Metafora
Ma wiele twarzy – odmian bez liku. Jej imię powszednie to po prostu przenośnia. Definicji mądrych także doczekała się wiele, lecz spróbujemy wyjaśnić sobie, czym jest, bez specjalnych naukowych ceregieli. Jest metafora takim chwytem poetyckim, który polega na przeniesieniu, przypisaniu, zamianie, cech danych rzeczy zestawionych przez poetę. Mówi się, że metafora pochodzi ze skrócenia porównania. Faktycznie, da się to udowodnić. Było sobie np. takie porównanie:
Szum liści jakby pożegnalny śpiew
A wyszła ze skrócenia przenośnia (metafora):
Pożegnalny śpiew liści.
Przypisano cechy śpiewu liściom. Liście nie śpiewają. Ale w poezji – dzięki metaforze – tak.
Jest wiele odmian metafory, bo jest przenośnią przecież. Metaforą jest:
- animizacja (przypisanie przedmiotom martwym cech żywych – np. kamień oddycha);
- personifikacja (przypisania cech ludzkich, np. śmiejąca się brzoza);
- synestezja;
- Manewr, w którym poeta zestawia sprzeczności (żywy trup i gorący lód), oksymorony, to też przenośnia.
- Jeśli zaś autor wyraźnie przesadza w celach silniejszego zobrazowania czegoś (siła wodospadu) to z kolei przenośnia-przesadnia, czyli hiperbola.
- A jeśli piszesz, że po policzku płynie łza, a nie łzy, co byłoby bliższe prawdzie, ale nie tak ładne – to używasz synekdochy.
(Synekdocha jest to figura stylistyczna, w której zastępuje się nazwę przedmiotu nazwą jego części (np. „dach” zamiast „dom”), pojęcie ogólne pojęciem o węższym zakresie (np. „wiersze” zamiast „poezja”).
Jeszcze trochę tych odmian jest, lecz słyszałam kiedyś, że wszystko w wierszu, co tak naprawdę w życiu jest niemożliwe, to przenośnia. Że wymaga wzmożonego kojarzenia zjawisk. W pewnym sensie tak jest, bo po to jest metafora, by poezja różniła się od życia.
Należy jednak pamiętać, że wartościowa przenośnia to nie byle jaka przenośnia.
Zatem jaka?
Przede wszystkim przeniesienie czy też przypisanie cech nie powinno być przypadkowe ani wyświechtane. Liczy się trafność, oryginalność, dobitność skojarzenia! Im więcej znaczeń zawiera metafora, im więcej rozwiązań można jej przypisać lub im bardziej wzrusza, przeraża, odwołuje się do wrażeń zmysłowych – tym lepsza! A że czasem potrafi zagmatwać sens, to prawda. Na przykład mistrzem metafory był Norwid.
Klaskaniem mając obrzękłe prawice
Wyobraźasz sobie te dłonie popuchnięte od ciągłych braw? Ta przenośnia dobitnie przedstawia siłę, długość i raczej negatywny wymiar „klaskania”. Obrzękłe prawice – obrzękłe klaskaniem. Albo ten fragment o kobietach:
Tej, tamtej rękę tknąwszy marmurową
Wzruszyłem fałdy ubrania kamienne
Metafora marmurowej ręki i kamiennych fałd ubrania sprawia, że natychmiast wyobrażamy sobie posąg. Bo cechy posągu przeniósł Norwid na postać ludzką. Efekt znakomity: kobiety-posągi, bez uczuć. Z kolei we fragmencie utworu Do obywatela Johna Brown pisze tak:
Więc, niźli ziemi poczniesz szukać piętą
By precz odkopnąć planetę spodloną
Inaczej mówiąc: zanim cię powieszą. Ale opis tej ponurej egzekucji poprzez odwrócenie ról i zmianę osoby działającej jest hołdem złożonym osobie Browna. To nie Brownowi wykopną spod nóg beczkę, by zawisł na wisielczej gałęzi – to on odkopnie z pogardą ziemię, na której panoszy się zło i niesprawiedliwość. Ta metafora opiera się na „przeniesieniu siły sprawczej” – a w rezultacie mamy do czynienia z upodmiotowieniem głównego bohatera, a zarazem uchwyceniem i prezentacją tej szczególnej perspektywy „z punktu widzenia skazańca”. U Norwida tak ciekawych metafor jest mnóstwo. W tym samym wierszu:
Noc idzie – czarna noc z twarzą Murzyna
„Noc” to jest tu noc, ale też ciemność, ciemnota, zagłada, czas cierpienia. „Noc idzie” – to animizacja. „Noc z twarzą” – to personifikacja. „Czarna noc z twarzą Murzyna” – oczywiste wykorzystanie barw, ale i nawiązanie do naczelnej idei utworu: wszak za walkę o wolność czarnych zginął amerykański John Brown. Poeta przepowiada „noc” społeczeństwa, które zabija takich ludzi.
Ale pomyłką byłoby sądzić, że metafora przynależy do poezji minionej, że jest figurą wyeksploatowaną i współcześnie nie używaną. Jest odwrotnie – w poezji współczesnej metafora odgrywa wielką rolę, a kto wie, czy nie pierwszoplanową. Na przykład u Wisławy Szymborskiej:
Czas własną głowę w ręce brać
mówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza
Jak to rozumieć?
Że czas chwycić się za włosy w odruchu rozpaczy. To mogłoby być zwykłe znaczenie. Ale wers ten ma sens: każe „zdjąć” swoją głowę i przemawiać do niej jak Hamlet do czaszki (bardziej znany ogólnie jest motyw księcia duńskiego z czaszką w ręce niż fakt, że była to czaszka należąca do Jorika).
Mało, że ta metafora odwołuje się do tradycji literackiej (znajomość kontekstu szekspirowskiego będzie tu konieczna) to w ogóle jest dość skomplikowana – „czas przemówić do siebie jak Hamlet do czaszki Jorika, powiedzieć to i to” – tak w zasadzie można by rozwikłać ten wers. Ale „własną głowę w ręce brać” – to metafora, która daje efekt niesamowitości, nastrój wyjątkowości, grozę chwili, poczucie uniwersalności ludzkiego istnienia, dobitność obrazu… A w wierszu Noc znajdujemy taki obrazek:
Czeka Pan Bóg
i z balkonu chmur spoziera.
„Balkon chmur”. „Chmury jak balkon”. Prościutka przenośnia, która ujmuje element Boski w bardzo ludzkich realiach, niebo staje się nagle wysokim piętrem po prostu, chmury balkonem, a Pan Bóg zaczyna przypominać babunię obserwującą podwórko. Zwłaszcza, że patrzy sobie
czy się ładnie, czy się równo
stos zapali
Zwracam uwagę na kontrast „babuni z balkonu” i grozy płonącego stosu, kontrast wypowiedzi pozbawionej emocji z jej tragicznym sensem…
Ata Wrońska
Zobacz:
https://aleklasa.pl/liceum/c230-wiersze/c303-teoria/5-tropy-stylistyczne-2