Miłość: euforia, radość, poczucie mocy. A może ból, krzywda, poniżenie, rozpacz. Przypatrzmy się z bliska miłości, ale tej złej. Mocnej, wielkiej i często dozgonnej, lecz jednak złej.
Kochasz? To zastanów się, czy Twój układ można zdefiniować tak jak Fromm: Dojrzała miłość to partnerski związek dwóch osób, oparty na dawaniu (nie braniu), trosce*, wzajemnej odpowiedzialności za siebie, szacunku i chęci nieustannego poznawania (musi zatem istnieć nimb tajemniczości, musi być stale coś do odkrycia).
Czy mieścicie się w tej definicji? A może dopiero uświadamiasz sobie, że to jednak nie tak, że… jest wręcz przeciwnie.
Charakterystyka złej miłości
Wbrew zasadom moralnym: Jeśli kochasz, to powinieneś zawsze bez wstydu móc się do tego przyznać. Podstawowe kryterium wykrywania destrukcyjnych kontaktów międzyludzkich to milczenie. Nikt nie opowiada z chęcią i satysfakcją (chyba że jest niespełna rozumu) o kazirodztwie, rozwiązłości czy dewiacjach seksualnych. Jeśli miłość nie jest zgodna z powszechnymi normami moralnymi, rodzi poczucie winy, grzechu, budzi wyrzuty sumienia. A tym samym nie daje radości. I nie myślcie, że to zależy od przyjętych norm. Nieprawda. Katolik, ateista, wszystko jedno – kazirodztwo, pedofilia, sadyzm, sodomia są złe zawsze.
Bezwolna: Uzależnienie od partnera, zgadzanie się na jego destrukcyjne działania. Ciągły strach, że zrobisz coś złego, a raczej coś nie tak, że się obrazi, będzie zły. To właśnie toksyczne uzależnienie. Strach, że Kaziowi może się to nie spodobać. Wiele osób myli miłość z uzależnieniem i brakiem wolności, ale Ty chyba nie?
Zbudowana na cudzej krzywdzie: Brzmi patetycznie, ale trudno. Nie wierzcie, że najpierw trzeba wszystko zburzyć, żeby zbudować coś nowego (w domyśle lepszego). Jeśli związek opiera się na bólu, upokorzeniu, łzach kogoś trzeciego, to czy może być dobry? To elementarne rozważania etyczne i chyba czas, żebyście doszli do własnych wniosków. Czy wolno zdradzać partnera w imię nowego związku? Czy mam prawo rozbijać parę, bo sama się zakochałam, czy mogę wymagać zrozumienia od partnera, którego zdradziłam? Nawet jeśli ta sytuacja bezpośrednio nie dotyczy akurat Ciebie, to w tej sprawie warto mieć poglądy.
Bez przyszłości: W miłości jak we wszystkim – trzeba się rozwijać. Jeśli nie ma na to żadnych szans, to po co to ciągnąć? Z przyzwyczajenia, ze strachu, z bezradności? Obowiązkiem miłości jest uskrzydlanie, a nie wiszenie jak hantle u nogi. Nie pytajcie, jak to rozpoznać, to się po prostu czuje. Oczywiście, jeśli ktoś ma odwagę to poczuć.
Zagłuszanie samotności: Obyście się nigdy nie przekonali, jak często ludzie latami żyją ze sobą właśnie (i tylko) z tej przyczyny. Chodzimy ze sobą już sześć lat, no to się może pobierzmy. Brrr! Strach przed samotnością jest w naszej kulturze wręcz atawistyczny, permanentny i gigantyczny (wybierzcie określenie, które najlepiej do Was przemawia). To właśnie z tego strachu bierze się zgoda na przemoc fizyczną i psychiczną. Albo po prostu na nudę.
* troska – to kluczowe słowo w definiowaniu miłości. Czy też tak myślisz?
Czy jesteś zagrożony złą miłością?
- Panicznie boisz się samotności.
- Masz niską samoocenę, nie przepadasz za sobą.
- Uważasz, że samotni są tylko ludzie, których nikt nie chciał.
- Masz nieustanną potrzebę zaspokajania poczucia bezpieczeństwa.
- Uważasz, że nie ma miłości bez cierpienia i bólu.
- Chcesz koniecznie wszystkich uszczęśliwiać, czujesz się zawsze odpowiedzialny za wszystko, co dzieje się wokół Ciebie.
- Masz głębokie przekonanie, że miłość może zdziałać cuda (np. wyleczyć z nałogu).
- Myślisz, że czas to Twój wróg, boisz się jego nieubłaganego upływu.
Jaka jest zła miłość?
- Zgadza się na poniżenia i upokorzenia.
- Musisz się jej wstydzić.
- Jest sprzeczna z Twoimi normami moralnymi, które naprędce zmieniasz.
- Chce we wszystkim zadowolić ukochaną osobę.
- Oszukuje samą siebie. Zaprzecza oczywistym faktom.
- Rezygnuje z własnych potrzeb, pragnień, marzeń.
- Ślepo uwielbia partnera, idealizuje, kocha wytwór swoich marzeń.
- Przypisuje sobie winę za wszystko, co się dzieje nie tak.
- Jest kompletnie bez przyszłości.