufania? Czym się charakteryzuje? Czy można wyodrębnić jakieś cechy właściwe ludziom, którym ufamy bardziej niż innym?

Człowiek wiarygodny to człowiek kompetentny. Nigdy nie powierzyłbym swojego chorego dziecka nieudacznemu felczerowi z Koziej Wólki, któremu w dodatku zionie wódą z ust i trzęsą się ręce. Ignorancja, nieudolność, brak wprawy kompromitują kogoś, kto chce uchodzić za profesjonalistę.

Człowiek godny zaufania dba o bezpieczeństwo pozostających z nim w kontakcie osób
i to zarówno bezpieczeństwo fizyczne, jak i psychiczne: nie szarżuje, nie popisuje się, jest efektywny, a nie efekciarski.

Człowiek zasługujący na zaufanie jest spolegliwy: dotrzymuje słowa, nie robi „z gęby cholewy”, nie zawodzi w kluczowych momentach, choć może mieć też słabsze dni.

Człowiek, który budzi zaufanie jest stabilny i spójny: między jego słowami i czynami nie istnieje rażąca rozbieżność, a on sam nie jest „raz letni, raz zimny, a raz gorący” – jego atrybutem jest stałość, przewidywalność reakcji.

Człowiek posiadający wysokie, dodatnie saldo Osobistego Konta Zaufania nie jest konformistą, potakiwaczem, osobnikiem miękkim i tchórzliwym.
Jest asertywny: szanuje siebie i swoje zdanie, tolerując innych.

Budowanie zaufania to proces powolny. Uzyskanie dodatniego przyrostu na koncie wymaga czasu i mozolnej pracy. Nieczęsto przecież zdarzają się sytuacje, kiedy mamy okazję dokonać jednorazowej, ogromnej wpłaty na nasze konto, bohatersko ratując czyjeś zdrowie lub życie. Nie każdy z nas umiałby sprostać takim wyzwaniom, nie każdy nadaje się na honorowego gościa programu „Zwyczajni niezwyczajni”. Jednakże zawsze warto pamiętać o kilku emocjonalnych depozytach budujących naszą osobistą wiarygodność, które nie wymagają szczególnej odwagi i katastroficznych okoliczności.

Zrozumienie

W odcinkach poświęconych umiejętności porozumiewania się zanudzałem Was, pisząc o znaczeniu zrozumienia dla zbudowania autentycznej więzi z drugim człowiekiem.

Umiejętność zrozumienia partnera kontaktu jest wartościowanym wkładem na twoje
Osobiste Konto Zaufania.

Dopóki nie zrozumiemy drugiej osoby, nie będziemy umieli ocenić, co jest DLA NIEJ ważne. Proponując rozwiązania nie korespondujące z jej potrzebami, z jej systemem wartości, z jej modelem świata kierujemy się własnym, subiektywnym i egocentrycznym oglądem rzeczywistości.

Jeśli ja lubię koncerty Jana Sebastiana Bacha, to nie znaczy, że płyta z tą muzyką będzie miłym prezentem dla kumpla uwielbiającego heavy metal. Zaproponowanie takiej „atrakcji”, pomimo jej niekwestionowanej, obiektywnej wartości, zamiast stać się wpłatą na konto zaufania, stanie się wypłatą. Rzeczy banalne z naszego punktu widzenia mogą jawić się jako niezwykle istotne dla osoby bliskiej.

Ludzie mają skłonność do projekcji własnych potrzeb, upodobań, lęków i podejrzeń na innych. Człowiek agresywny wszędzie wokół siebie będzie dostrzegał albo ludzi wrogich i agresywnych, albo nieszkodliwych mięczaków, człowiek nieuczciwy ochoczo zarzuci innym nieuczciwość, a skąpiec pochopnie nazwie oszczędnego kutwą. To, co jest w nas, rzutujemy na innych i zachwycamy się przenikliwością naszych umysłów „rozszyfrowujących” ludzi jak dziecinne proste rebusy. Tylko co to ma wspólnego z zaufaniem?

Drobiazgi

„Diabeł tkwi w szczegółach” – głosi znane porzekadło. Rzeczywistość składa się z drobnostek, z czynności i zobowiązań małego kalibru. Czy oznacza to, że nie należy się nimi przejmować?

Szanując banalne prośby, doprowadzając do końca nawet błahe przedsięwzięcia budujemy szacunek do własnej osoby.

Tylko naprawdę wielkim wybacza się pewną dozę nonszalancji.

Zobowiązania

Niedotrzymywanie zobowiązań jest jednym z większych uszczerbków z Osobistego Konta Zaufania.

Kiedy obiecasz następnym razem, niewielu Ci uwierzy. Ludzie nie znoszą, gdy się ich nabiera, traktuje niepoważnie, wykorzystuje i odpłacają pięknym za nadobne. Zasada jest prosta: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.

Oczekiwania

W wielu sytuacjach ludzie pogrążają się w przewlekłych konfliktach tylko dlatego, że nie znają swoich oczekiwań. Żrą się i podgryzają wzajem, ponieważ nie mają pojęcia, o co chodzi partnerowi.

Jasne i szczere określenie swoich oczekiwań, i to możliwie jak najwcześniej, pozwala uniknąć ewentualnych nieporozumień, buduje obopólne zaufanie.

Spójność wewnętrzna

Hipokryta, obłudnik, fałszywiec, dwulicowiec to niektóre z określeń przypisywanych ludziom, którym brakuje spójności wewnętrznej. Osoby te co innego mówią, a co innego robią. Kontakt z nimi jest niebezpieczny, ponieważ prędzej czy później narazi nas na rozczarowanie
i ośmieszenie. Deficytowi spójności wewnętrznej często towarzyszy nielojalność w stosunku do nieobecnych. Co można pomyśleć o przyjacielu, który z chwilą wyjścia wspólnego znajomego za próg mieszkania, zaczyna o nim mówić w złych słowach: krytykować, umniejszać, ośmieszać? Osobiście unikam ludzi, o których wiem, że skrzętnie zbierają informacje, aby je potem dalej ochoczo sprzedawać. Wolę, aby się na mnie poobrażali, niż mieliby handlować moją prywatnością.

W miarę równe i uczciwe traktowanie wszystkich ważnych dla nas osób wymaga pewnej siły woli i mocnych zasad.

Szkoda, że dla większości bliźnich jest to zadanie ponad możliwości i ponad chęci. Dostrzegł to już Pascal, który pisał: Twierdzę stanowczo, iż gdyby ludzie wiedzieli co mówią, wzajem o sobie, nie byłoby w świecie ani czterech przyjaciół: widać to ze sprzeczek wywoływanych od czasu do czasu niedyskrecją.

Trafia do mojego przekonania zdanie, że to, jak traktujemy jedną osobę, pokazuje nasz stosunek do dziewięćdziesięciu dziewięciu. W końcu każdy może być tą „jedną osobą”, również i Ty.

Naprawianie szkód

Poruszając się wśród ludzi popełniamy błędy, strzelamy gafy, czasem też bezmyślnie, a nierzadko umyślnie, ranimy innych, zadajemy im ból w imię „wyższych”, to jest przeważnie naszych własnych racji.

Kiedy zdarzy Ci się (a zdarzyć się musi) nadużycie uszczuplające twoje Osobiste Konto Zaufania, szczere przeprosiny mają nieocenioną wartość.

Czasu nie da się cofnąć, ale Twoja odwaga cywilna i umiejętność przyznania się do błędu lepiej zatrą niekorzystne wrażenie niż ponure, zawzięte milczenie.

Brak poczucia winy i nieumiejętność stwierdzenia „mea culpa”, zawsze budzą we mnie najwyższą ostrożność. Nie mam za grosz zaufania do ludzi, którzy nie potrafią przepraszać, dla których „kac moralny” jest abstrakcją, co nie znaczy, że wynoszę pod niebiosa postawę typu: „przepraszam, że żyję”.

Szczere – i tylko szczere – przeprosiny są depozytem ufności, wymuszone, odebrane jako fałszywe, obłudne, interesowne są pobraniem z osobistego konta wiarygodności. Przypadłością ludzkiej natury jest nieustanne błądzenie, ale rzeczywistą miarą jej wielkości jest umiejętność naprawienia wyrządzonych krzywd i popełnionych błędów.

Konstruktywne rozwiązanie

Problem nie jest problemem, rozwiązanie jest problemem – stwierdziła wybitna amerykańska psychoterapeutka Virginia Satir. Trudności, z którymi stykamy się w życiu obcując z ludźmi, są wyzwaniem dla naszej osobowości, naszego intelektu, charakteru, naszych zasad. Jakże często przeszkoda identyfikowana jest jako problem, podczas gdy właściwym zadaniem jest sposób rozwiązania sytuacji.

Dla człowieka myślącego, inwestującego w swój rozwój stres, jaki napotyka we współżyciu z innymi, będzie okazją do wzbogacenia Osobistego Konta Zaufania.

Reagując w sposób przemyślany, korzystny dla siebie i dla swych partnerów, buduje swój ethos, staje się wiarygodny i zarazem skuteczny. A o to przecież chyba każdemu z nas chodzi, nawet jeśli pozostaje sceptykiem nie mniejszym, niż wątpiący w szlachetność natury ludzkiej Blaise Pascal.