Po raz drugi rybak sieć zarzucił w morze…

Wyłowił wodorosty, kamienie i szczątki starego buta. Któż nie zna starej bajki Puszkina O rybaku i złotej rybce. Ale bajka Chavannesa jest inna, smutniejsza, choć też przekazuje pewną prawdę o życiu. U Puszkina bowiem biedny rybak otrzymuje swoją szansę – zarzuci sieć trzeci raz i wyłowi złotą rybkę spełniającą wszelkie marzenia. Będzie miał swoje pięć minut i gdyby nie stara baba – rosyjskie wydanie Lady Makbet – pewnie żyłby długo i szczęśliwie, jak to w bajkach, nie w życiu bywa. Rybak z obrazu Pouvisa de Chavannes,a nie wyłowi złotej rybki – nigdy dotąd to mu się nie zdarzyło. A potrzebuje jej bardzo – popatrzcie na jego głodne dziecko i żonę. Nie złota, lecz zwykła, tłusta, nadająca się do zjedzenia ryba wystarczyłaby im, by na chwilę oszukać głód. Takiej też nie ma – wodorosty, kamienie, może szczątki starego buta… Ubóstwo i cierpienie. Czy rzecz będzie o ubóstwie i cierpieniu? W pewnym sensie tak, ale nie chodzi o socjalną sytuację biedaków z czasów Chavannes’a, przynajmniej nie tylko o to. Mamy do czynienia z symbolistą, a artyści tego rodzaju chcą, by elementy ich dzieł miały wiele znaczeń i odniesień. Zamysł malarza nietrudno odgadnąć: rybak symbolizuje nędzę ludzkiego istnienia, nędzę nie tylko materialną, ale i duchową. Popatrzmy przez chwilę na księżycowe tło obrazu. Zupełnie jakby ktoś zawiesił jednolitą makietę zasłaniającą realny świat. Ta przestrzeń jest nierozpoznawalna – ani epoki, ani konkretu geograficznego jej nie przypiszemy.

Wiemy, co to znaczy: interpretacje literatury przyzwyczaiły nas do tego, że jeśli nie ma określonego miejsca i czasu, to może to być każde miejsce i każdy czas… Uniwersalny, ogólnoludzki. Czas Chavannes,a albo nasz, albo na przykład czas dawny, choćby Chrystusowy… Skojarzenie jest celowe i rybak z obrazu nie bez powodu przypomina Chrystusa. Chrześcijanom nieobce są zresztą tego typu religijne skojarzenia: Chrystus – rybak, apostołowanie – „łowienie” ludzi; sama ryba, o czym wiemy choćby z Quo vadis, była znakiem pierwszych chrześcijan. Ale i w tym kontekście obraz zyskuje pesymistyczny wymiar – wszak nasz rybak ma pustą sieć… cierpi, tak jak Chrystus cierpiał. Ale jest to cierpienie ludzkie, nie boskie, takie, o którym pisze Herbert:

należy zgodzić się
pochylić łagodnie głowę
nie załamywać rąk
posługiwać się cierpieniem
w miarę łagodnie
jak protezą
bez fałszywego wstydu
ale także bez niepotrzebnej pychy

nie wywijać kikutem
nad głową innych
nie stukać białą laską
w okna sytych (…)
Pan Cogito rozmyśla o cierpieniu

A zatem pogodzić się? Nie ma buntu w strofach Herberta, nie ma buntu w rybaku Chavannes,a. Ale w słowach Herberta może gęstnieć ironia, pokora nie jest tu pogodzeniem. Cierpienie izoluje człowieka od reszty świata, stwarza nowa osobę, ma moc twórczą. Jest składnikiem ludzkiego losu. Zaś symbolem cierpiącego człowieka jest rybak Chavannes,a. Oto, jak go przedstawił Stefan Żeromski w książce znanej uczniom wszystkich polskich szkół (wspomnienie Judyma):

Chudy człowiek, a właściwie nie człowiek, lecz antropoid z przedmieścia wielkiej stolicy, obrosły kłakami, w koszuli, która się na nim ze starości rozlazła, w portkach wiszących na spiczastych kościach bioder, stał znowu przed nim ze swą podrywką zanurzoną w wodę. Oczy jego spoczywają niby to na pałąkach trzymających siatkę, a jednak widzą każdego człowieka, który przechodzi. Nie szukają współczucia, którego nie ma. Ani się nie żalą, ani płaczą. „Oto jest pożytek wasz ze wszystkich sił moich z ducha mojego…” – mówią doły jego oczu zapadłych. Stoi tam ten wyobraziciel kultury świata, przerażający produkt ludzkości.
Ludzie bezdomni

Żeromski jest symbolistą jak Chavannes. Dla niego także rybak to reprezentant ludzkiego losu, choć także impuls, który każe Judymowi poświęcić się walce z ubóstwem i cierpieniem. Żeromski zresztą przywołuje Rybaka w doborowym, ale nader kontrastowym towarzystwie. Inne wspomniane dzieło sztuki to posąg Wenus z Milo. Rybakowi towarzyszą łzy, Wenus – zachwyty. Rybakowi – brzydota i rozpacz, bogini – uroda i miłość. Jest to jednak różnica miedzy światem boskim a ludzkim. Egzystencjaliści zakrzykną: Rybak jest traktatem o nędzy ludzkiego istnienia, o niewiedzy ludzkiej w sprawach najwyższej wagi, życia, śmierci, miejsca na ziemi. Woda oznacza przemijanie, rodzina rybaka przywołuje na myśl cierpienie Hioba… Realiści zechcą ujrzeć w obrazie niesprawiedliwość społeczną – dla nich rybak będzie uosobieniem wszystkich godnych współczucia biedaków. I dzieło Chavannesa ma taką siłę, skoro wspomina Judym Żeromskiego taką reakcję widzów:

Skupiały się tam tłumy wielkich dam, strojnych i pachnących dziewic, mężczyzn w „miękkie szaty odzianych”. I tłum ten wzdychał. Łzy ciche płynęły z oczu tych, którzy tam przyszli obarczeni łupami. Posłuszni rozkazowi nieśmiertelnej sztuki przez chwilę czuli, jak żyją i co stwarzają na ziemi.

Czy widział Rybaka Oskar Wilde? Nie wiadomo, ale jeśli tak, to nie było go wśród wzdychających tłumów, nie napisałby bowiem wówczas: „dla cierpienia nie mogę mieć współczucia. Zbyt jest brzydkie, zbyt straszne i przygnębiające”. A może właśnie odbiorca Rybaka może powziąć taką myśl? Nie zgodzą się z takim spojrzeniem nigdy mistycy, widzący w rybaku Chrystusa cierpiącego za całą ludzkość, ci podpiszą się raczej pod interesującym fragmentem wiersza Josifa Brodskiego:

…Dziś mam czterdzieści lat
Co mogę powiedzieć o życiu? Że rzecz to w sumie dość długa. Tylko nieszczęście budzi we mnie zrozumienie.
Ale dopóki ust mi nie zatka
gliniana gruda,
będzie się z nich rozlegać tylko
dziękczynienie.

Czy mógłby tak powiedzieć rybak Chavannes,a? Co powiecie po przestudiowaniu starego, bo ponadstuletniego płótna? Czy dziś jeszcze trwa jego dialog z rzeczywistością, czy też może przeminęło z całym tysiącleciem ludzkiej historii?