Za chwilę zdasz maturę, dostaniesz się na studia. Świetnie! Ale nie do końca. Twoje środowisko – czując potrzebę utrzymania homeostazy – dokopie Ci. Tak dla równowagi.
Od dziecka słyszymy, że w życiu koniecznie trzeba odnieść sukces. Jednak zanim go sobie zaplanujesz, dobrze się zastanów, czy warto. Jeśli zdarzyło Ci się wygrać jakiś konkurs albo olimpiadę, to już wiesz, o czym mowa. Bliźni bardzo szybko postarali się, żeby „ci się w głowie nie przewróciło”, prawda?
Co to jest sukces?
To znalezienie w życiu miejsca dla siebie. Robienie tego, co lubisz i umiesz, co daje sens życiu i powoduje, że rano chce Ci się wstawać. To bardzo dużo. Są też sukcesy spektakularne: dają nieco mniejszą satysfakcję, ale na jakiś czas starczają. Sukces zatem nie oznacza Twojego nazwiska w encyklopedii, ale radość z tego, że się żyje i że to życie jest tak cholernie piękne, że odnalazło się siebie, że jest się coś wartym, że tworzy się coś więcej niż produkty przemiany materii. To jest właśnie życiowy sukces.
Bilans musi być na zero
Jeśli los i Twoja ciężka praca postanowią dać Ci nagrodę w postaci życiowego sukcesu, ludzie wymierzą Ci proporcjonalną do niego karę. Od razu przygotuj się, że nagroda i kara będą jakby lustrzanym odbiciem – identyczne co do wielkości.
- Twoja kuzynka pojechała nowym, drogim samochodem na wieś. Po oględzinach pojazdu znajoma ciepło do niej zagadnęła: „Ale ty masz grube nogi, wcześniej tego jakoś nie widziałam”.
- Wasz wieloletni przyjaciel polonista wydał zbiorek poezji. W szkole od razu usłyszał: „Ciekawe, że się kontrola z kuratorium nie dopatrzyła, że on magistra nie ma. Na pewno i tam ma znajomych”.
- Sąsiadkę wzięli do reklamy soku. Pochwaliła się w pracy i jeden z kolegów mrugnął do niej okiem: „Wiedziałaś, do którego łóżka wskoczyć, co?”.
Jaki sukces, taka kara. Może warto spędzić resztę życia przed telewizorem, ale za to być lubianym? Rozważ to.
Dlaczego sukces drażni?
Bo jest jawnym świadectwem, że można, tylko, że Tobie się nie chce. Nie święci garnki lepią i każdy jest kowalem swego losu. Ludzie powtarzają to od pokoleń, ale nie słyszą znaczenia tych mądrych słów. Twój sukces obnaża miernotę, której inni nie umieją w sobie pokonać. Każdy z nas jest przeciętny w jakiejś dziedzinie, ale na pewno jest też genialny w innej. Tylko że nam nie chce się szukać, zajrzeć w siebie, poświęcić trochę czasu. Wolimy powtarzać takie slogany:
- Udało mu się, bo jest bezczelny i nie ma żadnych oporów; ja bym tak nie umiała (no, właśnie).
- Jak może pisać wiersze, skoro jego matka jest sprzątaczką? Zachciało mu się zaszczytów!
- Trafiło się ślepej kurze ziarno. Zobaczymy, na jak długo starczy mu szczęścia!
- Są inne wartości w życiu. (Jakie – już nie powie.)
Druga strona medalu
Reagowanie na cudzy sukces będzie wymagać od Ciebie wysiłku. Czym silniejsze masz poczucie niższej wartości własnej, czym bardziej Twoja samoocena jest bliska zeru, tym trudniej będzie Ci znieść jakąkolwiek radość bliźnich. Dlatego jeśli kolega opowiada Ci, że wygrał świętokrzyski rajd rowerowy, a Ty od razu przypominasz sobie, jak kiedyś na WF-ie nie umiał trafić do kosza, tu rada: popracuj nad swoim poczuciem wartości, bo, niestety, ludzie wokół Ciebie (czy Ci się to podoba, czy nie) będą odnosić sukcesy. Jeśli chcesz wykonać ciężką pracę nad sobą i zwalczyć naturalną pokusę ukarania człowieka za jego sukces – musisz (i to bezwzględnie): polubić siebie, myśleć o innych ludziach z sympatią, samemu zapracować na swój sukces (dziedzina oczywiście nie gra żadnej roli).
To strasznie trudne, ale wiesz, jakie to cudowne uczucie szczerze ucieszyć się z czyjegoś osiągnięcia, szczerze komuś pogratulować, być szczerze dumnym, że się tego człowieka zna i szczerze chcieć, żeby wszystkim wszystko się udawało? To chyba największy życiowy sukces – wypracować w sobie tę szczerość.