Dojrzewanie – czas przeklęty czy błogosławiony? Odpowiedz, opierając się na przeczytanych lekturach i obejrzanych filmach.

Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.
(…)
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
W parku płakałem szeptanymi słowy.
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
Od mimozy złotej – majowy.

Słowa Wspomnienia, spisanego przez Juliana Tuwima, zaśpiewanego później przez Czesława Niemena nieodłącznie kojarzą nam się z młodzieńczą młodością, z tak często opisywanym przez pisarzy i poetów okresem dojrzewania.

Mamy przed oczyma ten obraz: ich dwoje w szkolnych mundurkach (pewnie z początku wieku, ale z międzywojennego dwudziestolecia), spotykają się w parku albo w cukierni, ale znacznie więcej czasu niż spotkania zajmują im… marzenia. Tęsknią i cierpią, niekiedy na pokaz, bo nawet ta „miłosna męka” jest w pewnym sensie przyjemna. Uczucia podgrzewa pisanie i czytanie listów, wierszy albo pamiętnika. Najcudowniejsze obrazy podsuwa wyobraźnia. Wspomnienie mówi o stanie szczeniackiego miłosnego zauroczenia, zakochania, być może, niewiele mającego wspólnego z miłością. W tym wierszu wszystko ma jeszcze delikatną, piękną otoczkę złotej polskiej jesieni.

Podobny klimat odnajdziemy w licznych pensjonarskich wspomnieniach – pensjonarki kochające się w poetach utrwalił nawet Kornel Makuszyński w Awanturze o Basię.
Te obrazki wydają się sielskie, dojrzewanie zdaje się błogostanem, charakteryzującym się świeżością i intensywnością uczuć, delikatnych jak kwiat mimozy. Pachnie listami, ciastkami z cukierni i… jesienią.

Podobny klimat odnajdujemy w Kronice wypadków miłosnych Tadeusza Konwickiego. Podobny, ale nie identyczny. Konwicki ironicznie uwydatnia w swej powieści teatralność gestów dwojga młodych ludzi, śmieszność ich szczeniackich zachowań: chłopak podgląda swą ukochaną przez okno, narażając się na… pogryzienie przez psa, spadnięcie z gzymsu i… szczypanie w tyłek (ojciec ukochanej będzie strzelał do niego niezbyt groźnymi „nabojami”); Wicio, zwłaszcza w początkowej fazie znajomości, udaje, że nie zależy mu na Alinie, a wszystkie spotkania są przypadkowe; używa magicznych niemal zaklęć i zbyt wielkich słów w zwyczajnych sytuacjach; nie radzi sobie, gdy zauważa, że zaczynają mu się podobać inne kobiety… Zupełnie inaczej zachowuje się na przykład jego kolega Lowka, który miłość sprowadza jedynie do jej czysto fizycznego aspektu: do tęsknoty za młodym kobiecym ciałem.

Portret dojrzewającego gimnazjalisty, naszkicowany piórem Konwickiego (i powtórzony w filmie Andrzeja Wajdy, nakręconym na podstawie tej powieści) jest i śmieszny, i sentymentalny. A jednak… jest jeszcze jeden rys do portretu: wyziera z niego… śmierć. Bohater wielokrotnie boi się, że umrze z miłości i to budzi uśmiech widza czy czytelnika. Przeczucia i lęki Wicia nabierają jednak nieco innego wymiaru w kontekście zbliżającej się wojny, akcja toczy się tuż przed wybuchem wielkiego kataklizmu i w filmie Wajdy to bombardowanie budzi uśpionych kochanków-bohaterów.

A i bez tego w mrocznych litewskich lasach, w cichym ponurym domu bohatera: domu bez ojca, z umierającym dziadkiem i rozmodloną, histeryczną matką czai się śmierć. Bohater czuje na plecach jej tchnienie. Dlaczego? Bo u Konwickiego dojrzewanie to nie tylko czas wtajemniczenia w miłość, to także czas wtajemniczenia w śmierć. Ale nie tylko u Konwickiego.
Podobnie jest w Dolinie Issy Miłosza, sfilmowanej właśnie przez autora Kroniki wypadków miłosnych.

Wracajmy jednak do Kroniki… Miłosne zaklęcia wypowiadane przez Wicia śmieszą nas i rażą, podobnie jak jego przeczucia. Śmieszy nas nawet to, że z powodu swego uczucia sztubak obleje maturę. A jednak niezdany egzamin, niespełnienie marzeń i ambicji rodziców popycha młodych kochanków – Alinę i Witolda – do szalonego kroku: do samobójczej próby. Tak dzieje się w powieści, tak niejednokrotnie dzieje się w życiu. Nieszczęściu w szkole, zapamiętaniu w miłości towarzyszy śmierć. Miłosnemu wtajemniczeniu (Alina i Witek zostają kochankami) towarzyszy wtajemniczenie w tajemnicę istnienia i nieistnienia. To odwieczny motyw literacki (wspomnijmy choćby Romea i Julię) – niewykluczone, że przywołany tu ironicznie. O związkach miłości i śmierci pisali poeci barokowi, jak również Grochowiak, Poświatowska (dla której to nie był tylko poetycki koncept, lecz rzeczywistość – życie seksualne i jej, i choremu na serce mężowi, Adolfowi, groziło, podobnie jak każde intensywne przeżycie, śmiercią).

Tak więc obrazek Konwickiego jest podobny do obrazka Tuwima: sentymentalno-naiwnie śmieszny, do tego wymiaru dochodzi jednak jeszcze wymiar śmierci i wymiar ironiczny…

O śmierć ocierają się liczni młodzi bohaterowie literaccy – młodzi samobójcy i niedoszli samobójcy, ale także… ludzie oglądający po raz pierwszy w swoim życiu śmierć (do dzieci ona nie dociera).

Wymieńmy choćby Kordiana, który zaczyna swą trudną drogę romantyka w chwili, gdy traci przyjaciela („zabił się młody”).
Oglądając galerię literackich samobójców, trudno zapomnieć o Werterze, który odbiera sobie życie z powodu nieszczęśliwej miłości.

Ten etap niespełnionego uczucia przechodzi wielu bohaterów romantycznych: jedni popełniają samobójstwo, i tym samym na tym etapie kończą swoje młode życie, inni ocierają się o szaleństwo (i być może nadal pozostając szaleńcami), żyją dalej, szukając innego celu, np. poświęcają się walce o wyzwolenie narodu, jak Gustaw-Konrad.

Wtajemniczany w śmierć i w miłość jest też bohater Pociągów pod specjalnym nadzorem Bohumila Hrabala, sfilmowanych przez Jiriego Menzla. Bohater tej książki, chłopak pracujący na kolei, poznaje smak pierwszego miłosnego uniesienia i… śmierci (czas jego uświadomienia politycznego – trwa wojna z Niemcami – splata się z jego inicjacją seksualną).
Wtajemniczenie w śmierć nie musi wiązać się z dramatycznymi przeżyciami, może po prostu wynikać z głodu wrażeń, chęci ryzykowania i igrania ze śmiercią.

Tak właśnie jest w kultowym filmie Buntownik bez powodu z Jamesem Deanem w roli głównej. W słynnej scenie wyścigu samochodów nad przepaścią znudzeni młodzieńcy, by popisać się przed dziewczynami i zerwać z monotonną egzystencją swych rodziców, narażają swe młode życie – dla jednego z nich kończy się to tragicznie…

Zresztą, nie oszukujmy się, nawet w życiu Kolumbów walczących o wolność ojczyzny ryzyko odgrywało pewną rolę, jak podkreślał w jakimś wywiadzie Konwicki: do partyzantki się szło, bo po prostu tak wypadało, Szczypiorski też wspominał, jak męskości dodawała atmosfera konspiry…

Dojrzewanie jest nie tylko czasem wtajemniczenia w miłość i śmierć, to także czas wtajemniczenia w sztukę, a niekiedy początku twórczości. Poetą jest dojrzewający Gustaw-Konrad.
Bohaterka Szklanego klosza Sylvii Plath marzy o pierwszym mężczyźnie i karierze literackiej: niepowodzenia i brak miłości w życiu prowadzą ją do izolacji, choroby psychicznej…
Poetą jest bohater powieści Milana Kundery Życie jest gdzie indziej opowiadającej o dojrzewaniu młodego człowieka w komunistycznej Czechosłowacji.

Artystami są liczni bohaterowie Dwóch księżyców Marii Kuncewiczowej, sfilmowanych przez Andrzeja Barańskiego. Ci młodzi ludzie wciąż poszukują nowych wrażeń estetycznych, poznają życie w różnych jego aspektach, eksperymentują ze sztuką i… samymi sobą. Czyż nie to samo robili artyści młodopolscy?

Młodzi, dojrzewający ludzie są też tymi, do których najsilniej przemawia sztuka. To dojrzewanie jest właśnie czasem, w którym najmocniej chłonie się poezję, muzykę, teatr i w którym sztuka oddziałuje aż tak, że zmienia życie ludzi.
W filmie Radosława Piwowarskiego Yesterday pierwsze miłosne wtajemniczenia mają miejsce, gdy gdzieś w tle grają ukochani bitelsi, oni też patronują szkolnemu buntowi (długa, chłopięca, oczywiście zakazana fryzura jest symbolem niezależności).
Muzyka pojawia się też gdzieś w tle historii opowiedzianej przez Andrzeja Barańskiego w pięknym filmie o dojrzewaniu na prowincji Nad rzeką, której nie ma.

W filmie Petera Weira Stowarzyszenie Umarłych Poetów nauczyciel angielskiego (zagrany przez Robina Williamsa) porywa uczniów wierszami, dzięki niemu zaczynają fascynować się poezją. Dla jednego z nich rzecz kończy się tragicznie: wybierze inny zawód niż życzą sobie jego rodzice. Konflikt wewnętrzny doprowadzi go do samobójstwa, a nadgorliwy (?) anglista zostanie zwolniony. A więc wtajemniczenie w sztukę kosztuje, niekiedy bardzo wiele. Może wiązać się z wtajemniczeniem w śmierć.

Podobną sytuację mamy w Ostatnim dzwonku: uczniowie wydają walkę komunistycznej machinie symbolizowanej przez szkołę – przygotowując… montaż słowno-muzyczny. W tle „zakazane piosenki”. Nadwrażliwa jednostka, Świr (grany przez Jacka Wójcickiego), zresztą syn miejscowego partyjnego dygnitarza, też zapłaci za wtajemniczenie w politykę, dokonane za pośrednictwem sztuki… śmiercią. Tak jak poezja i teatr w Stowarzyszeniu Umarłych Poetów pomagały uczniom zbuntować się przeciwko wszechwładzy pieniądza, tyranii szkoły i kapitalistycznemu społeczeństwu, tak w Ostatnim dzwonku poezja i muzyka przyczyniły się do uświadomienia politycznego obojętnych na przemiany w kraju uczniów prowincjonalnej, socjalistycznej szkoły.

O dojrzewaniu w cieniu komunistycznej szkoły opowiada również film Radosława Piwowarskiego Marcowe migdały. To z kolei historia z 1968 roku, Ostatni dzwonek mówi o problemach lat osiemdziesiątych…
W okresie dojrzewania często dokonuje się wtajemniczenie w ideologię i politykę, a co za tym idzie – w młodym człowieku rodzi się bunt przeciw zastanemu porządkowi. Młodzi bronią pewnych wartości.
Zarówno bohaterowie Ostatniego dzwonka, Marcowych migdałów, jak i Stowarzyszenia Umarłych Poetów czy Pociągów pod specjalnym nadzorem bronili wolności.

Bronił wolności tytułowy bohater Świata według Garpa Johna Irvinga, zagrany w filmie przez Robina Williamsa. Słono za to zapłacił, zastrzelony na zjeździe feministek – on wychowany przez matkę w duchu tolerancji i szacunku dla kobiecych praw.
Za wybieranie pewnych wartości dużo się płaci…

I tyle płacili: Hamlet (który przeciwstawiał się królowi), Antygona, która wypowiedziała niemą walkę dumnemu władcy Kreonowi łamiącemu prawa boskie. To samo czynili romantycy i ich spadkobiercy – Kolumbowie. Bohaterowie Kamieni na szaniec, bohaterowie liryczni wierszy Baczyńskiego, Trzebińskiego, Gajcego dokonywali pewnego wyboru. Był to wybór trudny, wymagający wyrzeczenia się „gołębiej młodości”, szczęśliwej, beztroskiej, i spokojnego rozwijania talentu. Wybierali nierówną walkę z wrogiem i niejednokrotnie śmierć.

W poezji Baczyńskiego skontrastowana zostaje młodość szczęśliwa i młodość, na którą skazała jego pokolenie historia:

I mnie przecież jak dymu laska
Wytryskała gołębia młodość;
Teraz na dnie śmierci wyrastam
Ja – syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
Przetnie światło, zanim dzień minie,
A ja prześpię czas wielkiej rzeźby
Z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
Kręgiem ostrym rozdarty na pół,
Głowę rzucę pod wiatr jak granat,
Piersi zgniecie czas czarną łapą.

Dla tych, od których historia wymagała takich wyrzeczeń, młodość była nie tylko czasem buntu.
Także czasem wielkiej próby.

Podobną sytuację do opisanej w wierszu Z głową na karabinie ma bohater powieści Andrzejewskiego Popiół i diament, sfilmowanej przez Andrzeja Wajdę (głównego bohatera zagrał Zbyszek Cybulski). Koniec wojny daje mu nowe możliwości: studia, miłość, może szczęśliwe życie. Zamiast tego, by być w zgodzie z własnym sumieniem i wykonać rozkaz dowódcy, wybiera ryzyko i śmierć. Zabija wroga ideowego – komunistę Szczukę i sam ginie tragicznie, zastrzelony przez żołnierzy…
Dla niektórych wyzwaniem była wojna, okupacja, zabory, dla innych styl życia rodziców, ich obłuda, konformizm lub po prostu brak zasad.

Tę ostatnią sytuację mamy w Tangu Mrożka. Bohater rzuca wyzwanie starszym członkom swej rodziny, którzy jedynie eksperymentują z formą, są entuzjastami postępu, nie hołdują już żadnym tradycjom. Artur próbuje ocalić wartości, wskrzeszając stare formy, co wzbudza litość, śmiech, ale też w pewnym sensie jest godne podziwu. W domu wszyscy mają chodzić „pozapinani”, osobom w podeszłym wieku przystoi szacunek, a z ukochaną kobietą należy się ożenić. Arturowi się nie udaje, bo walczy, posługując się starymi konwencjami, i nie potrafi poradzić sobie z prymitywną siłą, jaką reprezentuje Edek.

A jednak jest buntownikiem, podobnie jak Hamlet, który przeciwstawił się zaprzepaszczeniu wartości we własnej rodzinie, podobnie jak Antygona. Dojrzewa, broniąc wartości. Antygona miała jednak za sobą siłę prawa boskiego, Artur – jedynie siłę oddziaływania wytartych konwencji…

Ironicznie pisał o przebrzmiałych formach i narzuconych kostiumach i maskach Witold Gombrowicz. W Ferdydurke pokazał z jednej strony grupę „upupionej” przez szkołę, rodziców i wychowawców męskiej młodzieży (wyśmiał tym samym konwencję młodzieńczej niedojrzałości i niewinności), z drugiej uwikłaną w nowoczesność pensjonarkę – Zutę, której rodzice tolerowaliby nawet panieńską ciążę, byle nadążać za postępem.

Tak więc u Gombrowicza dojrzewanie to czas wchodzenia w rolę młodzieńca, uczniaka, wychowanka swych nauczycieli (w tę rolę można wejść nawet w podeszłym wieku, o ile tylko wpadnie się w szkolne sidła) lub też nowoczesnej pensjonarki. Tu konwencja króluje nad wszystkim.

Konwicki zauważył w Kronice wypadków miłosnych konwencjonalność pensjonarskiej miłości, Gombrowicz sprowadził wszystkie młodzieńcze uczucia jedynie do konwencji (jak wygląda miłość w Ferdydurke? – przypomnijmy końcowe sceny, to czysto konwencjonalne zachowania i gesty, nic więcej).

W opowiadaniu Dziewictwo z tomu Bakakaj Gombrowicz wyśmiał z kolei konwencję dziewczęcej naiwności. Okazuje się, że niewinne dziewczę – bohaterka tego opowiadania, zdaniem ukochanego – uosobienie czystości, istota niemalże bezcielesna, pozbawiona fizjologicznych potrzeb marzy o… obgryzaniu kości na śmietniku. Czy to jedyna forma buntu przeciwko roli niewiniątka? Sporo miałyby do powiedzenia na ten temat feministki.

Tomy można by napisać o dojrzewaniu kobiet.
Z dojrzewaniem może się wiązać akceptacja bądź nieakceptacja własnej biologii, a może nawet bunt przeciwko własnej tożsamości seksualnej, roli kulturowej czy społecznej. Przeciwko swojej tożsamości seksualnej buntuje się na przykład bohaterka Białego małżeństwa Tadeusza Różewicza (sfilmowanego przez Magdalenę Łazarkiewicz). Bohaterka nie godzi się z rolą, jaką wyznacza jej kobieca płeć (utwór był inspirowany życiem poetki Marii Komornickiej, która zakończyła swe życie w domu dla obłąkanych, podpisując swe listy jako mężczyzna).

Kobiece dojrzewanie to temat na osobną pracę. Swoistym zapisem dojrzewania kobiety są Dzienniki Zofii Nałkowskiej (właśnie ukazał się ich kolejny tom). W pierwszym tomie, pisanym w czasach pensjonarskich, pisarka stawia dramatyczne pytanie: jak być równocześnie kobietą i człowiekiem, skoro odgrywanie roli kobiety, jak się wydaje Nałkowskiej, hamuje w kobiecie rozwój człowieka…

Dojrzewanie kobiety to niekoniecznie doświadczenie nastolatki. Swoistą historią dojrzewania są dzieje Nory – bohaterki dramatu Henryka Ibsena Dom lalki. Urocza, młoda kobieta, żona i matka żyje jak dziecko pod opiekuńczymi skrzydłami męża, nie zdając sobie sprawy, że… jest tylko zabawką w jego ręku.

Gdy Torwald zachoruje, Nora sfałszuje podpis, byle ratować męża i uzyskać pieniądze na jego leczenie. A jednak on nie doceni tego gestu. Gdy przypadnie mu w udziale wysokie stanowisko, a wyda się czyn Nory – Torwald wzgardzi jej miłością, odsunie ją od siebie i dzieci, nie doceni i nie zrozumie jej czynu. Jego zdaniem największą zaletą Nory była uległość i brak samodzielności – jej zadaniem umilanie życia mężowi. Gdy okaże się, że jego „lalka” wykazała inicjatywę, podjęła samodzielną decyzję, kierując się uczuciem, nie dostrzeże pobudek ani pozytywnych skutków czynu, tylko zagrożenia, jakie on niesie. W efekcie wybaczy Norze dopiero wtedy, gdy szantażujący ich urzędnik odda Torwaldowi dokument z fałszywym podpisem. Zdaniem Torwalda wszystko wróci wtedy do normy, zdaniem Nory – nic. Wtedy właśnie kobieta przejrzy na oczy, dostrzeże obłudę swojego męża i własną rolę w jego domu. Opuści rodzinę, by zająć się sobą. Później, niż zwykło się uważać, dojrzeje, to znaczy zacznie sama decydować o sobie i samodzielnie podejmować decyzje…

O dojrzewaniu seksualnym kobiety mówi z kolei nieudany film Magdaleny Łazarkiewicz Na koniec świata. Grana przez Justynę Steczkowską niewinna bohaterka dopiero zdradzając męża, przekona się o urokach życia seksualnego i… pokocha swojego małżonka.
To film o dojrzewaniu do małżeństwa i miłości.

W pewnym sensie podobna jest historia bohaterki Fortepianu Jane Campion. Ona też dopiero zdradzając, dojrzewa do miłości.
Historiami o dojrzewaniu kobiet są też liczne, często filmowane powieści Jane Austen czy przeniesiony na ekran przez Agnieszkę Holland Dom na placu Waszyngtona Henry’ego Jamesa (tytuł filmu Plac Waszyngtona).

Powieścią o dojrzewaniu kobiety jest również sfilmowana przez Andrzeja Wajdę Panna Nikt Tomka Tryzny. Nastolatka ze wsi przeżyje w mieście (w Wałbrzychu) wiele upokorzeń, chociażby z powodu swojej biedy, braku obycia i nieodpowiednich strojów. Z czasem znajdzie koleżanki – przewodniczki i nabierze pewnej ogłady. Tak się jednak złoży, że dziewczyny, które wprowadzą ją w świat sztuki (pierwsza przyjaciółka) i pieniędzy (druga), pozbawią ją również… kręgosłupa moralnego, prostych zdrowych zasad: miłości do rodziców, rodzeństwa, Boga i świata. I tak narodzi się Panna Nikt bez tożsamości: porzuci powierzchowną religijność, wiejskie stroje, przestanie szanować rodzinę, ale… nie dostanie nic w zamian.

Tak więc o ile Nora w procesie dojrzewania zyskuje własną tożsamość, bohaterka Panny Nikt właśnie ją traci. I tu znów dochodzimy do wyboru wartości. Panna Nikt nie jest zatem tylko powieścią o doświadczeniach nastolatki, która przeżywa szok kulturowy, przenosząc się ze wsi do miasta, stara się przypodobać rówieśnikom, walczy z własnymi kompleksami, i… staje się kobietą (pierwsza miesiączka). To także opowieść o narodzinach zła. To właśnie okres dojrzewania jest przecież czasem, w którym rodzi się w nas dobro i zło, to czas, jak napisał Baczyński, „wielkiej rzeźby”…
Dojrzewanie – czas przeklęty czy błogosławiony? Na pewno nie sielanka opisana we Wspomnieniu, ale trudny, bolesny, poszarpany, niebezpieczny czas próby.

Nikogo nie oszczędza – choć dla jednych życie jest mniej, dla innych bardziej przychylne. Niektórzy wychodzą z tego etapu życia silniejsi, mądrzejsi, bogatsi wewnętrznie (jak bohaterowie romantyczni po wielkiej przemianie), dojrzali, jak Nora na przykład.
Innych, szlachetnie wybierających spotka nieszczęście, ale pozostanie po nich chociaż pamięć potomnych, jak po Kolumbach. Jeszcze inni, jak Panna Nikt wybiorą źle: czeka ich smutny kres, czarna czeluść, w której jest tylko rozpacz…
Dla nich dojrzewanie to czas przeklęty, wiosna życia, będąca zarazem jego jesienią i zimą…