„Miej serce i patrzaj w serce” – literatura romantyczna prezentuje człowieka romantycznego.

Rada: Mądrze skomponuj pracę! Najlepiej, gdy jakaś myśl jest kręgosłupem pracy, a literackie dowody są swobodnie przywoływane, kiedy trzeba.

Wstęp – pytania o bohatera

Los duszy wyzwolonej roztaczał się przede mną […],
wyobrażałem sobie, że wszystko wiem, wszystko
rozumiem; wyobraźnia dostarczała mi nieskończonych
rozkoszy. Odzyskuję to, co ludzie nazywają rozumem,
czy trzeba będzie żałować, ze się te rozkosze utraciło?
(Nerval)

Kimże jest człowiek wewnętrzny…
Literatura okresu romantyzmu ukazuje nam bohatera romantycznego, lecz nie jest to bynajmniej wizerunek jednoznaczny. Jak niebo niejednokrotnie zaskakuje nas mnogością form chmur, tak i bohater romantyczny nieustannie odkrywa swe różne oblicza. „Buntownik bez powodu” czy umysł silny, wpatrzony w swój cel? Istota kontemplacyjna, mizerna przez swą nadmierną wrażliwość, czy rzutki bojownik o prawa do życia uczuciem? Człowiek zdolny poświęcić wszystko, co posiada dla idei, ale i potrafiący okrutnie mścić się w afekcie.

Myślę, że zawiera w sobie wszystkie te cechy, niejednokrotność tak, na pozór, różne i to właśnie czyni go tak bogatym duchowo. Bohater romantyczny na pewno jest człowiekiem wewnętrznym. Patrzy sercem i duszą, zadziwiając na początku (a niejednokrotnie i na końcu), wtedy, gdy dopiero rodzi się, ale i wtedy, gdy umiera, skostniałych nieco racjonalistów. Na każdym etapie swojego działania zaskakuje mnie swymi decyzjami, a przyznać trzeba, że los stawia go w sytuacji wyboru niebywale często. Jest zagadką…

Jakiż więc jest ów człowiek wewnętrzny?

Człowiek wewnętrzny to przede wszystkim indywidualność. W swoich działaniach nie jest nastawiony na materię – niszczejącą osłonę, „pokrowiec” wszystkiego co święte, a na duchowość. Starał się wyzwolić z tej osłony, zedrzeć ją z siebie. Tę ideę wyraża piękna myśl Paula Claudela: „Dusza jest tym, co czyni materię przejrzystą”. Zbyt często jednak daje mu to zaznać bolesnego osamotnienia. W tym cierpieniu osiąga apogeum, a wtedy już staje się często niezrozumianym przez ludzkość, przekształca się w Samotnika, który nie może już wyrzec się idei, gdyż wyrzekłby się siebie. Prowadzi to do bardzo trudnych sytuacji, w których musi podejmować decyzje. Wtedy to jest już klasycznym przykładem bohatera tragicznego, dla którego żadna z możliwości nie jest korzystna. Kordian na przykład, musiał się borykać z myślą o czynie najbardziej sprzecznym z honorem opolskiego oficera, o królobójstwie. Takie napięcie powoduje szaleństwo, a szaleństwo jak napisał Słowacki, prowadzi ku „roztrąceniu o Boga”. „Roztrąceni o Boga” torują więc drogę przyszłości, lecz sami, samotni w swych zmaganiach przegrywają w nierównej ­walce. Czy jedynek taka przegrana nie równoważy się wygranej, czy nie przerasta jej nawet? Myślę, że tak. Bez takiego heroicznego szaleństwa nie byłoby tej siły, która napędza historię.

Szaleńcy romantyzmu są bardzo szczególną grupą ludzi, ośmieliłabym się nazwać ich arcykreatorami. Tworzą nowy typ bohatera, nowy typ człowieka, dla którego obłęd jest znakiem bogactwa wewnętrznego. Ich choroba, a właściwie nie powinnam nazywać tego niezwykłego stanu ducha chorobą, jest krańcowym punktem dojścia indywidualizmu. Ich „ego” rozsądza materię” – duszy nieśmiertelnej, nie wystarcza już ciało” (Paul Claude). Wspinają się na zdawałoby się – nieosiągalne wyżyny myśli, przenoszą „góry przyzwyczajeń”, nieraz suchą stopą przechodzą po morzu przeciwności. Bywa też, że to morze ich zalewa, toną, lecz jest to wtedy śmierć bohaterska. Za przykład takiego uskrzydlającego szaleństwa ja osobiście uznaję obłęd Marii, żony Henryka z „Nie-Boskiej komedii”. Obłąkana kobieta staje się poetką – wizjonerką. Miłość triumfuje.

Człowiek romantyzmu nie zmienia się w miarę upływu lat. W każdym studium egzystencji – estetycznym, etycznym i religijnym (w takim pojmowaniu życia jednostki zgadzam się z prekursorem egzystencjalizmu – Sørenem Kirkegaardem) jest prawie jednakowo uczuciowy.

Duży wpływ ma na ludzi żyjących w tamtej epoce miała rewolucyjna dezorganizacja społeczno-państwowa, żyję także pod wrażeniem przeczytanych dzieł pre i romantycznych. Bohaterki komedii Aleksandra Fredry „Śluby panieńskie” oczekują takiego świata, o jakim przeczytały w sentymentalnych romansach, na biurku tragicznego samobójcy z miłości – Wertera znajdujemy otwartą „Emilię Galotti” Lessinga (tytułowa bohaterka wymusza na swym ojcu własną śmierć z jego rąk, by unikać hańby). Umysły ówczesnych młodych ludzi chłonęły wprost tragiczne ideały.

Miłość romantyczna była jak owa Morowa Dziewica, piękna, demoniczna, szerząca zarazę. Romantycy nie szukali spokojnego życia. Myślę, że sami mniej, lub bardziej świadomie sprowadzali na siebie klęskę, daleka jednak jestem od potępienia tych „samowolnych straceńców”.

Nawet w miłości, tej na pozór najprzyjemniejszej sferze życia, narażeni byli na konieczność wyboru. Tak jak i Atala, tytułowa bohaterka powieści Rene Chateaubrinada – nie mogąc pogodzić uczucia z religijnym przyrzeczeniem przyjęła truciznę.

Popularnym było ówcześnie popełnianie samobójstwa. W odpowiedzi na właściwie każda śmierć bohatera romantycznego, samobójcza czy nie, była w pewnym stopniu dobrowolną. Natura człowieka umierała w samotności, trawiona kwasem zabójczych idei. Piekła się na stosie miłości, myśli, czynów, zdając sobie sprawek tego iż sama zaprószyła ogień.

Podsumowanie

Jeden polskich badaczy literatury nazwał romantyzm „buntem kwiatów przeciwko korzeniom”… na pewno wszystko, co narodziło się w owym okresie buntu było potrzebne Przeciwstawienie się rozsądkowi, krepującemu wolność duszy i serca było koniecznym. Każdy bunt w końcu się kończy, ale ten szczególny ma jedna cechę odróżniającą go od innych. Zazwyczaj buntownicy po jakimś czasie uznają swe „młodzieńcze zrywy” za bezcelowe. My zaś spadkobiercy romantyków, możemy korzystać z pozostałej nam spuścizny. Czy bezcelowej? Nie sądzę. Jeśli niewyjaśniona nam wszystkich swych zagadek, trudno… „Trzeba zawsze żyć w pewnym niedosyceniu” (J.W. Goethe).

 

Stawiaj pytania!
Podnoszą temperaturę emocjonalną wypowiedzi. Przykuwają uwagę. Niekiedy porządkują pracę.

Definiuj pojęcia, które pojawiają się w temacie!
Kim jest „człowiek wewnętrzny” – trzeba to było ustalić, bo różnie można taki termin interpretować, nie tylko jako człowieka duchowych wartości.

Zadbaj o styl!
Skręcający ku poezji, chwilami górnolotny, dodaje uroku całej pracy. Zgrabne określenia, trafne i dowcipne, kilka poetyckich porównań: „Jak niebo zaskakujące mnogością form chmur”, „materia – pokrowiec wszystkiego co święte”, „ego rozsądzające materię’ to jest to.

Można i trzeba wprowadzać poezję do swoich prac! Nie wolno tylko gubić się w gąszczu własnych metafor i pomysłów poetyckich.. Trzeba dbać o to, by były mądre, a nie naiwne, nie przesadzone, zbyt górnolotne – a niebezpieczeństwo takie rośnie, gdy są to „pomysły” długie. A zatem – można poetyzować, ale zgrabnie, krótko i nie za często. Zbyt rozpoetyzowane osoby winny trenować, tnąc swoje opisy, kreśląc porównania.

Ci, którzy piszą sucho i rzeczowo powinni pomyśleć, jak wprowadzić do swych prac odrobinę emocji, opisów.
Nie bój się interesujących i dojrzałych spostrzeżeń – choćby uwagi o kreatorstwie romantycznych szaleńców.

Odwołuj się do autorytetów!
Bardzo podnosi wartość pracy bogactwo odwołań (Paul Claudel, Kierkegaard), to się ceni, tak jak materiał wykraczający poza program (Chateaubriand).

Propozycja zakończenia!
Efektowny cytat z utworu lub wypowiedzi badacza!