WÓZ Z SIANEM (około 1500­-1502), olej na desce, Prado, Madryt

Tryptyk – ołtarz składający się z trzech części: środkowej nieruchomej i dwóch zamykanych skrzydeł.

 

Skąd przychodzimy?

Wóz z sianem jest pierwszym z trzech wielkich tryptyków Boscha, które tematycznie stanowią całość, odpowiadając na pytania: skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy?

Wóz z sianem mówi o pojawieniu się grzechu wśród ludzkości. Początek tej historii rozgrywa się na lewym skrzydle ołtarza, gdzie ukazany jest raj w czterech odsłonach:

  • strącenie upadłych aniołów,
  • stworzenie Ewy,
  • grzech pierworodny,
  • wygnanie pierwszych rodziców z raju.

Tu zyskujemy odpowiedź na pytanie: skąd przychodzimy? – i tu zarazem znajdujemy przestrogę przed nadużyciem Boskiego miłosierdzia. Ukarane przez Boga anioły, które spadając, zamieniają się w uskrzydlone ropuchy i odrażające owady, oraz nieposłuszni Adam i Ewa zapowiadają wynaturzenie i grzeszną naturê człowieka.

Kim jesteśmy?

Na środkowej tablicy Wozu z sianem triumfuje głupota. Cała scena jest ilustracją flamandzkiego przysłowia:

„Świat jest jak wóz siana. Każdy chwyta z niego tyle, ile zdoła”.

Podczas wielkiej zwózki samolubni żniwiarze – mieszczanie, żebracy, mnisi i zakonnice – chciwie zagarniają garście siana. Nawet najwyżsi ziemscy dostojnicy – król, cesarz i papież, przedstawieni na czele orszaku grzeszników – ulegli ziemskim pokusom. Na szczycie żniwnego wozu bezwstydne pary zabawiają się pieszczotami i słuchaniem lubieżnej muzyki. Towarzyszy im demoniczna zjawa z nosem w kształcie trąby i pawim ogonem – symbolem próżności.

Jak brzmi odpowiedź na pytanie: kim jesteśmy?
Gromadą głupców mordujących się nawzajem, by wyszarpać jak najwięcej dla siebie.
Prorok w czarnym płaszczu, zwrócony do widza plecami, przestrzega wszystkich przed zgubą, ale nikt go nie słucha. Nikt też poza aniołem na szczycie stogu nie zauważa Chrystusa w chmurach – pokazującego rany na dowód swojej ofiary. Ludzkość opętana szaleństwem nie widzi, że czarcie stwory z rybimi brzuchami i szczurzymi głowami ciągną wóz w kierunku ponurej otchłani piekieł zobrazowanej na prawym skrzydle tryptyku. Tu znajdziemy odpowiedź na pytanie:

Dokąd zmierzamy?

W piekle ogarniętym pożarem ogień rozświetla krwawą łuną sylwetę czarciej budowli, wznoszonej przez diabły w murarskich fartuchach. Wykazują przy tym gorączkową aktywność, uwijając się na budowie, która stanie się więzieniem dla potępieńców. Potem z równą gorliwością wymierzać będą grzesznikom kary za popełnione występki. A lista tortur nie ma końca. Już demony, pół ludzie, pół zwierzęta dopadły kilku nieszczęśników i prowadzą ich do wieży-
-więzienia. Skrzydlaty diabeł pochyla się nad leżącą kobietą z ropuchą na łonie – symbolem pychy i rozpusty. Inny, stojący na ruinach dawnej wieży, trzyma drąg z dyndającym wisielcem.

Fabrykant diabłów

Tak go nazywano. Istotnie, diabły często pojawiały się w dziełach Boscha, ale jeśli spojrzymy na to przez pryzmat ówczesnej epoki, łatwiej zrozumiemy, że nie były one jedynie wytworem jego bujnej wyobraźni, ale odzwierciedlały wierzenia miejscowej społeczności.
Jako człowiek wykształcony Bosch znał żywoty świętych, legendy, księgi teologiczne i pisma mistyczne, orientował się także w astrologii, alchemii, filozofii. Często tam właśnie znajdował szczegółowe opisy wyrafinowanych tortur, jakim poddani będą grzesznicy w piekle, a potem odmalowywał je na swoich obrazach.

Kiedy zamkną się drzwi…

Wędrowiec
Skrzydła zewnętrzne ołtarza po jego zamknięciu tworzą jeden obraz pt. Wędrowiec. Strapiony obieżyświat kroczy drogą, która symbolizuje ludzkie życie. Jej kres wyznacza wąski mostek nad wodą. Ta rzeka to przemijanie. Nasz wędrowiec odbywa więc podróż szczególną – z doczesności w zaświaty. Sceny rozgrywające się za jego plecami obrazują zmienne koleje losu. Po lewej stronie trzej zbójcy ograbiają człowieka, po prawej – pasterze przy dudach trwonią czas na zabawie, nic sobie nie robiąc z okrutnego gwałtu, który dzieje się tak blisko. Tylko wędrowiec wie, że zarówno owo życie okrutne, jak i to egoistyczne będzie jednakowo osądzone. Świadczy o tym znak szubienicy nad jego głową. W postaci wędrowca niektórzy widzą samego Boscha, odchodzącego z tego świata pełnego występków i zła, a jednak oglądającego się za siebie, jakby z żalem.

 

Hieronim Bosch
– jeden z najbardziej tajemniczych artystów w dziejach sztuki. Swoje obrazy podpisywał nazwą rodzimej miejscowości s’Hertogensbosch, znanej jako Den Bosch (leżącej na terenie dzisiejszej Holandii). Artysta z dziada-pradziada. Człowiek majętny i uczony, a przy tym utalentowany i doceniany.

Technika Boscha
Nie różniła się od innych malarzy XV wieku. Na deskę drewnianą kładł biały grunt, na którym czarnym konturem rysował kompozycję, następnie pociągał ją cielistą przezroczystą farbą, a potem cienkimi warstwami nakładał kolor. Podobnie jak inni artyści Północy stosował farby olejne, które pozwalały na swobodę w kształtowaniu form. Jako kolorysta Bosch należy do czołówki mistrzów flamandzkich, choć jego paleta ograniczona jest do dwu, trzech barw podstawowych. Kolor jest zawsze soczysty, nasycony, z każdej farby wydobyte jest maksimum jej efektu. Doskonałość warsztatu zdumiewa, gdy przyjrzymy się dalekim planom. Drobnymi plamkami koloru, samym koniuszkiem pędzla oddaje niezrównaną precyzję każdego przedmiotu.
Jest też chyba pierwszym artystą Północy, który nie sprowadza faktury obrazu do gładkiej emaliowanej powierzchni, jak np. van Eyck. Powierzchnię podłoża obrazu pociągał zanurzoną w bieli szczotką, tworząc wrażenie chropowatości farby, co pomagało w wydobyciu ekspresji i świetlistości poszczególnych fragmentów.

Co słychać w sztuce?
W południowej Europie wzbierała już fala renesansu. A na Północy wciąż jeszcze panowało średniowiecze.
Spokojne, niderlandzkie miasteczko s’Hertogensbosch. Schyłek epoki wciąż pełnej przesądów i sekt utrzymujących świat w lęku przed Sądem Ostatecznym, który – jak przepowiadali nawiedzeni kaznodzieje – miał nastąpić w roku 1500. W życiu zwykłych ludzi ogromną rolę odgrywały różnego rodzaju obrzędy. Na porządku dziennym były tu religijne misteria, procesje z udziałem korowodów w dziwacznych kostiumach i maskach, piekielne pląsy, tańce widm, kościotrupów.

 

Dzieło Boscha w poezji

Jacek Kaczmarski
Utwór Jacka Kaczmarskiego Wóz siana z roku 1977 to świetny komentarz do obrazu Boscha. Trzy fragmenty – trzy kolejne części tryptyku. W tym utworze Kaczmarski pominął Wędrowca – dzieło na zewnętrznych skrzydłach tryptyku. Do tego obrazu powróci on za kilkanaście lat – w utworze Syn marnotrawny. Boschowego wędrowca wielu artystów kojarzy bowiem z biblijną przypowieścią.

Porównujemy dwa teksty kultury: utwór poetycki z obrazem

Wóz siana, siana wóz, wóz siana
Obfitość wszelka wygina mu osie
Więc skrzypi po drodze się tocząc
Na wozie para spod znaku dzbana
W uścisku miłosnym jak w złotym stosie
Świat odebrała oczom

Wóz siana (fragment) – komentarz centralnej części tryptyku

Wóz z utworu Kaczmarskiego toczy się (z trudem, ale toczy się) po drodze. Spójrzcie na centralną część obrazu Boscha. Ten wóz nie ma szans przejechać. Stoi w miejscu i przeżywa prawdziwe oblężenie. Co tu się dzieje? Nie wszyscy wyrywają źdźbła. Na wozie jedna para romansuje przy dźwiękach liry, a druga obściskuje się namiętnie. Obok anioł (cóż może zrobić?) i diabeł (ten może zacierać ręce). Na samym dole – niemal piknik. Jakieś interesy się kręcą. Handel, wróżenie, ruch – przybywają nowi ludzie.

Padają anioły Czernieją w locie
Skrzydła im schną rosną ogony
Rozłażą się zaraz po ziemi
Pokraki z okrutnym uśmiechem
Niebo wysokie nad nimi
A w nich otchłanie piekieł
Wóz siana (fragment) – komentarz części Niebo

Bohaterami utworu Kaczmarskiego są anioły. Przypomnijcie sobie z lekcji religii. Część aniołów zbuntowała się przeciw Bogu – to właśnie te anioły spadają, tracą skrzydła, czernieją. Jeden pokraczny – już bez skrzydeł, a z ogonem – owija niebiańskie drzewo (spójrzcie na lewą stronę tryptyku Boscha). To szatan, który namówi Adama i Ewę do grzechu. Skutek znacie, nawet bez podglądania – gniew Boga i wygnanie ludzi z raju.

 

Milcz bezmyślna istoto
Tu już nie masz władzy nad niczym
Przeszliśmy piekła granice
Twoim losem ogień i błoto pajęczynowe szubienice
Jelita ryb
Studzienny szyb
I w oku siana źdźbło złote

Wóz siana (fragment) – komentarz części Piekło

Przenosimy się do piekła. Lepiej nie patrzcie zbyt długo, co się tutaj dzieje. Sprawdzamy z wierszem: ogień – jest (szczególnie góra obrazu), błoto – jest (zobaczcie na sam dół malowidła), szubienica – też, rybie jelita pomieszczą człowieka (brrr!), studzienny szyb wypełnia znaczną część obrazu. Na obrazie Boscha widać jeszcze ludzi – m.in. grzeszników, którzy ulegli żądzy bogactwa (złoty cielec i złoty puchar).

 

Mogę włóczyć się i żyć z czego popadnie,
Mogę okraść kantor, kościół czy przekupkę,
Żyć z nierządu albo doić chętną wdówkę,
Paradować syty i ubrany ładnie –
A chyłkiem, jak złodziej o zmroku wymykam się z miasta…

Syn marnotrawny

Ten fragment to już zupełnie inna historia. Wyznanie liryczne wędrowca, który ma na sumieniu wiele przewinień. Włóczy się po świecie bez celu, kradnie, poddaje się nierządowi, oszukuje kobiety. Ten człowiek błądzi. Jeszcze o tym nie wie, ale jak wiemy z przypowieści – kiedyś wróci na właściwą drogę. W domu czeka na niego ojciec, który przyjmie marnotrawnego syna z otwartymi ramionami.