Prywatny Helikon
Michaelowi Longleyowi
W dzieciństwie nikt mnie nie mógł odpędzić od szybów
Starych studni – cembrowin, kołowrotów, wiader.
Ciemny plusk kropli, niebo w potrzasku, woń grzyba,
Wodorostów, mchów – studnie były moim światem.
Ta w cegielni (drewniane wieko, wskroś spróchniałe):
Rozkosz łoskotu, bryzgu, karambolu tafli
Z wiadrem, kiedy runęło na sznurze w otchłanie!
Była tak głęboka, że nikt nie potrafił
Ujrzeć w niej siebie. Albo ta płytka, u brzegu
Wyschłej rzeczki – akwarium, którego nie czyścił
Nikt. Nad dnem majaczyło coś niewyraźnego:
Biała twarz w wieńcu z śliskich korzeni i liści.
Inne znów miały w sobie echa, które głosy
Odsyłały z dodatkiem czystych, nowych muzyk;
A jednej bałem się, bo smyrgnął z jej paproci
I przez swoje odbicie przemknął tułów szczurzy.
Dziś – wścibiać nos w korzenie, grzebać w grząskim mule,
Okiem Narcyza tonąć w studniach, strugach, rzekach,
Jest poniżej dorosłej godności. Rymuję,
By widzieć siebie, ciemność przymusić do echa.
Oto wiersz Noblisty, Seamusa Heaney’a zatytułowany Prywatny Helikon. twór bardzo piękny, chociaż wcale niełatwy. Kluczem do interpretacji jest tytuł wiersza odsyłający do źródeł kultury antycznej.
Czym zatem był Helikon?
Przede wszystkim miejscem kultu. Jeśli tak, należałoby się zastanowić, dlaczego ośrodki kultu odgrywają tak istotną rolę w życiu człowieka. Po co właściwie starożytni Grecy budowali świątynie i składali bałwochwalcze hołdy bogom sztuki? Odpowiedź nie jest wcale trudna – miejsce kultu zaświadcza o nas samych, o naszej tożsamości, określa, kim jesteśmy naprawdę, jaki jest świat naszych wartości. Starożytni Grecy co cztery lata urządzali w Helikonie wielkie agony muzyczno-poetyckie, czcili sztukę i jej patronów, bo właśnie poprzez sztukę odnajdywali siebie samych. Była dla nich źródłem samookreślenia, nie bez powodu twierdzi się, że greckie wazy są synonimem greckiej duszy. Cała zresztą sztuka antyczna pełna dyscypliny, proporcji i ładu oddaje charakter człowieka starożytności – dostojnego i posągowego jak ona sama. Każdy zatem poszukuje w życiu swego Helikonu, próbując tym samym odnaleźć swoją tożsamość. O tym właśnie traktuje wiersz Seamusa Heaney’a.
- Powagę tematu podkreśla rygorystyczna, klasycyzująca forma tekstu. Oto pięć czterowersowych strof napisanych trzynastozgłoskowcem. Nie trzeba specjalnie przypominać, że tego formatu używano tylko przy specjalnych okazjach, kiedy poruszano najbardziej istotne kwestie lub opisywano podniosłe wydarzenia. Wybór trzynastozgłoskowca jest więc znaczący, zaznacza ważkość podjętego problemu.
- Pomysł kompozycyjny tekstu opiera się na zestawieniu ze sobą dwóch planów czasowych – przeszłości i teraźniejszości. Pierwsza część wiersza obejmuje cztery strofy i ma charakter retrospektywny, druga składa się z jednej, zarazem ostatniej zwrotki zawierającej refleksję. Wraz ze zmianą perspektywy czasowej, zmienia się także ukształtowanie sytuacji lirycznej i konstrukcja podmiotu mówiącego.
Pierwsza część wiersza
Stanowi retrospekcję sięgającą mitologii dzieciństwa. Wspomnienie przybiera kształt fabularyzowanej sytuacji lirycznej opowiadanej jakby z perspektywy teraźniejszości przez podmiot o wyraźnych cechach narratora. Epickość narasta zresztą w każdej kolejnej strofie również dzięki wprowadzeniu w obręb tekstu toku przerzutniowego. Zaciera on kontury poszczególnych wersów, daje efekt płynnej narracji. Obok elementów liryki sytuacyjnej, które dominują w tej części utworu, można odnaleźć również składniki sytuacji wyznania (np. „studnie były moim światem”, „A jednej bałem się…”). Dzięki nim relacja podmiotu mówiącego nie jest suchą rejestracją faktów, ale opowieścią o ludzkim doświadczeniu, o przeżyciach i uczuciach, jakie towarzyszyły podmiotowi w czasach dzieciństwa.
Jej główny motyw stanowi opis zabawy przy starych studniach. Chyba każdy z nas w dzieciństwie zaglądał w głąb studni i wykrzykiwał przeróżne słowa po to, by usłyszeć jak odbijają się echem. Dla podmiotu mówiącego ta niewinna zabawa uzyskuje z perspektywy minionego czasu zupełnie inny, dużo poważniejszy wymiar. Jest próbą poszukiwania prawdy o sobie samym, wszak w lustrze wody pragnął podmiot mówiący „ujrzeć siebie”.
Gest przeglądania się w tafli wody i wsłuchiwania się w dobiegające z głębi studni dźwięki nie jest jedynie głosem Narcyza zakochanego we własnym wizerunku, ma głębszy podtekst symboliczny. Oznacza dążenie do samookreślenia się poprzez uczestnictwo w świecie starych studni, który stał się dla podmiotu jego prywatnym Helikonem, miejscem szczególnego kultu.
Sensualizm świata uwydatniony poprzez wyeksponowanie efektów dźwiękowych („plusk kropli”, „rozkosz łoskotu, bryzgu, karambolu tafli / Z wiadrem, kiedy runęło na sznurze…”) zaświadcza o prawdziwej fascynacji rzeczywistością starych studni. Potwierdza ją również wielość elementów wypełniających świat przedstawiony przywołanych za pomocą poetyki wyliczania: cembrowiny, kołowroty, wiadra, ciemny plusk kropli, niebo w potrzasku itd. Tylko człowiek prawdziwie zafascynowany daną rzeczywistością jest tak wyczulony na detal, potrafi chłonąć świat wszystkimi zmysłami, dostrzec jego każdy składnik. Obrazy, które rodzą się w toku wspomnień, są niezwykle sugestywne: to wiadro spadające w głąb studni, wyschłe dno rzeczki pełne korzeni i liści, szczur przemykający wśród paproci, plusk kropli, woń grzyba… Czym zatem wytłumaczyć tę może trochę dziwną wnikliwość w poznawaniu świata starych studni? – Przede wszystkim dążeniem do poznania samego siebie, nadzieją na uzyskanie własnej tożsamości.
Druga część wiersza
obejmująca końcową strofę, mimo zmiany perspektywy czasowej, kontynuuje ciąg wcześniej podjętych rozważań, ale w innej formie. Podmiot mówiący z narratora epickiego przekształca się w „ja” liryczne. Wprowadza sytuację wyznania, wypowiada się poprzez refleksję. Jej tematem staje się na początku ocena przywołanych faktów z dzieciństwa w kontekście dręczącego problemu tożsamości. Od czasów Freuda nikt nie kwestionował roli, jaką odgrywa dzieciństwo w ukształtowaniu naszej osobowości. Tą świadomością zdaje się być obdarzony również podmiot mówiący, zapewne dlatego szukając prawdy o sobie, cofa się aż tak daleko. Ale ocena dzieciństwa dokonana z perspektywy teraźniejszości, nie potwierdza fascynacji światem starych studni. Dowodem jest choćby wprowadzenie czasowników nacechowanych pejoratywnie („wścibiać nos”, „grzebać w grząskim mule”), które wyznaczają dystans podmiotu wobec zachowań dzieciństwa, świadczą o odcięciu się od wcześniejszych doświadczeń a przynajmniej nieprzecenianiu ich roli w dorosłym życiu. „Dziś – […] Rymuję, / By widzieć siebie…” – stwierdza podmiot liryczny. Szansę na uzyskanie tożsamości widzi w sztuce, bo tylko ona może „ciemność przymusić do echa” – nazwać niepokoje, wydobyć na powierzchnię kłębiące się wewnątrz mroczne treści, określić to, co nieokreślone. Zresztą metafora to bardzo wieloznaczna.
Zapamiętaj!
- Wiersz Heaney’a jest tekstem o konieczności samookreślenia się, o potrzebie znalezienia najważniejszej prawdy o sobie samym. Poprzez tytuł odsyłający do źródeł kultury antycznej, stanowi również refleksję o tym, że korzenie naszej kultury znajdują się na Peloponezie, że właśnie tam winniśmy poszukiwać naszej tożsamości.
- Narcyz – młodzieniec o wyjątkowej urodzie, myśliwy, ulubieniec nimf, odrzucający uczucia wszystkich dziewcząt. Za swoją pychę został ukarany przez boginię Nemezis, która sprawiła, że Narcyz zakochał się we własnym źródlanym wizerunku. Odtąd wpatrywała się nieustannie w taflę wody i umarł z tęsknoty.
- Helikon był siedzibą Apollina i muz, które tańczyły i kąpały się w źródle Hippokrene. Wytrysnęło z ziemi pod uderzeniem kopyta Pegaza i stało się inspiracją dla artystów. W Dolinie Muz znajdował się także słynny okręg kultowy z sanktuarium i świątynią bogiń, teatrem i posągami muz i poetów.
- Zygmunt Freud – (1856-1939), austriacki neurolog i psychiatra, twórca psychoanalizy, który głównych przyczyn wszelkich zaburzeń psychicznych poszukiwała m.in. w przeżyciach wyniesionych z dzieciństwa tkwiących w podświadomości człowieka.
- agony – zawody rozgrywane w starożytnej Grecji w różnych dziedzinach (sport, poezja, muzyka, teatr) w ramach świąt religijnych.