Anielka mówi o sobie – napisz opowiadanie w pierwszej osobie liczby pojedynczej, w czasie teraźniejszym na podstawie fragmentu życia bohaterki utworu Anielka Bolesława Prusa.
Mam trzynaście lat. Moi rodzice są właścicielami dworu. Niestety, nasz majątek chyli się ku upadkowi. Wszyscy winą za to obarczają mojego ojca, którego głównym zajęciem są spotkania z krewnymi i znajomymi oraz wyprzedawanie majątku. Moja mama całe dnie siedzi w domu lub w altanie. Ona wciąż choruje i żyje wspomnieniami. Szkoda mi jej, bo kiedyś była prawdziwą damą, królową salonów, a teraz cały czas spędza samotnie we dworze. Szkoda mi też mojego brata, Józia, który bardzo przypomina mi mamę. Jest wątły, dlatego wszyscy uważają, że jest bardzo chorowity.
Opiekuje się mną guwernantka, panna Walentyna. Ona nie ma swoich dzieci, pewnie dlatego nie bardzo się dogadujemy. Zmusza mnie do wkuwania i jest bardzo surowa, dlatego nie bardzo lubię lekcje i nie mogę się doczekać, kiedy się skończą. Biegnę wtedy do ogrodu, by bawić się ze swoim pieskiem – Karuskiem. To moja jedyna rozrywka. Poznałam nową koleżankę – Madzię. Może teraz będziemy się razem bawić.
W domu z dnia na dzień jest coraz gorzej. Ojciec nie chce dogadać się z chłopami, którzy żądają odszkodowania. Służba zaczyna odchodzić, nawet panna Walentyna się do tego przygotowuje i jest coraz bardziej nieznośna, zmusza mnie do nauki, coraz mniej pozwala wychodzić do ogrodu. Martwię się, bo bardzo nie chcę napisać listu, o który prosi mnie tata. Chodzi o list do babci. Ona jest bardzo bogata. Mieszka bardzo daleko, zupełnie jej nie znam i przykro jej opowiadać, jak źle jest w naszym domu…
Odwiedził nas pan Gajda, tata Madzi. Z rozmowy zorientowałam się, że nie jest to miła wizyta. Konie pana Gajdy zniszczyły pole taty. To Madzia ich nie dopilnowała. Tata chce za ich wykupienie dużo pieniędzy. Wiem, że pan Gajda jest biedny i suma, którą chce tata, jest dla niego ogromna… Pan Gajda chce zbić Madzię za niedopilnowanie koni. Nie mogę na to pozwolić!
Panna Walentyna odchodzi. Wyjeżdża także… tata. Mam nadzieję, że wróci szybko.
Tata nie wraca i nie wraca… Ludzie mówią, że nigdy nie wróci i sprzedał majątek Niemcom. Mama jest załamana. Ja też. W ogóle nie idzie mi nauka, moją jedyną pociechą jest kochany Karusek, ale i on coraz częściej mnie opuszcza.
Kiedy wieczorem wypatrywałam ojca przez okno, dostrzegłam dziwne ogniste punkciki. To pożar! Z płonącego budynku wyniósł nas pan Gajda. On nas uratował! Ale domu nie udało się ocalić. Jestem bardzo, bardzo smutna… Zwłaszcza, że umarł Karusek.
Mieszkamy teraz w folwarku pana Zająca. To biedne i zaniedbane miejsce, ale gospodarze są bardzo mili. Bardzo nas lubią. Szkoda, że wszystkie ich dzieci umarły. Mam nadzieję, że będzie nam u nich dobrze…