Czy w świecie komputerów jest miejsce na uczucia?
Jak pachnie róża?
Spacer po wirtualnym ogrodzie.

Wirtualny ogród – słysząc te słowa, poczułem ciekawość. Jak może wyglądać takie miejsce? Co się w nim znajduje? Jak bardzo jest podobne do rzeczywistości? Pytania nasuwały się same. Natychmiast dopytałem się kolegi o szczegółowy adres internetowy tego miejsca. Kiedy wróciłem do domu, zaraz włączyłem komputer.

Po uruchomieniu Internet Explorera przetarłem oczy ze zdumienia – wszystko wyglądało fantastycznie. Kwiaty piękne, mimo że nigdy nie poznały wody. Drzewa przycięte ze szwajcarską precyzją, chociaż nikt ich nigdy nie dotykał. Jednak to wszystko było zaledwie wrażeniem wizualnym. Trudno mi było pogodzić się z myślą, że nie dzieje się to naprawdę. Na szczęście nie wyłączałem Internetu. Dalej zachwycałem się tym wspaniałym wirtualnym światem.

Postanowiłem poświęcić chwilkę na mały wirtualny spacer. Poruszałem się, używając klawiatury. Każdy ruch kierowanej przez mnie wirtualnej postaci obserwowałem na ekranie. Przestrzeń, choć mieściła się na ekranie monitora, sprawiała wrażenie ogromnej. W prawym dolnym rogu ekranu znajdowała się mapka ogrodu, na której zaznaczony był mały punkcik – ja. Cały ogród oczarował mnie, jednak najpiękniejszym jego miejscem był klomb umieszczony na środku.

Znajdowała się tam cudowna czerwona róża. Zbliżyłem się i wcisnąłem klawisz powiększenia, aby dokładnie się jej przyjrzeć. Wyglądała naturalnie, była starannie wypielęgnowana. Aż trudno uwierzyć, że składała się wyłącznie z ciągu bitów i bajtów.
Wcześniej, w czasie spaceru, odkryłem funkcję „własność”, dzięki której mogłem stać się „opiekunem” jednej z roślin w ogrodzie. Bez wahania zdecydowałem się na różę. Niestety, ochotników było tak wielu, że komputer musiał losować. Uradowałem się, kiedy ujrzałem obok róży tabliczkę z moim imieniem.

Od tej pory musiałem regularnie wchodzić do ogrodu i wpisywać komendy, które odpowiadają za pielęgnację kwiatu. Wydaje się to monotonnym zajęciem, jednak odczuwa się satysfakcję, kiedy widać na ekranie wzrastanie pięknej róży. W czasie opieki nad kwiatem odkrywałem coraz to nowe możliwości – moje, komputera i… tej niezwykłej rośliny.

W czasie kolejnego karmienia róży kodami z wirtualnej konewki, usłyszałem dźwięk dochodzący z głośników. Był to czyjś głos. Po chwili zorientowałem się, że „ktoś” wymawia dokładnie te same wyrazy, jakie pojawiają się na ekranie. Przypomniały mi się rozmowy Róży i Małego Księcia. Wszystko stało się już dla mnie jasne – to odezwała się moja róża! Niesamowite! Zrozumiałem, że stanąłem przed wielką szansą. Być może, teraz będę mógł poznać uczucia róży?

Jednak żeby z nią porozmawiać, musiałem się jakoś do niej zwracać. Miałem wiele pomysłów. Kiedy znudziły mi się imiona poważne, takie jak: Rosa czy Roseanna, pomyślałem o bardziej żartobliwych, takich jak Różmedia, Multiróża, Interóża czy Różkietka. W końcu jednak róża pozostała Różą. Nie mając doświadczeń w rozmowach z Różą, zajrzałem do Małego Księcia.
– Jakaż pani jest piękna! – zwróciłem się do niej.
I wtedy zastanowiłem się, czy nie jestem zbyt śmiały. Róża spąsowiała jeszcze bardziej, ale mógłbym przysiąc, że uśmiechnęła się do mnie.
– Dziękuję ci za opiekę – powiedziała i dodała: – Gdzie nauczyłeś się tak zajmować multikwiatami?
– Cóż… Znam swój komputer i wiem, gdzie dołożyć bitów, bajtów, kolorów… Już nieraz naprawiałem system w komputerze, pracowałem w DOS-ie, programowałem w Visual Basic. A przede wszystkim pielęgnuję różę w ogrodzie babci.
I w tym momencie przypomniałem sobie, że chyba już dwa tygodnie spędziłem z wirtualną różą, a babcinej nie podlałem ani razu. Biegnę. Może uda mi się ją jeszcze uratować?!

 

Komentarz

Pozwólcie pracować własnej wyobraźni, ale odwołujcie się twórczo do dobrej literatury, obrazów, filmów. Pomysł na własne, komputerowe przeżycie przygody Małego Księcia jest tu najlepszy. Ale do tego sprawność stylu, humor łatwość pisania.

Mocne punkty wypracowania
Ciekawy pomysł na pracę o uczuciach w świecie komputerów. Na ten temat można było stworzyć wiele historyjek. Ta o chłopcu wchodzącym do wirtualnego ogrodu i na wzór Małego Księcia pielęgnującego (kochającego?) różę jest świetna. I niebanalna.

Inne pomysły na wypracowania na ten temat

  • najprostszy: miłość na kółku informatycznym,
  • historyjka o dziewczynie i chłopaku z tej samej klasy, spotykających się na czacie,
  • opowiadanie o nielubiących się nauczycielce i uczniu, którzy niespodziewanie spotykają się podczas internetowej rozmowy,
  • opowieść o nieakceptowanym w klasie chłopcu, który każdą wolną chwilę spędza przy komputerze,
  • opowieść o ojcu i synu, którzy ponownie poczuli się sobie bliscy, spędzając wspólnie czas przy komputerze itd.

Co jest atutem pracy?
To, że została wzbogacona o aluzję literacką. Przeniesienie chwytu z Małego Księcia w realia naszego świata komputerów jest bardzo mądre, wręcz symboliczne – nagle wirtualna rzeczywistość staje się inną planetą. Wirtualny spacer – kosmiczną podróżą. A w tym wszystkim – uczucie – a więc rzecz na temat.

Dobra konstrukcja
Wstęp
Tekst zaczyna się ciekawie i bezpretensjonalnie od zasłyszanego sformułowania: „wirtualny ogród”. Potem następuje seria pytań przykuwających uwagę czytelnika. Jeśli chcecie zacząć ciekawie, zastanówcie się, czy nie zastosować właśnie serii pytań. To działa!

Inny pomysł na wstęp
Przybliżenie sytuacji, w jakiej autor dowiedział się o wirtualnym ogrodzie:
Gdy zobaczyłam Pawła przy komputerze, wiedziałem, że musiał znaleźć coś niezwykłego. Jednak gdy podszedłem, natychmiast wyłączył monitor, nie mogłem się dowiedzieć, co oglądał z taką ciekawością.
Odczekałem jednak do poniedziałku: domyśliłem się, że będzie chciał pożyczyć pieniądze przed randką z Matyldą. Powiedziałem: zgoda, ale pod warunkiem że zdradzisz mi adres tej strony, nad którą tak ślęczałeś w sobotę. Zgodził się.

Pamiętaj!
W opowiadaniu dobre jest takie zakończenie, którego nie spodziewał się czytelnik. Zaskakujące. W naszym wypracowaniu dodatkowo nabiera ono znaczenia symbolicznego: sugeruje, że funkcjonowanie w wirtualnym świecie często powoduje zaniedbanie świata rzeczywistego. I że ten żywy jest ważniejszy. Ale – uwaga – takich rzeczy nie można napisać wprost. Gdybyśmy przeczytali koniec w rodzaju: „Musimy pamiętać o swoich obowiązkach i nie zaniedbywać rzeczywistości dla przyjemności przesiadywania przy komputerze….”. Zemdliłoby nas, czy nie? A tu: błysk, krótki obrazek. Nie ukrywam, tego typu zakończenia to zadanie dla najlepszych.

Inny pomysł na zakończenie
Wróciłem z ogrodu i włączyłem komputer. Już nie mogłem doczekać się, kiedy ujrzę moją wirtualną różę.
Miałem nowy pomysł na uczynienie jej jeszcze wspanialszą i piękniejszą. Wpisałem dobrze znany adres.
Komputer odpowiedział niespodziewanie: „Błąd, nie można otworzyć strony”. Nie wierzyłem własnym oczom. Wpisywałem jeszcze raz adres, i jeszcze raz, i jeszcze. Problem powtarzał się. Już nigdy nie odnalazłem mojej róży.
(Oczywiście, wraz z takim zakończeniem nasuwa się nowa puenta: o nietrwałości i ulotności wirtualnego świata).

Wskazówka
Nie obawiaj się korzystać w wypracowaniach z wiedzy z różnych dziedzin i nie wstydźcie się swoich pasji. Ktoś, kto kocha geografię, może wzbogacić pracę z polskiego swoimi wrażeniami z podróży, a wielbiciel starożytności może napisać w wypracowaniu o podróży w czasie.

Jakie obserwacje wykorzystano przy pisaniu wypracowania

  • Świat wirtualny do złudzenia przypomina realny, z tą różnicą, że jest od niego doskonalszy (wszystko wyglądało fantastycznie. Kwiaty piękne, mimo że nigdy nie poznały wody).
  • Czynności i stany w wirtualnym świecie dają często złudzenie stanów i czynności rzeczywistych (odkryłem funkcję „własność”, dzięki której mogłem stać się opiekunem…).
  • W wirtualny świat inwestujemy swój czas, uzależniamy się od niego i coraz głębiej weń wchodzimy (Od tej pory musiałem regularnie wchodzić do ogrodu i wpisywać komendy, które odpowiadają za pielęgnację kwiatu… W czasie opieki nad kwiatem odkrywałem coraz to nowe możliwości – moje, komputera niezwykłej rośliny).
  • Obcowanie w wirtualnym świecie często wymaga osobnego języka, wyzwala w nas pasję słowotwórczą (wystarczy przywołać wymyślanie nicków na czacie lub wymyślone imiona: Kiedy znudziły mi się imiona poważne, takie jak Rosa czy Roseanna, pomyślałem o bardziej żartobliwych, takich jak Różmedia, Multiróża, Interóża czy Różkietka).
  • Poprzez przebywanie w wirtualnym świecie często zaniedbujemy realny (I w tym momencie przypomniałem sobie, że chyba już dwa tygodnie spędziłem z wirtualną różą, a babcinej nie podlałem ani razu).