Dręczenie
Zwane też koceniem. Może się przydarzyć. Jak nie Tobie, to koledze z klasy. Kto dręczy? Starsi uczniowie, najczęściej ci z drugiej klasy (bo chcą sobie odbić upokorzenie sprzed roku). Jak? Od najbardziej niewinnego „kici, kici” na widok ładnej i lekko zagubionej pierwszoklasistki, przez złośliwe wysyłanie pierwszaków na najgłupsze misje, aż do wrednego karmienia whiskasem i wsadzania głowy do kibla. Ale to rzadko. Naprawdę. Kocenie ustaje pod koniec września. Często jest oficjalnie zakończone przez otrzęsiny.

Imprezy
Oj, to są dopiero imprezy! Żadne tam domowe siedzenie przy jednym piwku i nerwowe spoglądanie, czy rodzice nie wracają. Licealiści potrafią się bawić, zwłaszcza ci ze starszych klas. I to nie tylko na chacie, ale w górskim schronisku, w klubie, na zielonej trawce.

Studniówka
Wszyscy wiedzą, co to jest, ale tak na wszelki wypadek przypominamy: to oficjalny i bardzo uroczysty bal uczniów klas maturalnych. Odbywa się na sto dni przed maturą (albo przynajmniej coś koło tego), a dyskusje na temat studniówki zabierają o wiele więcej czasu niż przygotowania do egzaminu maturalnego. Ustala się miejsce balu, menu, stroje. Potem przez wiele tygodni dziewczyny szukają supersukienki, a chłopcy zastanawiają się, jakim cudem przetrwają uroczystego poloneza. No i ważna sprawa: kto z kim idzie? Bo wiadomo, że samotnie na studniówkę się nie chodzi.

Matura
Z maturą to jest tak: wszyscy straszą, że mnóstwo kucia, że profesorowie złośliwi i oblewają, a potem jakoś okazuje się, że wszyscy zdają. No, prawie wszyscy. Jasne – niejeden przejechał się na zbytniej pewności siebie. Ale jak ktoś się odpowiednio wcześnie i sensownie zacznie uczyć, to nie ma cudów – maturę zda. Plus jest taki, że w trzeciej klasie uczyć się muszą wszyscy i nawzajem się dopingują. Stresują też.

Połowinki
Nie we wszystkich liceach są organizowane, bo to raczej studencki zwyczaj. Ale ponieważ każda okazja jest dobra, żeby się zabawić, więc może i w Twojej szkole zorganizujecie połowinki – większą imprezkę z okazji połowy pobytu w liceum. Czyli w połowie drugiej klasy.

Bal maturalny
Przegrywa w zestawieniu ze studniówką, bo studniówka musi być, a bal maturalny niekoniecznie. I to już nie ten klimat – ciężko ustalić termin, bo ludzie kończą maturalne cierpienia w różnym czasie, a jak wszyscy skończą, to przynajmniej większość myśli już o studiach albo łapie jakąś pracę, żeby zebrać trochę kasy przed wakacjami. Ale jak już się uda zorganizować bal, to z reguły jest on super i bardzo wyjątkowy – bo profesorowie zupełnie inaczej traktują dorosłych absolwentów szkoły – i pogadają na luzie i napiją się wspólnie.

Wyjazdy integracyjne
Organizowane na początku pierwszej klasy, żeby uczniowie oswoili się ze sobą i z kadrą profesorską. Fajnie, jeśli uda się Wam taki wyjazd zaliczyć – to naprawdę integruje.

Osiemnastki
To zdecydowanie najfajniejsze i najbardziej licealne imprezy. Jak mówią nasi znajomi licealiści, kiedy nadchodzi czas osiemnastek, a człowiek ma dużo znajomych, to rzadko w sobotę jest się trzeźwym. A niedziela też jest bardzo trudnym dniem. Żeby osiemnastka była udana, należy jubilatowi kupić totalnie odjechany prezent, o północy wlepić mu osiemnaście solidnych klapsów (żeby wiedział, że żegna się z dzieciństwem) i, oczywiście, wznieść toast.

Wycieczki
Dłuższe, dalsze i droższe niż te w gimnazjum. Jeśli w Twojej klasie znajdzie się prężna grupka górskich łazików, wtedy z pewnością przynajmniej dwa razy do roku będziecie przemierzać Tatry i Bieszczady. I dobrze, bo to zdrowo, tanio i z klimatem. Takie wycieczki pamięta się najlepiej. A jeśli w klasie przeważy opcja snobistyczno-europejska, wówczas będziesz miał okazję zwiedzić różne fajne miasta za granicą. Też ciekawie. A, jeszcze jedna ważna zmiana. Licealiści sami organizują swoje wycieczki. Noclegi, transport, jedzenie. Nauczyciel po prostu jedzie z nimi.

Miłość, może seks?
Nie ukrywajmy, licealiści to już prawie dorośli ludzie. I hormony też robią swoje. Więc par będzie dużo więcej niż w gimnazjum. I tak bardziej na poważnie. Sporo osób przyznaje się, że właśnie w czasach liceum przeżyło swój pierwszy raz.

Fantastyczne pomysły
Oczywiście, nie twierdzimy, że w gimnazjum brakowało Wam pomysłów. Chodzi o to, że w liceum niektóre z nich będzie łatwiej zrealizować. I to, co wprawiało w osłupienie dyrekcję gimnazjum, w liceum już tak bardzo nie szokuje. Chcecie pomalować swoją klasę na czerwono w niebieskie kropki? Dyrektor odpowiada: OK, ale robicie to na własny koszt. I własną odpowiedzialność. Chcecie zaprosić na tydzień licealistów z innego miasta? W porządku, tylko zapewnijcie im noclegi. Chcecie zrezygnować z nauki polskiego i nie pisać już żadnych wypracowań? O nie, moi drodzy, na to nigdy się nie zgodzę. Nie zapominajcie, że to jest szkoła.

Nadal trądzik
– drań nie chce zniknąć wraz z wakacjami.
Kto w gimnazjum walczył z tym utrapieniem, niech nie liczy na to, że w liceum będzie miał idealną cerę. Niestety – trądzik nie ma taryfy ulgowej dla licealistów i potrafi ich prześladować równie skutecznie jak gimnazjalistów. A czasem nawet jeszcze skuteczniej (zwłaszcza chłopców).

Większa swoboda w stroju
Wolno mieć dredy, farbowane włosy, czasem także kolczyk w nietypowym miejscu. Może nie we wszystkich liceach jest tak swobodnie, ale z pewnością dużo luźniej niż w gimnazjum. Bo skoro już jesteście prawie dorośli, to Wasza sprawa, w jaki sposób się upiększacie (lub oszpecacie).

Zapomnij o dyskotekach!
Już nie dyskoteki, a imprezy w plenerze, posiaduchy w pubach – to licealny sposób spędzania wolnych wieczorów. Chcesz potańczyć? Idziesz na kurs salsy albo tańca jazzowego.

Dużo kucia i korki
Ostra nauka zacznie się już na początku pierwszej klasy. Klasówki, pytanko. To taka pokazówka – żebyście wiedzieli, że to już nie gimnazjum, tylko poważna szkoła. Najluźniej będzie w drugiej klasie. To czas imprezowania i wycieczek. Kto zostaje w tyle z nauką, na ogół bierze korki. A przed maturą to już osiemdziesiąt procent klasy chodzi na korepetycje. Krzywo patrzy się na tych, którzy uczą się u profesorów z własnego liceum – nic dziwnego, to trochę podejrzanie wygląda. Natomiast lekcje ze studentami – jak najbardziej. I tańsze od tych profesorskich, i na ogół o wiele sympatyczniejsze.

Olimpiady przedmiotowe
Niektóre licea mają opinię wylęgarni olimpijczyków. Nauczyciele są nastawieni na wyszukiwanie ambitnych perełek, które przyniosą chlubę szkole, zwyciężając w olimpiadach przedmiotowych. A co z resztą szkolnej gromadki? Stanowi tło geniuszy. Ale przynajmniej nie ma tylu stresów.

Prawko jazdy
Mniej więcej w drugiej klasie większość licealistów ogarnia szał masowego robienia prawa jazdy. Dyskusje na przerwach dotyczą wygibasów na placu manewrowym, najlepszych sposobów na wykucie się straszliwych odpowiedzi do testu, zasad przejeżdżania przez skrzyżowanie itp. Trwa też licytacja: ile razy trzeba podchodzić do egzaminu, żeby go wreszcie zdać?

Dyskusje z nauczycielami, czasem także przy piwie
Z tym piwem to bez przesady. Ale wielu maturzystom i świeżo upieczonym absolwentom liceum zdarzyło się świętować zakończenie roku szkolnego wspólnie z profesorami, którzy poza murami szkoły potrafią nieźle wyluzować. I podyskutować z młodzieżą lubią. O planach na przyszłość, sposobie nauczania, polityce, muzyce i seksie. Czyli o wszystkim.