Gdańsk, lata dwudzieste. W polsko-niemieckiej rodzinie Matzerathów przyszedł właśnie na świat pierworodny syn, Oskar. Dlaczego Grass określił te narodziny czymś „między cudem a ułudą”? Czy mały Oskar okaże się kimś wyjątkowym? Posłuchajmy, co ma do powiedzenia sam bohater, bo to on będzie narratorem powieści.
Historia Oskara
To niewiarygodne, ale Oskar pamięta moment swoich narodzin! Opowiada o nim z ogromnym przejęciem. Ujrzany świat od pierwszej chwili nie wzbudzał jego zaufania, ale powrót do łona matki był już, niestety, niemożliwy: lekarz zdążył przeciąć pępowinę. Ale w chwilę potem ojciec chłopca – Alfred Matzerath złożył magiczną – jak się później okazało – obietnicę: gdy synek skończy trzy lata, kupi mu na urodziny blaszany bębenek. Wizja prezentu złagodziła nieco niezadowolenie chłopca.
Dzieci są doskonałymi obserwatorami – cóż dopiero, gdy są tak inteligentne jak Oskar! Ze swojego łóżeczka dostrzegał cały chaos i obłudę otaczającej rzeczywistości. Szeroko otwartymi oczyma śledził romans swojej matki – Agnes z kuzynem Janem Brońskim, narastającą z każdym dniem apodyktyczność ojca, jałowość rodzinnych spotkań przy suto zastawionym stole.
Czy życie w takim stresie ma sens? Czy warto być dorosłym? Jak nie pozwolić wciągnąć się do zaklętego kręgu ciągłej gry pozorów? Czy to w ogóle możliwe? Przecież Oskar któregoś dnia będzie musiał wkroczyć w świat dorosłych! Aby tego uniknąć, wpada na szatański pomysł.
W skórze trzylatka
Oto nadchodzi tak długo oczekiwany dzień jego trzecich urodzin. Po wręczeniu Oskarowi upragnionego bębenka rodzice nie przeczuwają, co za chwilę się stanie, siedzą ze zgromadzonymi w salonie gośćmi. Na moment cały dom wypełnia się radosnym bębnieniem małego dobosza, lecz rytm szybko milknie i nagle rozlega się straszliwy huk! Matzerathowie przez lata będą spierać się, kto zostawił niedomkniętą klapę do piwnicy, czy jednak po dramatycznym wypadku Oskara mogło to mieć jakiekolwiek znaczenie? Nikt nawet nie przypuszczał, że wszystko było z góry zaplanowane przez zdegustowanego światem trzylatka! Oskar doszedł bowiem do wniosku, że jedynym sposobem obronienia się przed wejściem do świata dorosłych jest oszukanie czasu i pozostanie na zawsze dzieckiem – w dodatku dzieckiem upośledzonym. Ta podwójnie uprzywilejowana w jego odczuciu rola dawała mu możliwość „dorosłego” rozumienia rzeczywistości, a z drugiej strony zapewniała status osoby rozgrzeszanej niezależnie od okoliczności.
Umyślnie więc wpadł do piwnicy. Przeżył, ale następstwem wypadku było zahamowanie wzrostu – do 21. roku życia chłopiec nie przekroczył ani o centymetr kreski, którą jego ojciec zaznaczył wzrost syna w pamiętnym dniu jego trzecich urodzin. I tak ciało trzylatka stało się bezpiecznym pancerzem skrywającym głębię przemyśleń, ostrych, ironicznych obserwacji i taką intensywność przeżywania, że mógłby jej pozazdrościć bohaterowi niejeden naprawdę dorosły człowiek.
Rozśpiewywanie szkła
Za każdą inność w przyzwyczajonym do stereotypów świecie płaci się wysoką cenę. Z tym faktem musiał liczyć się Oskar, podejmując decyzję o pozostaniu karłem. Ale za wszystkie upokorzenia, jakich nie szczędziła mu dziecięca gromada (Grass z naturalistyczną dosłownością opisuje moment karmienia go zupą z żaby!) dostał od losu niespotykany dar: umiejętność takiego operowania głosem, że kruszył on nawet najtwardsze szkło. O magicznym wpływie tego daru na otoczenie przekonał się już w dzieciństwie, kiedy po każdym rodzicielskim „nie” sypały się kryształki szklanek, szyb, talerzy. W szkole nie można było mu odebrać bębenka – za taką próbę nauczycielka zapłaciła potłuczonymi okularami i ośmieszeniem przed całą klasą.
Może rozśpiewywanie szkła to tylko fantazja Oskara, może otoczenie przerażał sam jego wibrujący krzyk, a szkło sypało się tylko w jego wybujałej wyobraźni? Być może ułomny chłopiec mitologizował nieco swoją osobę tak samo, jak uważał siebie za współtwórcę wydarzeń, na które w istocie nie miał wpływu (czuł się odpowiedzialny za śmierć swojego „domniemanego ojca” Jana Brońskiego, który 1 września pojawił się na Poczcie Polskiej wyłącznie na jego prośbę!). Ale jeśli nawet Oskar wyolbrzymia swoją rolę w świecie i historii, to relacjonowane przez niego fakty nie tracą swojej dramatyczności, przeciwnie – osobista, nasycona uczuciem perspektywa nadaje im dodatkowy, silniej przemawiający do czytelnika wymiar.
Oskara zaliczyć można do grupy bohaterów literackich o niezwykłych zdolnościach. Jednym z nich jest np. Weiser Dawidek – tytułowa postać z powieści Pawła Huellego.
Historia narodów
W powieści odgrywa ona nie mniej ważną rolę niż losy jej bohatera – zresztą jest nierozdzielnie związana z jego osobą. W rodzinie Oskara krew polska i niemiecka mieszała się już od dwóch pokoleń. Babka Anna była rdzenną Kaszubką, ale los przeznaczył jej na męża Niemca, Józefa Koliaczka. Trudno uznać za Polkę jej córkę, Agnes, która formalnie pozostała wierna nacji ojca i też wyszła za Niemca – Matzeratha. Jednak od wczesnej młodości miała romans z Polakiem – Janem Brońskim i do końca nie wiadomo, który z mężczyzn był prawdziwym ojcem Oskara.
W przedwojennym Gdańsku, jak w rodzinie Oskara, mieszały się nacje i wyznania! Przecież było to wolne miasto! W sąsiednich domach żyli Polacy, Niemcy, a nawet Żydzi. Spotykali się na obiadach, chrzcinach i pogrzebach, a dzieci biegały razem po podwórkach. Ale w pewnym momencie coś zaczęło się zmieniać. Oskar zauważa wokół siebie coraz więcej czarnych koszul i wysokich butów, a w każdą niedzielę, gdy katoliczka Agnes szykowała się do kościoła, Matzerath demonstracyjnie czyścił oficerki przed kolejnym capstrzykiem. Mnożą się prowokacje, narasta faszystowska histeria, która sięga zenitu, gdy Führer odwiedza Gdańsk, by „przyłączyć jego gotyk do Rzeszy”. Polacy z obywateli miasta stają się intruzami, którzy „usadowili się na Westerplatte jak wszy na futrze”.
Wybucha wojna, a wraz z nią w przeszłość odchodzi współistnienie narodów i ich kultur. Właściciel sklepu, w którym Matzerathowie kupowali kolejne bębenki dla swego małego dobosza, Żyd Marcus, zostaje zamordowany przez hitlerowców.
Jaka to powieść?
Grass sięga do najlepszych tradycji powieściopisarstwa europejskiego. Spotykamy tu ludyczność (żywioł zabawy) Franciszka Rabelaisgo, jego rubaszność oraz umiejętność śmiałego traktowania ludzkiej fizjologii i erotyki, odnajdujemy też echa norweskich rodzinnych sag i nawiązania do gatunku powieści edukacyjnej (Wędrówki Wilhelma Meistra Goethego).
Na tle XX-wiecznych eksperymentów formalnych Blaszany bębenek i całe pisarstwo Grassa wydaje się bardzo tradycyjne. W tym wypadku jest to jednak zaleta! Zostaje nam przedstawiona fabuła, która trzyma nas w napięciu od pierwszego do ostatniego zdania powieści, którą nie tyle czytamy, ile połykamy ze wciąż narastającym zaciekawieniem! Poznajemy plastycznie nakreślonych bohaterów, których możemy polubić lub odrzucić, ale na pewno nie pozostaniemy wobec nich obojętni.
Uwaga
Popisz się znajomością tej lektury przy tematach związanych z Europą, Polakami i Niemcami, tolerancją. Przywołaj ją, gdy mowa o wojnie, totalitaryzmie, ale także dzieciństwie, dojrzewaniu i magii codzienności.
Polacy – Niemcy
Wyłaniający się z Blaszanego bębenka obraz faszystowskich Niemiec jest zdecydowanie krytyczny, ale dla równowagi dostało się również Polakom. Grass wyszydza ich wieczny romantyzm (polemiki między Alfredem a Janem) i zapatrzenie w przeszłość. Ale oddaje sprawiedliwość ich bohaterstwu – opis obrony Poczty Gdańskiej jest jedną z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających scen całej powieści.
Odbiór powieści
W PRL-u cenzura długo nie zgadzała się na opublikowanie powieści. Grassowi zarzucano sympatie profaszystowskie, takie głosy odzywały się również wśród niektórych krytyków zachodnich. Problem hitleryzmu został w powieści potraktowany bardzo szeroko – stanowi ona gorzkie i oskarżające rozliczenie z ideologią, z którą żyjący w latach 30. młodzieniec nie mógł się nie zetknąć.
Na błędny trop mogą naprowadzić odbiorcę rozbudowane opisy NSDAP-owskich uroczystości i szalejącej z uwielbienia dla Führera młodzieży z Hitlerjugend. To przecież jednak ironiczna krytyka rozbuchanego nacjonalizmu, w który tak łatwo wpaść, gdy emocje tłumu wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem. Polską cenzurę raził też obraz Rosjan wkraczających do Gdańska.