Wystarczy, że powtórzysz jakiś absurd dziesięć razy, a stanie się on prawdą. Przynajmniej Tobie będzie się tak wydawało.
Generalnie to ja popieram fantazję. Jak komuś źle albo jak ma napisać pracę semestralną czy opowiedzieć siostrze bajeczkę, to taka wyobraźnia naprawdę może się przydać. Gorzej, gdy miesza się z rzeczywistością i stopniowo zaczyna ją wypierać.
Chłopak Beaty
Beata lubi opowiadać o swoim chłopaku. Tyle razy o nim słyszałam, że wiem o nim niemal wszystko. To delikatny, czuły, przystojny, bez pamięci w niej zakochany, nie tylko jej chłopak, ale, co ważniejsze, przyjaciel. Beata lubi o nim opowiadać, sama zaczyna w to stopniowo wierzyć i wtedy dużo łatwiej jej znieść, że zdarza się mu boleśnie ją obrazić w obecności jej znajomych. Wtedy jego brutalność naprawdę łatwiej mu wybaczyć. Powiem więcej – wtedy tę brutalność w ogóle da się wybaczyć.
Wasi rodzice
Też opowiadają o Was cuda. Jak się pilnie uczycie, jacy jesteście inteligentni i jak brzydzicie się nie tylko używkami, ale też płcią PRZECIWNĄ. Jak tak ze sto razy to powiedzą w pracy, to zaczynacie tam u mamy w biurze funkcjonować jako grzeczne, idealne potomstwo. Mama z optymizmem patrzy w Waszą przyszłość, bo wszyscy ją zapewniają, że takie dziecko jak Ty (sama przecież mówiła, jakie) na pewno osiągnie sukces. W razie grubszej wpadki wytłumaczy sobie, że to nie Wasza wina. Jesteście przecież pilni, inteligentni itd.
Jacek
Pamiętam, jak opowiadał, że zrobił sobie w domu test na studia i zdobył maksymalną liczbę punktów. Od razu rzuciłam się do książek. Taki gość – dostał maksa! Mnie zawsze brakowało tych 10 punktów. Potem ja dostałam się na studia, a on nie. Ale do końca życia mi zostanie, że on był najinteligentniejszy z nas wszystkich. Testy (te w domu) zawsze pisał przecież najlepiej z nas. Gość!
Mój jeden znajomy…
…(aparycja poniżej przeciętnej, bo brzydzi się mydłem) opowiadał mi, jak jego wychowankowie nazywają go „ten przystojny”. O gustach się nie dyskutuje… Niestety, traf chciał, że spotkałam jego wychowanka. Okazało się, że nazywają go „obleśniak”. Dlaczego wobec tego wykreował siebie w moich oczach na „tego przystojnego”? Bo go boli, że tak się prezentuje. Dlaczego więc po prostu nie umyje się starannie i nie upierze spodni? Bo mu się nie chce. O ileż łatwiej jest powtórzyć trzy razy, że inni widzą w nim przystojniaka. Zamyka w ten sposób usta innym.
Moja bliska znajoma…
…ma zwyczaj powtarzać, co o niej mówi jej szef – że jest twórcza, kreatywna, że ma szeroko zakreślone horyzonty. I jak ja mam jej powiedzieć, że nie mówi się „wziąść”? Nie wypada zwrócić uwagi tak otwartej na świat. I w dodatku zawsze, kiedy mi powtarza te peany na swój temat, myślę sobie: może ja rzeczywiście nie umiem się tego w niej dopatrzyć. Opłaca się kreowanie rzeczywistości.
Czy to jest kłamstwo?
Bywa, że nie! Dlatego, że ludzie często naprawdę wierzą w to, co mówią. Wierzcie mi, że w nic tak twardo się nie wierzy, jak we własne wykreowane zdarzenia i sytuacje. Nawet po latach powołujemy się na wykreowane przez siebie fakty. W kreowanym świecie przeglądają się nasze marzenia, pragnienia, nasz raj utracony.
Za ten tekst zapłacą mi tysiąc dolarów. Gdy powtórzę to w czterech miejscach, zyskam bardzo dużo:
- Zakoduję sobie w świadomości, że dużo mi płacą i może naprawdę warto to robić, chociaż… można by przecież w tym czasie poleżeć.
- Jeden na trzech uwierzy i zachwyci się, jak umiem się ustawić w życiu.
- Poprawi mi to samopoczucie, bo z marzeń nigdy się nie wyrasta.
Jeśli zdarza Ci się kreować rzeczywistość:
- Nie liczysz się z ludźmi, a co gorsza, nawet z samym sobą.
- Ujawniasz skłonność do wybiórczego (bardzo niebezpieczne) traktowania rzeczywistości.
- Dajesz świadectwo, że życie Cię przerasta; nie możesz go znieść w prawdziwej postaci i musisz dokonać ulepszeń (możliwie małym wkładem).
- Brak Ci siły na realne zmiany wokół siebie.
- Uczysz się nie rozwiązywania problemów, ale ich niezauważania.
- Wierzysz w siłę kłamstwa.