Podając odpowiednie przykłady, wykaż, że w Migawkach miejskich Leopolda Tyrmanda i w Masie upadłościowej Janusza Andermana język dialogów służy charakterystyce środowisk.
Fragmenty powieści Zły Leopolda Tyrmanda (podręcznikowy tytuł: Migawki miejskie) i opowiadania Masa upadłościowa Janusza Andermana pokazują specyficzne środowiska miejskie: świat przestępczy i robotniczy. Język, którym posługuje się narrator w obydwu fragmentach to język literacki, chwilami nawet poetycki, kunsztowny. Różni się on od języka, którego używają bohaterowie. Oto wybrane zwroty i wyrażenia występujące w dialogach, które świadczą o języku przedstawianych środowisk:
1. „– Zobaczycie, chłopaki, numer. Mówię wam, skonać ze śmiechu można…” (Migawki miejskie)
To wypowiedź jednego z robotników, który zamierza pochwalić się przed kolegami bardzo głupim żartem. Był wiosenny dzień, a padający niedawno deszcz zostawił po sobie trochę kałuż i błota. Robotnicy układali płyty chodnikowe. Tuż obok przechodziła kobieta w jasnym płaszczu prowadząca za rękę małe dziecko. W tym momencie jeden z robotników spuścił jedną z płyt w kałużę. Jego zachowanie było chamskie i aroganckie, godne potępienia. Wcześniejsza wypowiedź – charakteryzuje środowisko, z którego pochodzi złośliwy blondyn. Do kolegów zwraca się słowem chłopaki – świadczy to o poufałości, jaka panuje w tym środowisku. Numer – to kawał, żart. Skonać ze śmiechu – frazeologizm używany w języku potocznym.
2. „– Wiesz, Stasiek (…) warto by zrobić małą iluminację.
– Warto – przytwierdził Stasiek – gdzie się pali, tam się dobrze dzieje.
– Fajerwerk będzie jak ta lala – rzekł trzeci. (…)” (Migawki miejskie)
To rozmowa „trzech barczystych wyrostków w tanich marynarkach o kanciastych ramionach”, czyli trzech młodocianych kawalarzy, którzy postanawiają olśnić spacerowiczów parku Skaryszewskiego niezwykłą iluminacją. Zamierzają podpalić wiekowe drzewo. Słowo iluminacja (czyli: olśnienie) ma tu zmienione znaczenie. Łobuzy zamierzają olśnić park ogniskiem powstałym z podpalonego przez nich drzewa. Potocznym, środowiskowym powiedzeniem, wywodzącym się z gwary warszawskiej, jest jak ta lala oznaczające jak się patrzy, jakiego tu nie widziano.
3. „– Oczu nie masz, baranie! (…)
– Nie liczy się! (…) Miałeś zaprawić w szczękę! Wrzucić kilka trafnych!
– Co? Takiego robaka będę bił?
(…)
– Panowie! Chodu!” (Migawki miejskie)
Jest to rozmowa młodocianych przestępców, którzy zaprawiają się w swym fachu. Jeden z nich ma udowodnić swym kumplom, że pasuje do grupy. Ma sprowokować przypadkowego przechodnia do awantury i go pobić. Pierwsza próba nie udaje się – chłopak się nie sprawdza, bo puszcza schwytanego przechodnia. Musi powtórzyć próbę. Łapie chuderlawego mężczyznę i bije go. Po udanej akcji jeden z wyrostków daje hasło do ucieczki. Język środowiska charakteryzują: użyty wulgaryzm (baran) oraz zwroty charakterystyczne dla grupy przestępczej (zaprawić w szczękę, wrzucić kilka trafnych czy sygnał do ucieczki: Chodu!).
4. „Młody pocierał sczerniały od mrozu nos i nie odmykając oczu, marzył z nadzieją: cóś mnie nos swędzi, pa plutonowy, cóś pił chyba będę, czy jak, kurka fa…
– Nosa, kochany nie oszukasz (…)
– Ktoś się przedarł na teren, pa plutonowy… kurka fa…
(…)
– Robim wkrocz, pa plutonowy (…) Kradnie, kurka fa, mienie…
(…)
– Wisz co (…) wisz ty co, a niech se weźmie; nam nie ubędzie…”
(Masa upadłościowa)
Jest to rozmowa pomiędzy dwoma strażnikami przemysłowymi. Pilnują oni wysypiska książek przed złodziejami, którzy niepotrzebną nikomu makulaturę podkradają na opał. W rozmowie pojawiają się elementy gwary: cóś, robim, wisz, se; skróty językowe: pa plutonowy zamiast panie plutonowy; neologizmy środowiskowe – robim wkrocz zamiast wchodzimy do akcji; powiedzonka, przekleństwa środowiskowe: kurka fa.