Bolesław Leśmian
Dziewczyna
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie…
Mówili o niej: „Łka, więc jest!” – I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat – i świat zadumał się w tej chwili…
Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?
„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!
Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną…
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!
Lecz cienie zmarłych – Boże mój! – nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas – i tylko młot inaczej dzwoni…
I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?
„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.
Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera…
I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!…
I znikła treść – i zginął ślad – i powieść o nich już skończona!
Lecz dzielne młoty – Boże mój – mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!
Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?
„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.
I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem – nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko – głos, i nic nie było oprócz głosu!
Nic – tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.
I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
Czy ogarnął Cię smutek i poczucie zawodu? Przecież to ballada! Motyw dwunastu braci (zaczarowanych), pokonywania przeszkód dla dziewczyny – zostały wzięte z ludowo-baśniowego źródła. Baśń zwykle kończy się szczęśliwie… lecz ballada nie zawsze. Ballada opowiada jakąś historię – i jest tu fabuła, całą akcję można opowiedzieć dziecku. O dwunastu braciach, którzy usłyszeli zza muru cudowny głos wołający o pomoc. O tym jak tłukli mur, lecz zginęli, jak zastąpiły ich własne cienie, lecz zginęły, jak zastąpiły cienie młoty – mur padł… i za murem nie było nic ani nikogo. Próżnia. I tego już dziecko nie zrozumie. Pojmie wszystko: to że bracia zamieniają się w cienie, cienie w młoty, że słychać głos i trzeba obalić mur. Ale nie próżnię! Powinna tam być księżniczka, syrena albo chociaż wiedźma! Próżnię dziecko może pojąć dopiero, gdy dorośnie i podejmie trud działania. Rychło zrozumie, że próżnię odnajduje się wciąż, a księżniczki i czarownice trafiają się za murem nader rzadko…
Sceneria zdarzeń
Co widzimy? Dwunastu braci, mur, głos zza muru. Mur oddziela dwie przestrzenie. Czemu bracia nie zostawią go w spokoju? Po pierwsze, dlatego, że „wierzą w sny”, są „od marzeń strony” i pragną swoje marzenie zrealizować. Uwiódł ich głos obiecujący piękno… A zatem mur oddziela sferę marzeń od rzeczywistości, dzieło braci możemy nazwać podążaniem za ulotną ułudą, za spełnieniem snów. Czy tylko? Oczywiście – nie, bo przecież pro–wadzi braci jeszcze coś. Jest to ciekawość lub, jak wolicie, chęć poznania, wieczne podążanie za zbadaniem dziedzin i spraw tajemnych, nie rozszyfrowanych. Może więc mur to granica między życiem a śmiercią, może trud to wieczne dociekanie tajemnicy istnienia? Jest jeszcze coś, co prowadzi braci: odwaga, po–trzeba sprawdzenia siebie, idea pomocy dziewczynie. Nie ma mowy – musieli się lękać. Może więc mur – to wewnętrzny lęk człowieka, dręczące go zmory, które oddzielają go od czystego bohaterstwa, i które trzeba przełamać – choćby dla drugiego człowieka? Sądzę, że wszystkie odpowiedzi są prawdziwe. Wiadomo bowiem, że obraz braci walących w mur to wielki symbol. By dojść do istoty znaczeń, sprawdźmy co zmienne jest, a co stałe w świecie wykreowanym przez Leśmiana.
Bracia są zmienni: bracia – cienie – młoty – etapy ich działania to jakby trzy części utworu, ale w sumie nie wiadomo kto jest kim i burzyciele muru jakby „przechodzili” jedni w drugich. Nawet ślepa noc nie wiedziała „kto jest człowiekiem, a kto młotem”. Głos niby jest, ale go nie ma. Dziewczyna – to typowy dla poezji leśmianowskiej motyw „nie istniejącej” dziewczyny. Ale ostrożnie z twierdzeniem, że jej nie ma. W pewnym sensie jest – stworzona siłą wyobraźni. Mur także nie jest wartością stałą, bo wreszcie padł. Czy nie ma więc nic stałego? O, jest! Przede wszystkim wieczne działanie, wieczny trud dążenia do celu, walenia w mur – tylko wykonawcy się zmieniali. Wieczny jest upływ czasu: i tylko inny płynie czas i tylko młot inaczej dzwoni, czas płynie, a trud działania trwa. I niezmienny jest świat – scena tego odwiecznego trudu, świat zadumał się, gdy bracia ruszali do pracy, a gdy mur padł, i nie było nic…
„Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?” Jakiś stąd wniosek? Oto w świecie, który jest jaki jest, ale jest i trwa, czas w nim wciąż płynie, pokolenia się zmieniają, lecz niezmienny jest trud człowieka, ciągła pogoń za marzeniem, ciągłe pragnienie poznania, ciągła walka ze światem i z sobą…
Ten wiersz to metafora ludzkiego życia przepełnionego ciągłym trudem, działaniem, marzeniem, pragnieniem, które nigdy nie prowadzą do celu, zawsze tylko do próżni. To wiersz o nas – bo teraz my podejmujemy trud walenia w mur…
Tylko po co? Co za budujący, motywujący do wszelkich działań wiersz! Niszczący sens marzeń, pracy, walki! Po prostu dołujący! To nie tak. To pozór. W sumie, ten wiersz pomaga poradzić sobie z każdą klęską życiową. Bo oto:
Finał – interpretacja pesymistyczna
To ten pozór. Jeśli za murem jest próżnia, głos był oszustwem, los zadrwił z człowieka – to nic nie ma sensu. „Kłamliwe jawnie sny”, „zmarniałe w nicość cuda”, nie ma spełnienia pragnień, nie ma istnienia po śmierci, nie ma zwycięstwa nad sobą… życie ludzkie byłoby absurdem.
Finał – interpretacja optymistyczna
Dlaczego więc: „próżnia nie drwi z ciebie?” Dlaczego „młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów? W końcu mur jednak runął! Człowiek stawił czoła tajemnicy. Zbuntował się przeciw przeszkodzie, niewiedzy i ludzkiej krzywdzie. W dodatku był to bunt solidarny – braci było dwunastu, poparły ich cienie, wsparły młoty. Czyn braci był heroiczny, podjęli trud istnienia twórczego. I oto sens utworu:
Samo w sobie działanie, trud pracy, aktywność – nie cel nadaje sens ludzkiemu istnieniu. Człowiek nie jest biernym świadkiem – bo ma moc działania! Aktywna postawa wobec świata, bez względu na wynik, to być może istota człowieczeństwa.
A przy tym – sami bracia muru nie obalili. Ktoś przejął ich dzieło. I wciąż tak się dzieje – są bowiem przedsięwzięcia, które po–chłonąć muszą pracę kilku generacji nim cokolwiek zacznie się dziać… Czy to brzmi pesymistycznie?
Trochę o poetyce utworu
Mówimy cały czas o filozofii utworu, zapominając jakby, że jest to wiersz – zbudowany bardzo misternie, pełen zabiegów poetyckich. Popatrzcie młodzi poeci, jak bardzo istotne jest tu każde słowo, jak wnosi sens do wymowy całości. Nastrój ballady – prócz fabuły, baśniowo–ludowego pochodzenia – tworzy także atmosfera nocy, grozy, niebezpieczeństwa, niesamowitości sytuacji. To: żal i mrok, zgroza nagłych cisz, ślepa noc, to cała sceneria zdarzeń. Balladowe są także refreny i wprowadzenie głosu bohatera:
O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze
Tak, waląc w mur; dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
Te słowa – hasło – refren kończy każdy z trzech etapów obalania muru. Jest to przy tym wiersz o regularnej rytmice i zgodności sylab w wersach – sprawia to niezwykłą płynność przekazu opowieści o braciach, a wzmaga ją jeszcze dobór parzystych rymów cały utwór staje się gawędziarską opowieścią. Zauważmy neologizmy Leśmiana: sprzęg ramion, usił, strwon – jako rzeczowniki potęgują zjawiska, które mają wyrażać. Zauważmy zaangażowanie emocjonalne podmiotu lirycznego, który w balladzie siłą rzeczy staje się narratorem. Wyraźnie komentuje obserwowane zjawiska. Boże mój! – krzyczy. Tragizm lub dynamikę zdarzeń podkreśla wykrzyknikami: – nic i nic! Ni żywej duszy ni Dziew–czyny! Partie dynamiczne – wzmożonego trudu układają się na przemian z momentami uspokojenia, refleksji. Zauważmy metafory: młoty – ociekają ludzkim potem. To nie tylko pomysł, to również znak jedności młota i człowieka. Oto opis śmierci braci:
łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną.
Czy nie przywodzi na myśl wizja apokalipsy, upadku świata, trzęsienia ziemi – wraz z postępującą słabością człowieka? A klęska młotów? „Potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów”.
To nie klęska. To pomnik – godność, heroizm istnienia. To myśl, która nadaje sens walce Don Kichota z wiatrakami i szaleństwu żeglarzy płynących za głosem syreny… I dlatego to taki piękny wiersz…
Zobacz: