Powieść, jak Mann to określa w podtytule, pokazuje „dzieje upadku rodziny”, bogatych mieszczan, tytułowych Buddenbrooków. Ów upadek obserwujemy na przykładzie zmieniającego się stosunku kolejnych synów-dziedziców do rodzinnej firmy, a także przeobrażeń w ich psychice i stosunku do świata. Nie jest to jednak wyłącznie powieść o jednej rodzinie, lecz także o zmianach w mentalności XIX-wiecznego mieszczaństwa, o upadku pewnych wartości.
Buddenbrookowie to wielka saga rodzinna, swego rodzaju roman-fleuve (powieść-rzeka).
Mann w powieści tej staje się niejako kronikarzem mieszczaństwa. Odnosi się wrażenie, że pisząc o jednej, niemieckiej rodzinie przedstawia duchowe dzieje mieszczaństwa europejskiego.
Historia rodziny kupieckiej z Lubeki obejmuje okres od 1835 roku do lat siedemdziesiątych XIX wieku.
Saga rodzinna przedstawia cztery pokolenia Buddenbrooków.
- Najstarsze pokolenie reprezentują Johann Buddenbrook, głowa rodziny, jej niewątpliwy dyktator i największy autorytet oraz jego żona.
- Drugie pokolenie to syn Johanna Tomasz, zwany w powieści konsulem (w celu odróżnienia go od syna, który nosi to samo imię),
- do trzeciego pokolenia należy wspomniany Tomasz, syn Tomasza, oraz jego rodzeństwo – siostra Tonia i brat Christian.
- Jedynym reprezentantem ostatniego, czwartego pokolenia jest Hanno, syn Tomasza juniora.
Buddenbrookowie to rodzina kupiecka, prowadząca ogromną firmę zbożową, która przynosi solidne zyski.
Firma jest dla członków rodziny czymś w rodzaju fetyszu – to ją się prawdziwie kocha, to o niej można mówić bez końca, wokół firmy koncentrują się wszelkie rodzinne plany. Odnosi się czasami wrażenie, że dla niektórych członków tytułowej rodziny firma jest ważniejsza niż ludzie. I być może stąd się biorą kłopoty Buddenbrooków.
Dla wszystkich oczywiste jest, że firmę od pokoleń się dziedziczy, zawsze zgodnie z tą samą zasadą – dostaje ją najstarszy syn. Nawet w przypadku, jeżeli nie jest to do końca zgodne z jego ambicjami, marzeniami czy umiejętnościami. Na przykładzie zmieniającego się stosunku kolejnych synów-dziedziców do firmy, a także przeobrażeń w ich psychice i stosunku do świata, Mann pokazuje powolny upadek rodziny. Johann mocno stąpa po ziemi, nie rozczula się ani nad sobą, ani nad innymi. Chce mieć porządną, żyjącą zgodnie z utrwalonymi zasadami rodzinę i zapewnić jej dobrobyt. Mimo że często postępuje jak tyran, jednak generalnie jest człowiekiem szlachetnym, zależy mu na dobrym imieniu rodziny. Stary Buddenbrook jest psychiką jednolitą i nieprzesadnie skomplikowaną. Tomasz, jego syn, jest już zupełnie inny. Żyje w cieniu ojca, niejako jest przez niego sterowany. Jest wewnętrznie skłócony, pełen wątpliwości. Wie, że nie bardzo może przeciwstawić się tradycji rodzinnej, a z drugiej strony czuje, że chciałby robić coś innego, że nie chce poświęcać swego życia firmie. Tomasz, syn konsula, wnuk Johanna jest człowiekiem o psychice, którą śmiało można nazwać zdezintegrowaną. Tomasz czasami sprawia wrażenie człowieka, który nie wie, kim jest. Postępujące „udelikacenie” postaci pomału zapowiada nadchodzący upadek familii.
Ważne funkcje pełnią w tej powieści bohaterowie drugoplanowi, stając się dopełnieniem tych z planu pierwszego. Ich zachowania i pragnienia niejako „dopowiadają” upadek. I tak na przykład brat Tomasza – Christian jest czarną owcą w rodzinie. Jego postępowanie wskazuje na rychłą deklasację społeczną tej postaci. Wszystko, co robi urąga tradycji, rodzinnym zasadom. Siostra Tomasza i Christiana, Tonia ma wieczne problemy z mężczyznami. Nie może odnaleźć prawdziwej miłości, choć tak uparcie jej szuka. Ostatnim ogniwem „upadkowego” łańcucha jest mały Hanno, dla którego na świecie mogłoby nie istnieć nic poza muzyką. Hanno jest dzieckiem niezwykle wrażliwym i delikatnym – umiera w wieku lat kilkunastu na tyfus, jego śmierć ma oczywiście wymiar symboliczny.
Zdumiewające i warte odnotowania jest to, że każdy z głównych bohaterów jest postacią tragiczną, boryka się ze świadomością, że coś w życiu traci, przegrywa.
Mann w swojej powieści przedstawia upadek konkretnej rodziny, ale nie chodzi mu tylko o nią. Pisarz chce przede wszystkim pokazać koniec świata pewnych wartości. Przymiotnik „mieszczański” nie kojarzy się najlepiej, ale pamiętaj o tym, że „mieszczański” to także solidny, trwały, tradycyjny, rodzinny itd. Mann jasno daje do zrozumienia, że świat takich wartości odchodzi w niepamięć, że kończy się pewna epoka w dziejach.
Powieść Manna można zaliczyć do nurtu realistyczno-naturalistycznego.
Realizm tej książki wydaje się oczywisty – Mann odmalowuje wielki fresk epicki, będący historią jednej rodziny. Realizm zakładał między innymi zasadę prawdopodobieństwa – opowiedziana historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. W przypadku Buddenbrooków mamy niemal pewność, że tak być musiało. Nie jest też tajemnicą, że pomysły do swojej pracy Mann czerpał obficie z otaczającej go rzeczywistości. W powieści pojawia się motyw Lubeki, motyw kupca zbożowego, można więc właściwie jako pewnik przyjąć, że historia Buddenbrooków jest w dużej mierze historią rodziny pisarza. Realizm powieści widoczny jest także w tym, że Mann stara się przedstawić rzeczywistość we wszystkich jej przejawach ani jej nie upiększając, ani nie zohydzając, rzeczywistość Manna jest po prostu prawdziwa.
Realizm to także zamknięta kompozycja powieści. Zwróćmy uwagę na to, że między sceną otwierającą powieść (scenka rodzinna w salonie, kiedy mała Tonia recytuje katechizm) a zamykającą (śmierć małego Hanno) zawiera się niezwykły dramatyzm losów rodziny Buddenbrooków, mistrzowsko przez Manna opowiedzianych.
Naturalizm tej powieści objawia się między innymi w niezwykłej drobiazgowości pisarza, który nie szczędzi nam nawet najmniejszych, wydawałoby się zbędnych, szczegółów. Naturalizm to także biologizm, determinizm i instynkty, którymi, nie ma co do tego wątpliwości, często kierują się bohaterowie Manna.
Powolna, miejscami jakby od niechcenia prowadzona narracja, w której widoczne są tendencje obiektywizujące, pozwala, już bez wątpienia, przypisywać tej powieści tradycje dziewiętnastowiecznej powieści europejskiej.
Niezwykłe jest w tej powieści (także w wielu innych dziełach Manna) to, że pisarz wprowadza od razu, jakby z założenia, dwie warstwy. Jedna to ta współczesna, realistyczna, która pozwala po prostu poznać losy pewnej rodziny i zastanowić się nad historią jej upadku, a także niejako poznać życie codzienne i duchowe przedstawicieli klasy mieszczańskiej.
Drugą warstwę można śmiało określić jako uniwersalną. Mann, opowiadając losy Buddenbrooków, opowiada znacznie więcej. Między wersami mówi o ograniczoności ludzkiego istnienia, o jego miałkości. Jest tu także refleksja o skończoności rzeczy, o przemijaniu i oczywiście o śmierci. Śmierć, zresztą, wydaje się być swoistym idee fixe tego pisarza – w wielu dziełach Mann „krąży” wokół tego motywu, często nadając mu w powieści rangę najistotniejszą. Czarodziejska góra, inne arcydzieło Manna jest przecież niczym innym jak powieścią o śmierci. W Buddenbrookach myśl o śmierci jest także pretekstem do jeszcze jednej refleksji – o wartości życia, o jego istocie i sile.
Nie da się ukryć, że ta powieść Manna jest arcydziełem stawiającym go w rzędzie największych.