Rola książki w moim życiu – forma dowolna.
„Kto czyta – żyje wielokrotnie, kto zaś z książkami obcować nie chce, na jeden żywot jest skazany”. Nie pamiętam, kto i kiedy wypowiedział te słowa, ale ich głęboki sens jest ponadczasowy. Dziś, w dobie komputerów, stuleciu podboju kosmosu, czasach, w których naszymi umysłami kierują media, rzadko sięgamy po książki. Gdy wracamy ze szkoły, z radością witamy komputer, ten cud techniki, który zawładnął sercami milionów ludzi na całym świecie. Po chwili zapominamy o szarej rzeczywistości i wkraczamy w nasz fascynujący, barwny wirtualny świat, a tymczasem nasza domowa biblioteka pokrywa się kurzem… Ten zatrważający widok dzisiaj nikogo specjalnie nie dziwi. Ale czy naprawdę komputer zastąpi nam kiedyś książkę? Życia w grze komputerowej bledną w porównaniu z magicznym urokiem czytania. Choć niektórzy są bardzo z siebie zadowoleni, kiedy w ciągu sześciu godzin uda im się przebyć dziesięć poziomów gry, niszcząc wszystko, co się rusza.
Moje zdanie na ten temat jest chyba oczywiste – jestem zagorzałym czytelnikiem i zawziętym molem książkowym. W każdej wolnej chwili, a zwłaszcza kiedy na dworze pogoda pod psem, zapalam zwykle lampkę, parzę gorącą herbatę z cytryną, wygodnie usadawiam się w dość głębokim dołku na kanapie i zaczynam łapczywie pożerać skarby zdobyte w bibliotece.
Dzisiaj wyjątkowo nie czytam. Rozmyślam, ile książkom zawdzięczam. Zwiedziłam świat wzdłuż i wszerz, poznałam wielu ciekawych ludzi. Przeżyłam mrożące krew w żyłach przygody, a to wszystko nie ruszając się z domowego zacisza. Przymknęłam oczy i… Zaraz, zaraz, skąd tu się wzięli ci panowie z zabójczymi wąsikami? Ależ tak! To Atos, Portos i Aramis – trzej muszkieterowie, a za nimi we własnej osobie Ania Shirley. Wszędzie bym poznała te dwa marchewkowe warkocze i sympatyczny uśmiech. A obok niej czarnowłosa piękność – Diana Barry. Ania jak zwykle promieniowała energią i tryskała humorem, przy czym trajkotała jak najęta. Zaczęłam prowadzić przemiłą pogawędkę z dziwacznymi gośćmi, gdy nagle wszystko znikło, natomiast pojawił się gęsty las tropikalny. Gdzieś daleko zaskrzeczało jakieś ptaszysko, coś plusnęło w wodzie, a mnie po plecach przeszedł lodowaty dreszcz. Znajdowałam się w samym środku Czarnego Lądu. Wnet zza drzew wyłonił się potężny słoń, a do moich uszu dobiegł słodki, dziewczęcy głosik:
– Saba, Saba, wracaj.
To przecież Staś i Nel! Jednakże znów wehikuł czasu i przestrzeni, znany powszechnie pod nazwą wyobraźnia, przeniósł mnie. Tym razem znalazłam się w przytulnym mieszkanku w Poznaniu na ulicy Roosevelta. Któż to mógłby być inny, jak nie rodzina Borejków? Nieco zamyślona głowa rodziny – Ignacy Borejko – rozprawiał coś po łacinie, Gabrysia i pani Borejkowa krzątały się po kuchni, a Tygrysek próbował namówić mnie na partyjkę gry w makao. Niestety, moja wizyta nie trwała długo. Zanim się zorientowałam, stałam w jakiejś stajni, a do moich nozdrzy docierał niemiły zapach. O kurczę, to stajnia Augiasza, a ten osiłek to Herkules. Zmywam się stąd! Ej! Co tu tak cicho? Gdzie się wszyscy podziali? No tak! Jestem na nieznanej planecie oddalonej miliony lat świetlnych od Ziemi. Oczywiście spotkałam Małego Księcia i jego Różę, odwiedziłam planetę Pijaka, Króla i Bankiera. Mimo że ciekawie spędziłam czas, to jednak mroczna otchłań kosmosu napawa mnie strachem. Z ulgą wróciłam na Ziemię, jednakże moja wyobraźnia spłatała mi figla. Serdecznie nienawidzę historii, a właśnie w tym momencie siedziałam grzecznie w ławce. Lekcję prowadził dość niski okularnik przypominający starego żółwia – profesor Misiak. Jasne! Historyk Alcybiades, który właśnie z wielkim przejęciem prawił o upadku gospodarki i kultury za czasów panowania Sasów na polskim tronie. Bardzo zajmujące! Po paru minutach monotonnego wykładu poczułam, że mój żołądek zaczyna strajkować. Wnet ujrzałam sympatycznego misia w czerwonym kubraczku z baryłką małego co nieco. Obok misia hasał zwinny Tygrysek, Królik kłócił się zawzięcie z Prosiaczkiem i Sową, a temu wszystkiemu ze spokojem przyglądał się Krzyś i Kłapołuchy. Na widok miodu ślinka pociekła mi z ust. Lecz nie dane mi było skosztować tego smakołyku, ponieważ moja wielka przygoda dobiegała końca. Nagle wszystko nabrało zawrotnego tempa. Przez ułamek sekundy ujrzałam Harry’ego Pottera oraz Janeczkę, Pawełka i ich mądrego psa Chabra – bohaterów książek Joanny Chmielewskiej. No i na ostatek mignął mi przed oczami ogon Lassie biegnącej przez zamglone wrzosowiska Szkocji…
I zaraz wszystko znikło. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła północ. Herbata dawno już wystygła, a ja nadal leżałam na swojej kanapie. Jednakże nie uważam tego czasu za stracony. Przeżyłam fantastyczne przygody i spotkałam wielu interesujących ludzi. Uważam również, że tak jak nieograniczona jest ludzka wyobraźnia, tak nieograniczone są możliwości ciekawych przeżyć dzięki książkom.
Inne pomysły na wypracowanie o roli książki
List do pisarza z podziękowaniem za książki, które pisze.
Np. układamy list do Małgorzaty Musierowicz z podziękowaniami za Jeżycjadę. Przedstawiamy się. Piszemy, za co lubimy te książki (np. za humor, optymizm, aktualność, sympatycznych bohaterów). Przytaczamy sytuacje życiowe, w których te powieści nam pomogły. Np. czytaliśmy je w trudnej chwili, gdy byliśmy chorzy lub samotni.
Uwaga!
Możesz zaszaleć! Na papierze wszystko jest możliwe. Możesz napisać do nieżyjącego już pisarza, np. Lucy Maud Montgomery albo kogoś, kto nie mówi w Twoim języku (np. do J. K. Rowling – autorki Harry’ego Pottera).
Opowiadanie o dwóch osobach, które spotykają się na czacie w pokoju poświęconym jakiejś książce.
Zaczynają rozmawiać, i… może się zaprzyjaŹniają. A może to początek uczucia? Forma: opowiadanie z dialogiem. Powinno to być jednak raczej opowiadanie w pierwszej osobie, ponieważ temat brzmi: rola książki w moim życiu.
Jeśli coś takiego nam się nie zdarzyło, a nie chcemy zmyślać (choć możemy), opowiadanie może być napisane w czasie… przyszłym. Albo w trybie przypuszczającym: (gdybym spotkał… powiedziałbym itd.)
Recenzja z książki, która zrobiła na mnie szczególne wrażenie.
W recenzję wplatamy nasze osobiste odczucia. Piszemy np., że utożsamiamy się z jakimś bohaterem, przytaczamy sytuację, w jakich książka nam pomogła. Odnosimy się do innych książek, które spełniły w naszym życiu podobną rolę.
Forma: recenzja (z osobistymi akcentami).
List do bohatera literackiego.
Piszemy do naszego ulubionego bohatera. Piszemy np., ile się od niego nauczyliśmy, ale też np., co nas oburza w jego postępowaniu. Możemy napisać, jak jego postępowanie wpływa na nasze życiowe decyzje.
Przytaczamy rozmowę ucznia z nauczycielem.
Uczeń przekonuje nauczyciela, że warto czytać science fiction.
To Ty możesz być tym uczniem. Forma: dialog lub opowiadanie z dialogiem.
Przemówienie w obronie science fiction.
Mowa wygłoszona przeze mnie w obronie książki w dziwnym pañstwie, w którym zanikł nawyk czytania i właśnie został znaleziony ostatni egzemplarz książki. Masz go bronić, by nie został zniszczony.