Otwarty temat pozwala na wiele. Jedną z najciekawszych możliwości, jakie daje ogólny temat pracy maturalnej, jest wybór formy eseju. Zamiast pisać sztywne rozprawki (teza – argumenty – teza) możemy przyjąć prawdziwie niezależną, autorską perspektywę. Potrzebny jest tylko pomysł! Na przykład – feministyczny…

Nie ma chyba w literaturze tematu ważniejszego niż miłość. Cierpienia i nadzieje zakochanego serca inspirują pisarzy bardziej niż wszystkie inne ludzkie emocje. Czytamy więc o wiecznie wiernym Orfeuszu, popełniającym samobójstwo Werterze, nieszczęśliwym Wokulskim… Zaraz, zaraz, przecież to sami mężczyźni! A co z zakochanymi kobietami?

Są, są, tyle że raczej w parach. Izoldy nie znamy bez Tristana. Julii bez Romea. Niestety, dużo częściej zdarza się, że obraz ukochanej jest blady i niepełny. Lotta z Cierpień młodego Wertera nosi białą suknię z różowymi kokardami, ale co czuje, co myśli? Powie ktoś, że przecież oglądamy tę historię oczami mężczyzny – to Werter pisze listy składające się na powieść Goethego. To prawda, ale prawda mająca swe poważne następstwa. Współczujemy biednemu samobójcy, nie myślimy za dużo o rozterkach kobiety, która go odrzuciła. A może też go kochała? Tyle że jej nie wypadało nic powiedzieć, a Werter zdobył się na jednoznaczną deklarację dopiero wtedy, gdy Lotta wyszła już za mąż. Biedny Werter… A może biedna Lotta, uwięziona w gorsecie społecznego konwenansu? Podobnie jest w przypadku Lalki Prusa. Odsądzamy od czci i wiary Izabelę Łęcką – ach, ta podła, zdradliwa kobieta, która nie chce kochanego Stacha! Ale czy współczesna kobieta przyjęłaby z entuzjazmem sytuację, w której zakochany w niej mężczyzna zaczyna od wykupienia jej rodzinnych długów? Nie myślę, oczywiście, o paniach, które dają ogłoszenia o poszukiwaniu „sponsora”.

Kłopot z kobietami w literackich historiach miłosnych wynika może z tego, że przez wieki pisali przede wszystkim mężczyźni. Budowanie „pomnika trwalszego niż ze spiżu” rezerwowali dla siebie, podczas gdy kobietom pozostawał zestaw, tak zwięźle określany jeszcze niedawno w kulturze niemieckiej przez 3xK (w tłumaczeniu: dzieci, kościół, kuchnia). Te, którym się udało wyzwolić z konwenansów, były wyjątkami potwierdzającymi regułę. I nie miały łatwego życia – dość przypomnieć George Sand, potępianą za cygara i męskie ciuchy. Tak oto przez wieki mężczyźni pisali o kobietach i kobiecej miłości. Ale czy potrafili to robić? Gustaw Flaubert, spytany, jak udało mu się dokonać tak głębokiej analizy kobiecej duszy, odpowiedział: „Pani Bovary to ja”. Jednak on też będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę.

Myślę, że mężczyźni niezbyt pewnie czują się, pisząc o kobietach – kochankach. Dlatego skupiają się na tym, co dla nich łatwiejsze: na męskim przeżywaniu miłości. W skrajnych przypadkach prowadzi to nawet do wyeliminowania postaci ukochanej. Kim jest Maryla dla Gustawa z IV cz. Dziadów? Tylko powodem jego rozterek, o których opowiada księdzu przez bite trzy godziny. Czy Gustaw zastanawia się, dlaczego Maryla wyszła za innego? Bynajmniej! Co najwyżej zdobędzie się na gorzkie:

Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!

Podobnie złe wrażenie pozostawia młodopolski wiersz Przerwy-Tetmajera Lubię, kiedy kobieta… Mamy tam „lubię”, a nie „kocham”. I mężczyznę, który obserwuje kobietę w momencie miłosnej ekstazy, by dodać na koniec:

A myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.

Zadajmy sobie ważne pytanie: czego mężczyzna oczekuje od swojej kochanki? Może mądrości, odwagi i wszelkich innych cnót? Nic z tego! Przede wszystkim – urody. Tak się jakoś w literaturze utarło, że mądry i odważny ma być raczej on, jej wystarczą jasne włosy, niebieskie oczy, kształtna kibić itp. Nie masz urody – zostaniesz co najwyżej bohaterką drugiego planu. Tych pięknych jasnowłosych jest w literaturze cały zastęp: Izolda, Izabela, Oleńka Billewiczówna, Jagna. Może dlatego, że jasne włosy kojarzą się z delikatnością, a przecież mężczyzna musi na jakimś tle pokazać swoją siłę? Może to i złośliwe, ale współczesne tezy naukowców dowodzą, że całkiem prawdziwe. Anne Moir i Dawid Jessel, autorzy bestsellerowej książki Płeć mózgu, dowodzą, że upodobania obu płci nie są identyczne:

Mężczyźni chcą seksu, kobiety chcą związków między ludźmi. Mężczyźni chcą ciała, kobiety chcą miłości. Tak samo jak chłopcy chcieli balonów, zabawek i gaźników, a dziewczynki kontaktu, obcowania duchowego i towarzystwa.

Oto dlaczego kobieta nie napisałaby wiersza „Lubię, kiedy mężczyzna…” ani nie wymagałaby od swego ukochanego przede wszystkim pięknego ciała. Jak w takim razie kobieta przeżywa swą miłość? Starożytna Safona pisze w wierszu Pożegnanie uczennicy:

Twój uroczy śmiech ileż tęsknot budzi,
jak się nagle płoszy w mej piersi serce!
Ledwie chwilę patrzę na ciebie – wszystkich słów zapominam.

A więc emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Kobieta nie szuka dystansu, który dałby jej poczucie bezpieczeństwa. Miłości nie przeżywa „przy okazji”, ale „przede wszystkim”. Nie obok ukochanego, ale razem z nim. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska pisze w Gwiazdach spadających:

Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą…

Kobieta, która wspomina o seksie? Przez wieki nie do pomyślenia! Społeczne konwenanse nakazywały jemu być zdobywcą, jej drżeć później w jego ramionach. I być potępianą, jeśli – jak w przypadku np. Jagny z Chłopów – tego drżenia nie poprzedziły wcześniej weselne dzwony. Wiek XX przyniósł w tym względzie wiele zmian – przemiany obyczajowe miały swój wpływ także na współczesne pisarki. Dowodem może być np. poezja Haliny Poświatowskiej:

w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem
śpiewem liści
pod dotykiem twoich ciepłych ust

Czy w dzisiejszych czasach ma więc sens upominanie się o prawa literackich kochanek? Tak – to jednocześnie upominanie się o równe prawa płci, które nie są identyczne i nieidentycznie odczuwają te same emocje. Chrońmy te różnice! Koszmarem byłby przecież świat zmaskulinizowanych kobiet i zniewieściałych mężczyzn.