Czy można wymyślić sobie pytanie o autorytety? Tak. Czemu nie?

W odpowiedzi nie uciekasz od świata kultury, literatury, znajdujesz się trochę na pograniczu etyki i historii. Materiał musi być uporządkowany, dla równowagi sięgnij i do dzieła literackiego (bohater literacki jak najbardziej może być autorytetem) i do osób rzeczywistych – postaci historycznych i żyjących.

  • Określ problem.
    Powiedz, kto jest twoim autorytetem lub kto ogólnie dziś jest za autorytet uważany.
  • Zdefiniuj pojęcie.
    Przytocz przykłady – za każdym razem motywuj, czemu właśnie ta postać jest godna miana autorytetu.

 

Poszukiwanie rozwiązań

  • Pierwsze z nich to udowodnienie, że naszym autorytetem jest Papież. Gdy jest tak naprawdę, posiadamy dużą wiedzę o Ojcu Świętym oraz szanujemy go i podziwiamy – nie powinno być kłopotu. Powołanie się na autorytet Papieża to droga bezpieczna, szeroka i wygodna, ale już dawno wydeptana. Każdy z nas chyba, choćby dzięki radiu, telewizji i prasie, zdobył ogólną wiedzę o tej postaci. Osoby uzdolnione literacko mogą zanalizować zapamiętane słowa Papieża czy któryś z jego gestów.
  • Druga droga to przywołanie innych postaci – filozofów, myślicieli, ludzi kultury i sztuki, pisarzy, poetów… Wybór jest naprawdę ogromny. Można także jako autorytet wymienić którąś z instytucji, np. Kościół, czy w końcu członków rodziny. Nie warto jednak wpadać w przesadne zachwyty i prezentować bezkrytycznej postawy. Nie powinno się wymieniać jako autorytetów moralnych Che Guevary czy Jima Morrisona, gdy potrafimy powiedzieć o nich tylko tyle, że byli przystojnymi mężczyznami i świetnie wyglądali na plakatach w pokoju koleżanki.
  • Trzecie wyjście to inteligentne udowodnienie, że jesteśmy w trakcie poszukiwania autorytetu. Można także pokazać, jak kolejno rozczarowywaliśmy się naszymi duchowymi mistrzami, a kto nam imponował. A w końcu starać się przekonać komisję, że we współczesnym świecie autorytety tracą rację bytu, z wielu różnych przyczyn…

 

Które postacie można uznać za bardzo ważne w pracy na ten temat?

Jan Paweł II
Starszy człowiek idolem młodzieży?! Wydaje się to dziwne, a przecież to prawda. Podczas każdej pielgrzymki towarzyszyły mu nie tylko tłumy księży i zakonników, ale przede wszystkim młodzieży, wyróżniającej się często głośnym zachowaniem i okazywaniem entuzjazmu. A on doskonale czuł się wśród młodych ludzi. Warto chyba przejrzeć niektóre z jego orędzi i przemówień skierowanych do młodzieży, w których unika natrętnego moralizowania i przedstawia jedynie propozycje wybrania pewnej drogi.

Jan Paweł II uważał, że młodzież na świecie jest do siebie ogromnie podobna i jeśli chodzi o porozumiewanie się z młodzieżą, to nawet bariery językowe nie są tak istotne. Młodzież oczekuje tego samego, otwiera się na to samo, bo to wynika z natury młodości. Według niego młodość to pewien wymiar człowieczeństwa. Ojciec Święty zapewnia: „Bardzo lubiłem młodzież i lubię dalej”. Spotkań z młodzieżą, jak sam wspomina, nauczył się w Polsce – w duszpasterstwie młodzieżowym i akademickim, w oazach. Być może, jest tak kochany, bo przez niektórych uznawany za osobę świętą, jest zarazem zwyczajnym, pogodnym człowiekiem i potrafi zniżyć się do spraw codziennych i błahych: „Łatwo jest mówić, że od polskiej młodzieży zależy następne tysiąc lat, ale pogoda jutro, to co? (…) W każdym razie myślę, że do dobrej pogody trzeba się także dobrze wyspać. I tego wam życzę. Przyjechałem z Rzymu, aby wam tutaj życzyć dobrej nocy”. Uważa, że młodość jest piękna, ale i bardzo trudna. Urok młodości to odkrywanie świata wewnętrznego, a to wewnętrzne „ja” jest bardzo bogate. Bardzo często powraca do problematyki młodości i jej znaczenia w całym życiu człowieka, i co zaskakujące, wnioski wysnuwane przez tego podeszłego już w latach człowieka, są bardzo trafne.
Trzeba pamiętać także o tym, że był studentem polonistyki, wielbicielem teatru i urodzonym humanistą. Jeszcze w Wadowicach wyreżyserował Nie-Boską…, w której zagrał Hrabiego Henryka. A kto nie słyszał o późniejszym Teatrze Rapsodycznym? To teatralnej fascynacji przyszły papież zawdzięcza świetny, wyszkolony głos i swobodę sceniczną. Był znakomitym recytatorem (bezbłędna dykcja) i lubił śpiewać. To wszystko bardzo przydało się w działalności duszpasterskiej.

W prezentacji lub pracy o Papieżu nie można pominąć jego działalności literackiej i nie znać choćby fragmentów jego książki Przekroczyć próg nadziei oraz poematu Tryptyk rzymski. Marek Skwarnicki (autor posłowia do polskiego wydania Tryptyku…) przypomina, że Papież jest poetą – pisał wiersze, gdy miał 18 lat, i pisze teraz, gdy ma ich 84. To poezja osobista, pełna wspomnień i przemyśleń, dotyczących nie tylko wiary. Dużo w niej przyrody, tak bliskiej Papieżowi. Czesław Miłosz powiedział: „Kunszt poezji i kondensacja treści powodują, że nie myśli się o formie wiersza. A to jest cecha prawdziwych poetów”. Zaraz po ukazaniu się Tryptyku… w prasie pojawiły się głosy, że Papież poeta powinien dostać Nobla.

Pisząc o Janie Pawle II, warto pamiętać nie tylko to, że lubił kremówki. Należy także wiedzieć, dlaczego wybrał akurat te dwa imiona – zachował głęboki szacunek dla Jana XXIII i Pawła VI, chcąc jednocześnie podjąć niedokończone dzieło swych poprzedników, zwłaszcza Jana XXIII – zwanego papieżem uśmiechu.
To dziedzictwo nadziei podejmuję pod nazwą Jana Pawła.

Pisząc o Papieżu, łatwo popaść w wodolejstwo i landrynkowatość. Należy pamiętać, że ma on swoich zagorzałych przeciwników, a nawet wrogów. Do jego krytyków należy np. Horst Herrmann, autor książki Jan Paweł II złapany za słowo, która jest odpowiedzią na Przekroczyć próg… Autor zarzuca Papieżowi podwójną moralność – z jednej strony krytykuje środki przekazu, a z drugiej bez wahania je wykorzystuje. Ludzie szanujący Papieża mogą czuć się dotknięci, gdy Herrmann nazywa go „wysportowanym dziadkiem”; szokować też może tytuł jego poprzedniej książki o nim, który brzmi Święty głupiec. W każdym razie warto wiedzieć, że i takie głosy się pojawiają.

Wielcy przywódcy

Pomyślmy o Johnie Kennedym, Mahatmie Gandhim, Martinie Lutherze Kingu, Margaret Thatcher (od jej nazwiska ukuto termin thatcheryzm) czy którymś z polskich polityków. Wobec takich przykładów jest miejsce na rozważania, czym jest charyzma, co to znaczy, że ktoś ma charyzmatyczną osobowość itd.

Wielcy pisarze, poeci, pisarze filozofujący

Tu można mówić o bardzo docenianych niedawno Paulo Coelho, Williamie Whartonie czy ojcu de Mello, którzy zastępują nam dziś filozofów w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Są jakby dzisiejszymi „2 w 1” – filozofującymi pisarzami, cieszącymi się popularnością równie wielką wśród czytelników, jak małą wśród krytyków.

Kto chce, może wskazać na ks. Jana Twardowskiego. Nie wspominamy nawet o Miłoszu czy Herbercie, na których można się powołać zawsze i wszędzie. Można wskrzesić dawne autorytety – jak np. guru poprzednich pokoleń – Edwarda Stachurę.

Osobowości naszych czasów

Tu możemy wybrać np. Janinę Ochojską, księdza Adama Nowaka, Marka Kotańskiego, Krzysztofa Kieślowskiego czy Andrzeja Wajdę.

Odpowiedzi na nurtujące nas pytania możemy szukać także w filozofii, a autorytetem w wielu sprawach uczynić któregoś z filozofów czy etyków np. Kanta, Tatarkiewicza, Fromma…

 

A ja tam nie mam autorytetu

Dlaczego nie mamy autorytetów? Z badań przeprowadzonych przez psychologów wynika, że większość z nas jest po prostu wobec nich nieufna, część przyznaje się do wyrośnięcia z nich. Spora grupa stawia na indywidualne doświadczenia i samodzielne myślenie. Inni przywołują ideę tolerancji i chcą uwolnić się od autorytetów, które postrzegane są przez nich jako czynniki represjonujące.

W czasach, gdy nawet reklamy nawołują do tego, by „być zawsze sobą” czy „wyrazić siebie”, autorytety zdają się krępować naszą wolność. Wolimy uczyć się na błędach (własnych) niż wtłaczać się w gotowe ramki. Bo nie ukrywajmy, że wielu młodych ludzi postrzega autorytety właśnie jako ramki czy nawet pęta.

Nie da się zaprzeczyć, że pogłębiający się rozpad rodziny, zanikające więzi sąsiedzkie itd. sprawią, że w (niedalekiej) przyszłości będziemy jeszcze bardziej zorientowani na siebie. Już teraz pojęcia takie jak samorozwój, samorealizacja, samoakceptacja są bardzo ważne. „Ja” staje się podstawowym obiektem zainteresowania dla siebie samego.

 

Jak zacząć, jak zakończyć pracę?

Przykładowy wstęp

Współczesnemu człowiekowi trudno chyba wykształcić w sobie jednoznaczny stosunek do pojęcia autorytetu. Na zadawane sobie pytanie „skąd bierze się we mnie potrzeba posiadania autorytetu?”, można udzielić co najmniej dwóch odpowiedzi. Pierwsza z nich jest „pozytywna” – pojawiła się we mnie gotowość do darzenia kogoś szacunkiem, uznaniem i podziwem. Czyli: dojrzałem, dorosłem do czegoś, coś się zmieniło w moim życiu. Druga zaś – „negatywna”: czuję potrzebę podporządkowania się komuś, czyli nie umiem sobie sam poradzić, coś jest ze mną nie tak, mam mentalność niewolnika.
A prawda, być może, leży gdzieś pośrodku: potrzebuję kogoś, kogo w miarę swoich możliwości pragnąłbym naśladować, by lepiej dawać sobie radę w życiu.

Proponowane zakończenie

Na pewno nie należy bezkrytycznie, ślepo i na przekór wszystkim i wszystkiemu naśladować swojego „mistrza duchowego”. Nie zawsze to się udaje (to chyba oczywiste), a wtedy jesteśmy źli, sfrustrowani, „do niczego”. Poza tym zmieniły się przecież okoliczności, mentalność, kultura i warunki. Gdy obwiniamy się o to, że za bardzo odstajemy od naszego wzorca osobowego, przypomnijmy sobie modę na Jennifer Lopez czy Kylie Minogue i dziewczyny wystylizowane na swoje idolki. Wydawały się bardziej zabawne i trochę postrzelone niż „wspaniałe” i „wielkie”.

Przykładowy wstęp

Czy można być autorytetem w każdej dziedzinie i pod każdym względem? Chyba nie, za to można zostać autorytetem w dziedzinie mody czy znajomości prawa rzymskiego. Koleżanka, która jest dla mnie autorytetem w kwestii kupowania prezentów, może być jednocześnie „antyautorytetem” w kwestii znajomości najważniejszych dzieł Kochanowskiego.
Dlatego między innymi wydaje mi się, że nie istnieje coś takiego jak autorytet osobowy w sensie „bycia wzorem, przykładem”. To utopia, rzecz chyba niemożliwa.

Proponowane zakończenie

Myślę, że zamiast wskakiwać ochoczo w ramki zwane „autorytetem” (często przyciasne), powinniśmy skupić się na pielęgnowaniu własnej osobowości. Nie tylko jej najjaśniejsze strony – czyli zalety, sprawiają, że jesteśmy niepowtarzalni. W dużej mierze kształtują nas także wady i słabostki – dla nas denerwujące, wstydliwe i głupie, a dla innych, być może, rozczulające i do zaakceptowania.
Posiadanie autorytetu i uparte naśladowanie go może prowadzić do sytuacji paradoksalnych. Niecierpliwy choleryk nigdy nie upodobni się do Matki Teresy, a wróg książek do Erazma z Rotterdamu. Poza tym współczesny świat (to jedna z jego niewielu zalet) większą wagę przykłada do inteligencji twórczej niż umiejętności małpowania.

 

Uatrakcyjnij swoją pracę:

  • Wspomnij o „podziale autorytetów” dokonanym przez Ericha Fromma (uwaga – jego także można uznać za autorytet!!!).
    • Autorytet zgodnie z zasadą „mieć” – można go posiadać nie tylko ze względu na jego cechy osobiste, ale także dlatego, że w danym społeczeństwie są ludzie, którzy cechy osobowości danej jednostki cenią szczególnie.
    • Autorytet zgodnie z zasadą „być” łączy się zaś z cechami człowieka posiadanymi niezależnie od czyjejś atrybucji. Ten autorytet w dużej mierze polega na indywidualności człowieka, który osiągnął wysoki stopień samorealizacji.
  • Przywołaj bohaterów literackich i filmowych, którzy posiadali autorytety. Możesz przywołać np. Mikołaja Doświadczyńskiego i mędrca Xaoo, Kandyda i Panglossa, Konrada i ks. Piotra, Gustawa i Księdza, Konrada Wallenroda i Halbana, Cezarego Barykę i Szymona Gajowca – przy-kłady można by mnożyć.
  • Można przywołać filmy jak choćby Stowarzyszenie Umarłych Poetów i Człowiek z żelaza.

Definicja encyklopedyczna

Autorytet – uznanie, prestiż osób, grup i instytucji społecznych, oparte na cenionych w danym społeczeństwie wartościach, także osoby, instytucje itp. cieszące się uznaniem w danej dziedzinie; zwykle wyróżnia się autorytet prawa, kompetencji, osobowy, sumienia i religijny.
W literaturze pedagogicznej i psychologicznej z kolei najpowszechniej przyjęło się myślenie o autorytecie jako wzorze osobowym, oddziałującym swym przykładem na innych, zaś wszelkie wzory postępowania stanowią istotny element systemów moralnych.

Najważniejsze utwory:

  • Sofokles – Antygona
  • Johann Wolfgang Goethe – Uczeń czarnoksiężnika
  • Stefan Żeromski – Przedwiośnie
  • Jan Paweł II – Przekroczyć próg nadziei
  • Erich Fromm – Mieć czy być
  • Zbigniew Hubert – wiersze (cykl Pan Cogito)
  • Albert Camus – Dżuma

 

Cytaty:

„Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności”.
(Tadeusz Różewicz, Ocalony)

„Zły to uczeń, który nie przewyższa swego mistrza”.
(Leonardo da Vinci)

„Żyć (…) trzeba się uczyć przez całe życie”.
(Seneka mł.)

„Naśladowanie jest najszczerszym wyrazem pochlebstwa”.
(Caleb Colton)

„Autorytet, a nie większość”.
(Leopold Staff)

„Tu w tej piersie – tu w moich żyłach (…) – tu lawa z hukiem przewala się, roztopiona, wrząca krew – i wy mi jej nie zdusicie waszymi teoriami – waszą filozofią – waszymi morałami. Nie zatamujecie tego (…) – bo to jestem ja! – bo to jest moje życie!”.
(Jan August Kisielewski, W sieci)

„Nieomylny środek zdobycia autorytetu u ludzi – być dla nich użytecznym”.
(Marie von Ebner-Eschenbach)

„Ideał dany jest człowiekowi po to, aby wyraźniej widział swą niedoskonałość”.
(Mikołaj Gogol)

„Kopiuj mistrzów, dopóki sam nie zostaniesz mistrzem”.
(Stefan Żeromski)