Co znaczy dla Ciebie słowo: dom? Jakie literackie domy podobają Ci się, a jakie nie?

Przyjrzyj się literackim domom. W którym mógłbyś zamieszkać?
Masz sporą swobodę. Temat nie określa formy Twojego wypracowania, nie ogranicza też materiału literackiego. Jest jasno sformułowany. Nie wydaje się trudny. Wczytaj się w niego jeszcze raz. Zwróć uwagę na pierwszą część tematu. Proszą Cię o sformułowanie definicji domu.

 

Jak zacząć

• Od ogólnej obserwacji
Nieważne, czy mieści się w nowoczesnym wieżowcu, odrapanej, walącej się kamienicy, czy w luksusowej rezydencji. Ważne, kto w nim mieszka. Bo dom to nie ściany, lecz zamieszkujący go ludzie – domownicy. Na ogół są rodziną. Tradycyjny dom to małżeństwo wraz z dziećmi. Ale przecież mogą go stworzyć również mieszkający razem brat i siostra (jak Mateusz i Maryla z „Ani z Zielonego Wzgórza”), a może nawet przyjaciele tej samej lub różnych płci.
Co się liczy w domu? Wzajemne zrozumienie i poczucie bezpieczeństwa. Jeśli każdy z domowników czuje się dobrze, to można chyba stwierdzić, że mieszka w dobrym domu. Czasem zdarza się, że szczęśliwsi są mieszkańcy ruder i strychów niż właściciele luksusowych willi…

• Od obrazka przedstawiającego kilka literackich rodzin
U Borejków prawie zawsze ktoś jest w domu. Gotują, pieką, zajmują się dziećmi i wnukami.
Pani Dulska to też domatorka. Trzyma krótko męża, syna zatrzymuje w domu podstępem, tolerując to, że uwodzi służącą.
Sędzia z „Pana Tadeusza” wciąż zajmuje się gospodarstwem. Cześnika bardziej interesują spory o zamek i kalkulacje, jak dobrze się ożenić…

• Od definicji domu i ich wstępnej klasyfikacji
Dom to miejsce, w którym mieszkamy. Ale nie tylko przestrzeń. To także ludzie, którzy z nami mieszkają. I atmosfera, którą budują. W jednych domach jest głośno i wesoło – to przeważnie domy wielodzietnych rodzin, w których życie toczy się szybko i radośnie. W innych dni biegną długo i smutno – to domy starych ludzi wyglądających jedynie listonosza z emeryturą czy rentą. Może oczekiwaliby też na innych gości, ale się ich boją. Przecież tyle naczytali się w gazetach, nasłuchali w radiu o napadach na staruszków…
Tak więc dom to miejsce, ludzie, ich rzeczy, sprawy i atmosfera, którą wokół siebie tworzą.
Podzieliłam domy na smutne i wesołe, szczęśliwe i nieszczęśliwe, głośne i ciche, bogate i biedne. Domy są takie, jak ich domownicy. W których podoba mi się najbardziej?

• Od obrazka z własnego domu
Biegnę do domu po lekcjach. Już na parterze czuję zapach swojego domu. Zastanawiam się od progu, kto dziś gotuje bigos, a kto smaży racuchy z jabłkami. Próbuję się domyślić, które danie gotuje właśnie moja mama.
Kiedy wchodzę na klatkę schodową, słyszę znajome głosy: płacz dziecka z parteru, wycie psa z pierwszego piętra (pewnie siedzi sam) i wesołe ujadanie suczki najbliższych sąsiadów (pewnie czuje, że to ja wracam ze szkoły).

Klatka schodowa to jakby przedłużenie mojego domu, znajoma okolica, w której mieszkają dobrze znani mi ludzie: pani Ania, która ciągle choruje, młode małżeństwo z psem i małym dzieckiem, krzykliwa rodzina z mojego piętra…

Wszystko tu jest znajome: wiem, kto pomazał ściany, domyślam się, kto rozlał colę na schodach, rozpoznaję głos niemal każdego mieszkającego tu człowieka, a nawet kota i psa.

A dalej jest już nasze mieszkanie. Urządzone według własnych pomysłów. Znam tu historię każdej plamki i rysy na suficie. Sama wybierałam tapety, a ojciec projektował meble w przedpokoju, kłóciliśmy się o kolor glazury w łazience.

To właśnie jest dom – nie puste ściany w M-3 czy M-5, lecz ściany oblepione plakatami, ściany z reprodukcjami Picassa, którego lubi moja mama, ściany z plamami na suficie po zalaniu mieszkania przez naszych sąsiadów. Kuchnia z meblami, na które ojciec pracował całe trzy miesiące.
Dom to nie tylko cztery ściany, lecz to wszystko, co je wypełnia, my, nasze rzeczy i sprawy. I atmosfera, którą tworzymy. To jest właśnie dom.

 

Rozwinięcie

Schemat I

  • Wyliczam literackie domy, które mi się podobają.
  • Uzasadniam, dlaczego.
  • Wymieniam domy, które mi się nie podobają.
  • Uzasadniam, dlaczego.

Schemat II

  • Wyliczam cechy, które powinien posiadać idealny dom.
  • Dopasowuję ten ideał do znanych mi literackich przykładów, np. odpowiadam sobie na pytania: – czy bohaterowie w rodzinie Dulskich, Borejków itd. cieszyli się poczuciem bezpieczeństwa, miłością.
  • Podsumowuję: u Dulskich solidarność rodzinna jest wielka, ale miłość co najwyżej szczególna; u Borejków solidarność idealna, ale wolność – ograniczona.

Schemat III

  • Formułuję tezę, że żaden z literackich domów mi się nie podoba.
  • Wyliczam kolejne i uzasadniam, dlaczego mi się nie podobają.
  • Znajduję domy, które są najbliższe ideału – podobają mi się z pewnymi zastrzeżeniami – jakimi?

 

Przykład pracy napisanej według schematu III:

Domy literackie opisane na kartach naszych szkolnych lektur? Nie podoba mi się większość. U Borejków jest za głośno i za tłoczno. Zawsze można spodziewać się niespodziewanych gości. Trudno o spokój i poczucie bezpieczeństwa. Pewnie niełatwo tam się skupić, odrobić lekcje lub pomyśleć o swoich sprawach. W dodatku nikt nie ma prawa do prywatności, niemal wszystkie kwestie omawiane są na forum rodziny.
Rodzina jest wielopokoleniowa, starsi nie izolują się od młodych, nie dają prawa do prywatności, wtrącają się we wszystko – to musi być okropne.

Obowiązki domowe też nie zostały podzielone sprawiedliwie. Tata Borejko żyje z głową w chmurach: nie zarabia zbyt wiele, niespecjalnie też pomaga w domu, nie można na nim polegać. Wszystko spoczywa na barkach pani Borejko i jej córek.

Nie podoba mi się tak uwielbiany przez nastolatki dom. To dom tylko na pozór idylliczny, miło i zabawnie się o nim czyta, ale znalezienie się tam graniczyłoby, moim zdaniem, z koszmarem.

Również przez dom Sędziego w Soplicowie przewijają się liczni goście. Tadeusz, wychowywany przez Sędziego, zaraz po powrocie zastaje przykrą niespodziankę: ktoś mieszka w jego pokoju. Potem okazuje się, że to Zosia.
Wynika z tego, że chłopak – mimo pozornie silnych więzi rodzinnych – nie wiedział, co dzieje się w domu i… nie znał własnej ciotki – Telimeny. Niestety, nie znał też ojca, ale to już wynik powikłanych losów Jacka Soplicy pokutującego za dawne grzechy w mnisim habicie.

Tak więc układy w rodzinie Sopliców i Horeszków nie były idealne. Jeśli do tego dodamy, że Telimena gotowa była rywalizować ze swoją wychowanicą Zosią o mężczyznę, chyba ostatecznie zniechęcimy się do układów familijnych w „Panu Tadeuszu”. Zadaniem opiekunów jest przecież czuwać nad sprawami młodych, a nie nad własnymi. Telimena tylko do czasu dbała o sprawy Zosi.

Podobną sytuację mamy w „Zemście” Fredry. Cześnik i Rejent jedynie załatwiają własne sprawy majątkowe, niespecjalnie dbając o szczęście syna (Rejent) i wychowanicy (Cześnik). Cześnik jest gotowy poślubić własną wychowanicę – Klarę, ale powstrzymuje go lenistwo – wie, że musiałby bawić się, uczestniczyć w kuligach i balach, a nie ma już na to siły i zdrowia. Stara się więc o względy Podstoliny, a chcąc się zemścić na Rejencie – Klarę przeznacza jego synowi. Z kolei Rejent zabrania synowi ślubu z Klarą tylko dlatego, że planuje dla niego korzystne małżeństwo z Podstoliną, w ten sposób może też się zemścić na znienawidzonym sąsiedzie…
Tak więc dla Cześnika i Rejenta własne dobro, własne plany i rozgrywki są ważniejsze niż szczęście wychowanków.

W domu z „Nad Niemnem” Orzeszkowej nierówno podzielono obowiązki. Benedykt Korczyński i jego siostra Marta mają na głowie wszystkie sprawy gospodarskie i finansowe problemy, żona Benedykta, Emilia, spędza czas jedynie na płytkich rozmowach, czytaniu romansów i… chorowaniu, choć na jej dolegliwości może najlepszym lekarstwem byłaby praca na świeżym powietrzu.

Wzorem przykładnej rodziny tylko na pozór wydają się Dulscy. Pan Dulski przesiaduje w domu tylko dlatego, że… żona go nie wypuszcza. Poza tym szczęście i porządek w domu Dulskich oparte są na wykorzystywaniu innych. Dobre imię rodzina zachowuje, krzywdząc biedną Hankę. Można by też wiele zarzucić pani Dulskiej w kwestii jej relacji z lokatorami.

Trudno mówić o rodzinnym szczęściu w nowelkach Sienkiewicza, Konopnickiej czy Prusa. Skrajna bieda, często połączona z zacofaniem, uniemożliwia normalne funkcjonowanie domów Antka czy Janka Muzykanta albo rodziców i dzieci z „Naszej szkapy”. Bohaterami nowelki Konopnickiej nie ma się kto zająć, bo matka jest ciężko chora. Kiedy umiera, sprzęty domowe zabiera komornik. Tak nie może wyglądać spokojny dom. Przysłowie: „pieniądze szczęścia nie dają” nie sprawdza się w tym przypadku – pieniądze uratowałyby może ten dom, tę kochającą się rodzinę przed chorobą, nieszczęściem, bankructwem.

W zamożniejszych rodzinach Antek i Janko Muzykant mogliby się kształcić. Nie musieliby tak ciężko pracować, Janko Muzykant by nie umarł, nie umarłaby też siostra Antka – Rozalka. Za nic nie chciałabym żyć w żadnej z tych biednych rodzin. Można być szczęśliwym w ubogim domu, ale nie w skrajnej nędzy: tam, gdzie panuje głód, chłód, ciemność, choroba.

Więc może rodziny rodem z „Trylogii” Sienkiewicza? Dom kniahini Kurcewiczowej z „Ogniem i mieczem” to dom tyranki. Matka rządzi w nim silną ręką, a synowie są jej ślepo posłuszni. Na niekorzyść kniahini przemawia też fakt, że nie dba o szczęście pozostającej pod jej opieką Heleny. Gotowa jest wydać ją za mąż ze strachu i wyrachowania, nie biorąc pod uwagę jej szczęścia. Obiecuje rękę Heleny i Skrzetuskiemu, i Bohunowi, by załatwić własne sprawy (chce zatrzymać majątek Rozłogi prawnie należący do Heleny i uchronić się przed gniewem Bohuna). Ciekawe, jaki dom stworzyli Helena i Jan, może byli szczęśliwi. Sienkiewicz pisze, że mieli gromadkę dzieci.

Również Kmicic i Oleńka byli pewnie szczęśliwi, kochali się przecież bardzo, i w „Panu Wołodyjowskim” czytamy, że spodziewali się dziecka. Może to były „dobre literackie rodziny”?
Podejrzewam jednak, że kobiety były w nich skazane na długą rozłąkę z mężami, kiedy ci ruszali w podróż lub na pole bitwy.

Najbardziej podoba mi się dom Basi i Michała Wołodyjowskich. Oboje sporo mieli w nim do powiedzenia, przyjaźnili się, mieli wspólne zainteresowania, Basia uwielbiała męskie zajęcia: jazdę konną, fechtunek. Michał był dla Basi nie tylko kochanym mężem, ale i wielkim autorytetem. On wspierał ją swoim doświadczeniem i miłością, ona odpłacała mu uczuciem i dziecięcą niemal radością, skłonnością do figli. Najczęściej nazywał ją swoim przyjacielem – to też o czymś świadczy. Wspólne zainteresowania, wielka przyjaźń i miłość pozwoliły Basi i Michałowi nie rozstawać się nawet wtedy, gdy tradycja nakazywała żonie opuścić męża, kiedy przebywał w niebezpiecznym rejonie walk.

 

Zakończenie

Schematu I
Jeszcze raz wyliczam domy, które mi się podobały, i te, które nie. Podsumowuję. Na przykład tak.

Tak więc podoba mi się bardzo u Wołodyjowskich, trochę u Borejków i Sopliców, ale absolutnie nie mogłabym żyć w domu Dulskich. Mój wybór chyba niespecjalnie dziwi. Każdy człowiek chciałby znaleźć w domu ciepło, zrozumienie, poczucie bezpieczeństwa i mieć świadomość, że jego szczęście rodzinne nie jest zbudowane na krzywdzie innych.

Schematu II
Sporządzam ostateczny bilans cech. Dokonuję ostatecznego wyboru i uzasadniam go.

Egzamin z serdeczności Borejkowie zdali u mnie na piątkę, a może nawet szóstkę, Wołodyjowscy też, Dulscy mają jedynkę.
Wolni wydają mi się Wołodyjowscy i Korczyńscy (każdy żyje w tym domu tak jak chce: Benedykt inaczej, jego syn i podopieczna Justyna – inaczej, Emilia – jeszcze inaczej). Borejkowie żyją w rodzinie wielopokoleniowej, wszystko razem omawiają i załatwiają, co może wydawać się sielanką lub… koszmarem. Dulscy poruszają się jedynie na dłuższych lub krótszych smyczach trzymanych silną ręką przez panią domu.
Egzamin z solidarności rodzinnej zdali u mnie Zbyszko i Maćko z Bogdańca, Dulscy, Wołodyjowscy, a oblali – Korczyńscy, rodziny Cześnika i Rejenta z „Zemsty”.
I co z tego wynika? Chciałabym żyć w rodzinie Korczyńskich albo Wołodyjowskich, a nie mogłabym być Dulską ani Borejkówną.
Dlaczego? Bo cenię przyjaźń, a nie tyranię, szczerość, a nie obłudę i zakłamanie, bardziej serdeczność niż porządek. Myślę, że wolność każdego z członków rodziny jest ważniejsza niż solidarność rodzinna czy narzucony przez któregoś z domowników sposób bycia.

Schematu III
Formułuję ostatecznie swój pogląd i uzasadniam go.

Tak więc w żadnej z literackich rodzin nie dopatrzyłam się ideału. Mogłabym pozazdrościć Dulskiej porządku w domu, ale ani przez chwilę nie wytrzymałabym w rodzinie, w której ktoś miałby tak tyrańskie zapędy. U Borejków podoba mi się serdeczność, ale nie stadne życie rodzinne. Zarówno Korczyńscy, jak i Borejkowie nie dzielą obowiązków tak jak powinni.
Cześnik i Rejent z „Zemsty” i Telimena z „Pana Tadeusza” zapominają, że są opiekunami młodych i dbają jedynie egoistycznie o swoje sprawy. Sędzia nie jest egoistą, ale moim zdaniem nie umie zadbać o poczucie bezpieczeństwa Tadeusza – nie czułabym się dobrze w domu, w którym ktoś zajmuje mój dziecinny pokój.
Idealny literacki dom po prostu dla mnie nie istnieje. Tak jak nie istnieją dla mnie idealne domy znajomych, sąsiadów. Idealny nie jest też mój własny.