Kto wie naprawdę, jak powstało nasze państwo? Kto nim władał? Gdzie mieściły się jego stolice? Oto legendarne postacie, z którymi związane są początki państwa polskiego oraz historia trzech polskich stolic.
Przedstawieni tu bohaterowie nie są postaciami, których istnienie potwierdzają źródła historyczne, ale nie należą też do grona fikcyjnych postaci literackich. Skąd więc znamy te postacie? Najpierw ktoś opowiedział jedną historię, potem jakaś inna osoba ją uzupełniła, później ktoś jeszcze dołożył coś od siebie, a w końcu okazało się, że istnieje wiele wersji tego samego zdarzenia.
Lech – wymyślił godło
Miał dwóch braci: Czecha i Rusa. Podzielili się zdobytymi ziemiami, dając w ten sposób początek trzem państwom. Czech założył Czechy, Rus – Rosję, a Lech – Polskę (stąd kiedyś Polacy nazywani byli Lechitami).
Kiedy poddani Lecha wycinali drzewa na budowę grodu, znaleźli całe gniazdo białych orłów. Lech przywiązał do tego znaleziska ogromne znaczenie, dlatego postanowił, że jego nowy gród zostanie wybudowany dokładnie w tym miejscu, gdzie znaleziono gniazdo. Od słowa „gniazdo” pochodzi nazwa „Gniezno”, a orzeł, który do dziś widnieje w naszym narodowym godle, jest pamiątką po ptakach, które Lech znalazł w gnieździe. Lech wybrał orła na znak wojenny swojego rodu.
Popiel – czy skończył jako posiłek myszy
Postać Popiela znana jest nie tylko z legend. Pisał o nim również Gall Anonim – autor najstarszej kroniki opisującej dzieje Polski.
Popiel (zwany też Pumpilem albo Pompiliuszem) mieszkał w Gnieźnie i to on miał szansę stać się założycielem pierwszej dynastii królującej Polską. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Popiel był bardzo złym i podstępnym człowiekiem. Bardziej zależało mu na zaspokojeniu własnych ambicji niż na sprawiedliwych rządach. Jego krewni napominali go, by starał się lepiej rządzić podległymi mu ziemiami. Popiel nie chciał słuchać mądrych rad swoich stryjów, którzy stanowili przeszkodę w osiągnięciu przez niego pełni władzy. Zaprosił więc ich na ucztę do swego zamku i ugościł potrawami, do których dosypał truciznę. Ciała zamordowanych wrzucił do jeziora. Jak głosi jedna z wersji ludowego podania, z ciał zabitych wylęgły się w myszy, które zaatakowały zamek Popiela. Wraz z rodziną schronił się na wieży w Kruszwicy (wieża ta zwana jest do dziś Mysią Wieżą). Niewiele to jednak pomogło, bo myszy i tak go znalazły i… zjadły.
Piast – mąż Rzepki, praprzodek Mieszka
To właśnie Piast, nie Popiel, został uznany za założyciela pierwszej królewskiej dynastii rządzącej Polską. Nie urodził się wielkim władcą. Wraz z żoną Rzepichą mieszkał w ubogiej chacie na podgrodziu gnieźnieńskim w tym samym czasie, w którym okolicą rządził Popiel.
Nadeszła pora postrzyżyn dwóch synów Popiela i syna Piasta. Popiel wydał ogromną ucztę, a Piast – tylko skromną uroczystość. Kiedy dwaj zmęczeni drogą wędrowcy zastukali we wrota grodu gnieźnieńskiego, zostali przepędzeni. Serdecznie przyjęto ich dopiero w ubogiej chacie Piasta. W zamian za gościnę dokonali cudownego rozmnożenia jedzenia. Dostąpili też zaszczytu postrzyżenia syna Piasta, któremu na wróżbę wielkiej przyszłości nadali imię Siemowit. I rzeczywiście wróżba się spełniła. Gdy Popiel opuścił Gniezno, nowym księciem został Siemowit. Po nim panował Lestek (Leszek), potem – Siemomysł, po którym księciem został jego syn Mieszko – pierwszy książę polski, którego istnienie potwierdzają źródła historyczne. A pierwsza dynastia panująca w Polsce nazwana została dynastią piastowską.
- Postrzyżyny – bardzo ważna słowiańska uroczystość, podczas której chłopak przechodził spod opieki matki w ręce ojca. Ojciec obcinał długie włosy chłopca i nadawał mu imię.
Krak – pogromca smoka
Kraków nazwę zawdzięcza swojemu założycielowi. Było to miasto Kraka, którego wspominają nie tylko ludowe podania, ale i kronika Wincentego Kadłubka.
Niektóre podania przekazują, że Krak pokonał smoka osiadłego w pieczarze tuż przy grodzie. Kiedy straszliwej bestii nie mogła zgładzić żadna broń, Krak kazał swemu słudze wypełnić siarką skóry owcy i wołu, a potem podrzucić je pod smoczą jamę. Gdy bestia pożarła przygotowane „smakołyki”, rzuciła się do Wisły. Piła, piła … i pękła. Krak uciął głowę smoku i pokazał mieszkańcom, że od tej pory nie ma się już czego bać. A nad smoczą jamą, na górze wzniósł gród kamienny. Krak był ojcem dwóch synów: Kraka, Lecha i córki Wandy. Po śmierci starego Kraka, panowali obaj bracia. Ponieważ jednak Lech chciał sam panować w grodzie, zabił Kraka. Kiedy wyjaśniła się tajemnica morderstwa, starszyzna grodu wypędziła Lecha, a na tronie zasiadła Wanda.
Wanda – uparta patriotka
Przepiękna córka Kraka, która ślubowała czystość i panieństwo. Kiedy wiadomość o tym, że na tronie w Krakowie zasiada kobieta, dotarła do niemieckiego księcia Rytgara (Rytgiera), ten natychmiast postanowił zdobyć miasto i Wandę. Postawił warunek: jeśli Wanda dobrowolnie zostanie jego żoną, nikomu nie stanie się krzywda. Krakowska księżniczka nie chciała złamać ślubów. Co zrobiła? Tu wersji jest wiele. Jedna z nich głosi, że Wanda wybrała wojnę. Gdy ubrana w zbroję stanęła na czele swojego wojska, zdarzyło się coś nieoczekiwanego: niemieckie wojsko, zobaczywszy piękną Wandę, rozpierzchło się na wszystkie strony i do walki nie doszło.
W bardziej znanym wariancie tego podania Wanda popełniła samobójstwo. Przez lata Wanda utrwaliła się w naszej świadomości jako ta, która „nie chciała Niemca”. Nie da się jednak stwierdzić, czy przeszkodą w zamążpójściu były złożone śluby czystości, czy też niemieckie pochodzenie księcia Rytgara.
Pan Twardowski – pierwszy człowiek na Księżycu
To kolejna ciekawa postać związana z Krakowem. Podobno żył w XVI wieku, na dworze Zygmunta Augusta. Został sprzedany diabłu zanim… się urodził. O dziwo, udało mu się jednak uwolnić spod mocy piekielnych. Jako młody kleryk wybrał się do piekła i wyłudził cyrograf, który przed laty podpisał jego ojciec.
Ale na tym nie koniec… Jakiś czas później Twardowski sam zawarł pakt z diabłem: w zamian za zdolności magiczne obiecał oddać duszę, ale tylko w Rzymie. Diabelski układ pozwolił Twardowskiemu na dziwne sztuczki: jeździł na kogucie i na malowanym koniu, pływał łodzią w górę Wisły bez wiosła i żagli, szkiełkiem zapalał odległe o sto mil wioski… Również ożenił się dzięki diabelskiej pomocy. Tu jednak czarcie działanie nie wyszło mu na dobre: ponoć żonka okazała się niezłą złośnicą (o czym pisze Adam Mickiewicz w balladzie „Pani Twardowska”).
Twardowski zlecał diabłu wykonywanie coraz bardziej skomplikowanych prac. Diabeł musiał: przynieść wysoką skałę i postawić ją cienkim końcem ku dołowi, wykąpać się w wodzie święconej, zbudować z piasku karczmę, ożywić malowanego konia i przez rok być mężem… pani Twardowskiej. Diabeł dwoił się i troił, ale spełniał wszystkie rozkazy swego pana. W końcu zniecierpliwiony długim oczekiwaniem na obiecaną duszę zbudował karczmę, którą nazwał Rzym. Podstępem zwabił tam Twardowskiego, który i tym razem poradził sobie z diabłem. Przed piekłem uratowała go modlitwa: odmówił różaniec i odśpiewał godzinki. Matka Boska ulitowała się nad nim i sprawiła, że diabeł pozostawił go w połowie drogi do piekła, czyli… na Księżycu.
Wars i Sawa – pierwsi warszawiacy
Legend o powstaniu Warszawy jest wiele. Jedna z nich opowiada, że Wars i Sawa byli ubogimi rybakami, zamieszkującymi nad brzegiem Wisły. Pewnego dnia pojawił się tam książę, którego przyjęli pod swój dach. Miejsce to tak bardzo mu się spodobało, że postanowił przenieść tu swoją siedzibę. Po jakimś czasie w miejscu, gdzie stała chata rybaków, książę wybudował zamek, wokół którego wkrótce rozrósł się cały gród. A na pamiątkę gościnnych rybaków miejsce to nazwane zostało Warszawą.
Jeszcze inny przekaz uznaje Warsa i Sawę za… dwóch braci, którzy zbudowali wspólnie osadę na podobieństwo Romulusa i Remusa uznawanych za założycieli Rzymu.
Syrena – panna z ogonem
Gdyby chodziło o Syreny mitologiczne, wszystko byłoby jasne: morskie stwory, pół-kobiety, pół-ryby z ptasimi skrzydłami wabiące podróżnych swoimi śpiewami. Ale skąd wzięła się Syrena w Wiśle? Wersji jest oczywiście wiele. Może jedna z Syren morskich zgubiła się i przypadkiem trafiła do naszej rzeki, a może rybacy żeglujący po morzach schwytali ją w sieci i przywieźli do Polski. Dlaczego nie wróciła do swych morskich towarzyszek? Nie mogła znaleźć drogi powrotnej albo zakochała się w jednym z warszawskich flisaków. I dziś zdobi naszą stolicę, choć w brudnych odmętach wiślanej wody od dawna nikt jej nie może wypatrzeć. Przez wieki nasza warszawska Syrena wypiękniała. Z obrzydliwej stwory jej wizerunek przemienił się w piękną kobietę z rybim ogonem. Spójrzcie na herb Warszawy. A może widzieliście odnowiony pomnik Syreny na Starówce?
Złota kaczka – nie wolontariuszka
Zaklęta w złotą kaczkę księżniczka pływała w podziemiach jednego z pałaców warszawskich. Aby wyzwolić ją ze złego czaru, trzeba było przez trzy dni ze wskazanego przez nią miejsca brać 100 dukatów. Należało je wszystkie wydać, ale wyłącznie na… hulanki. Nie można było przeznaczyć ich na przykład na pomoc innym. Mało brakowało, a jednemu żołnierzowi udałoby się uwolnić księżniczkę. Przez dwa dni nie oszczędzał na niczym, czyli umiejętnie rozporządzał pieniędzmi. Niestety pod wieczór trzeciego dnia ostatni grosz oddał napotkanemu żebrakowi. Złota kaczka znikła i nigdy więcej się nie pojawiła.
Bazyliszek – ofiara zwierciadła
Stwór, który zabijał spojrzeniem. Do jego istnienia przyznają się aż dwie polskie stolice. Wedle niektórych przekazów Bazyliszek zamieszkiwał w kamienicy Krzysztofory na Krakowskim Rynku, według innych przebywał w lochach jednej z warszawskich kamienic. Bazyliszka pokonać mógł tylko jego własny wzrok. Walkę z nim podjął skazaniec, który w zamian za ułaskawienie wybrał się do lochu zamieszkiwanego przez potwora. Nim jednak spotkał się z Bazyliszkiem, przygotował sobie ubranie z luster, w których mógłby odbijać się wzrok potwora. Wystarczyło jedno spojrzenie potwora w lustro i Bazyliszek został pokonany… własną bronią.
- Podanie – opowieść ludowa przekazywana zazwyczaj ustnie, związana z jakimś miejscem, zdarzeniem, postacią, nazwą. W podaniu nie da się oddzielić faktów od fantazji. Podaniami są opowieści o Romulusie i Remusie, Kraku, Popielu, Piaście czy Twardowskim.
Legendą również nazywa się opowieść o przeszłości, ale kiedyś dotyczyła tylko opowieści o świętych, np. Legenda o św. Aleksym. Pod koniec XVIII wieku legendami zaczęto określać także podania ludowe, w których ukazane zostały wierzenia ludowe i wpływ sił boskich na ludzkie życie.
W podaniach i legendach występują elementy cudowności i fantastyki, ale też zdarzenia, które mogły mieć miejsce.