Skoro przez pięć dni w tygodniu siedzisz w szkole przez kilka godzin, może niegłupio byłoby uświadomić sobie, po co to robisz.

Przede wszystkim z przekonania, że robisz to dla siebie. Zadaj sobie pytanie: do czego przyda mi się znajomość budowy pantofelka i funkcje papierka lakmusowego? Z czym tę wiedzę skojarzyć, jak jej użyć? Poszukaj związków ze swoimi zainteresowaniami, klucza, który otworzy drzwi do rozumienia. Co to jest pantofelek? Bucik, sandał, tenisówka, kalosz, organizm, żyjątko – co wolisz? Jasne, że można z ociąganiem zwlekać się co rano z łóżka i manifestować swoje niezadowolenie z konieczności ponownej wizyty we wstrętnej budzie. Tylko po co? Po co nudzić się, udając przez kilka godzin mało zainteresowanego czymkolwiek, skoro można się czegoś o świecie dowiedzieć? Czy nie lepiej z szacunku dla kolegów, nauczyciela i – przede wszystkim – siebie samego, własnej inteligencji, spróbować zrozumieć przedmiot, pogimnastykować umysł?

Matematyczna wspinaczka

Można poszukać w sobie badacza i odkrywcy. Potraktować pracę domową jak wyzwanie, któremu warto sprostać, by zdobyć uznanie innych. Poszukać przyjemności w matematycznych rebusach i zaskoczyć samego siebie elastycznością myślenia, niecodziennością pomysłów, dociekliwością.

Zastanów się, czego pragniesz, co ci się marzy. Może w osiągnięciu celu pomogą ci chemia i angielski?
Zamykasz oczy i widzisz rzędy zgrabnych flakoników z twoim imieniem w najwytworniejszych perfumeriach świata. Już wiesz, po co uparta nauczycielka chemii wkłada ci do głowy podstawy tego przedmiotu, choć bronisz się przed tym zaciekle. Może przydałoby się poświęcić ten wysiłek na zrozumienie, o co jej chodzi?

Kij czy marchewka?

Możesz uczyć się dla obiecanego w nagrodę komputera lub po to, by uniknąć kary czy pały – ze strachu lub dla zysku. Co się jednak stanie, gdy nowiutki komputer już stanie na twym biurku? Może się okazać, że stopnie masz dobre, lecz w głowie pustkę jak na nowym dysku. Celem był przecież komputer, a nie uczenie się o skrzydłach motyla.

Jeśli wmówiłeś sobie, że szkoła jest nudna, nauczyciele złośliwi, a koledzy to same kujony, którym trudno dorównać, rzeczywiście możesz mieć kłopoty z pokonaniem własnej niechęci do uczenia się. Skrzydła motyla… Zacznij od przedmiotu, który mimo wszystko lubisz najbardziej. Na pewno masz predyspozycje, które pomogą ci w nauce jednej z dziedzin.

Nie poddawaj się, jeśli nie będziesz mógł od razu czegoś zrozumieć. Zastanów się nad innymi możliwościami rozwiązania, poproś przyjaciela o pomoc. Ważny jest nie sam cel, efekt nauki, ale to, czego nauczysz się po drodze, przyjemność z przyswojonej wiedzy, zaspokojona ciekawość, dopiero na końcu satysfakcja z dobrze wykonanego zadania. Jeśli cenisz sobie niezależność, swobodę i przestrzeń, chcesz, aby to, co robisz, przynosiło efekty, postaraj się zawsze dowiedzieć, jak coś działa, z czego wynika. To początek długiej, ale ciekawej drogi do spełnienia marzeń.