Likwidacja gimnazjum na rzecz ośmioletniej szkoły podstawowej oraz dostosowanie kształcenia zawodowego do wymogów rynku to najważniejsze zmiany, które ma wprowadzić reforma edukacji. Potrzeba reformy wynikała m.in. z problemów, z jakimi zmagają się placówki oświatowe w obliczu niżu demograficznego. Skutków zmian, które mają zostać wprowadzone już w 2017 r., obawiają się przede wszystkim nauczyciele gimnazjów. Wielu z nich straci pracę.

Planowane zmiany w systemie szkolnictwa

Najważniejszą zmianą, którą ma przynieść planowana przez rząd reforma szkolnictwa jest likwidacja gimnazjów. Mają one zostać zastąpione 8-letnią szkołą podstawową, po ukończeniu której uczeń wybierałby naukę w 4-letnim liceum ogólnokształcącym albo w 5-letnich placówkach: technikum lub szkole branżowej. Gimnazja zaczną być likwidowane w 2017 r. Pierwszym rocznikiem dzieci, które rozpoczną naukę w nowej szkole podstawowej, będzie rocznik 2010. Zajęcia przez pierwsze 4 lata szkoły podstawowej ma prowadzić ten sam wychowawca, przez 4 kolejne lata poszczególne przedmioty będą prowadzone przez różnych nauczycieli.

Zmiany dotyczą także programu nauczania: szkoła będzie promowała czytelnictwo, poszerzony zostanie program nauczania historii. Nauczanie historii, języka polskiego oraz wiedzy o społeczeństwie zostanie w programie nauczania zintegrowane. W szkołach obowiązkowa ma być też nauka programowania. Ponadto lokalni przedsiębiorcy mają mieć udział m.in. w kształceniu praktycznym uczniów, przede wszystkim szkół branżowych, na potrzeby rynku.

Głównym celem reformy jest uratowanie potencjału i infrastruktury polskiej edukacji przed konsekwencjami niżu demograficznego. Zmiany mają także zaktualizować system i program nauczania tak, by absolwenci szkół lepiej odnajdywali się na rynku pracy i bardziej świadomie podejmowali decyzje o dalszym przebiegu kształcenia.

Korzyści, które ma przynieść reforma edukacji

W ramach podsumowania Ogólnopolskiej Debaty o Edukacji „Uczeń. Rodzic. Nauczyciel – Dobra Zmiana”, która odbyła się w czerwcu 2016 r. w Toruniu, Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło kierunki planowanych zmian oraz wynikające z nich korzyści dla uczniów, nauczycieli i rodziców.

Ci pierwsi mają skorzystać przede wszystkim dzięki temu, że szkoły zaczną przygotowywać ich do potrzebnych na rynku zawodów. Praktyczne przygotowanie zawodowe będzie odbywało się z udziałem przedstawicieli przedsiębiorstw działających w otoczeniu gospodarczym szkoły. Będą oni uczestniczyć m.in. w układaniu programów nauczania oraz w tworzeniu nowoczesnej bazy technologiczno-dydaktycznej w szkołach.

Nauczyciele mają zostać odciążeni z części obowiązków formalnych, które obecnie na nich spoczywają. Reforma zniesie m.in. obowiązek prowadzenia przez nich dokumentacji „godzin karcianych” i rozliczania minimalnej liczby godzin przewidzianych na realizację podstawy programowej na danym etapie nauczania.

Rodzice natomiast zyskają m.in. większe wsparcie wychowawcze i profilaktyczne ze strony szkoły. Diagnoza przyczyn trudności dziecka w nauce oraz ewentualnych dysfunkcji i specjalnych potrzeb edukacyjnych stanie się obowiązkowa. Rodzice będą mieli także większy wpływ na funkcjonowanie klas i szkół, m.in. na wybór dyrektora szkoły.

Minusy reformy edukacji

Likwidacja gimnazjów sprawi, że wielu (szacuje się, że nawet 4000) pracujących w nich nauczycieli straci pracę. Nie każdy z nich znajdzie zatrudnienie w nowej szkole podstawowej. Można spodziewać się ponadto zmian na stanowiskach dyrektorów szkół.

Reforma zakrojona na tak szeroką skalę będzie wymagała znacznego przekształcenia struktur szkół podstawowych i liceów. W szkołach ponadpodstawowych konieczne może okazać się tworzenie podwójnych klas dla uczniów realizujących inne programy nauczania (w 2019 r. naukę w liceum rozpoczną osoby urodzone i w roku 2003, i w 2005).

Wszystkie te zmiany odbiją się na budżecie samorządów, które finansują działalność oświatową w podległych sobie rejonach. Samorządom zostanie przy tym odebrane prawo do zakładania, przekształcania oraz likwidowania szkół i placówek oświatowych. Tego rodzaju decyzje po reformie będzie podejmował lokalny kurator oświaty. Samorządowcy obawiają się, że podejmowane przez niego decyzje mogą być oderwane od realiów finansowych.